niedziela, września 06, 2020

Przeczytania (360) Anna Kaszuba-Dębska "Brunon. Epoka genialna" (Znak)

"Więc czy epoka genialna zdarzyła się, czy nie zdarzyła? Trudno odpowiedzieć. I tak, i nie. bo są rzeczy, które się całkiem, do końca, nie mogą zdarzyć" - już wiemy skąd Anna Kaszuba-Dębska zapożyczyła tytuł dla biografii "Bruno. Epoka genialna". Nie mamy żadnych wątpliwości o kogo chodzi. w każdym bądź razie ci, dla których historia literatury polskiej okresu międzywojennego, to ne tylko kolejny temat na nudnej lekcji języka polskiego. Brawa dla Wydawnictwa Znak, że przy zalewie literackiej makulatury, od której uginają się półki w księgarniach, stwarza nam okazję do obcowania z kimś tak niezwykłym, jak BRUNO SCHULZ (1892-1942).
Nie ma (do 2022 r.) żadnej okrągłej rocznicy związanej z autorem "Sklepów cynamonowych". Może za dwa lata ktoś wzniesie ponad swoją stuprocentową polskość i pozwoli na obchody roku Brunona Schultza. Obawiam się jednak, że w okresie, kiedy odrzuca się, stygmatyzuje się wszystko, co rzekomo nie-polskie, to czas na obchody związane z artystą z Drohobycza może być tylko mrzonką. Wydawnictwo Znak idzie za wydawniczym ciosem? Wydaje "Sklepy cynamonowe" oraz "Sanatorium pod Klepsydrą" w duchu przedwojennych debiutów (poprzez okładki, wzorując się na pierwodrukach). Brawo! Nie wiem czy będzie mi dane pokazać te wydania w tym cyklu. Już jestem ich ciekaw.
W liście/piśmie dołączonym od Wydawnictwa Znak o autorce książki czytamy: "Anna Kaszuba-Dębska pracowała nad książką 10 lat. Zafascynowana postacią Schulza rozprawia się z mitami krążącymi wokół niego i przedstawia postać niezwykłego, pełnego sprzeczności mężczyzny. Dzięki autorce przenosimy się w wielokulturowy barwny świat, który zniknął wraz z tragiczną śmiercią Schulza". Nie wiem kto będzie sięgał po tę biografię. Smutne, jeśli ograniczy się do kręgu fascynatów postacią. Dotrzeć do niej powinni ci groźni, zmutowani jednolitą propagandą niby-historyczną o czystości rasowej w Polsce. Najzabawniejsze (a właściwie: najtragiczniejsze) jest to, że ci sami ludzie, którzy plują na polskiego Żyda, odmawiają mu praw do bycia Polakiem, noszą krzyże z wizerunkiem ukrzyżowanego 2000 lat temu innego Żyda.
Jeszcze nie zaczęliśmy czytać, a już polemizujemy? Musimy mieć świadomość, że świata który stworzył Brunona Schulza po prostu nie ma. Nigdy też nie będzie jego reanimacji. Nie da się wskrzesić "Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni / Opłakiwali święte mury Jeruzalem". To inny polski twórca o żydowskiej genealogii, Antoni Słonimski i jego poruszający wiersz "Elegia miasteczek żydowskich"*. Utwór był bohaterem odcinka 46 cyklu "Spotkanie z Pegazem", z 24 IV 2015 r. Obawiam się, że obecnie jakiś rosły mutant z ONR-u odpowiednio potraktowałby Brunona Schulza. On sam pewnie nie uwierzyłby, że antysemityzm, jaki znał  sprzed 80-ściu laty ma się całkiem dobrze tu nad Wisłą, Notecią czy Rudawką.
Kiedy biorę do ręki kolejną biografię (a tu mamy blisko 600 stron życia) zastanawiam się, co mi z tego czytania zostanie? Czy tylko laurka i podziw dla Autorki za rzetelną i mrówczą robotę. Bibliografia wystawi o Annie Kaszubie-Dębskiej ocenę. Trzeba zamykać książkę i siebie tylko na samej jej treści, aby nie docenić czym było wspomniane 10 lat. Mamy przecież pracę kogoś kto żył życiem Brunona Schulza.  Wtedy dostajemy taki owoc. Nie znam innych prac ani Autorki, ani dotyczących bohatera (nie znałem roli Jerzego Ficowskiego, którego raczej kojarzyłem z Papuszą). Nie mnie zatem robić analizę porównawczą. Nawet jeśli w narracji czegoś zabrakło, to tego nie wychwycę. Mogę tylko napisać, to co zostaje ze mną po tych 600 stronach. Ja już wiem, co z tego życia znajdzie się np. na moich lekcjach czy nawet tym blogu. 
Nie lekceważę narracji Anny Kaszuby-Dębskiej, ale ja pragnę (i robię to znowu z tej belferskiej premedytacji) wyłuskać cytaty o Schulzu i cytaty Schulza. Wiem to już dziś, choć to cas wakacji, że kiedy będę mówił o zagładzie polskich Żydów i wspominał Janusza Korczaka, Michała Znicza, to wrócę wtedy do tego, którego zabito na ulicy w Drohobyczu 19 XI 1942 r. Oczywiście muszę uważać, aby nie zgorszyć maluczkich i samemu nie popaść pod pręgierz oceny wyższej, oświatowej instancji. Oczywiście, że to wewnętrzna cenzura. Moja własna! Takim pisaniem rozpalam tylko kaganek ciekawości? Tu też zasługa Autorki, która plastycznie opisała choćby Paryż, jaki poznał Bruno Schulz. Montparnasse! Montmartre! Pigalle! Casanova! Bardzo drobiazgowo poznajemy drogę od marzenia do spełnienia tej podróży. Tak, problemy z finansami, ale i podejmowaniem decyzji o wyjeździe. Listy! Cymes! Proszę zwrócić uwagę na relacje choćby z Witoldem Gombrowiczem czy Arturem Sandauerem.  
"Schulza fascynują  psychiatra, psychologia, magia, baśń, przepowiednia. W twórczości rysunkowo-malarskiej wyraża zachwyt grozą i horrorem, malując misy pełne krwi, ciała rozjechane dorożką, bezgłowe kobiety, z których szyi tryska krew" - oto jedno z ujęć twórczości Bruno Schulza, które przypomina Autorka.
O Schulzu lub do Schulza powiedziano lub napisano:
  • Jak długo pozostaje Pan w Paryżu? Chciałabym bardzo, żeby Pan miał jakieś wrażenie też o Paryżu - francuskim. Obcowanie z emigrantami tylko od niego oddala. Czy polubił Pan coś w Louvrze? - Maria Chasin. 
  • Bruno był nieszczęśliwy w Paryżu. Bruno czuł się zagubiony wśród milionów ludzi. Bruno żalił się, że jest dla wszystkich obcy - Ludwik Lille. 
  • ...okazuje się, że dobrze jest być samemu, całkiem dobrze jest być więcej niż samym - już samotnym, opuszczonym, beznadziejnie wydanym na pastwę opuszczenia i bezdomności - Debora Vogel.
  • Zrozumiałem, że był niewolnikiem swoich fantazji i że nie był człowiekiem szczęśliwym. A tak panował nad nami wszystkimi bogactwem ducha, myśli i swojej poezji - Georges Rosenberg. 
  • Dom Schulza pachniał od jesieni jabłkami z piwnic, zapach rozchodził się szeroko, czuło się go, przechodząc uliczką - Jan Susman.
  • Zamknięty tryb życia tłumaczył się pedanterią i unikaniem zbędnych wydatków. mimo starań, by to ukryć, niedostatek był widoczny - Edmund Lewandowski-Löwenthal.
  • ...stosunek Bruna do własnej sztuki się zmienił. On przestał wątpić. Uwierzył tym razem w swój talent - Maria Chazen. 
  • Pewne przygarbienie i przeraźliwa chudość nóg i przydługich rąk tworzyły postać dziwnie subtelną, lecz jak gdyby drapieżną, przypominającą poniekąd pająka, a przy tym niepozorną i nieśmiała - Michał Chajes. 
  • Jeżeli idzie o jego rodowód, to wiem tyle, że pochodził z rodziny mieszczańskich Żydów, nie tradycjonalistów, ale też nie asymilatorów - Tadeusz Lubowiecki.
  • Wtajemniczeni wiedzą [...], że Bruno Schulz zdradzał pewne cechy psychopatyczne, których inwersja jest uchwytna w jego utworach - Józef Sieradzki.  
  • Bruno miał do mnie bezgraniczne zaufanie i wyczuwając u mnie - pochlebiam sobie - pewną dozę inteligencji i oczytania, pozwolił mi nieco wglądnąć w swoje życie prywatne, w szczególności seksualne - Izydor Friedman.  
  • Bruno Schulz był mały, nieco ułomny, ciemny, niezbyt ładny, ale był bardzo interesujący w swoim typie. Miał szczególnie sympatyczne oczy. Kiedy patrzył na kogoś, ten miał wrażenie, że jest przeglądany na wskroś. Olśniewająco piękne były jego dłonie - Maria Budratzka.  
  • Trochę wariat, ale byczy chłop. Swój - Andrzej Chciuk.
  • Sam fakt, że Schulz przerzucił się od rysunku do prozy, miał dla mnie posmak uzurpacji w stosunku do Riffa. Pozbyłem sie tych natrętnych myśli dopiero przy powtórnej lekturze opowiadań Schulza w wydaniu książkowym - Adam Ważyk. 
  • ...jego grafiki! To nie jest wielka radość, ale cichutkie, smutne szczęście - Zofia Nałkowska.
Trudno się dziwić, że czuł lęk, przerażenie, odrazę wobec III Rzeszy: "Obawy przed podróżowaniem przez hitlerowską rzeszę sprawiają, że chce jechać [tj. to o wyprawie do Paryża - przyp. KN] okrężną drogą, przez Włochy, mimo nieznajomości języka".  Nie mógł wtedy wiedzieć, że ten świat i ta ideologia zabiją go za kilka lat.A jednak pojechał. Odważył się. Jedziemy z Brunonem Schulzem "Luxem" przez aryjską Rzeszę. Dostajemy zresztą ciekawy rys tego, co w latach 30-tych działo się nad Sprewą, Dunajem, Renem czy Odrą. On artysta nietuzinkowy wie o tym, co stało się z twórczością  i dorobkiem wielu mistrzów pióra i pędzla. Ich dzieła palono, zakazano, zepchnięto na margines artystycznego kiczu! Znajdziemy tu również opis tego, co wydarzyło się w Niemczech w 1938 r.: deportacje polskich Żydów nad polską granicę, przebieg "nocy kryształowej". 
"Rozwarcie między przyjętą przez niego postawą - polskiego artysty i pisarza - a realnymi warunkami było olbrzymie. Jak większość inteligencji żydowskiej w Galicji odziedziczył poczucie wspólnoty i jedności z polską kulturą. Żydzi wybrali bowiem polskość za czasów austriackich znacznie bardziej jednomyślnie niż w pozostałych zaborach" - to opinia Edmunda Lewandowskiego-Löwenthala. Trudno się z nią nie zgodzić. Starczy zajrzeć do biografii wielu galicyjskich twórców i przekonać się ilu z nich wzrastało w zasymilowanych domach polskich o rodowodzie żydowskim.
Być w Liceum i Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły w Drohobyczu? Niezwykła podróż. Smutne, że dla B. Schulza praca w tej szkole, to udręka, katusza, kolejny stopień do pogłębiającej się depresji. Ślady tych uczuć Autorka książki znalazł w jednym z listów: "Jestem teraz bardziej zajęty szkołą niż dotychczas. Staram się nie dać moim władzom pretekstu do oddalenia mnie, ale to zdaje się daremne,m gdyż w razie wejścia w ustawę prądów nurtujących nasz kraj - nie będą potrzebne preteksty". Okazuję się, że to właśnie Bruno Schulz zaprojektował dla szkoły... sztandar. Przygnębia czytanie listów, jak tego do Romany Halpern, w którym znajdujemy: "Poza książkami, które skąpo dochodzą (musze czytać, co jest, nie mogę czytać tego, na co bym miał ochotę), nie mam żadnych podpór dla mego życia wewnętrznego, a wszystko dookoła mnie tchnie nieopisaną prozą, która oddziałuje i na mnie swym brutalnym ciężarem. Ani jednego spaceru z miłą osobą, ani godziny kontemplacji spokojnej i pogodnej - wszystko skażone codzienną troską i prozą".
Być w szkole razem z uczniem Bruno Schulzem? "Towarzystwo ciekawe i różnorodne - oprócz przyszłego pisarza i artysty do I b chodzą przyszły drohobycki lekarz Józef Roth i generał broni Stanisław Maczek" - poznajemy kolejny epizod z życia. Nie wiedziałem o koleżeńskie zażyłości Schulza z Maczkiem, ba! o tym, że Staś miał brata bliźniaka Franka. O tym trio czytamy dalej: "On oraz bliźniacy Staś i Franio Maczkowie to najlepsi uczniowie w klasie, na kolejnych etapach edukacji nagradzani wysokimi notami". Wiele szczegółów z tego okresu zawdzięczamy wspomnieniom cytowanego już tu Michała Chajesa (Chajsa?), którego wspomnienia stanowią jedno z podstawowych źródeł dla poznania życia i osobowości Brunia. Trzeba to oddać, że kiedy dochodzi do cytowania, to Autorka książki nie sprowadza tego do kilku wyrwanych zdań. Ja to niestety muszę robić. I wtedy zostaje np. to: "Cokolwiek przeczytał w domu czy zasłyszał w szkole lub kole znajomych, tkwiło w nim ujęte pamięciowo i logicznie, tworząc istny skarb wiedzy ogólnej, której wszechstronność i gruntowność uderzały każdego, kto się z nim zetknął". Proszę zwrócić uwagę na tematy maturalne AD 1910. Ich treść nie do pomyślenia w tym samym czasie (zaborów) w Warszawie, Wilnie, Poznaniu czy Bydgoszczy: Napoleon, A. Mickiewicz, potęga pracy? 
"Niestety z wyjazdu do Lwowa nic nie może być. Siostra moja (starsza - wdowa) jest ciężko nerwowo chora i nie mogę jej zostawić. [...] Depresja moja niestety nie ustępuje" - przygniatają troski życia domowego głównego Bohatera. Nawet teraz. Po tylu latach. Sytuacja w domu, samobójstwo szwagra Mojżesza Hoffmana, o którym czytamy: "...zamiast upokarzającej choroby wybiera upokarzającą śmierć, podrzynając sobie gardło brzytwą". Syfilis, to na początku XX w. wyrok śmierci. Los siostry, siostrzeńców nie był obojętny na życie całej rodziny Schulzów. Wizje końca świata (np. w 1899 r.) nie budowały pogodnego klimatu. Ślady tego świata znajdujemy choćby w liście bratanka Brunona, Jakuba: "To, że mam stosunkowo tak mało szczegółów o mojej rodzinie drohobyckiej, mogło być wynikiem tego, że mój ojciec uważał atmosferę domu drohobyckiego za chorobliwą i nie zdrową dla dzieci (aczkolwiek on sam był bardzo przywiązany do każdego członka swojej rodziny)".  Wstrząsem dla rodziny Schulzów był nagły zgon Izydora, jedynego brata. Poruszony tym faktem Bruno napisał: "Odumarł on nie tylko swojej rodzinie, którą pozostawił, ale i mnie, i siostrze, i siostrzeńców, których wszystkich utrzymywał".
Schulz powiedział lub napisał:
  • Od wielu lat marzę o wyjeździe do Paryża, ażeby zobaczyć raz sztukę francuską i odetchnąć powietrzem czystego artyzmu.  
  • Wielkie wrażenie zrobiły na mnie cudowne kobiety paryskie - z towarzystwa.
  • Było naiwnością wyruszać [...] na podbój Paryża, który jest najbardziej ekskluzywnym, samowystarczalnym, zamkniętym miastem na świecie. 
  • Niech Pan [tj. L. Lille - przyp. KN]zamieszka na prowincji francuskiej, jeżeli już Pan koniecznie chce być we Francji i blisko Paryża. 
  • Istotą rzeczywistości jest sens. Co nie ma sensu, nie jest dla nas rzeczywiste.
  • Nieznane nie istnieje dla nas.
  • Nie ma ani okruszyny wśród naszych idei, która by nie pochodziła z mitologii - nie była przeobrażoną, okaleczoną, przeistoczoną mitologią. 
  • Mam od dawna fobię ze scenami pożegnania i unikam ich zawsze, jeśli tylko mogę. 
  • Nie chciałbym jechać przez Niemcy, to by mnie zdeprymowało. 
  • Moim ideałem jest "dojrzeć" do dzieciństwa.
  • Pan [tj. Julian Tuwim - przyp. KN] mnie nauczył, że każdy stan duszy, dostatecznie daleko ścigany w głąb, prowadzi poprzez cieśniny i kanały słowa - w mitologię. 
  • Rysowałem w pośpiechu, w panice, na poprzek, na ukos, poprzez zadrukowane i zapisane stronice. 
  • Cały świat przecież żyje po to tylko, aby panować lub znosić panowanie.
  • Nie potrafiłbym napisać masochistycznej powieści. Zresztą wstydziłbym się.
 Anna Kaszuba-Dębska cudownie kreśli czas dorastania swego Bohatera. Może kogoś zdziwić, że nie zaczęła swej narracji w 1892 r. Nic to. To nie ma znaczenia. Kiedy już jesteśmy po paryskich spacerach, dorosłości nagle stajemy na ulicy w Drohobyczu: "Schulz czyni z dzieciństwa wspaniały, zaginiony pierwowzór, źródło wiedzy o tym, kim jest naprawdę. To lustro, którego zagubione odłamki trzeba zbierać po kawałku w to «co jest jedno i niepodzielne - naszą wielką epokę, genialną epokę naszego życie»". Widzimy chłopca, który natchniony swoimi wizjami rysuje! Potem napisze, że roztrwonił, że był niepojęcie lekkomyślny, kiedy inni zabierali jego dzieła. Sam napisał: "Do jakich domów nie zawędrowały, na jakich śmietniskach nie wałęsały się wówczas! Adela wytapetował nimi kuchnię, że stała się jasna i kolorowa, jak gdyby w nocy spadł śnieg za oknem". Pewnie wielu z nas chciałoby się teraz tam znaleźć i pozbierać te perełki. Bez szans. Pewnie wielu pamięta aferę/skandal/rabunek wokół fresków, jakie znaleziono przed laty w domu w Drohobyczu**. Anna Kaszuba-Dębska dodaje: "Rysowanie na zawsze pozostanie dla Schulza twórczą autoterapią". Bruno Schulz napisał do Witkacego: "Początki mego rysowania gubią się w mgle mitologicznej. Jeszcze nie umiałem mówić, gdy pokrywałem już wszystkie papiery i brzegi gazet gryzmołami, które wzbudzały uwagę otoczenia". Bardzo dużo, zważywszy na treść biografii, dowiadujemy się  z zwyczajach żydowskich, obowiązkach małżeńskich i domowych. Sporo informacji o rodzinie (kilka pokoleń), z której pochodził Bruno. "Leżała pełna chwały na biurku ojca (...), czasem ojciec wstawał od Księgi i odchodził. Wówczas zostawałem z nią sam na sam" - to już B. Schulz. I jedno ze wspomnień tego domu.
Książka Anny Kaszuba-Dębskiej, czy losy bohatera zmuszają do... szukania. Tak było m. in. kiedy wspomina się Astę Nielsen i jej rolę w filmie "Afgrunden". Ten odnajduję (nie wiem czy całość) na YT. Skutki tej fascynacji przeniesie Bruno do opowiadania "Noc lipcowa", w której znalazło się zdanie: "Na wielkim kolorowym afiszu Asta Nielsen słaniała się już na zawsze z czarnym stygmatem śmierci na czole, raz na zawsze usta jej były w ostatnim krzyku, a oczy wytężone nadludzko i ostatecznie piękne". Z ciekawości poznaję szczegóły z życia aktorki, o której do dziś nie miałem pojęcia, że w ogóle istniała. A więc Dania, to nie tylko Chrystian IX, H. Ch. Andersen, K. Blixen czy gang Olsena! Jakież cudowne odkrycie! Tym bardziej, że w biografii jest i takie stwierdzenie na temat duńskiej gwiazdy kina (niemego): "Można podziwiać erotyczny taniec Asty i przeżyć w wyobraźni własne projekcje. Pośród rzeszy fanów, panów w każdym wieku, wybucha powszechną nielsenmania". Oceńcie sami na YT zmysłowość tego, czym działała m. in. na Brunona Schulza***.
"Brunon. Epoka genialna" nie jest pogodną opowieścią o życiu nietuzinkowego artysty. Zresztą chyba nikt nie spodziewał się takowej lektury. Studia, Lwów, wielka wojna, ucieczka z Drohobycza, Wiedeń. To wszystko  jeszcze czas, kiedy Polski nie ma na mapie. Pomyśleć, że popróbował dostać się do tej samej Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, do której składał egzamin pewien Austriak z Braunau. Nazywał się... Adolf Hitler. Na dobre wkraczamy w świat fantazji erotycznych, masochistycznych doznań i doświadczeń Brunona Schulza. Są w tekście reprodukowane rysunki, są też wspomnienie Izydora Friedmana. To w nich znajdziemy: "Najmował sobie - o ile mu skąpe środki na to pozwalały - dziewki, kazał im się bić i poniżał przed niemi. Stara to brzydka historja, interesująca tylko bo dotyczy wybitnego artystę". Nie ma w cytowaniu błędu ortograficznego. Chyba nikt nie podejrzewa, że nauczyciel historii napisałby tak. Anna Kaszuba-Dębska we wstępie już zaznaczyła, że będzie cytować oryginalne zapisy bez swej ingerencji w składnie czy ortografię. Brawo! Słusznie.
Nie spodziewałem się znaleźć tu takiej oceny ważnej dla mnie postaci historycznej: "...wyszedł z podziemi historji, z grobów przeszłości. Był ciężki marzeniami wieszczów, mglisty rojeniami poetów, obciążony męczeństwem pokoleń. Był całym dalszym ciągiem. Ciągnął za sobą przeszłość, jak płaszcz ogromny na całą Polskę". Bruno Schulz tak pisał o Józefie Piłsudskim. Niestety sama Autorka popełniła błąd, pisząc o Listopadzie 1918 r.: "W Polsce nadzieje wiąże się z marszałkiem Józef Piłsudskim, którego zwolennikiem jest też Schulz, ale proces odzyskiwania niepodległości [...] będzie trudny, bolesny i krwawy". No, w 1918 r. Marszałek? Oj chyba zbyt szybko awansowano eks-brygadiera I Brygady Legionów.
Świat sztuki w jakim się obraca (np. porównani do F. Goyi, zestawienie z O. Dixem, zresztą bohaterem cyklu "Paleta" na tym blogu) i dzieła graficzne, jakie tworzy do dziś robią wrażenie. Wielu mogą jeszcze szokować. Zresztą zadbano o to, żeby reprodukcje towarzyszyły narracji, jak opinie współczesnych: "Schulz operuje kalectwem i chorobą, znamionami, które same w sobie odbiera się jako deformację. Brzydota koncentruje się dla niego w ciele męskim. [...] Jako tło dla tych męskich, groteskowo zniekształconych masek występują zawsze kobiety". Anna Kaszuba-Dębska bardzo drobiazgowo pochyliła się nad ta twórczością (która dla wielu jest zwyczajną... pornografią). Znajdziemy wiele odniesień do erotycznych fascynacji Schulza: "Jego fetyszyzm polegał na tem, że uwielbiał piękne, długie nogi koniecznie ubrane w czarne pończochy jedwabne. Całowanie takich nóg było - jak mi to niejednokrotnie opowiadał - największą rozkoszą".   Zatrzymać się nad każdym epizodem nie sposób. Choć zakreśleń na stronach wiele...
"Brunon. Epoka genialna" po prostu wciąga. Przenikać do tak niezwykłego życia jest mimo wszystko trudne. Bo zmusza do refleksji, zadumy nad samym Bohaterem i jego wyborami. Trzeba się tez uporać z... erotyką w Jego wydaniu. Oczywiście, jeśli sprowadzimy twórczość do tego jednego wątku, to otrzymamy karykaturę Bruno Schulza. Mnogość wykorzystanego materiału źródłowego jest naprawdę imponująca. Rzadko się, aby dziś Autor tak dogłębnie badał życie opisywanego twórcy. Tu książka pani Anny Kaszuba-Dębskiej jest na pewno chwalebnym przykładem, jak powinno się pisać, nie nudzić, zatrzymać przy prawie sześciuset stronach pisania. Spotkanie z Zofią Nałkowską? Niezwykłe zdarzenie! I wojna nerwów w umyśle pisarza. I cudowny entuzjazm uznanej pisarki! Mało tego, uznanie środowiska literackiego i uwielbianego Juliana Tuwima. Cytowany list do poety!
"Przełamał się czar - to, co nagromadziłem z zachwytu, wyegzaltowałem w atakach podziwu, dotychczas obce i przeciw mnie wrócone - potwierdza mnie i przyjmuje. Dzięki" -  to rok 1934, z listu do samego Juliana Tuwima. "Wniosłem podanie do ministerstwa o urlop roczny, celem napisania powieści, i oczekuję odpowiedzi. Z kuratorium odeszło z pozytywnym wnioskiem. Jeżeli mi odmówią, to będzie naprawdę rozpacz, gdyż tak odwykłem przez wakacje od szkoły i bachorów, że nie mogę sobie z nimi całkiem dać rady i dokazują mi niemożliwie" - i z takim do edukacji nastawieniem chcę zostawić bohatera biografii. Robię krzywdę mozolnej pracy pani Anny Kaszuba-Dębskiej? Nie, chcę zostawić Brunon Schulza w chwili triumfu, w chwili mozołu pracy (i tej twórczej, i tej szkolnej) - przed kataklizmem, wybuchem II wojny światowej.
Też musiałem się pilnować, kiedy przyszło do... powtarzania nazwiska Bohatera biografii. Dwie formy, które mi są bliższe, to jednak Schultz i Szulc. W końcu żyję na terenie dawnego zaboru pruskiego i tu chyba nie ma nikogo kto nie miałby wśród krewnych, powinowatych, znajomych kogoś o tym nazwisku. Proszę mi wierzyć raz po raz stukałem te inne wersje zapisu. Ot, zwykła siła przyzwyczajenia. "Moją intencją jest popularyzacja twórczości i osoby artysty totalnego, wciąż inspirującego innych artystów wizualnych i pisarzy na całym świecie, jak również zerwanie z powstałymi «mito-nieprawdami», może mającymi na celu budowanie legendy, ale niepotrzebnie i bezrefleksyjnie powtarzanymi oraz kalkowanymi". Każdy nauczyciel historii powinien to zdanie cytować, kiedy omawia rolę źródeł i ich wykorzystania czy manipulowania nimi. To nie jest proste zadanie: odmitologizować i uprawdzić Bohatera. Wiele osób może ominie tę książkę, bo żyją w błędnym przekonaniu: "Ja to wiem! co mi się tam ktoś będzie mądrzył!". Błąd. Nigdy nie ma tak, że już wszystko wiemy, na wszystkim się znamy. Ja w takich chwilach zawsze podpiera się zdaniem wielkiego Sokratesa, który rzekł był: "Wiem, że nic nie wiem".


________________________________________
*  https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/k/578-karczew/104-teksty-kultury/17634-antoni-slonimski-elegia-miasteczek-zydowskich (data dostępu 17 VIII 2020)
**  https://wyborcza.pl/1,75410,4799045.html (data dostępu 18 VIII 2020)
***  https://www.youtube.com/watch?v=-Y_F6bT6WH4 (data dostępu 19 VIII 2020)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.