poniedziałek, marca 09, 2020
Epitafium dla Ludwika Stommy...
Nie chciałbym takich tematów.
Staję wobec kolejnego... nekrologu?
Wolę go nazwać: epitafium?
Ludwik Stomma zmarł. Za kilka dni skończyłby 70. lat. Już nie skończy. Wyciągam z księgozbioru to, co mam pod ręką. Cztery tytuły: "Antropologia wojny", "Królów Francji wzloty i upadki", "Historie przecenione"" i "Polskie złudzenia narodowe". Z którym jestem najdłużej? A z królami Francji. Od czasu do czasu (starsze wydanie) wykorzystuję w swojej pracy. Za mało? Zdecydowanie - tak.
Wolę go nazwać: epitafium?
Ludwik Stomma zmarł. Za kilka dni skończyłby 70. lat. Już nie skończy. Wyciągam z księgozbioru to, co mam pod ręką. Cztery tytuły: "Antropologia wojny", "Królów Francji wzloty i upadki", "Historie przecenione"" i "Polskie złudzenia narodowe". Z którym jestem najdłużej? A z królami Francji. Od czasu do czasu (starsze wydanie) wykorzystuję w swojej pracy. Za mało? Zdecydowanie - tak.
Trudno sobie wyobrazić księgozbiór bez książek Ludwika Stommy. Dla mnie to kopalnia również cytatów. Bo i L. Stomma także lubił... przepisywać książki. Także? Często słyszę, że moje pisanie ogranicza się do przepisywania z innych. widać tak mówiący nie rozumieją, że prowadzenie blogu to dla mnie pomocnik w przyszłym prowadzeniu zajęć, swoista ściąga. Nie muszę ganiać po całym budynku (a tak wygląda często dzień moje pracy: z II piętra na parter, z parteru na I piętro, z I na II piętro, z II na parter - i tak na okrętkę!) z tomami w plecaku. Jak zapomnę, to zerkam właśnie tu i ulga. znika strach przed zapominaniem, bo to mam deskę ratunku: historię i ja.
No to z powodu bezpowrotnego odejścia Ludwika Stommy syna Stanisław przypomnę kilka cytatów, myśli, spostrzeżeń cennych, trafnych i potrzebnych:
- Urodzony w 1950 roku, należę do tego szczęśliwego pokolenia, które nie zaznało wojny, powstań ani rabacji. Owszem, przeżyłem "zimną wojnę", ale była ona właśnie "zimna".
- Każda wojna, obronna czy agresywna, sprowadza się ostatecznie do obustronnego mordu.
- Mord jest czynem brutalnie zwierzęcym. Człowiek uważa się jednak za kreaturę wyższą - homo s a p i e n s .
- Żołnierski fach jest, obiektywnie biorąc, zawodem zabójców. Nie po to uczy się poborowych obsługiwać karabin, żeby strzelał w powietrze na wiwat.
- wojsko obrasta w mit, w którym często zaczyna wierzyć i skutecznie narzucać go społeczeństwu.
- Wojna, wbrew sztabom i teoretykom, jest bezsensem i zawsze wymyka się ich kontroli - to jedno.
- Wojna stała się religią, w idealistycznej epoce przed pierwszą wojna światową.
- Czas mordu ma też swoją strukturę.
- W okrutnym, czarno-białym świecie ważne jest tylko to, czy jesteśmy po stronie jasności, czy ciemności.
- Heroizm i patos pozwoliły zapomnieć o bezsensie i tragedii.
- Żołnierzowi na wojnie, co odróżnia go do wszelkiego cywilstwa, dane jest boskie prawo zabijania.
- Jest żołnierz na polu chwały (cudowny i jakże charakterystyczny eufemizm na opisanie miejsca międzyludzkiej rzezi) istotą uwolnioną od obowiązujących gorsetów moralnych, wartości i przykazań*.
Powtarzam się? Nie zaglądałem na strony blogu. Zapuściłem się w już przeczytany tekst. Domyślamy się, jakiego tytułu? Choć od lipca 2015 r. trochę czasu minęło. W taki razie na drugi rzut nie będzie dublowania się treści. Zapewniam.
- Etnolog staje przed nieodpartą pokusą traktowania historii jako mitu, jako produktu kultury poddanego nieubłaganym prawom jej struktury.
- To tylko od geometrii różni historię, że nasz punkt zrodził dzieci. Dzieci rosły, rodziły następne.
- A może rację mają Japończycy i Kościół Rzymski, że powstałem na wzór i podobieństwo Boże już w chwili poczęcia, w pogańską, świętojańską noc jedności?
- Bez pamięci groziłaby narodom nieszczęśliwym zagłada podmiotowości, pustka, zdrada i śmierć.
- Nie ma szczęścia długiego trwania.
- Nasze świetlane oczekiwania, nasze smutki, nasze kompleksy, nasze walko ostateczne - ileż szlachetniejsze i głębsze się wydają, uzyskując kapryśną sankcję historii.
- Dzieli więc historyka od przeszłości i nieubłagana, strukturalna kurtyna formacji kulturowej, zmieniająca jak za muśnięciem czarodziejskiej różdżki surowe kształty faktów, a wraz z nimi - historię w mit.
- Czy wolno historykowi bardziej lubić jednych bohaterów swoich badań od drugich?
- Obiektywizm, imponderabilia, moralność-niemoralność, uczciwość-nieuczciwość dopasowujemy dopiero potem, by uzasadnić i potwierdzić wyroki naszych wewnętrznych demonów.
- Nie ma ponadspołecznej, abstrakcyjnej logiki historii.
- Kiedy znakami czasu przestają być doraźne intrygi, a stają się ból, sumienie i nadzieja - wtedy właśnie upadają królowie.
- Jest zrozumiałe, że lubimy wierzyć w nieskazitelną racjonalność naszego własnego myślenia.
- Wielce jest prawdopodobne, że skazujemy ludzi, których następne epoki uznają za niewinnych, że kary nasze są barbarzyńskie i barbarzyńskie wyroki**.
Na swoim książkowym Facebooku napisałem: "Ludwik Stomma już niczego dla nas nie napisze. Ludwik Stomma już niczego nas nie nauczy". I to jest smutna puenta tego pożegnania. W jeden z wykorzystanych tu prac napisał: "Zadaniem antropologa kultury jest dziwienie się". My nie jesteśmy? Zapewne niewielu posiadło takie wykształcenie, aliści niech nigdy dziwienie się w nas nie zgaśnie. Byłoby nudno i jałowo bezkrytyczniej.
LUDWIK STOMMA
(22 III 1950 - 7 III 2020)
R. I. P.
_____________________
*Stomma L.,Antropologia wojny, Iskry, Warszawa 2014
** Stomma L., Królów Francji wzloty i upadki, Twój Styl Wydawnictwo Książkowe, Warszawa 2004
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.