sobota, czerwca 13, 2020
...na 105-tą rocznicę szarży pod Rokitną - 13 VI 1915 r.
To było 13 maja 1998 r. Spełniało się jedno z moich marzeń. Zabrałem swoją ówczesną VII c SP 22 z Bydgoszczy (rocznik 1984) do Krakowa. Tyle chciałem im pokazać. Tyle udało mi się im pokazać. Jednym z miejsc, do których Ich zabrałem był Cmentarz Rakowicki. Musiałem swoim Wychowankom (wśród nich był Kamil, potomek... Jana Kilińskiego!) pokazać grób/pomnik niezwykły: bohaterów spod Rokitny! Stąd to zdjęcie, którego skan po raz kolejny przywołuję w swoim pisaniu.
13 czerwca 1915 r. przeszedł do historii polskiego czynu niepodległościowego. Oto podkomendni rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (1882-1915) runęli przez ogień! Raz jeszcze polski ułan (tym razem II Brygady Legionów) pokazał swą wartość bojową. Okazał się godny pamięci tylu innych, którzy wgalopowali na kary historii. Ja o ich czynie dowiedziałem się od mego wuja Telesfora. Wuj był tą krynicą wiedzy, wiedzy zakazanej. Bo to jeszcze było za PRL-u, kiedy nawet nam nie śniło się, że wróci podziw dla Legionów, wodzów ich Brygad. Dzisiaj, kiedy opuszczałem Toruń, na rogatkach miasta, żegnał mnie wizerunek gen. J. Hallera. Na przełomie lat 70 i 80-tych XX w. było to nie do pomyślenia. A nawet, jeśli coś podobnego mówiliśmy (a mówiliśmy), to patrzono na nas z nieskrywanym oburzeniem, ironią i lekceważeniem.
Tak samo było z czynem legionowym. N i k t nas nie uczył, że na kartach historii były nazwy Kostiuchnówka, Łowczówek, Rarańczy czy Rokitna. To się wynosiło z domu (albo nie!). Nawet teraz komputer podkreśla mi te nazwy na czerwono? A przecież tyle już wiemy. Na 100-ną rocznicę bitwy cytowałem fragment rozkazu nr 133 Komendy Legionów Polskich, który ogłosił feldmarschalleutnant Karol Trzaska-Durski (1849-1935): "W dniu 13 czerwca 1915 roku pod Rokitną na polach Bukowiny nieśmiertelną chwałą okrył się 2-gi szwadron naszej kawalerii [...]. Żołnierze! Patrzcie na bohaterską śmierć rotmistrza Dunin-Wąsowicza, poruczników Topora i Włodka, wachmistrzów Nowakowskiego i Adamskiego".
W szarży 13 VI 1915 r. poległo piętnastu ułanów! Nie czarujmy się: 15 zapomnianych bohaterów! Kino upomniało się o ich heroizm? Szarża została przypomniana w filmie "Legiony" w reżyserii Dariusza Gajewskiego. Pewnie ta scena zostanie z większością z nas na dłużej. Wielu nauczycieli będzie pokazywała na swoich lekcjach, jak okupiono drogę ku niepodległości pod besarabską miejscowością, obecna Ukraina (Рокитне). Tego dnia życie oddali:
Przed laty cytowałem też m. in. ówczesnego rotmistrza Jana Dunin Brzezińskiego (1883-1940), kuzyna dowódcy szarży, który w swoich wspomnieniach tak pisał o Rokitnie: "Straszny był widok, kiedy zwożono trupy z całego szwadronu. Z pozostałych przy życiu najstarszy był szwagier mój wachmistrz Rostworowski". O Dunin Wąsowiczu napisał: "...miał wówczas silną gorączkę, gdyż przed jakąś godziną dopiero przyjechał, ruszył do ataku, lecz kierunek zmienił i przez to zamiast z flanki zaatakował druty i rowy na wprost. Niech sobie różnie ludzie tłumaczą, ja tutaj podaję gołe fakty i w ogóle relację moją zupełnie bezstronnie prowadzę".
Na reprodukowanym tu obrazie (pocztówka z moich zbiorów prywatnych) Adama Setkowicza (1875-1945) widzimy szarżujących ułanów II Brygady. Autor, nie wiedzieć czemu, uwiecznił ich w rogatywkach. Te kojarzą się większości nam z balinikami czy nawet szwoleżerami gwardii cesarza Napoleona pod Somosierrą. Wskazane byłoby podpierać się obrazami Wojciecha Kossaka czy Michała Byliny (ten na moim FB robi za tło na czas rocznicy bitwy).
Pragnę raz jeszcze przypomnieć, że na bydgoskim Cmentarzu Nowofarnym (przy ul. Artyleryjskiej) zachował się grób kapitana Jerzego Rastwieckiego (zm. 8 XII 1921 w wieku 28 lat), na którym widnieje inskrypcja: "...legionista uczestnik walk karpackich i bitwy pod Rokitną".
W wolnej III Rzeczpospolitej (w 1990 r.) na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie przywrócono nazwy pól bitewnych z I wojny światowej. Każdy może dziś odnaleźć zapis dotyczący bitwy pod Rokitną. Ilu z nas wspomni dziś bohaterskich ułanów II Brygady Legionów? Od 1923 r. Ich mogiła jest w Krakowie. Wszystkich poległych uhonorowano orderami Virtuti Militari. Warto przypomnieć, że w 1915 r. żegnał poległych kapelan Legionów, ksiądz Józef Panaś (1887-1940). Ten sam, który po przewrocie majowym, 17 V 1926 r., w Katedrze Polowej Wojska Polskiego cisnął swe odznaczenia na znak protestu pod nogi gen. G. Orlicz-Dreszera. Nad poległymi legionowy kapelan wygłosił krótkie pożegnanie: "Pomódlmy się za dusze naszych braci, którzy dowiedli, że polski żołnierz każdy rozkaz spełnić potrafi, chociaż mu wypadnie iść na pewną śmierć, i prosimy Boga, aby krew ich za darmo przelaną nie była".
Marek A. Koprowski podsumował: "Z wojskowego punktu widzenia szarża nie dała nic. Przeciwnik pozostał na swoim stanowisku, opuścił je bez walki nocą". Skrzywi to każdą napuszona minę? Tak już bywa. Małoż to takich bitew, co to pozostawiło li tylko wydźwięk heroiczny i nic poza tym? Ówczesny dowódca II Brygady pułkownik Ferdynand Küttner, obwiniany za nieprzemyślane dowodzenie, wydał rozkaz, w którym czytamy, m. in.: "Zadanie, które przypadło kawalerii, nie było łatwe, zostało jednak przez szwadron pod dowództwem rotmistrza Dunin-Wąsowicza, który przy tym poniósł śmierć bohaterską, w tak świenty sposób przeprowadzone, iż chyba historia podobnego przykładu nie zna. [...] Jeśli spodziewanego rezultatu nie było, należy sprowadzić to do innych nieszczęśliwcy okoliczności; szwadron uczynił więcej niż swą powinność".
PS: Podpułkownik Jan Dunin Brzeziński i ksiądz Józef Panaś zostali w 1940 r. zamordowani przez sowieckiego okupanta!
13 czerwca 1915 r. przeszedł do historii polskiego czynu niepodległościowego. Oto podkomendni rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (1882-1915) runęli przez ogień! Raz jeszcze polski ułan (tym razem II Brygady Legionów) pokazał swą wartość bojową. Okazał się godny pamięci tylu innych, którzy wgalopowali na kary historii. Ja o ich czynie dowiedziałem się od mego wuja Telesfora. Wuj był tą krynicą wiedzy, wiedzy zakazanej. Bo to jeszcze było za PRL-u, kiedy nawet nam nie śniło się, że wróci podziw dla Legionów, wodzów ich Brygad. Dzisiaj, kiedy opuszczałem Toruń, na rogatkach miasta, żegnał mnie wizerunek gen. J. Hallera. Na przełomie lat 70 i 80-tych XX w. było to nie do pomyślenia. A nawet, jeśli coś podobnego mówiliśmy (a mówiliśmy), to patrzono na nas z nieskrywanym oburzeniem, ironią i lekceważeniem.
Tak samo było z czynem legionowym. N i k t nas nie uczył, że na kartach historii były nazwy Kostiuchnówka, Łowczówek, Rarańczy czy Rokitna. To się wynosiło z domu (albo nie!). Nawet teraz komputer podkreśla mi te nazwy na czerwono? A przecież tyle już wiemy. Na 100-ną rocznicę bitwy cytowałem fragment rozkazu nr 133 Komendy Legionów Polskich, który ogłosił feldmarschalleutnant Karol Trzaska-Durski (1849-1935): "W dniu 13 czerwca 1915 roku pod Rokitną na polach Bukowiny nieśmiertelną chwałą okrył się 2-gi szwadron naszej kawalerii [...]. Żołnierze! Patrzcie na bohaterską śmierć rotmistrza Dunin-Wąsowicza, poruczników Topora i Włodka, wachmistrzów Nowakowskiego i Adamskiego".
W szarży 13 VI 1915 r. poległo piętnastu ułanów! Nie czarujmy się: 15 zapomnianych bohaterów! Kino upomniało się o ich heroizm? Szarża została przypomniana w filmie "Legiony" w reżyserii Dariusza Gajewskiego. Pewnie ta scena zostanie z większością z nas na dłużej. Wielu nauczycieli będzie pokazywała na swoich lekcjach, jak okupiono drogę ku niepodległości pod besarabską miejscowością, obecna Ukraina (Рокитне). Tego dnia życie oddali:
wachmistrz Tadeusz Adamski
rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz
kapral Karol Karasiński
ułan Bolesław Kubik
ułan Bronisław Łuszczewski
ułan Michał Majda
wachmistrz Władysław Nowakowski
ułan Eugeniusz Potok-Łada
podporucznik Roman Ptawdzic-Włodek
ułan Jerzy Rakowski
ułan Tadeusz Starczewski
podporucznik Jerzy Topór-Kisielnicki
ułan Władysław Tworkowski
ułan Mikołaj Szysz
ułan Antoni Zwatschke
Z ran, 20 czerwca 1915 r., zmarł ułan Bazyli Janiszyn.
Przed laty cytowałem też m. in. ówczesnego rotmistrza Jana Dunin Brzezińskiego (1883-1940), kuzyna dowódcy szarży, który w swoich wspomnieniach tak pisał o Rokitnie: "Straszny był widok, kiedy zwożono trupy z całego szwadronu. Z pozostałych przy życiu najstarszy był szwagier mój wachmistrz Rostworowski". O Dunin Wąsowiczu napisał: "...miał wówczas silną gorączkę, gdyż przed jakąś godziną dopiero przyjechał, ruszył do ataku, lecz kierunek zmienił i przez to zamiast z flanki zaatakował druty i rowy na wprost. Niech sobie różnie ludzie tłumaczą, ja tutaj podaję gołe fakty i w ogóle relację moją zupełnie bezstronnie prowadzę".
Na reprodukowanym tu obrazie (pocztówka z moich zbiorów prywatnych) Adama Setkowicza (1875-1945) widzimy szarżujących ułanów II Brygady. Autor, nie wiedzieć czemu, uwiecznił ich w rogatywkach. Te kojarzą się większości nam z balinikami czy nawet szwoleżerami gwardii cesarza Napoleona pod Somosierrą. Wskazane byłoby podpierać się obrazami Wojciecha Kossaka czy Michała Byliny (ten na moim FB robi za tło na czas rocznicy bitwy).
Pragnę raz jeszcze przypomnieć, że na bydgoskim Cmentarzu Nowofarnym (przy ul. Artyleryjskiej) zachował się grób kapitana Jerzego Rastwieckiego (zm. 8 XII 1921 w wieku 28 lat), na którym widnieje inskrypcja: "...legionista uczestnik walk karpackich i bitwy pod Rokitną".
W wolnej III Rzeczpospolitej (w 1990 r.) na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie przywrócono nazwy pól bitewnych z I wojny światowej. Każdy może dziś odnaleźć zapis dotyczący bitwy pod Rokitną. Ilu z nas wspomni dziś bohaterskich ułanów II Brygady Legionów? Od 1923 r. Ich mogiła jest w Krakowie. Wszystkich poległych uhonorowano orderami Virtuti Militari. Warto przypomnieć, że w 1915 r. żegnał poległych kapelan Legionów, ksiądz Józef Panaś (1887-1940). Ten sam, który po przewrocie majowym, 17 V 1926 r., w Katedrze Polowej Wojska Polskiego cisnął swe odznaczenia na znak protestu pod nogi gen. G. Orlicz-Dreszera. Nad poległymi legionowy kapelan wygłosił krótkie pożegnanie: "Pomódlmy się za dusze naszych braci, którzy dowiedli, że polski żołnierz każdy rozkaz spełnić potrafi, chociaż mu wypadnie iść na pewną śmierć, i prosimy Boga, aby krew ich za darmo przelaną nie była".
PS: Podpułkownik Jan Dunin Brzeziński i ksiądz Józef Panaś zostali w 1940 r. zamordowani przez sowieckiego okupanta!
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.