niedziela, kwietnia 26, 2020
Paleta (XLVIII) Franciszek Żmurko
"Franciszek Żmurko – polski malarz salonowy. Tematyką jego obrazów
były portrety, półakty, głowy kobiet, kompozycje antyczne, scenki
egzotyczne, historyczne, religijne i symboliczne. Popularny głównie jako
twórca aktów i zmysłowych portretów kobiecych, utrzymanych w ciepłym
kolorycie" - czytamy w popularnej encyklopedii internetowej*. 9 października przypadnie 110-ta rocznica śmierci malarza.
Pamiętacie scenę z serialu "Kariera Nikodema Dyzmy", kiedy Dyzio Krzepicki oprowadza swego pryncypała po nowo urządzonym mieszkaniu i zachwala wystrój pokoi. Nad łóżkiem wisi obraz, akt: "Żmurko!" - słyszy Dyzma od swego sekretarza. No to mamy teraz niezaprzeczalną okazję spotkania z twórczością Franciszka Żmurki (1859-1910).
Droga kariery i życia wiodła ze Lwowa, poprzez Kraków, Wiedeń, Rzym, Monachium, powrót do Krakowa i ostateczne osiedlenie się w Warszawie. Tam też serce Artysty odmówiło posłuszeństwa i zmarł. Stąd też grób odnajdziemy na Cmentarzu Powązkowskim.
Należał do grona tych, których określamy mianem: uczniów Jana Matejki, bo to m. in. pod jego okiem studiował w ówczesnej Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie. Choć sam uważał, że jego artystycznym mistrzem jest Giovanni Battista Tiepolo (1696-1770). Nie przypadkowo sięgnąłem po autoportret Malarza, jako Stańczyka. Dodajmy: zapomnianego. Dla mnie to trzecie (po Matejce i Wyczółkowskim) odwołanie się do słynnego błazna Jagiellonów.
Szukając ciekawostek o Żmurce trafiłem m. in. na portal Weranda.pl. Tam zamieszczono artykuł "Wielbiciel kobiecego ciała", autorstwa pani Weroniki Kalkowskiej**. Już sam tytuł dodaje rumieńca komuś zainteresowanemu? Kilka z tych ciał tu poznamy. Nie wiem, nie znam się, nie potrafię ocenić czy twórczość Żmurki faktycznie ociera się o... kicz. Pani W. Kalkowska podaje m. in.: "...malował półnagie, omdlewające z rozkoszy kobiety. Jak
to się stało, że zdobył szczere uznanie pruderyjnej, okutanej od stóp
do głów w gorsety i fraki publiczności? [...] Na jego wystawy waliły tłumy, a zachwyceni krytycy nazywali go tym, który « podtrzymuje za granicą honor malarstwa polskiego»". I niestety przypomina nam smutne losu koleje: "Dziś mało kto o nim pamięta, nikt nie wymieniłby go jednym tchem obok Malczewskiego, Boznańskiej czy Wyczółkowskiego".
A okazuje się był czas, kiedy o Żmurce było głośno! Jego płótna stawały się ozdobą galerii, ba! wydawane albumy z reprodukcjami dzieł były drukowane m. in. Dreźnie, Londynie czy Paryżu. Na Europie nie kończył się zachwyt. Sięgał nawet Nowego Jorku.
Ciekawym jest los rodziny Żmurków. Wychodzi na to, że był inteligentem drugiego pokolenia. Ścieżki niemożliwego przecierał jego ojciec Wawrzyniec, który z chłopskie zagrody trafił na sale wykładowe Uniwersytetu we Lwowie! Może stąd brała się swoista buta Franciszka, chęć wybijania się ponad przeciętność? Niepohamowana ambicja? Pani W. Kalkowska cytuje taką wypowiedź Artysty: "Mógłbym (wystawić je) w Zachęcie, mógłbym u Krywulta, ale ta ciasnota,
to światło… (…) każdy ojciec kocha dziecko swoje i pragnie, aby
najlepiej się prezentowało. Zawiozę to do Berlina (…) żal mi, że muszę
ominąć Warszawę, ale cóż robić?!".
"Dzieła Franciszka Żmurki cieszyły się popularnością tak wśród
inteligencji, jak również w kręgach mieszczańskich. Jego obrazy
zamawiano i kupowano dla ozdobienia prywatnych mieszkań i salonów. Np.
obraz «Święta Cecylia» był w posiadaniu Wojciecha Dzieduszyckiego, a «Głowa kobiety» – Stefana Świerzawskiego" - czerpię ten szczegół z artykułu "Malarz pięknych kobiet" Jurija Smirnowa, jaki zamieścił portal Kurier Galicyjski***. Ten sam Autor dodaj: "Dzieła F. Żmurki były popularne nie tylko w Warszawie i Lwowie, ale
również i w Europie. We Lwowie F. Żmurko wystawiał swoje prace w
Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych (TPSP). W 1910 r. dla Lwowskiej
galerii miejskiej (obecnie Lwowska Galeria Sztuk) kupiono z wystawy TPSP
jego dzieła «Zamyślona» i «Luxuria»".
Skutkiem duchowego powinowactwa z Tiepolo stały się płótna nawiązujące do tematyki antycznej? Wiadomo, że fascynował się dorobkiem dawnych mistrzów z Florencji i Wenecji. Ożywiał ducha renesansu?
"A propos artystów - na wystawie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych istny jarmark; ściągają bowiem publiczność aż trzy wabiki: Dysputa Burchardta, Pieśń wieczorna Żmurki i «Konkurs malarski», ogłoszony przez redakcję «Tygodnika Ilustrowanego»" - informował 7 maja 1893 na łamach nr 125 "Kuriera Codziennego" nie kto inny, jak sam Bolesław Prus ****. W artykule zamieścił jeszcze tylko dwa zdania dotyczącego Bohatera tego odcinka cyklu: "Co do Pieśni wieczornej Żmurki, może to być praca dużej wartości. Na nieszczęście autora, pomieściwszy swój obraz w wyjątkowym oświetleniu, usunął go spod wszelkich porównań".
Niezwykłością tego cyklu (jakże niefortunnie przeze mnie zaniedbywanego ostatnimi czasy), jest to, jak bardzo szukam informacji o przywoływanych tu Autorach i ich dziełach. Gdybym nie sięgnął po B. Prusa, to naprawdę, ale nie zwróciłbym uwagi na "Pieśń wieczorną". Skupiłbym się na portretach, wybranych aktach. A tu... s e n s a c j a ! Na portalu Muzeum Sztygarka zaskakujący tytuł: "Pieśń wieczorna - obraz Franciszka Żmurki, po ponad stu latach wrócił do Polski". Mogłem-że zbagatelizować taki zapis? Wiadomo, że nie. Czytamy tu m. in.: "Nadeszła pora zdradzić Wam tajemnicę!!! Po raz pierwszy
w Polsce, po 100 latach nieobecności w kraju wrócił do nas słynny obraz
Franciszka Żmurki ,,Pieśń wieczorna”!!! I…. możecie go zobaczyć w naszym
Muzeum podczas Nocy Muzeów :-). To nie lada gratka!!!"*****. Tam krótki rys biograficzny, z którego zapożyczam ten fragment: "Malował realistyczne kompozycje o tematyce religijnej, historycznej lub
legendarnej oraz alegorie. Cieszył się też wzięciem jako portrecista,
twórca uroczych kobiecych główek i popiersi. Malował także kompozycje
o tematach antycznych, historycznych, orientalnych czy symbolicznych,
w których warstwa anegdotyczna stwarzała okazję do przedstawiania aktów
kobiecych (Śmierć Messaliny, Z rozkazu padyszacha, Przeszłość
grzesznika). Jednakże główną bohaterką niemal wszystkich prac malarza
była kobieta. Zawsze piękna, elegancko upozowana, kusząca, bez względu
na to czy ucieleśniała niepokojącą femme-fatale, eteryczną rusałkę,
antyczną boginkę, czy świętą".
Warto chyba zamknąć ten odcinek cyklu oceną malarstwa, jaką zostawił nam B. Prus w "Kurierze Codziennym": "DOBRE JEST TO, CO SIĘ NAZYWA NATCHNIENIEM ALBO SZCZĘŚLIWYM RZUTEM OKA; ALE I NIEZŁYM JEST W PRACACH TWÓRCZYCH - NAMYSŁ, A ZATEM CEL DZIEŁA, PLAN UMIEJĘTNA KRYTYKA CAŁOŚCI SZCZEGÓŁÓW I TAK DALEJ". Nie zdziwię się, kiedy pocznę ten cytat wykorzystywać na równi, z tym co dobrej powieści historycznej napisał E. Rylski.
Inspiracją do napisania tego odcinka stało się przypadkowe spotkanie z obrazem Maurycego Gottlieba (1856-1879), a dokładniej portretem Franciszka Żmurki. Byli-że przyjaciółmi? Nie wiem. Obaj studiowali u boku mistrza Jana Matejki. Należeli do tego samego pokolenia, co Malczewski i Wyczółkowski.
_________________________
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_%C5%BBmurko (data dostępu 21 IV 2020)
** https://www.weranda.pl/sztuak-new/slawni-artysci/franciszek-zmurko-wielbiciel-kobiecego-ciala (data dostępu 21 IV 2020)
*** https://kuriergalicyjski.com/historia/postacie/118-2014-07-22-12-14-06/1703-malarz-piknych-kobiet (data dostępu 21 IV 2020)
**** Prus B., «Obrazy wszystkiego» o
literaturze i sztuce wybór z Kronik, wybór i wprowadzenie Samuel
Sandler, Instytut Badań Literackich PAN Wydawnictwo, Warszawa 2008, s.
407
***** http://new.muzeum-dabrowa.pl/spotkanie-podroznicze-wyprawy-na-krance-ziemi/ (data dostępu 21 IV 2020)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.