piątek, marca 13, 2020

Spotkanie z Pegazem (156) Wojciech Młynarski "Szajba"

15 III.
Trzy lata temu.
2017 rok.
Wojciech Młynarski 
Trudno sobie wyobrazić, że mogło GO nie być. Marzec, zaraz prawdziwa wiosna - bez NIEGO. Pierwszy tomik wiersz/tekstów/piosenek kupiony tak dawno. Oczarowanie "Szajbą". Przecież, to z niej wydobywałem motta dla swego pisania. Małorolnego spod Morąga wspominam równie ochoczo dziś. Moja łajba wciąż tnie rwące fale i tłucze się prawie sześćdziesiąt lat...
Tak, Młynarski tkwi we mnie (i pewnie wielu rówieśnikach) po uszy. Dlatego kolejny powrót. Naprawdę muszę chyba stworzyć nowy cykl, uwolnić Pegaza lub po prostu zamknąć ten cykl i dać upust nowemu?
"Szajba", to spory kawał literatury. Jeden z dłuższych utworów Mistrza? Na pewno nie krótki. Kto ma sięga po  tom "Od oddechu do oddechu", komu starczy Internet, to włącza YT lub stosowny portal i znajduje tekst. "Feljetonik jednej z przywar narodowych" - zapowiada sam Autor. Zerknęliśmy na YT? Jest. Zawracam uwagę na nagranie koncertu z 1977 r. Akompaniował sam Janusz Sent. No to zapraszam do "Szajby", jakkolwiek brzmi to dziwnie...


Poprzez życia rwące fale
człowiek tłucze się jak łajba,
z wierzchu bywa - wcale, wcale,
ale w środku - taka szajba…

Taki kocioł, takie nerwy,
w kotle wrzenie nie przemija
i ta szajba wciąż bez przerwy
jak pokrywka ci odbija.
Ja to zwłaszcza się oburzam,
szajba skręca moją kibić,
kiedy widzę ludzi, którzy
jak to mówią, chcą się wybić.
Kiedy zauważam to,
Cały chodzę, o!
Jeszcze w szkole, gdy oświaty
nakładano mi kaganiec,
był kolega francowaty,
ancymonek, zaprzedaniec!
Cała klasa ma - normalnie
- czoło myślą niezmącone,
a ten się do wiedzy garnie,
lekcje zawsze ma zrobione! 
            Przy tym cwaniak, jakich mało,
            tu da ściągnąć, tam podpowie…
            Jedno, co mnie pocieszało,
            że miał trochę słabe zdrowie.
            ja wyrosłem, że ho, ho,
            a on - krzywy, o!
 
Potem raz, pamiętam, w wojsku
jest komenda: "Pluton śpiewa!",
wszyscy więc na nutę swojską
fałszujemy tak, jak trzeba,
aż tu jeden się wyrywa
małorolny spod Morąga,
twarz jaśnieje mu szczęśliwa
i wyciąga, i wyciąga.
             Noc na warcie stoi cicha,
             księżyc mgiełką się zasnuwa,
             małorolny ledwo dycha,
             jednak niezła rzecz - kocówa.
             z tego strachu, co za los,
             ludzie tracą głos!
 
Raz mi pot zalewał oczy,
bo spędzałem lato w mieście,
gdzie normalnie nas zaskoczył
upał - stopni ze czterdzieści,
aż tu widzę napis - „Lody”,
taki napis, niech ja skonam,
i maszyna wprost z Zachodu,
i kolejka - tak skręcona.
              Przy maszynie - mama z zięciem,
              za wspólnika mają teścia
              i za każdym pociągnięciem
              - trzy dwadzieścia, trzy dwadzieścia;
              jem te lody, niezłe są,
              Ale cały - o!
 
Ludzie lody z mina tępą
wtranżalają, co się zmieści,
a tu teść podwaja tempo:
- sześć czterdzieści! sześć czterdzieści!
A mnie szajba uporczywa
w głowie szumi, w dołku gniecie,
aż błysnęła myśl szczęśliwa:
- są gronkowce na tym świecie!
               I oczyma wyobraźni,
              bo na szczęście jej nie tracę,
              widzę wszystkich na zakaźnym,
              a tych prywaciarzy w pace!
              Żeby taką rozkosz czuć,

              warto dać się struć!
 
Dodam jeszcze fakt istotny,
że z tą szajbą, że z tą zadrą
nie pałętam się samotny;
my tworzymy zwarte kadry!
wspólna szajba nas jednoczy,
Wspólny cel niezmiennie świeci
 i niech tylko ktoś wyskoczy,
my go zaraz... sami wiecie.
 
              Czasem dłużej ktoś wypłynie,
              trudno odpaść go, heroda,
              lecz przy dobrej woli krzynie
              zawsze znajdzie się metoda.
              Błagam Was, nie krzyczcie „bis!”,
              Bo mnie zgnoją tyż!* 

Tekst powstał w 1969 r. Bezinteresowna zawiść ma się nadal bardzo dobrze. Polak Polakowi - wilkiem. Wracamy niemal do innego mistrza słowa, czyli Ludwika Jerzego Kerna. Proszę wrócić do odcinka 2 tego cyklu. Teraz tylko fragment:

Rzadko Polakowi
Polak dobrze zrobi,
To już takie nasze
Narodowe hobby.
A tak by się chciało
Wstawić do czytanki
Że Polak i Polak
To są dwa bratanki**.

_______________________________
* Młynarski W., Od oddechu do oddechu, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 103-106 
** całość odc. 2 "Spotkań..." z  26 V 2013

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.