czwartek, marca 19, 2020

Przeczytania (340) Andrzej Andrusiewicz "Trzeci Rzym. Z dziejów rosyjskiego nacjonalizmu" (Wydawnictwo Literackie)

Historii Rosji nigdy dość! Dlatego i nie dziwota, że spotykamy się po raz trzeci z efektem mozolnej pracy Andrzeja Andrusiewicza. Oto kolejny tom: "Trzeci Rzym. Z dziejów rosyjskiego nacjonalizmu". I jak poprzednie edytorsko poprowadziło cenne Wydawnictwo Literackie. "...zaprasza w podróż przez wieku, pokazując rozwój rosyjskiego nacjonalizmu. Opowiada, jak władcy oraz duchowni przywódcy Rosji wykorzystywali spuściznę Rzymu i Konstantynopola do kreowania Moskwy na nowe centrum naszego świata" - czytamy zachętę na okładce książki.
Oto dostaliśmy blisko 600 stron historii Moskwy! A wszystko doprawione duchem rosyjskiego nacjonalizmu. Dość wybuchowa mieszanka trzeba przyznać. Zbyt mocno dzieje Moskwy i Rzeczypospolitej wczepiły się w siebie, aby móc obojętnie minąć tę książkę. W tej podróży spotkamy wielu znajomych. Zapewniam. starczy przewertować bogatą ikonografie, aby sie o tym przekonać. Bo kogóż tu znajdziemy? A choćby z koronowanych głów: Katarzynę II, Wasyla III, Iwana IV Groźnego, Iwana Mazepę, Piotra I, Karola XII, Pawła I, Aleksandra I. Stalin objawił się tylko z... propagandowego plakatu. Nie ma Lenina? Więcej miejsca w książce zajął A. Suworow czy L. Trocki. Fotografii tego ostatniego też próżno szukać, jak i pozostałych carów. No, ale przecież bohaterem książki jest miasto: Moskwa.

Narrację spięto w dwóch częściach: I - TRANSLATIO IMPERII oraz  II - LUDZIE I IDEE. Każdą z nich poprzedzają motta (po cztery na część). Są cenną zachętą do lektury, kluczem od odbywania kolejnej historycznej podróży. Oto one:
  • Święta Ruś potrzebuje świętej sprawy - W. S. Sołowjow.
  • Ruś zawsze rosła i zawsze mądrzała - K. N. Leontjew.
  • Rosja jest jedynym w historii przykładem olbrzymiego imperium, którego potęga zawsze traktowana była raczej jako kwestia wiary niż jako fakt - K. Marks. 
  • W istocie rzeczy nie ma Rosji, jest imperium rosyjskie. Gdyby nie było nieograniczonego samodzierżawia, nie byłoby wielkiego Cesarstwa Rosyjskiego - S. J. Witte.
  • Niezwykli ludzie wyłamują się z ram moralności; oddziaływają w końcu jak żywioły, jak ogień i woda - J. W. Goethe.
  • Ogólnoludzka wspólnota jest rosyjską ideą narodową - F. M. Dostojewski.
  • Idee są towarem, którym handlują intelektualiści - I. Berlin.
  • Zanim wielkie idee pogrążą się w historii, czerpią z niej natchnienie i zasady - J. Lacroix.
"Nie ma dziedziny, do której nie przenikałoby głębokie spojrzenie wielkiego wodza. Jako człowiek genialny, w każdej sprawie odkrywał to, co było niewidoczne i niedostępne dla zwykłego człowieka" - to opinia duchownego, patriarchy Aleksego z marca 1953 r. Tak, nie mylicie się chodzi o hymny na cześć zmarłego J. Stalina.  Takich perełek szukam w podobnych monografiach. I znajduję. O różnym ciężarze gatunkowym, np. "Każdy człowiek powinien wiedzieć i rozumieć, że historia to nie tylko obyczaje, czyny i sprawy, nie tylko opis wydarzeń, lecz cześć i chwała mądrym, sprawiedliwym, miłosiernym, bohaterskim, wiernym obrońcom ojczyzny". To zdanie Wasilija Tatiszczewa, którego "...pogląd [...] na historię był obowiązującą wytyczną, z czasem jednak wyrodził się w megalomanię narodową, utrwalił stereotyp narodu bohaterskiego, cnotliwego, bogobojnego, sprawiedliwego, patriotycznego, altruistycznego". To ocena Autora książki.
Andrzej Andrusiewicz potrafi budować klimat wokół tematyki, jaką porusza. Nie sięgałbym po kolejną książkę, gdyby było inaczej. Od czasów prof. L. Bazylowa chyba nikt tak nie pisał o Rusi i Rosji. Wciąga w bieg zdarzeń: "Władcy moskiewscy niewątpliwie górowali nad innymi brutalnością postępowania, sprytem, stawianiem opornych w sytuacji bez wyjścia, ale również imponowali talentami politycznymi i umiejętnościami, które czyniły z nich dobrych gospodarzy". Bardzo szybko uzmysławia nam, jak niewiele wiemy o historii Rusi i Moskwy. Ilu z nas potrafiłoby choć w zarysie odmalować jak rosło znaczenie tego ruskiego grodu. Wiemy, że panowali tam Rurykowicze. I na tym - koniec. Bo ilu tak naprawdę potrafimy wymienić? Trzech? Czterech? A przecież, to dzieje dłuższe, niż polskiej królewskiej linii Piastów.
"Upadek Konstantynopola w 1453 roku był szokiem dla całego świata chrześcijańskiego, ale dla Moskwy szansą dziejową. Taka sama perspektywa otwarła się przed księstwami udzielnymi, których ambicje były nie mniejsze niż moskiewskie" - chyba to spojrzenie w naszym rozumieniu średniowiecza nie funkcjonuje, albo o nim zapominamy. Wszak po upadku Rzymu, Konstantynopola wreszcie nadeszła pora na Moskwę? "W Moskwie wszystko jakby w gorączce parło do przejęcia spadku po Bizancjum i po Patriarchacie Konstantynopolitańskim. Czy był to tylko przejaw próżności i megalomanii religijno-państwowej, czy próba uratowania mitu Drugiego Rzymu poprzez transformowanie go do Moskwy?". Bardzo plastycznie podano genezę ruskiego/rosyjskiego godła: "Dwadzieścia pięć lat po ślubie Zoe z Iwanem [tj. w 1497 r. - przyp. KN] dwugłowego orła uznano za oficjalny herb Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Czarny dwugłowy orzeł «przyleciał»z południa (Bizancjum) i na dobre uwił sobie gniazdo na północy. [...] Dwie głowy orła, jedna zwrócona na wschód, druga na zachód, to jakby symbol historycznych i cywilizacyjnych losów Rusi-Rosji, łączącej Wschód i Zachód".
Płynnie A. Andrusiewicz przechodzi przez 240. lat i poznajemy niemiecką księżniczkę Zofią Augustę  Fryderykę Elżbietą Anhalt-Zerbst.Tak, to pamiętną (i dla Polaków okryta złą sławą) Katarzyna II/Екатери́на II Алексе́евна. Mamy rys jej biografii, przypomniane czyny, które uczyniły z niej monarchinię, z którą Europa musiała się liczyć (dla Rosjan wszak, to cały czas... Екатери́на Вели́кая). Znajdziemy tu też pewnie zaskakujące dla wielu informacje, jak ta: "Uważała, że dzień, w którym niczego nie napisała, był dniem straconym. Jej ogromna spuścizna epistolograficzna dowodzi skali zainteresowań. Wypowiadała się na najrozmaitsze tematy - obok historii powszechnej były to kwestie z zakresu astrologii, astronomii, fizyki, fizjologii, sztuki wojennej, polityki, poezji, słowem, wszystkiego, czym żyła i co jej na myśl przyszło". Jeśli dziś zakres tak rozległej wiedzy robi wrażenie, to jak musiało to być odbierane w XVIII w.? Nie należę do piewców potęgi i chwały carycy, ale trudno nie podziwiać tak przemożnej objętości i pojemności dziedzin.  Ciekawie przedstawia się rys biograficzny Aleksandra Suworowa! "Nie miał stałej kwatery, przebywał wśród żołnierzy, pracując do granic wytrzymałości, niekiedy bez jedzenia i snu. Śpiącego okrywano zdobycznymi sztandarami polskimi" - poznajemy takie szczegóły. Odczuwam, że Autor pisze o feldmarszałku z pewną sympatią? Trudno godzić podziw z tym, czego ów dokonał na Pradze. Zresztą jest cytowany znamienny list do Rumiancewa. I ja do niego sięgałem pisząc tu na blogu o tym wstrząsającym wydarzeniu w 2014 r.*. Żałuję, że nie dano nam próbki pochwalnych pism i poezji, jakie popłynęły w kierunku zwycięskiego Moskala po zajęciu całej Warszawy. Ciekaw jestem kto wpadł na pomysł, aby najeźdźcę nagrodzić tabakierką zdobną takimi słowy: "Miasto Warszawa swemu obrońcy".


"Stalin okazał sie lepszym psychologiem niż Hitler. Obudził rosyjski patriotyzm - narodowe hasła zastąpiły hasła komunistyczne i urzędowy ateizm" - to przy okazji omawiania polityki Ио́сифa Виссарио́новичa wobec cerkwi. Kiedy o niej pisze A. Andruszkiewicz stawia tezę: "Bez przyjętej w X wieku religii chrześcijańskiej i powstałej na jej fundamencie kultury Rosji jako takiej po prostu by nie było". Dostajemy naprawdę dość szeroką panoramę Rosji o różnym zabarwieniu historycznym, społecznym, kulturowym. Co mnie totalnie wprawiło w stan osłupienia? Rok 1812! Ów, co to był rokiem wojny. Mamy fresk kampanii, heroicznych wyczynów Bagrationa czy Kutuzowa, po raz enty musiałem zdzierżyć peany o zwycięskim Aleksandrze I? Nic bardziej mylnego. Napoléon  le Grand jest wymieniony na... sześciu stronach? "Nadeszły nowe czasy. Rok 1812, rozgromienie Napoleona, Aleksander w Paryżu, Europa u stóp zwycięskiej Rosji - to wszystko oddziaływało na wyobraźnię, odbierane było jako znak niebios wskazujący na szczególne posłannictwo Trzeciego Rzymu" - to wszystko. Toczka! 
"Trzeci Rzym..." zmusza chwilami do uzupełnienia braków. Włączam YT, aby wysłuchać choćby jak brzmi  опера М.И.Глинки "Жизнь за царя" ("Иван Сусанин"). Dlaczego? A dlatego, że znajdujemy, jak Stalin: "...osobiście ingerował w inscenizację opery, odgrażając się, że nie przybędzie do teatru. zmienił finał opery Michaiła Glinki Iwan Susanin (Życie za cara) «zgodnie z prawdą historyczną». Przy biciu dzwonów Polacy mieli paść na kolana przed księciem Dymitrem Pożarskim (takiej sceny w partyturze nie było)". Robi wrażenie, jakim językiem towarzysz Ста́лин beształ modernistyczne dzieła Dymitra Szostakowicza. Żałować należy, że nie dano nam choć urywka uchwała KC WKP(b) z 1948 r., w której władze sowieckie potępiły jazz. Ten chyba epizod powinien trafić do umysłów i świadomości pokolenia zrodzonego w XXI w.. aby przekonało się w jak normalnym świecie wzrastają, ale też co by uświadomili sobie do czego prowadzi jednowładztwo i dyktatura. "Konfrontacja ze światem kapitalistycznym uderzyła w pierwszej kolejności w jego kulturę" - uświadamia nam Autor. 
"Trzeci Rzym. Z dziejów rosyjskiego nacjonalizmu", to książka wielu oblicz. Słusznie pojawiło się na okładce motto, które tu na koniec przytaczam (nawet z zachowaniem pisowni wszystkiego wielka literą): "W SWOICH DZIEJACH ROSJA RAZ SKŁANIAŁA SIĘ KU WSCHODOWI, INNYM RAZEM KU ZACHODOWI, ALE ZAWSZE WIERNA MITOWI MOSKWY - TRZECIEGO RZYMU".

* http://historiaija.blogspot.com/2014/11/rzez-pragi-suworow-4-listopada-1794.html?q=suworow

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.