środa, maja 13, 2020

Przeczytania... (348) Ian Kershaw "Rozdarty kontynent. Europa 1950-2017" (Znak Historia)

Autora chyba nie trzeba przedstawiać nikomu, kto zagląda na blog historyczny. No chyba, że gości tu nowicjusz/ka, który stawia pierwsze kroki na ścieżce poznania różnych odcieni historii. Oto  Ian Kershaw w nowej odsłonie: "Rozdarty kontynent. Europa 1950-2017" w tłumaczeniu Tomasza Krzyżanowskiego, Wydawnictwa Historia Znak. Na okładce czytamy m. in.: "Po wstrząsających wydarzeniach z pierwszej połowy XX wieku, opisanych przez Iana Kershawa w książce Do piekła i z powrotem, brytyjski historyk z niezwykłą wnikliwością przedstawia panoramę świata, w którym żyjemy. Ta książka skłoni nas do refleksji nad tym, czym jest Europa, oraz sprawi, że jeszcze raz spróbujemy zadać sobie pytanie, co to znaczy być Europejczykiem".

Pewnie, że budzi się we mnie chęć sprawdzenia, co Autor miał na myśli pisząc o Polsce w tym okresie. Zaczynam od skorowidzu, aby przekonać się ile miejsca poświęcił polskim przywódcom i politykom. Oto wynik: L. Balcerowicz (2), B. Bierut (1), M. Dąbrowska (1), E. Gierek (3), W. Gomułka (8), Jan Paweł II (3), W. Jaruzelski (6), J. Kaczyński (1), L. Kaczyński (1), S. Kania (1), Cz. Kiszczak (1), L. Kołakowski (1), J. Kott (1), J. Kuroń (1), A. Kwaśniewski (1), A. Macierewicz (1), T. Mazowiecki (1), A. Michnik (5), A. Mickiewicz (1), C. Miłosz (1), J. Popiełuszko (1), K. Rokossowski (3), B. Szydło (1), D. Tusk (1), L. Wałęsa (7), S. Wyszyński (1). Oczywiście miałem wątpliwości, co do M. Dąbrowskiej, papieża-Polaka, L. Kołakowskiego, A. Mickiewicza czy K. Rokossowskiego. Zwracam uwagę, że przed wszystkich wysforował się towarzysz Władysław Gomułka. Elvis Presley jest wymieniany w tekście na równie ze świętym papieżem? Pocieszające, ze rozdział 9 pt. "Siła ludu" otwiera cytat z... Adama Michnika. 
"Rozdarty kontynent...", to przeszło sześćset stron historii. Burzliwej. Balansującej na krawędzi wojny atomowej. To w ten powojenny czas wpisano takie określenia, jak żelazna kurtyna czy zimna wojna. Należę do tego pokolenia, którego dzieciństwo, dojrzewanie  i dorastanie (do zostania dziadkiem po raz pierwszy włącznie) przypada również badane tu na lata (od maja 1963 poczynając). Napisać, że żyłem w cieniu tych wydarzeń nie jest chyba nadużyciem, nawet jeśli nie urodziłem się w 1950 r. 
Kogóż tu nie znajdziemy! Niemal ikony okresu, który przeanalizował, wyświetlił Ian Kershaw! Wymienię tylko kilka z różnych dziedzin kultury, sztuki, filmu i polityki: B.Bardot, Ł. Beria, T. Blair, L. Breżniew, G. Bush, F. Castro, N. Ceaușescu, N. Chruszczow, W. Churchill, B. Craxi, B. Dylan, D. Eisenhower, I. Erenburg, F. Fellini, F. Franco, Ch. de Gaulle, H.-D. Genscher, M. Gorbaczow, G. Grass. Starczy! Zagalopowałem się. Chciałem kilku bohaterów tamtego czasu, a potem nie umiałem rezygnować z nazwisk.  Wielokrotnie wymienia się A. Hitlera, a nie ma... Ericha Honeckera? 
"Historia Europy po 1950 roku przypomina jazdę kolejką górską w wesołym miasteczku, pełną emocji i momentów trwogi. Niniejsza książka ma na celu pokazać, jak i dlaczego Europa przetoczyła się w ciągu tych dziesięcioleci z jednej epoki wielkiej niepewności w drugą" -  przyznaje sam Autor. Kończy swoje rozważanie takimi spostrzeżeniami: "Pisanie historii czasów mojego własnego życia było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Ale zadanie to okazało się satysfakcjonujące. Nauczyłem się niepomiernie więcej, niż wcześniej wiedziałem o wydarzeniach i zmianach, które ukształtowały moje życie. I dziś mam dużo lepsze niż dawniej rozumienie tego, jak mój własny kontynent przybierał obecny kształt"
Po takie rekomendacji nie pozostaje nam nic innego, jak wziąć udział w tej podróży przez kilkadziesiąt lat historii Europy. Ta z 1950 r. niczym nie przypomina tej z 2017 r. Blisko 70. lat burzliwych wydarzeń. I to skrwawionych krwią Europejczyków Niemiec, Polski, Czechosłowacji, Węgier, Rumunii byłej Jugosławii. Rozpadła się ta ostatnia, Czechosłowacja, nie ma Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. To wszystko na oczach jednego pokolenia? Ja, rocznik 1963 do dziś w to nie wierzę. Książka Iana Kershawa przypomni mi to.
Pewnie, że moje oko belfra wyszykuje smaczki faktograficzne, źródłowe i taki inne. Słyszę tu i ówdzie, że li tylko przepisuję inne książki? No to zapraszam tu do mnie tego kogoś do tej książkowej dżungli. Każdy cenny cytat, to dla mnie wykorzystanie na jakieś z lekcji, spotkaniu itp. Zapominam kolejnego volumenu, bo ile można dźwigać, a tu: klikam i mam. Nie ma smaczku w takim stwierdzeniu wielkiego Chorążego Pokoju: "Polsce komunizm pasuje jak krowie siodło"? Podkreślam na s. 152. Takich podkreśleń zjawiają się dziesiątki. wiem, powinno być ich mniej, bo po chwili sam się w nich gubię i topię. Dlatego ślady słów ważkich, decydujących, znaczących zostawiam między zachwycaniem się (lub i nie) w kolejnych odcinkach tego cyklu.
"Robotnicy uwolnili więźniów miejscowego aresztu, rozbroili strażników, po czym zaatakowali budynki partii i milicji. W obawie, by zamieszki nie objęły innych miast, władze wprowadziły do Poznania 400 czołgów i 10 000 żołnierzy. Wojsko otworzyło ogień do strajkujących, w wyniku czego zginęły 73 osoby, a setki zostało rannych" - tak Kershaw opisuje poznańskie powstanie '56. Kim był minister obrony Rokossowski (bez podania imienia i stopnia wojskowego) zachodni czytelnik dowie się. Ale już, że J. Cyrankiewicz groził odrąbywaniem ręki - już nie. A to tak cenne i groźne z ust towarzysza premiera. Mamy za to interesującą ocenę W. Gomułki: "...nie był demokratą. Zależało mu na utrwaleniu swej władzy jako pierwszego sekretarza partii. Obawiał się tez zagrożeń, jakie niesie swoboda wypowiedzi. [...] Swoboda wypowiedzi w sztuce i literaturze została znów przywrócona w 1957 roku". Jak to napisał J. Kuroń (przypominam: wzmiankowany u Kershawa raz jeden): "Kiedy zakończył się Październik 1956? Ano, w październiku"*.
Nie wiedziałem, że Tito (cały czas w moich zbiorach jedna z bydgoskich gazet z 1980, kiedy ów zmarł był) był tak desperacko odważny. Bo to o jego notatce (?) do Stalina napisał: "Jak nie przestaniesz nasyłać zabójców, jak wyślę jednego do Moskwy, a drugiego już nie będę musiał". Dziwne, ale współczesna młodzież nie potrafi na mapie zlokalizować gdzie to była ta harda Jugosławia, co to się satrapie z Kremla postawiła. Nie pamiętają samochodów marki "Zastava" czy papierosów o dźwięcznej nazwie"Yugo". Ja też nie pamiętam plakatów z... katem Tito. A to ciekawy przykład niesubordynacji w bloku sowieckim. "Dla Stalina największa zbrodnią Tity było to, że nie chciał uznać jego zwierzchnictwa. Z ideologicznego punktu widzenia, jego «herezja» polegała na tym, że realizował formę socjalizmu diametralnie odmienną od nadrzędnych zasad władzy radzieckiej" - przypomina Autor. Na wyciągnięcie ręki mam książkę "Banda Tito. Narzędzi amerykańsko-angielskich podżegaczy wojennych" niejakiego B. Gribanowa**.
Do lata 1989 r. czekaliśmy, aż masy (a nie tylko partyjni prominenci z PZPR w 1956 r.) mogły w całości, oficjalnie, na łamach "Polityki" przeczytać sławetny protokół z tajnego posiedzenia XX Zjazdu KPZR. Wiem, że to nie książka-stenogram z tych doniosłych obrad, aliści żałować należy, że tak niewiele jest cytowań oryginału. "Czterogodzinne przemówienie Chruszczowa wygłoszone na zamkniętym posiedzeniu Zjazdu było jak dynamit. Jego zasadniczym celem było oddzielenie dziedzictwa leninizmu od stalinowskich nadużyć władzy. Lenin został wywindowany na piedestał, by przepaść między nim a jego następcą tym bardziej rzucał się w oczy" - i tu zgadzam się z I. Kershawem. Lenin został naprawdę wykreowany na "dobrego wujaszka Wołodię". Wiem coś na ten temat, chodziłem do przedszkola w ostatnich latach i tam nagrodą był... znaczek z Leninem (do noszenia przez cały tydzień). Nigdy mnie nim nie wyróżniono.  "Tekst przemówienia, szybko przemycony na Zachód i opublikowany, wywołał sensację. W Polsce i na Węgrzech rewelacje w nim zawarte przyczyniły się w znacznym stopniu do wzrostu niezadowolenia społecznego, które jesienią przerodziło się w otwarte wystąpienia przeciw sowieckiemu panowaniu" - wpierw polała się krew w Poznaniu, potem z jeszcze większym okrucieństwem w Budapeszcie.
"Na ulicach roi się od sowieckich czołgów i innego uzbrojenia. Na skrzyżowaniach rozstawiono straże. strzały padają ze wszystkich stron" - to obraz stolic Węgier z listopada 1956 r. oczyma francuskiego dziennikarza. Węgrzy zapłacili straszliwą cenę za ułudę wyrwania spod jarzma sowieckiego. Czy to nie większa danina krwi niż w 1849 r.? Przeszło 20 000 zabitych! Przeszło 100 000 aresztowanych! 600 wyroków śmierci! 200 000 uniosło swe głowy za granicę.  Imre Nagy został powieszony, a władzę na długie lata zagarnął János Kádár. Poznajemy czym był "komunizm gulaszowy", jak bardzo wzrosły na Węgrzech przypadki... samobójstw. "Niemniej w oczach Zachodu Węgry zmierzały do tego, by ukazać jak najmniej odpychające oblicze bloku radzieckiego" - konkluduje Autor. Dodajmy, że w obozie socjalistycznym (myślę o latach 70-tych XX w.) Magyar Népköztársaság jawiło się, jako oaza dobrobytu i zamożności.
Polska (czytaj: PRL) nie mogła mieć swego udziału w cudzie gospodarczym, jaki stał się udziałem Europy Zachodniej. Historia gospodarcza często jest mijana potężnym łukiem. niemniej - uciec się od niej po prostu nie da. Przypomniano nam, jaką cenę społeczną płacili ówcześni mieszkańcy, jak nabrzmiewały konfliktu natury rasowej: "W sierpniu 1958 roku doszło do poważnych zamieszek rasowych w Nottingham i londyńskiej dzielnicy Notting Hill, gdzie setki białych wyrostków przez kilka nocy, od 29 sierpnia do 5 września 1958 roku, atakowały domu imigrantów z Karaibów". Nigdy wcześniej słyszałem o P. Griffiths'ie  czy sprawie Enocha Powella. Czy te same problemy nie znajdują swe odbicie tu nad Wisłą i innymi rzekami? Pośród moich uczniów też tacy, których korzeni powinniśmy szukać na dwóch kontynentach, których nazwy zaczynają się na literę "A". Świata, jaki tu opisuje się kiedyś łaknęliśmy: z coca-colą reklamą, dobrobytem sytością, reklamą i jak dla mnie kolorową okładką książki. Teraz mamy tego powyżej dziurek od nosa? Dlatego jestem zdania, że doświadczenia Europy Zachodniej, jakie odmalował I. Kershaw powinny być dla nas nauką i nauczką.
Przesłaniem Autora jest dla mnie wybór mott, które otwierają każdy rozdział. Dla mnie to swoista szkoła... Waltera Scotta, który w swoich powieściach (patrz np. "Ivanhoe") otwierał narrację stosownym wierszem. Oto, co wykorzystał Ian Kershaw, a i do mnie dociera (bo nie wszystko tutaj wykorzystuję):
  • ...najprawdopodobniej oznaczać to będzie koniec wojen na wielką skalę osiągnięty kosztem przedłużającego się nieskończenia "pokoju, który nie jest pokojem" - G. Orwell.  
  • Zamiast jedności wielkich mocarstw - zarówno politycznej, jak i ekonomicznej - po wojnie nastąpi całkowity rozdźwięk pomiędzy Związkiem Radzieckim a jego satelitami z jednej strony i resztą świata z drugiej. Istnieją, krótko mówiąc, dwa światy zamiast jednego - Ch. E. Bohlen.
  • Nie czekaj prze lata, by uznać, że żyłeś w wyjątkowej epoce - w epoce BOOMU - Magazyn "Queen" z 15 IX 1959 r.
  • Nie jestem już pewny niczego  - J. P. Sartre.
  • Zabrania się zabraniać. Wolność zaczyna się od jednego zakazu: by nie niszczyć wolności innych - graffiti w Paryżu (1968 r.). 
  • Demokracje uprzemysłowione są zdeterminowane, by przezwyciężyć wysokie bezrobocie, ciągłą inflację i poważne problemy energetyczne - deklaracja G-7 (1975 r.).
  • Wiemy, że nasza droga jest trudna. Wybór został jednak dokonany i kroczymy drogą pierestrojki - M. Gorbaczow. 
  • Nikt jeszcze nie widział społeczeństwa ze znacjonalizowaną własnością, gospodarką planową i demokratyczną i pluralistyczną strukturą polityczną - A. Michnik.  
  • Nie sądzę, by Europa do końca zdawała sobie sprawę z potencjału przemocy w Jugosławii, a może się ona zacząć w każdej chwili - S. Popowić.
  • Spytałem polskiego historyka, Jerzego Jedlickiego, kiedy wcześniej w historii Polski miała tak korzystną sytuację. Nie namyślając się długo, odpowiedział: "Prawdopodobnie w drugiej połowie XVI wieku" - T. G. Ash. 
  • Państwa takie jak te [tj. Korea Północna - przyp. KN]  i ich terrorystycznie sojusznicy tworzą oś zła, zbrojąc się , by zagrozić światowemu pokojowi - G. W. Bush.
  • Gdy akumulacja kapitału w jakimś kraju staje się ubocznym produktem gry hazardowej, wyniki zawsze będą opłakane - J. M. Keynes. 
  • Z pokrzywionego drzewa człowieczeństwa nie da się wyciosać nic prostego - I. Kant.
Traktuję książkę Iana Kershawa, jako swoiste repetytorium z historii określonych lat. Owe 67. lat mieści w sobie tyle zła, przelanej krwi, niegodziwość: "Wojna w Jugosławii - czy też seria wojen - która trwała od 1991 do 1995 roku, była ogromnym wstrząsem dla europy. [...] Unia Europejska załamywała ręce, ale jej próby rozwiązania tej skomplikowanej kwestii w żaden sposób nie powstrzymały potwornego konfliktu. ONZ wysłał siły pokojowe, które nie zdołały zaprowadzić pokoju". Kto dziś pamięta o tej rzezi?!  To wtedy na dobre do słownika politycznego weszło pojęcie "czystek etnicznych". Jakie to subtelnie zakamuflowane określenie. Przypomniano czym naprawdę były rządy marszałka Tito, jak skrywane antagonizmy narodowe (i historyczne) wybuchły z przerażającą śmiertelną siłą. Na oczach Europy wyżynano się! "Niebezpiecznie jest chodzić po mieści. Szczególnie niebezpiecznie jest przechodzić przez most, ponieważ strzelają do ciebie snajperzy. Trzeba biec" - to  rzeczywistość w obleganym Sarajewie, zapisana przez 12-letnią dziewczynkę. Kershaw wylicza: "Najgorszy los spotkał jednak muzułmanów. Morderstwa, gwałty, pobicia, rabunki i niszczenie mienia (domów, sklepów, meczetów i innych budynków wspólnotowych) był elementem systemowego terroru, który skutecznie wygnał muzułmańską społeczność z ich domów i «etnicznie oczyścił» całe połacie kraju. Przerażone muzułmańskie kobiety i dzieci pakowano do pociągów odchodzących z Banja Luki w północnej Bośni i wywożono niczym deportowanych do Auschwitz Żydów pół wieku wcześniej". O tym Europa nie powinna nigdy zapomnieć. Grozi to powtórzeniem Srebrenicy. Ciekawe, że Kershaw widzi pozytyw tej tragedii: "...nie powinna przysłonić faktu, że pomimo początkowego rozczarowania,a niekiedy nawet utraty złudzeń, państwa byłego bloku sowieckiego nie wróciły do wcześniejszych form autorytarnego nacjonalizmu".
Cieszyć może nasze polskie oko, że dość rzetelnie ujęto rolę Polski przy demontażu systemu sowieckiego w Europie: "Polska, tak jak w 1980 roku, przecierała szlaki. Wybory, które odbywały się 4 czerwca 1989 roku, przyniosły miażdżące zwycięstwo «Solidarność», która zdążyła się przekształcić ze związku zawodowego [...] w de facto partię polityczną".  I nim poznajmy los Węgier, Czechosłowacji czy Rumunii, mamy obraz budującej się demokracji i gospodarki rynkowej właśnie w Polsce. Włącznie z pamiętnymi wyborami prezydenckimi w 1990 r.
Cofnijmy się lekko w czasie (ale i w czytaniu). I. Kershaw zwraca uwagę na pewien ważny proces: "Łatwo jest antydatować, w świetle późniejszych wydarzeń, nieuchronność upadku państw komunistycznych. Jednak pomimo poważnych problemów wewnętrznych, w marcu 1985 roku, kiedy Gorbaczow obejmował władzę w Moskwie, blok sowiecki wydawał się daleki od klęski". Tez tak uważam. Dziś jesteśmy mądrzejsi o skutki pewnych zdarzeń.  Nadinterpretujemy pewne oceny, zdania, wystąpienia.  Sypiąca się gospodarka, korozja sytemu i jego niewydolność stawały się faktem. Cały czas wisiała sowiecka groźba: "Przywódcy sowieckich satelitów byli na początku lat 80. aż nadto świadomi zawoalowanej groźby interwencji wojskowej. Nie mogli być pewni, że sowieckie kierownictwo porzuciło taką strategię". Autor przypomina m. in. o strategii Breżniewa. Daje przykład gen. W. Jaruzelskiego i stanu wojennego w Polsce.
Lata 1950-2017, to burzliwy, niebezpieczny i krwawy czas w Europie. Stabilny zdawało się kontynent był targany konfliktami etnicznymi, wojnami domowymi, rozpadały się państwa. stało się coś niewyobrażalnego: przestał istnieć Союз Советских Социалистических Республик. Powtarzane, jak mantra "przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki/sowiecki" spełniło się jeszcze w moim pokoleniu? Smutne, że w 1950 r. wchodzono, gdy na Kremlu zasiadał Stalin, a w 2017 władzę stamtąd sprawuje jego pochwalca: Влади́мир Влади́мирович Пу́тин. Okupant Krymu i Donbasu ma się całkiem dobrze?...
"Historia Europy od końca drugiej wojny światowej stanowiła powalającą mieszankę wielkich osiągnięć, poważnych rozczarowań, a nawet katastrof, których drastycznym przykładem był kryzys ostatnich lat" - tak Iana Kershaw podsumowuje swoją książkę, ale zarazem epokę. Każdego potencjalnego czytelnika okres omawiany dotyka.

"Z HISTORIĄ JEST TAK, JAK Z NATURĄ, 
JAK Z WSZELKĄ GŁĘBIĄ, 
MINIONĄ. TERAŹNIEJSZĄ CZY PRZYSZŁĄ; 
IM GŁĘBIEJ I POWAŻNIEJ W NIE WNIKAMY, 
TYM TRUDNIEJSZE Z NICH WYŁANIAJĄ PROBLEMY"
- Johann Wolfgang von Goethe -

_______________________
* Kuroń J., Taki upór, Ośrodek KARTA, Warszawa 2011, s. 67
** Gribanow B., Banda Tito. Narzędzie amerykański-angielskich podżegaczy wojennych, tłumaczenie J. Markowska, Książka i Wiedza, Warszawa 1952

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.