czwartek, maja 07, 2020
Hitler kaput! - dyptyk historyczny - odsłona I
"Niezwyczajność
III Rzeszy wiąże się przede wszystkim z osobą Adolfa Hitlera.
Wielu rozmówcy mówi o nim Führer
albo po prostu ON – tonem, w którym brzmi głęboki szacunek. Mimo
że w innym miejscu świadomie całkowicie dystansują się od
Hitlera i zbrodni nazistów, to, na przykład, opowiadają
rozmarzonym głosem o tym, że kiedyś GO spotkali. Nawet jeśli
widzieli Hitlera tylko z dużej odległości, to owo wydarzenie miało
dla nich tak wielkie znaczenie, że nadają mu rangę osobistego
spotkania" – to cenne spostrzeżenie niemieckiego
socjologa i psychoanalityka Stephana Marks. Książka tegoż
próbuje odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego poszli za Hitlerem?”.
Taki zresztą jest tytuł tej cennej, moim zdaniem, publikacji. Warto
do niej sięgnąć. Wielu z nas przecież zadaje sobie pytania, które
zaczynają się od jednego stwierdzenia: dlaczego? 75-ta
rocznica zakończenia II wojny światowej w Europie jest doskonałą okazją,
aby znaleźć się w stolicy III Rzeszy.
Berlin
w okrutny sposób płacił za nazistowskie rządy Adolfa Hitlera.
Nieunikniony kres Rzeszy niósł zagładę miastu Hohenzollernów. "Bomby obróciły w perzynę ponad 10 mil kwadratowych zabudowań
dzielnic, obszar dziesięciokrotnie większy od zburzonego przez
Luftwaffe w Londynie. […] Straty w ludziach były tak wysokie, że
ich rozmiarów nigdy nie uda się ustalić, ale zginęły co najmniej
52 tysiące ludzi, a dwakroć więcej zostało ciężko rannych, co
pięciokrotnie przewyższa liczbę zabitych i ciężko rannych
podczas bombardowania Londynu" – czytam za C. Ryanem,
korzystam z mniej znanej jego książki, pt. „Ostatnia bitwa”.
Ktoś powie: „A co nas to obchodzi? Tyle miast Niemcy obrócili
w perzynę! Dobrze im tak”. To pisanie nie stawia sobie za cel
rozliczanie kogokolwiek. Szukać winnych? Na pewno w jednym miejscu:
bunkrze Hitlera! Czemu winna była ludność cywilna? „A dobrze
im tak! Poczuli na własnej skórze, co to wojna” – w jednej
tonacji zaperza się kolejny ktoś. Wydaje mi się, że takie
myślenie od nas odeszło wraz z poprzednim pokoleniem. Znam osoby
nawet młodsze ode mnie, które w dziwnym zacietrzewieniu powtarzają:
„Nienawidzę Niemców!”. I sypią się kamienie.
Argumenty? Oczywiście dotyczą zbrodni, jakich dopuścili się
Niemcy w latach 1939-1945. Proszę pokazać mi rodzinę, która z tej
potwornej traumy nie wyszła nie okaleczona? Mógłbym cytować
historię wielu polskich rodzin (z własną włącznie), jak wojna zmasakrowała nasze drzewa
genealogiczne. I z takich powodów mam dziś nienawidzić mieszkańca
Lipska, Akwizgranu czy Hamburga?
![]() |
Spalony Reichstag |
Morale
było różne. Szczególnie wśród cywilów. Jeszcze w 1943 r.
świadek/mieszkanka Berlina pisała w dzienniku: "Ani
odgarnianie gruzów, ani ratowanie resztek dobytku nie mają nic
wspólnego z nazistowskim entuzjazmem i postanowieniem, by przetrwać.
Nikt nie myśli o Hitlerze, gdy akurat zabija deskami kuchenne okno.
Każdy martwi się raczej tym, jak przeżyć w zimnicy, a przed
zapadnięciem zmroku i rykiem syren zorganizować sobie kąt […]".
Inaczej rzecz się miała w szeregach żołnierzy. Tu fanatyzm i
wierność do samego końca miała się dobrze: "Po prostu
nie mogę uwierzyć, że Führer
poświęci nas bez celu. Nikt nie zdoła odebrać mi wiary w Niego.
On jest dla mnie wszystkim". Ian Kershaw tak ocenił
morale niemieckich żołnierzy (bez wskazania czy chodzi o Waffen-SS
czy Wehrmacht): "…przeważająca większość nie
decydowała na dezercję – nawet o niej nie myśląc. Żołnierze
ci walczyli dalej, nierzadko wykazując się fatalizmem albo
niechęcią, ale często bili się jeszcze w ostatnich,
beznadziejnych tygodniach wojny, i to walcząc z wielkim
zaangażowaniem, wręcz entuzjastycznie".
![]() |
Polska flaga nad zdobytym Berlinem |
Spekulacje,
że do Berlina wkroczą alianci zachodni, to tylko pobożne życzenie
i to zdecydowanie cywili, wojskowi z przerażeniem patrzyli, jak
walił się front na linii Odry. Wschodni walec parł z metodyczną
konsekwencją. Sam marszałek G. Żukow pisał na ten temat: "Przygotowując natarcie, dobrze zdawaliśmy sobie sprawę z
tego, że Niemcy oczekują naszego uderzenia na Berlin. […]
Postanowiliśmy runąć na broniące się wojska nieprzyjaciela taką
siłą, żeby od razu oszołomić je i zdemoralizować za pomocą
masy lotnictwa, czołgów i artylerii. […] Na kierunku berlińskim
ześrodkowano dziesiątki tysięcy dział i moździerzy różnych
kalibrów".
![]() |
Ма́ршал Сове́тского Сою́зaГеоргий Жуков. |
Sam
Berlin był dość kiepsko przygotowany do obrony. Braki sięgały
niebezpiecznych granic: nie było podstawowych materiałów, jak drut
kolczasty, a na mianach kończąc. Niemcy ironizowali na ten temat
umocnień stolicy: "Przedarcie się przez nie zajmie
czerwonym co najmniej dwie godziny i piętnaście minut. Przez dwie
godziny będą pękać ze śmiechu, a w piętnaście minut je
rozbiją". Potwierdzenie tego stanu rzeczy znajdujemy w
raporcie, jaki do Stalina wysłał osławiony ponurą sławą generał
Iwan Sierow: "W promieniu 10-15 kilometrów od Berlina nie
znaleziono żadnych stałych, dobrze przygotowanych umocnień.
Przygotowano tu tylko okopy i stanowiska ogniowe. Zaminowano ledwie
część dróg. Okopów jest jednak w sumie mniej niż w jakimkolwiek
innym mieście zdobytym przez Armię Czerwoną". Nikt
jednak nie zamierzał oddawać miasta bez walki! J. Goebbels zadbał,
aby prasa odpowiednio zmotywowała wątpiących: "Każdy metr
kwadratowy terenu, o który wróg musi walczyć, każdy sowiecki
czołg zniszczony przez grenadiera, volksszturmistę czy dzielnego
chłopca z Hitlerjugend ma dziś większe znaczenie niż w
jakimkolwiek okresie tej wojny". Trudno się dziwić, że
pojawiały się hasła: „Zaciśnijcie zęby!”,
„Walczcie jak szatani!”, „Nie oddawajcie
łatwo ani piędzi ziemi!”, „Ta rozstrzygająca
godzina wymaga ostatniego, największego wysiłku!”.
![]() |
Gen. A. Jodl podpisuje bezwarunkową kapitulację - Reims 7 V 1945 |
Stosunek
do Hitlera, bardzo niejednoznaczny, oddają wypowiedzi tych, którzy
znaleźli się w Berlinie wiosną 1945 r. "Wiecie, czego bym
chciała? Chciałabym, żeby zabili Hitlera, a wtedy byłaby szansa
zakończenia wojny!" - żeby nie było wątpliwości, to
zdanie osoby oddanej NSDAP. Odnalazłem zaskakującą wypowiedź
Hitlera, skierowaną do generała Alfreda Jodla, którą ten
przekazał żonie, a ona zapisała w swoim pamiętniku: "Jodl,
będę walczył tak długo, jak długo obok mnie walczyć będę ci,
którzy są mi wierni, a potem się zastrzelę". Niewiele
odbiegał od tego sposobu myślenia admirał Karl Dönitz: "Przede wszystkim honor wymaga od nas walki do upadłego.
Nasza duma buntuje się przeciwko chyleniu karku przed ludami takimi
jak Rosjanie albo przed świętoszkowatością, arogancją i brakiem
kultury Anglosasów". Kres III Rzeszy był tylko kwestią
czasu. Nie dostrzegał tego morderczy sprawca, kanclerz tysiącletniej
Rzeszy. Świadek, jeden z tych, którzy byli w bunkrze zanotował: "Gdy myślę o nie kończących się godzinach spędzonych z
Hitlerem przy wieczornych posiłkach, gdy wspominam jego długie
monologi, podczas gdy jego władza topniała dosłownie z dnia na
dzień, wówczas dostrzegłem, jak bardzo jego sposób myślenia
opanowany był przez wyobrażenie, że musi wypełnić misję –
oczywiście w zasięgu tysiąclecia. Aż w końcu świadomość tego
zmieniła się u niego w ckliwe współczucie dla samego siebie".
![]() |
Feldmarszałek W. Keitel podpisuje bezwarunkowa kapitulację - Berlin 8 V 1945 |
Siłę
ognia, jaką dysponowała armia sowiecka, można ocenić z tego, co
potomnym zostawił w swoich wspomnieniach marszałek Żukow: "Na
pierwszy dzień walk dla samej tylko artylerii zaplanowano
wystrzelenie 1197 tysięcy pocisków, faktycznie jednak zużyto ich
1236 tysięcy. 2450 wagonów pocisków artyleryjskich, a więc prawie
98 tysięcy ton stali spadło na nieprzyjaciela". To
prawdziwa statystyka śmierci i zniszczenia. A chodzi tylko o jeden
dzień. Jeden z sowieckich żołnierzy pisał do domu: "Zaciskamy
już pierścień okrążenia wokół centrum Berlina. Jestem teraz o
jakieś 5000 metrów od Reichstagu. Przekroczyliśmy Sprewę i za
kilka dni Fryce i Hanse skapitulują. […] Wczoraj zawalił się na
nas sześciopiętrowy budynek i musieliśmy
odkopywać naszych towarzyszy. Tak to już u nas jest. Tak bije się
Niemców".
Za zbrodnie wojenne A. Jodl und W. Keitel zostali straceni w Norymberdze 16 X 1946 r.
Może
się to komuś wydawać dziwnym, ale to Armia Czerwona wygrała bitwę
o Berlin. Takie były skutki postanowień jałtańskich. "Stolica
podbitej Rzeszy w godzinach wieczornych 2 maja. Sceneria księżycowego
krajobrazu. Osobliwy stan zawieszenia między wojną a rozejmem
sprawiał, że berlińczycy nadal żyli w strachu. (…) Rosjanie
byli wyłącznymi panami Berlina – po raz pierwszy od owych
październikowych dni 1760 roku, gdy w czasie wojny siedmioletniej
rosyjskie i austriackie wojska ostrzeliwały stolicę Prus, a
następnie ją zajęły" – czytamy w jednej z
wykorzystanych tu publikacji. Bezcenne są listy, jakie czas
oszczędził z pożogi wojennej. Sowiecki żołnierz pisał do domu: "Jutro jest 1 maja i wtedy skończę ten list do Ciebie, a tu
tymczasem grzmią działa, robiąc frycom piekło, więc wszystko
idzie dobrze… nie mam czasu na sen, walimy w nich i walimy, na
szczęście nie brakuje nam pocisków". Kiedy pisał te
słowa sprawca wybuchu II wojny światowej, Adolf Hitler, już nie
żył. "Heinz Linge uznał, że czekali dostatecznie długo.
Otworzył drzwi i wszedł do gabinetu. […] Znaleźli Hitlera i
jego żonę, siedzących obok siebie na sofie. U stóp Führera leżały
dwa pistolety, ten, z którego oddał strzał, i drugi, zapasowy"
– ten szczegół znajdujemy w jednej z wykorzystanych monografii. "Im bliżej centrum, tym powietrze stawało się gęściejsze. Kto
był w tych dniach w Berlinie, pamięta gryzące, zamglone od czadu i
kamiennego pyłu powietrze, chrzęst piasku w zębach" –
to cenne spostrzeżenie kobiety-oficera Armii Czerwonej.
![]() |
"Za udział w walkach o Berlin" - medal PRL - 1966 r. |
2
maja 1945 r. Berlin, stolica III Rzeszy, skapitulował. Powoli
wygasały punktu niemieckiego oporu. „Nigdy więcej wojny!”
– brzmi dla niektórych jak wyblakły banał? Dorzuciłbym: nigdy
więcej nienawiści, segregacji i wykluczeń. Od tego zaczęło się
bowiem nazistowskiej rządy: dzielenia społeczeństwa. Od eugeniki
po komory gazowe, od mierzenia nosów i uszu po egzekucje. Nigdy
więcej! A jednak demony nietolerancji wstają, niczym Feniks z
popiołu. Rasizm, ksenofobia, szowinizm przestają być hasłami
podręcznikowymi. Widzimy je na różnych demonstracjach. Los III
Rzeszy powinien być przestrogą dla każdego, kto spuszcza ze smyczy
nienawistne sfory i watahy. Nie zapominajmy: na początku było słowo. Słowo, jak jad sączyło się w umysłach Niemców.
_________________________________
Bahnsen
U., O’Donnel J., Katakumba. Ostatnie dni w bunkrze Hitlera,
Wydawnictwo De Facto, Warszawa 2005
Beevor
A., Berlin 1945. Upadek, tłum. J. Kozłowski, Historia Znak, Kraków
2015
Kershaw
I., Führer. Walka do ostatniej kropli krwi, tłum. G. Siwek,
Wydawnictwo Znak 2012
Marks
S., Dlaczego poszli za Hitlerem? Psychologia narodowego socjalizmu w
Niemczech, tłum. A. Gadzała, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009
Mayo
J., Craigie E., Ostatni dzień Hitlera, tłum. A. Tuz, Prószyński i
S-ka, Warszawa 2016
Moorhouse
R., Stolica Hitlera. Życie i śmierć w wojennym Berlinie, tłum.
J. Wąsiński, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011
Ryan
C., Ostatnia bitwa, tłum. T. Wójcik, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań
2008
Żukow
G., Wspomnienia i refleksje, tłum. Czarnogórski Cz., Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1985
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.