niedziela, września 20, 2020

Fratelli d'Italia - 20 IX 1870 r.

Fratelli d'Italia,
l'Italia s'è desta,
dell'elmo di Scipio
s'è cinta la testa.
Dov'è la Vittoria?
Le porga la chioma,
ché schiava di Roma
Iddio la creò.

20 września 1870 roku Włosi zajęli Rzym! Skorzystano z okazji, że cesarz Francuzów Napoleon III Bonaparte wycofał swoje wojska. Francja stanęła wobec politycznego "być albo nie być" wobec wojny, jaką sama wypowiedziała Królestwu Prus! Papież Pius IX (1846-1878) patrzył jak Państwo Kościelne kurczyło się do do rozmiarów obecnego Watykanu. Risorgimento dobiegało szczęśliwego końca! Nie wszyscy architekcie tego dziejowego aktu doczekali tego aktu...

Stringiamci a coorte,
siam pronti alla morte
Siam pronti alla morte,
l'Italia chiamò.

"Przedwczesna śmierć Cavoura nastąpiła w 1861 roku. Mazzini, który do końca zaprzeczał temu, jakoby nowe Włochy były prawdziwym dziełem Risorgimenta, zmarł w 1872 r. Wiktor Emanuel II w 1878, a Garibaldi w 1882. Wspólnie, mimo iż często nie zgadzali się z sobą, kształtowali naród" - czytamy w biografii G. Verdiego.  Jakżeż różne umysły prowadziły (różnymi drogami) do jednego celu: próżny Sabaudczyk, wyrachowany dyplomata, schizofreniczny konspirator i nieobliczalny rewolucjonista. Wydawałoby się, że z takiej mieszanki powstać może tylko... samozagłada, a powstało Królestwo Włoch.

Noi fummo da secoli
calpesti, derisi,
perché non siam popolo,
perché siam divisi.
Raccolgaci un'unica
bandiera, una speme:
di fonderci insieme
già l'ora suonò.

"Ale, ale, co tu za banialuki stawia się na tym blogu?! Proklamacja Królestwa Włoch nastąpiła już 17 marca 1861 r." - zaprotestuje miłośnik pieśni neapolitańskich. Racja. Ale czy w granicach onego była Wenecja lub Rzym? D'Italia bez Romy? To byłby szalony pomysł. Dopiero rok 1870 dał Włochom możność domknięcia zjednoczenia kraju. Wielkie nadzieje grzebał rok 1815 czy wydarzenia 1848. A nadzieję obudził dopiero 1859! Pierwszy krok, który prowadził ku Risorgimento! Nagle nazwisko wielkiego Verdiego stało się hasłem do boju? Zwykłe "VIVA VERDI!" przedzierzgnęło się w "VIVA V. E. R. D. I.!", czyli "VIVA VITTORIO EMANUELE RE D' ITALIA".

 

Dla Giuseppe Mazziniego (1805-1872) wszystko zamykało się w kilku hasłach, od których nie było ustępstw: "DIO E IL POPOLO! - UNITA E INDIPENDENZA! - PENSIORO E AZIONE" (Bóg i lud! Jedność i niepodległość! Myśl i czyn). Nigdy nie uznał włoskiej monarchii. Dynastię  sabaudzką uważał, że wroga. I nie pojednał się wobec majestatu królewskiego. Nie o takie Włochy walczył i konspirował? Nie! To miała być republika. Takie  postrzeganie Mazziniego odnalazłem w biografii Verdiego: "Stał się arcymęczennikiem w oczach ludzi, ponieważ w każdej chwili gotów był oddać własne życie i parę razy niewiele brakowało, a zginąłby. Zgubną jednak słabością jego sposobu myślenia, a także intelektualnej i moralnej postawy była niezdolność przestawienia się czy dostosowania do rzeczywistości". Republiki nie doczekał. Ta nastała przeszło siedemdziesiąt lat po śmierci swego nieugiętego orędownika, w 1946 r.

Uniamoci, amiamoci,
l'unione e l'amore
rivelano ai popoli
le vie del Signore.
Giuriamo far libero
il suolo natio:
uniti, per Dio,
chi vincer ci può?

  

Dla Camillo Cavoura   (1810-1861) Mazzini był obłąkańcem, nieprzewidywalnym szaleńcem, który swą nieobliczalnością mógł zniweczyć plany zjednoczenia Włoch pod berłem dynastii sabaudzkiej. Miał swój pogląd na ustrój rodzącego się nowego państwa: "W sytuacji, w jakiej znajduje się Piemont, nie można prowadzić na zewnątrz polityki włoskiej, jeżeli wewnątrz nie jest ona liberalna i reformatorska". Zdawał sobie sprawę, że Risorgimento bez silnego sojusznika, to bańka mydlana, mrzonka. Realista postawił na cesarza Francuzów: "Nasze losy zależą przede wszystkim od Francji. chcąc nie chcąc musi być jej partnerem w wielkiej partii, która prędzej lub później musi się rozegrać w Europie". I rozegrała w 1859 r. Było Solferino i gorzka pigułka (czytaj: zdrada) Cesarza Francuzów w Villafranca. To po tym pakcie stateczny zdawało się dyplomata oświdczył: "Wasz cesarz mnie zhańbił, tak, zhańbił mnie! Jeżeli zajdzie potrzeba, to wezmę pod jedną rękę Solaro dela Margaritę, a pod drugą Mazziniego. stanę sie konspiratorem! Stanę się rewolucjonistą! Ale ten traktat nie wejdzie w życie! Nie, tysiąc razy nie!". A jednak wszedł...

Dall'Alpi a Sicilia
Dovunque è Legnano,
Ogn'uom di Ferruccio
Ha il core, ha la mano,
I bimbi d'Italia
Si chiaman Balilla,
Il suon d'ogni squilla
I Vespri suonò.

"Był to jedyny w historii wypadek podboju - niemal boski fenomen idei, której wystarczyła wiara w prostodusznego i uśmiechniętego bohatera, aby rozproszyć wojska, zdobywać twierdze i obalać trony" - cudowne podsumowanie czego dokonał Giuseppe Garibaldi (1807-1882) i jego 1000 czerwonych koszul z Królestwem Obojga Sycylii. Proszę pokazać w dziejach nowożytnych Europy akt takiej desperacji: garstka szaleńców uzbrojonych w pordzewiałe karabiny, którzy podbijają kilkumilionowe państwo. To nie Cortez, to Garibaldi! C. Cavour oficjalnie demonstrował postawę: "Jeżeli nikt nie umie zatrzymać Garibaldiego, to ja sam chwycę go za kołnierz". Nie chwycił. Nie miał nawet takiego zamiaru. Czytając wypowiedzi premiera Sabaudii można zrozumieć, co to znaczy cynizm w polityce: "Nie zachęcaliśmy do tej awantury, która wydaje się być nierozważna. [...] Jeżeli Garibaldiemu się uda, większość Sycylijczyków skupi się wokół niego, wówczas będziemy dla nich żądali tylko całkowitej swobody w decydowaniu o własnym losie"

Son giunchi che piegano
Le spade vendute:
Già l'Aquila d'Austria
Le penne ha perdute.
Il sangue d'Italia,
Il sangue Polacco,
Bevé, col cosacco,
Ma il cor le bruciò.

"Sprawy idą jak najgorzej. Garibaldi po wielu wahaniach i krokach w naszym kierunku ustąpił wobec króla i tutejszych umiarkowanych. Nie pójdziemy do Rzymu, nie pójdziemy do Wenecji. Będziemy mieli tu Piemontczyków, natychmiastową aneksję, zrobimy wszystko, co król i Cavour każą [...]" - gorzko pisał G. Mazzini. Dla przywódcy Młodych Włoch postawa Garibaldiego była... zdradą idei rewolucji i republiki. 

 

26 października 1860 r. w Caianello spotkali się JKM Wiktor Emanuel II i Giuseppe Garibaldi. Pamiętne spotkanie. Nie dość, że republikanin wzniósł okrzyk "Niech żyje król Włoch!", to oddał monarsze zdobyte Królestwo Obojga Sycylii! I usunął się w cień? Nie do końca, ale... Oto wielkość G. Garibaldiego! Zjednoczenie Włoch było dlań nadrzędnym celem. Ciekawe czy  poznał opinię króla, kiedy na okrętach "Lombardia" i  "Piemonte" rzucił wyzwanie neapolitańskim Burbonom? To wtedy turyński król napisał: "Oczywiście byłoby wielkim nieszczęściem, gdyby jakich neapolitański okręt miał pochwycić i powiesić na rei mojego biednego Garibaldiego, ale w takim wypadku on sam tylko byłby winien zgotowanemu sobie tak nieszczęsnemu końcowi. Uprościłoby to jednak sprawę. A jakiż wspaniały pomnik gotowiśmy mu wystawić!". Król wzniósł się tu na wyżyny politycznego cynizmu. 

____________________

Wykorzystana literatura: 

Ostrowski A., Garibaldi, PIW, Warszawa 1969

tenże, Hrabia Kamil Cavour, PIW, Warszawa 1972

Sheean V., Orfeusz osiemdziesięcioletni. Powieść o Verdim, tłum. H. Krzeczkowski, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Warszawa 1986

Swolkień H., Verdi, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Warszawa 1963

Wituch T., Zjednoczenie Włoch, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1987

5 komentarzy:

  1. PiusowiIX nie w smak było Oświecenie. Krwawo rozprawił się z rewolucjonistami.Swoją drogą,ile trzeba mieć w sobie pychy,by ustanowić dogmat o nieomylności papieża.
    W dacie śmierci Giovanniego Ferretti dostrzegam jednak nieścisłość.
    Według mojej wiedzy zmarł w 1878roku

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzę w moim tekście nikogo kto nazywałby się Ferretti. Co do Piusa IX Włosi nie mają powodów, aby kochać tego papieża. Ciekawy byłby temat: Pius IX a Polacy (ze wskazaniem na powstanie styczniowe). Kontrowersyjna figura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Giovanni Maria Mastai Ferretti,to Pius IX. Świadomie nie używam określenia "Ojciec św. ", bo jak powiedział Jezys w Ewangelii Mt, 23, 1-12 "Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie."
    Co do sprawy polskiej...
    Moje zainteresowanie tą postacią nastąpiło po lekturze książki pt"Bez miłosierdzia. Jana PawłaII wojna z ludźmi". Polecam.
    Pius przez historyków okrzyknięty "wstecznikiem kościoła" początkowo jawił się jako reformator, czym zaskarbił sobie sympatię. Jednak konsekwentnie twierdził ,iż bunt przeciw władzy zwierzchniej (tu po Kongresie Wiedeńskim ,car jako król polski), jest grzechem.Tak więc "Polacy walczący o wolność byli w rozumieniu Stolicy Apostolskiej rewolucjonistami występującymi przeciw legalnej władzy"
    Wprawdzie wstawiał się za uciemiężonymi Polakami, ale sądzę że było to liczone na obronę wpływów państwa watykańskiego w Europie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprawiłem. Nie skojarzyłem, że to rodowe nazwisko papieża. Mea culpa! Dziękuję za uwagę i cenne wskazówki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło, że mogę zaskoczyć Fachowca :)

    OdpowiedzUsuń