poniedziałek, marca 23, 2020
Przeczytania (341) Ks. Józef Tischner "Rozmowy z dziećmi. Kazania niecodzienne" (Wydawnictwo Znak)
Patrząc na stan duchow(n)y Kościoła nie mogę zrozumieć sensu, że blisko dwadzieścia lat temu (tak, to już 28 czerwca) odebrano nam okazję słuchania i uczenia się od księdza-profesora Józefa Tischnera (1931-2000). Jedynym pocieszeniem nam, opuszczonym pozostają książki. Jedni wyciągają je z półek swoich księgozbiorów, drudzy zapuszczają się w regały księgarń. Na szczęście Wydawnictwo Znak pamięta o nas, czytelnikach, sierotach i wznawia cenne prace. Tak też jest z "Rozmowami z dziećmi. Kazaniami niecodziennie".
Nie miałem okazji słuchać na żywo księdza Tischnera. Z każdą przeczytaną książką dochodzę do smutnego wniosku, jak wiele straciłem. "O tych mszach do dziś krążą legendy. Tischner był pierwszym księdzem,
który zamiast przemawiać do dzieci wychodził do nich z mikrofonem i
zadawał pytania. Nie było łatwo, ale w ten sposób powoli i z humorem
wprowadzał je w świat wielkich tajemnic chrześcijaństwa.
W tej książce znajdziecie zapisy zachowanych kazań, a także publikowane i niepublikowane opowiadania księdza Tischnera dla dzieci" - czytamy na okładce. Lubię te zachęty. Dla mnie rękojmią jest sam Autor.
W tej książce znajdziecie zapisy zachowanych kazań, a także publikowane i niepublikowane opowiadania księdza Tischnera dla dzieci" - czytamy na okładce. Lubię te zachęty. Dla mnie rękojmią jest sam Autor.
"Rozmowy z dziećmi...", to nie jakiś opasły tom. Blisko 140 stron. Do tego mnóstwo fotografii. Może za... mnóstwo? Szkoda, że nie wykonanych ręką Autora lub uczestników mszy lub wędrówek.
"Niekiedy w kościele robiło się bardzo wesoło. Kiedyś jedna dziewczynka nieoczekiwanie powiedziała do mikrofonu, że jej tata... sika do umywalki" - to Wojciech Bonowicz wprowadza w nas w coś, czego wielu z nas nie uświadczyło: atmosfery i klimatu dziecięcych mszy celebrowanych przez księdza-profesora. Możemy zatem poznać choćby misia Bartka? Kazań jest tu raptem pięć. Ile z nich można potraktować, jako kopalnię cytatów? Nie wiem jeszcze, bo piszę i czytam na żywca. Nie siedziałem z ołówkiem w ręku i nie bazgrałem po stronach. Dlatego uczciwie piszę: nie wiem. Nie wiem, co będzie zbiorem.
- A modlimy się nie tylko buzią, ale i nogami, i rękami. Nogi modlą się wtedy, jak stoją na baczność.
- Uszy modlą się wtedy, kiedy słuchają słowa Bożego.
- Głowa służy do myślenia, nogi służą do tupania.
- I teraz Kościół - wiesz, Marta - to nie tylko ten dom, nie tylko te świeczniki. Kościół to także ci ludzie.
- Do Kościoła należą wszyscy ludzie, którzy Pana Jezusa kochają.
- A kto kocha Pana Jezusa, potrafi przebaczać.
- A taki, co chce mieć wszystko, to jest zazdrośnik.
Nie jest prostym zadaniem wyjąć z cennego dialogu z dziećmi ledwo zdanie, dwa. Zadanie wbrew pozorom okazuje się nieomal nie wykonalne. Boję się zgubić sens. Bo to przecież zapisy rozmów księdza-profesora z małymi parafianami: Bernadettą, Martą, Kaśką, Wojtkiem, Bogusiem czy Rafałem. Dziś to dorośli ludzie. Ciekawe, jak odbierają te zapisy, swoje spotkania z Niezwykłym Kapłanem. I wtedy rodzi się zazdrość (o której też jest mowa w rozmowach z dziećmi), że te szkraby mogły sobie polemizować z tak Niezwykłym Księdzem, a nam czytelnikom pozostaje tylko książkowy zapis.
- ...taki człowiek zazdrosny to jest okropny typ.
- Dzisiaj Marta była bardzo dobra, bo umiała się podzielić Bartkiem.
- Otóż ja też jestem wujek, ale ja jestem mniejszy skarb, bo ja nie mam volkswagena.
- Są takie przedszkolaki, które dobrze postanowią, a potem wiatr zabiera im dobre postanowienia.
- A czasem, jak człowiek śpi, to w nocy mu się coś takiego przyśni, i potem ma cały dzień zepsuty, bo mu zamiast dobrych myśli i złe po głowie skaczą.
- ...śnieg nie lubi, żeby go brać do ręki, i zaraz zamienia się w wodę.
- No oczywiście: przyjaciel jest najważniejszy! Przyjaciel to jest prawdziwy skarb!
Mówić tak do dzieci, aby nas rozumiały, ba! aby nas słuchały, to wielka sztuka. Nie wszystkim dana. Ksiądz profesor potrafił. To odnajdujemy na każdej stronie. Chciałoby się westchnąć: dlaczego tak mało? Tyle zachowało się na taśmach magnetofonowych, jakie zachował Kazimierz Tischner, brat księdza-profesora (część z nich jest datowana, np. 1 X 1978 r.). No, ale cieszmy się, że choć tyle zostało. Nie wiem czy w Łopusznej, czy innym zakątku Tatr naucza podobny ksiądz. Wiem zatem ile Kościół stracił w 2000 r. Wartością "Rozmów..." są też opowiadania z górsko-leśnych-strumykowych peregrynacji stryja z bratankami: Markiem, Łukaszem i Wojtkiem.
- Ale najważniejszy talent to jest dobry przyjaciel!
- Można otworzyć buzie z podziwu, bo nie ma much, to żadna nie wpadnie.
- Ciekawe, jak woda potrafi wędrować poprzez czasy i poprzez różne krainy.
- Och, motylu, masz rację, bardzo trudno jest tak żyć bez skrzydeł.
- Anioł Leśny przynosi ulgę każdemu, kto wchodzi do lasu.
- Anioł Leśny wlewa w serce siłę i ukazuje Cel wszystkiemu, co żyje w lesie.
Tak, czekam na każde wznowienie książek księdza-profesora Józefa Tischnera. Wakacje tego roku zapewne przyjdzie mi otwierać pisząc coś na temat XX-lecie śmierci tego Niezwykłego Kapłana. W kolejce czekają "Mądrości człowieka gór". Mam nadzieję szybko nadrobić zaległość. Będzie mi ona zwłoka odpuszczona? Choć dwa lata Czyśćca?"A co się stało z Bartkiem?" - z tym pytaniem pozostajemy.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.