środa, kwietnia 22, 2020

O szczęściu...

...z profesorem Władysławem Tatarkiewiczem (1886-1980). 4 kwietnia minęła 40-ta rocznica śmierci wielkiego filozofa, etyka, historyka filozofii i sztuki. Rok później zabrakło prot. T. Kotarbińskiego (1886-1981). Dwa wielkie umysły XX w. Filary narodowej inteligencji. Tylko wyjątkowy cham z awansu społecznego mógł nie wiedzieć kim obaj byli. Ale i pewnie do ich umysłów docierało, o jakiej miary uczonych chodzi. Czy i jak obecnie wygląda edukacja na dziełach choćby W. Tatarkiewicza? Nie wiem. W chwili ciężkiej próby, w jakiej znaleźliśmy się od kilkunastu dni czego jak czego, ale szczęścia najbardziej nam wypada życzyć. No i leży przede mną lekko zdezelowany zębem czasu tom. 

"O szczęściu". Brunatna, kartonowo-broszurowa okładka. Ale - jaka treść. Ja nie potrzebuję tomów świeżością pachnącą, zdobnych w złocenia. Choć nie ukrywam otoczony jestem (niektórzy są zdania, że osaczony) nowościami (patrz mój cykl Przeczytania). Uwielbiam stare tomy. Często pachnące (śmierdzące?) butwą, starą piwnicą lub domem. Cenię te chwile, kiedy ktoś prosi mnie o... pomoc. "Zobacz. Obejrzyj. Zadecyduj" - słyszę. To ostatnie brzmi, jak wyrok, bo od mego "tak" lub "nie" będzie decydować dalszy los volumenu: albo zabieram i daję mu ciąg dalszy żywota, albo śmietnik. Nie jestem w stanie wchłonąć wszystkiego, co mi los rozkłada. Serce kroi się. Jeden z takich wyborów sprawił, że "O szczęściu" jest teraz w mym posiadaniu. Na zasłużonym dożywociu.
Nie stać mnie na lusus polemizowania z dziełem Wielkiego Filozofa. Przyjmuje z dobrodziejstwem i pokorą wszystko, co tu napisał. Jak zanotowałem na swoim profilu facebookowym: "W ten czas obecny jednego życzę wszystkim: szczęścia" - i uzupełniłem tym samym kadrem, który tu zamieszczam. No to spróbujmy zdefiniować czym jest i jaką rolę w naszym życiu odgrywa. 
  • Rozbieżność w poglądach na szczęście sięga daleko. Jedni np. widzą szczęście we władzy, inni w życiu z dala od ludzi; jedni w majątku, inni w wyrzeczeniu się dóbr doczesnych. 
  • ...zadowolenie mające źródło we własnej naturze człowieka jest bardziej bezpośrednie, i w porównaniu z nim każde inne zadowolenie może wydać się pośrednie, obce, mało intensywne i ekstensywne. 
  • Różnica między człowiekiem szczęśliwym a nieszczęśliwym na pewno nie leży tylko w słowach; jest jak najbardziej realna.
  • Wszystkie pojęcia szczęścia oznaczają coś dodatniego, cennego.
  • Pomyślność nie może w ogóle być celem działania, bo jest właśnie tym, co człowiek spotyka niezależnie od jego działań.
  • Stan [...] intensywnej radości jest z natury swej nietrwały.
  • Św. Augustyn pisał, że szczęśliwy jest człowiek, który posiada to, czego chce, a nie chce nic złego.
  • Przez całą mniej więcej starożytność i średniowiecze miarą szczęścia było posiadanie dóbr, a nie doznawanie zadowolenia.
  • "Szczęście", o jakim mówiły dawne stulecia, jest szczęściem w innym znaczeniu, niż dziś przyjęte: jest już dziś pojęciem tylko historycznym. 
  • Posiadanie dóbr takich czy innych, zewnętrznych czy wewnętrznych jest do szczęścia potrzebne, bo trudno być szczęśliwym nie posiadając dóbr; lecz samo jeszcze szczęściem nie jest.
Raptem jest na -nastej stronie filozoficznej rozprawy. Wybieram. Kaleczę sam siebie. Zawsze m nie taka myśl dopada. Czyli, że w tej konkretnej chwili jestem bez szczęścia? Wybór jest szczęściem? Przecież tym samym coś innego odrzucam, skazuję na odesłanie do kąta. Nigdy do tego nie wrócę.  Zaczyna się wewnętrzny dialog z Tatarkiewiczem! Do ilu cytatów ograniczę ten zapis, żeby nie znudzić i nie przytłoczyć? Jeszcze nie wiem. Jeszcze piszę. I słucham Corelliego...
  • Są tedy cztery przynajmniej zasadnicze pojęcia szczęścia: szczęśliwy jest, po pierwsze, ten, komu sprzyja pomyślny los, po drugie - kto doznaje najintensywniejszej radości, po trzecie - kto posiada najwyższe dobra i po czwarte - kto jest zadowolony z życia. 
  • Aby człowiek był szczęśliwy, na to nie jest niezbędne szczęście, jeśli "szczęściem" nazywać pomyślny los. 
  • Zadowolenie ze zdrowia czy spokojnego sumienia, z powodzenia czy stanowiska, nie jest jeszcze  szczęście, jeśli mu inne zadowolenia nie towarzyszą. 
  • Głębszy nurt życia psychicznego może być zresztą siedliskiem nieszczęścia, tak samo jak szczęścia.
  • Otóż szczęściem jest tylko takie zadowolenie, które sięga do głębi.
  • ...są ludzie, którzy przyznają się do szczęścia, ale zaprzeczają, by byli zadowoleni z życia.
  • Wobec chorób i cierpień, grożącej nieustannie smierci, wobec niesprawiedliwości i zawiści jakże można być zadowolonym z życia?
  • Szczęście jest zadowoleniem z życia: oczywiście przede wszystkim z własnego
  • Aby człowiek mógł być zadowolony z życia, jednym z najistotniejszych warunków jest, aby był przekonany, że ma ono sens i wartość.
  • Nie jest uzasadnionym zadowolenie tego, kto cieszy się czymś, myśląc, że to posiada, a naprawdę tego nie posiada.
"O szczęściu" zmusza do skupienia. Dwadzieścia myśli za mną? A może to jedna, ciągle powracająca? I wraca myślenie o sobie: gdzie ja w tym wszystkim? czym jest dla mnie szczęście? czy jestem szczęśliwy czy tylko zadowolony? Obawiam się, że w książce zawarta jest jedna podstępna pułapka: a jeśli po jej lekturze dojdziemy do przekonania, że nie jesteśmy szczęśliwi? Co wtedy? Mnożą się pytania. Być, jak Goethe? Zwróćmy uwagę, do jak wielu uczonych przemyśleń nawiązywał Autor. A pomiędzy nimi - my. Sami. Wobec tylu pytań. 
  • Zadowolenie nie przestaje być zadowoleniem, choćby miało źródło w złudzeniu, ale  - przestaje być szczęściem.   
  • ...złudne zadowolenie nie jest wprawdzie szczęściem, ale nie znaczy to, by nie posiadało wartości.
  • Kto nie doznał szczęścia, chce przynajmniej mieć jego złudzenie.
  • Życie nazywamy szczęściem wtedy, gdy zbliża się do ideału szczęścia, lub gdy przynajmniej nie odbiega odeń daleko. 
  • Do szczęścia potrzeba jednemu mniej, drugiemu więcej, a szczęście tego, kto się zadowala małym, nie jest ani mniej szczęściem, ani koniecznie mniejszym szczęściem niż szczęście tego, kto dużo od życia wymaga. 
  • Szczęście, jakiego ludzie najwięcej pragną i o jakim marzą, to takie, które przychodzi do nich samo, "szczęśliwym trafem", o które nie trzeba zabiegać, dla którego nie trzeba się trudzić.
  • Zapewne niejeden filozof cieszy się "szczęśliwym trafem", a niejeden prosty człowiek znalazłby szczęście w ascezie, gdyby dał się do niej nakłonić.
  • I nie może być zgody między ludźmi, gdy mówią o szczęściu, bo inaczej szczęście rozumieją używają tylko wspólnego wyrazu, a mówią o czym innym. 
  • Demokryt był zapewne pierwszym filozofem, który pojęcie życia najlepszego - szczęśliwego, jakbyśmy dziś powiedzieli - umieścił w centrum swych rozważań. 
  • Przez "przyjemność" rozumie się wszelkie uczucie dodatnie, silne czy słabe, trwałe czy przelotne, na tle fizycznym czy czysto psychicznym.
Czy to mądre, aby w czas, kiedy pozamykano szkoły, większość sklepów, a ulice wyludniły się czytać i analizować "O szczęściu"? Trochę to przypomina mój stan po 1 X 2018 r., kiedy po wypadku ulicznym sięgnąłem po książkę "Odcięta ręka..."**. Zamiast uciekać od cierpień, strachu, a nawet śmierci, to sięgnąłem po książkę, która opowiadała o okrucieństwie wielkiej wojny. Szukać szczęścia, kiedy dokoła koronawirus SARS-CoV-2? Sam się gubię.
  • Człowiek, który doznał powodzenia, cieszy się wszystkim, wszystko mu się podoba.  
  • Ludzie doznający radości zwykli uczucia swe objaśniać głośno, śmiać się, gotowi są skakać, klaskać w ręce. 
  • Każdy nastrój wesoły jest nastrojem przyjemnym, ale nie każdy nastrój przyjemny jest nastrojem wesołym. 
  • Stany przyjemne powstają pod wpływem chwilowego usposobienia, które formuje się i mija pod wpływem okoliczności. 
  • Stosunek przyjemności i szczęścia zmienia się całkowicie, zależnie od tego w jakim rozumieniu wzięte jest szczęście.
  • Życie złożone z samych przyjemności nie jest do szczęścia niezbędne.
  • Jeśli przyjemności przyczyniają się do szczęścia, to decyduje o tym nie tylko ich ilość, ale także i natura.
  • Ludzie częściej miewają okazję, a także i częściej chęć doznawania przyjemności powierzchownych niż ekstensywnych. 
  • ...nie sama ilość doznanych w życiu przyjemności stanowi o szczęściu człowieka; szczęście nie jest do nich proporcjonalne. 
  • Przyjemności można doznać wiele, a nie być szczęśliwym.
Pewnie, że to kolejny subiektywny wybór. Niech każdy zdobędzie się na swój. Dotarłem zaledwie do strony 70. Ile szczęścia mnie mija? Zostawiam 40-ści. Tyle lat minęło od śmierci Autora "O szczęściu". Wracam na stronę 14: "Pojęcie filozoficzne szczęścia pod wieloma względami różni się od tamtych potocznych, a między innymi pod tym, że mowa potoczna nazywa szczęściem nawet jedną chwile, byle to była chwila bardzo pomyślna lub bardzo radosna; natomiast pojęcie filozoficzne kładzie nacisk na to, że szczęście jest czymś trwałym, i dlatego w sensie filozoficznym chwila nie jest szczęściem. Żadna chwila, choćby to była nawet najlepsza chwila w życiu".

_________________
* Tatarkiewicz Wł., O szczęściu, Wiedza-Zawód-Kultura, Tadeusz Zapiór i SKA, Kraków 1949
** Cendrars B., Odcięta ręka i inne wojenne opowieści, przekład J. Rogoziński i J. Giszczak, Noir sur Blanc, Warszawa 2014

2 komentarze:

  1. Czytając pańską recenzję zasępiłam się trochę nad rozważaniami co jest ,a co szczęściem nie jest.
    Przyznam,że bliższa jest mi teza potoczna niż filozoficzna. Cóż jestem plebejuszką i chyba bliższa mi prosta myśl.
    Jestem w trakcie lektury "Nietoperza i suszonych cytryn" M.Mellera. I on, w jednym ze swoich felietonów,też poruszył ten temat. Pisze on o radości prostych przyjemności czerpanych z dnia codziennego.
    Rozważając to,rozsmakowuję się w kostce czekolady, która rozpływa mi się po podniebieniu ,popijam ją gorącą, aromatyczną kawą ,sprawiającą mi dziką przyjemność. Czy to szczęście?Chyba tak...
    Wszak z takich drobiazgów składa się szczęście. Z rozmów z ciekawymi ludźmi, gdzie potok wymienianych myśli może sprawić, że zapomina się o czasie. O smacznym jedzeniu w dobrym towarzystwie. O dzieciach, których najmniejszy postęp wprawia w dumę.I z chwil, których samo wspomnienie wywołuje falę euforii.
    Kończąc swój "wywód", kończę kawę i zabieram się do robienia pierogów, mających być główną składową obiadu, ku uciesze moich latorośli.
    I będę barrrrdzooo szczęśliwa kiedy je skończę.
    Cóż pozdrawiam Autora blogu i biorę się do pracy.

    Plebejuszka;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę latoroślom. Taka główna składowa obiadu, to dopiero gratka dla ciała i ducha. I jaka pełnia szczęścia. Człowiek może gnać po świecie, a szczęście leży w pierogach.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń