poniedziałek, maja 11, 2020
Staropolskie strofy... - część 3 - Wespazjan Kochowski
Poprzednie strofy zawdzięczaliśmy Samuelowi ze Skrzypna Twardowskiemu. A teraz przed nami Wespazjan Kochowski (1633-1700). Z krótkiego biogramu, jaki znajdujemy w zbiorze "Historia w poezji" dowiadujemy się: "...poeta, prozaik, historyk; pisał w języku polskim i łacińskim utwory religijne, liryki, fraszki obyczajowe (Niepróżnujące próżnowanie, Psalmodia polska)"*. W nim znajdziemy dwa utwory, aliści my sięgniemy do "Poezji wybranych", które wydał Universitas w 2003 r.** Bardzo nadszarpnąłem swój budżet, kiedy dokonywałem zakupu tego zbiorku (raptem niespełna 150 stron poezji), gdyż wydałem całe 3 złote groszy osiemdziesiąt. Wygrzebałem go w... litościwym kartonie, do którego trafiły te tytuły, na które nie było ni jakiego zainteresowania. Chyba wydawca miał jakoweś w tej materii przeświadczenie, bo wydał Kochowskiego w serii "Klasyka mniej znana".
Okazuje się, że Kochowski stawał w wojennej potrzebie przeciw wrogom Rzeczypospolitej. Jako dorastający młodzian wziął m. in. udział w zwycięskiej nad Kozakami i Tatrami bitwie pod Beresteczkiem (1651 r.). "Jako poeta, cieszył się niemałem uznaniem współczesnych, którzy nazywali go Kochanowskim swego czasu. Współcześni przesadzili: miał Kochowski niewątpliwe talent, mianowicie liryczny; uprawiał te same mniej więcej rodzaje poezji, co Kochanowski, w którym się pilnie rozczytywał i którego «hetmanem poetów polskich» nazywał [...]" - tak ocenił wagę pióra XVII-wiecznego poety prof. I. Chrzanowski.***
Postanowiłem, że w tym cyklu Wespazjan Kochowski pojawi się, jako piewca pamięci właśnie po Samuelu Twardowskim. W posiadanych przeze mnie dziełach znalazłem dwa wiersze jemu poświęcone. Najpierw ten, który zacytowano w "Historij literatury niepodległej Polski...", a więc "O Samuelu Twardowskim":
Tyle powinna Polska Wielka Twardowskiemu,
Ile mnie moja Mała, poecie małemu.
Trudno winić fortuny los niesfałszowany:
Wielkiej - wielki poeta, Małej mały dany.
Drugi, to właściwie epitafium, jakie jeden poeta wystawia drugiemu. Rzecz nazywa się dostojnie i nabożnie: "Nagrobek Samuelowi z Skrzypna Twardowskiemu, Wirgiliuszowi Słowiańskiemu"
Chcesz wiedzieć, kto tu leży i jakiej człek ceny,
Gościu? Uważ sarmackiej żałoby Kameny.
Pojrzyj, jako Helikon, co rzadka na świecie,
Obchód czyni ostatni wielkiemu poecie.
Erato złotowłosa i Klijo pamiętna,
Wszytka zgraja parnaskich panien kwili smętna.
On ci to nasz słowiański Wirgii dowcipny,
Maro polski, Samuelu cny Twardowski z Skrzypny,
Którego heroiczna Muza jest tej cery,
Że przeszła Ennijusze i chlubne Homery.
Więc że cię, zacny mężu, nam zajrzały Fata,
Nie zatrze wiek pism twoich pamięci u świata.
Równie jak Partenope z Maronem się pieści.
Tak Skrzypna sławna będzie z pism twych i powieści.
Omylił się Kochowski. Bardzo! Wieki przeminęły i tylko miłośnicy kultury sarmackiej pewnie zaglądają do wierszy obu poetów. Nie pamiętam, aby na lekcjach literatury w szkole średniej choć padły nazwiska tych poetów. Owszem był Potocki, był Morsztyn i Sobieski, ale żeby Twardowski z Kochowski gościli? Nie, tego ucho moje nie zaznało. Tym samym widzę, że jest sens, aby ten cykl kontynuować.
Z przyczyn od siebie niezależnych (COVID-19) jestem odcięty od części mego księgozbioru. Stąd brak mi teraz dzieła prof. J. Krzyżanowskiego. Czemu o tym nadmieniam? Aby nie wyszło, że jednostronnie cytuję tylko przedwojenne wydanie prof. I. Chrzanowskiego. Cud, że choć je mam na wyciągnięcie ręki. To spotkanie ze staropolszczyzną zamykam tegoż opinią na temat kolei rozwoju twórczości Wespazjana Kochowskiego: "Z biegiem czasu Kochowski, chociaż nie tracił przyrodzonej pogody ducha, stawał się jednak człowiekiem coraz poważniejszym; poniechał żartobliwych pieśni i fraszek i uprawiał jedynie poezję poważną, głównie religijną: napisał całe mnóstwo pobożnych wierszy na cześć Chrystusa i Najświętszej Panny, lecz one nie posiadają wartości; świadczą tylko o tem, że w Polsce wzrastała pobożność, przechodząca jednak w chłodną formalistykę dogmatyczną i obrzędową". Zwracam uwagę, że to jest jedno zdanie. Zastanawia mnie czym kierowali się rodzice poety, kiedy chrzcili swego syna imieniem cesarza Wespazjana?
Z przyczyn od siebie niezależnych (COVID-19) jestem odcięty od części mego księgozbioru. Stąd brak mi teraz dzieła prof. J. Krzyżanowskiego. Czemu o tym nadmieniam? Aby nie wyszło, że jednostronnie cytuję tylko przedwojenne wydanie prof. I. Chrzanowskiego. Cud, że choć je mam na wyciągnięcie ręki. To spotkanie ze staropolszczyzną zamykam tegoż opinią na temat kolei rozwoju twórczości Wespazjana Kochowskiego: "Z biegiem czasu Kochowski, chociaż nie tracił przyrodzonej pogody ducha, stawał się jednak człowiekiem coraz poważniejszym; poniechał żartobliwych pieśni i fraszek i uprawiał jedynie poezję poważną, głównie religijną: napisał całe mnóstwo pobożnych wierszy na cześć Chrystusa i Najświętszej Panny, lecz one nie posiadają wartości; świadczą tylko o tem, że w Polsce wzrastała pobożność, przechodząca jednak w chłodną formalistykę dogmatyczną i obrzędową". Zwracam uwagę, że to jest jedno zdanie. Zastanawia mnie czym kierowali się rodzice poety, kiedy chrzcili swego syna imieniem cesarza Wespazjana?
______________________________
* Historia w poezji. Antologia polskiej poezji historycznej i patriotycznej, wybory dokonał Jan Marcinkiewicz, Instytut Wydawniczy Nasz Księgarnia, Warszawa 1965, s. 641
** Kochowski W., Poezje wybrane, Universitas, Kraków 2003, s. 116
*** Chrzanowski I., Historja literatury niepodległej Polski (965-1795), Warszawa 1930, s.352, s. 358
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.