wtorek, lipca 28, 2020

...na 480-tą rocznicę śmierci Thomasa Cromwella - 28 VII 1540 r.

10 czerwca 1540 roku runęła pewna epoka. Oto z piedestału władzy spadł człowiek, którego pozycja na dworze Henryka VIII Tudora wydawała się nie do naruszenia. A jednak! Posiedzenie Tajnej Rady stało się krokiem ku przepaści. Oto Thomas Cromwell usłyszał z ust swoich oponentów, że jest... zdrajcą! Zerwano z jego szyi order świętego Jerzego i pod strażą odprowadzono do Tower! Niemożliwe stało się faktem! Niemożliwe stało się kolejnym ostrzeżeniem, że nie wolno igrać z ogniem. Tym bardziej gdy jest nim sam Król!
Oto Thomas Cromwell podzielił los tylu innych, żeby wspomnieć tylko JKM Annę Boleyn czy Thomasa More'a. W świat poszła informacja, która wyszła z kancelarii królewskiej i nie pozostawiała złudzeń jak czarnym i obmierzłym typem miał okazać się  Wielki Szambelan: "Gdyby żył jeszcze rok czy dwa, zamierzał rzeczy doprowadzić do takiego stanu, że nie leżałoby już w mocy króla, by się im oprzeć czy na nie zezwolić, nawet gdyby zechciał; wiązałyby jego słowa takimi przysięgami i zmuszałyby go doi czynienia takich gestów, że mogłyby się zdawać, iż to, co wypowiada ustami, zgadza się, co czuje w sercu"*. Pomyśleć, że słowa te dotyczyły człowieka, który jeszcze 17 kwietnia tegoż roku osiągnął urząd, na który powoływałem się przed cytowaniem. To musiał być bolesny i miażdżący upadek! Ze szczytu na dno towerskiego lochu!...

Thomas Cromwell napisał do swego monarszego pryncypała list. Znajdujemy w nim taką m. in. zapowiedź: "...Bóg wie, że gdyby to tylko zależało ode mnie, uczyniłbym Waszą Miłość tak bogatym, jak to tylko możliwe, Boże dopomóż, że uczyniłbym to, gdyby to było w mojej mocy uczynić Waszą Wysokość tak potężnym, że cały świat byłby zmuszony Was słuchać, Chrystus wie, że bym to uczynił [...]". Ta deklaracja nie zmieniła raz podjętej decyzji. Nawet to, w jakiej formie zamknął swe pisanie: "najsmutniejszy poddany, najpokorniejszy sługa i więzień"
Na dwór francuski, ze zrozumiałych powodów, żywotnie zainteresowany tym, co działo się w Anglii docierały takie informacje: "Stronnictwo Cromwella niedawno wydawało się się najsilniejsze. Sprawa jest tym bardziej wstrząsająca, że nikt się jej nie spodziewał". Cios, jak widać spadł naprawdę jak grom! I w Paryżu szczególnie nikt nie krył sympatii wobec takiej zmiany fortuny! Ta wieść obiegła wszystkie dwory europejskie! Nie zapominajmy, że miał na sobie m. in. krew Thomasa More'a na rękach, ale i intrygi wobec skazanej królowej. Plotkowano, że wzbił się w taką pychę, że przemyśliwał o ożenku z księżniczką Marią?  Miał-że by zostać zięciem samego króla? Syn kowala sięgający nieomal tronu?! Zuchwałość ponad miarę! Zrozumiałe są wtedy słowa, jakie padły z ust jednego z oskarżycieli: "Cromwell, możecie obwiniać samego siebie i własna pychę za doprowadzenie do tej sytuacji. Powiedzcie Cromwell, czy nie wystarczyło wam, synowi kowala, że wyniesiono was, byście władali całym królestwem, i zmusiliście nas wszystkich, byśmy się wam kłaniali?". Z tych samych ust padło: "Sam chyba diabeł wbił wam do głowy taką bezczelność, żeby myśleć o tym, czy nie poprosić króla o rękę jego córki". Zarzuty stawiano bardzo groźne i tym bardziej dla Cromwella niebezpieczne: obalenie Henryka VIII!
"Gdybym wprowadził w życie to, co niegdyś zamierzałem, nie maltretowalibyście mnie teraz. Nie fatygujcie sie, moi panowie, by dowiedzieć się czegoś więcej. To moja wina, że nie zemściłem się kiedyś na niektórych spośród was. Niech król czyni ze mną, co tylko zapragnie, gdyż zasługuję, by umrzeć, martwi mnie jedynie,m że nie byłem najpierw świadkiem śmierci niektórych z was" - może wywołać podziw dla swych słów. Zaskakujące jest dla mnie, jak bardzo zachowanie i to, co powiedział Cromwell przypomina, to co w XX w. przed stalinowskimi oprawcami miał powiedzieć sam Nikołaj Jeżow. 
Coraz to wracał wątek niskiego pochodzenia i politycznego krępowania króla: "Będąc osobą niskiego urodzenia, publicznie twierdził, że i tak ma króla w kieszeni, a jest czymś ohydnym, by którykolwiek poddany mówił w podobny sposób o swym władcy". Zarzuty jednak mnożyły się. Łapówkarstwo należało zaliczyć do drobniejszych przewinień? Lekceważenie godniejszych urodzeniem! Nakłonienie króla do ożenku z Anną Kliwijską (rozwód 9 VII tegoż 1540 r.).  Pewnie wielu zaskoczy jeden z nich: herezja! Tak, groźba wprowadzenia... luteranizmu. A to już jednoznaczne było ze zdradą!  
Linią obrony mogło być odwołanie do samego Henryka VIII: "Najłaskawszy Panie, pokornie poddaję mą osobę Twej łasce i błagam o Boże miłosierdzie za me grzechy, a Waszą Wysokość proszę o litość i wybaczenie mych występków, wedle tego, co w swej mądrości uznanie za najsłuszniejsze i najdogodniejsze". Odsyłam do biografii Cromwella, tam obszerniejsze fragmenty tego listu. JKM nie odpowiedział. JKM nie sięgnął po dobrodziejstwo prawa łaski. Tej Cromwellowi nie udzielono.


 Od lewej: Henryk VIII i jego czwarta żona Anna Kliwijska.

28 lipca 1540 r. dopełnił się los. Z szafotu skazany miał powiedzieć, m. in.: "Przybyłem tu, by umrzeć, a nie by oczyścić się, czego mogą oczekiwać niektórzy, gdyż gdybym miał to uczynić, byłbym pożałowania godnym nędznikiem. Zostałem wedle prawa skazany na śmierć, dzięki Bogu wszechmocnemu, który wyznaczył mi taką karę za me występki, gdyż od czasu  gdy zacząłem cieszyć się swobodą, prowadziłem życie grzesznika i obrażałem Pana Boga, za co z całego serca proszę Go o wybaczenie"
Nieudolny kat trzykrotnie używał topora. Hiszpański kronikarz skwitował to wydarzenie: "I tak zakończył życie ów Cromwell, który lepiej żeby się nigdy nie narodził".

_________________
cytaty za Borman T., Thomas Cromwell. Nieopowiedziana historia najwierniejszego sługi Henryka VIII, tłum. M. Loska, Wydawnictwo Astra, Kraków 2016, s. 374, 377, 379, 381, 385, 386-387, 388, 393, 402, 407

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.