niedziela, listopada 17, 2019

Przeczytania... (325) Krzysztof Kąkolewski "Co u pana słychać?" (Zysk i S-ka Wydawnictwo)

Gdyby ktoś mnie zapytał, na jakich reportażach wychowałem swój smak pod koniec lat 70-tych XX w. jednym tchem wymieniłbym nazwiska: Kapuściński, Kąkolewski, Giełżyński. Okazuje się, że jednak wszystkich bije Krzysztof Kąkolewski (1930-2015). Bo oto zjawia się tutaj druga już książka tegoż. Kiedy 25 II 2015 r. powstawał odcinek 28 tego cyklu, poświęcony książce "Diament odnaleziony w popiele" Autor książki żył jeszcze. Zmarł 24 maja tego roku. Tym razem "Co u pana słychać?". Klasyka! Najwyższa półka! Książka mego dorastania! Ważniejszą był tylko "Cesarz"! Zysk i S-ka Wydawnictwo pozwala nam wrócić do niej.
To nie jest ta sama książka, która w 1978 r. wydał Czytelnik. Choć poznaję zdjęcia sprzed przeszło czterdziestu laty (np. na s. 86, 189 czy 190) Tamta miała niespełna dwieście stron. Ta ma ich 331. Twarda oprawa  gwarantuje, że jest niemal niezniszczalna. To prawda, co czytamy na okładce: "Książka, która w momencie pierwszego druku wzbudzała wielkie kontrowersje doczekała się kolejnego wydania, wzbogaconego o posłowie autorstwa Joanny Kąkolewskiej".
Kiedy czytało się ją za pierwszym razem wywoływała wiele emocji. To był wtedy zupełni inny świat! Dwa bloki i dwa niemieckie państwa: NRD und RFN (DDR i RFN). Natarczywe szczucie na "złych Niemców", tych z Bonn. Cień Adenauera odgrzebywano przy byle okazji (patrz: plakaty czasu stanu wojennego). Gdyby ktoś nas wtedy, w latach 70-tych, pytał o zbliżenie polsko-niemiecki, to... Przecież moi rówieśnicy, raptem urodzeni osiemnaście lat po upadku nazistowskiego Berlina, wzrastali w jednym poczuciu: Niemiec to wróg! Niemiec to rampa w Auschwitz! Niemiec to...
"Wybrałem tych, którzy nie boją się niczego, którzy na zawsze uniknęli kary. Ich wolność, pewność siebie, dobrobyt i szczęście uznałem za WYZWANIE. Więc już na zawsze, do końca ich dni sądzony im jest spokój?" - oto czytelna motywacja Autora, z jaką zaznajamiamy się już na samym początku czytania. "Pojadę obejrzeć z bliska tych, do których kiedyś zbliżenie było niemożliwe, bo równoznaczne ze śmiercią. Pojadę ich zobaczyć, póki żyją, okazy, jakie może widzieć jedno pokolenie na tysiąclecia" - dodaje po chwili. Wzbudzało to jednak podziw. Na pewno we mnie, w latach 70-tych XX. dorastającego nastolatka, któremu nie obce były opowieści o pacyfikacjach zaścianków i okolic szlacheckiej na Wileńszczyźnie, terrorze na ziemiach wcielonych do Rzeszy. Nie ukrywam: zazdrościłem K. Kąkolewskiemu tych spotkań. Dziś tym bardziej, kiedy zbrodniarze pławią się w piekielnych odmętach...
Nie wiem, jak dziś wygląda odbiór "Co u pana słychać?". biorąc ją do ręki nie mogę spodziewać się tak naprawdę niczego nowego. Odnalazłem swoje wydanie z 1981 r.* Tam doinformowanie Czytelnika, że to od 1975 r. "Wydanie IV ponownie poszerzone". Dla uspokojenia sumienia przyjrzę pod kątem rozszerzenia tylko jeden rozdział/rozmowę: "Jutro rano muszę rozstać się ze światem...". Bohaterem jego był doktor Hermann Stolting (1911-1988). To jeden z katów Bydgoszczy! To on był jednym z prokuratorów, przed którego obliczem stawały bydgoskie ofiary Sondergericht Bromberg! Zainteresowanych, ale i zupełnie nie zorientowanych kim ów zbrodniarz był, odsyłam do zapisu w Wikipedii**.
  • Żądałem kary śmierci na podstawie istniejących praw.
  • Pan myli Gestapo z sądownictwem niemieckim.
  • Bydgoskie było tylko dwadzieścia lat pod władzą polską. To były niemieckie ziemie i tam były niemieckie prawa.
  • Do dziś czuję się związany przysięgą urzędniczą, którą złożyłem. 
  • To były prawa wojny. Inaczej się o nich mówi dziś, w takiej chwili, w czasie pokoju.
  • Nas zniszczyło to, że w czasie pierwszej i drugiej wojny nie pozyskaliśmy sobie Ameryki przeciw Rosji i Europie.
  • Hitler powinien był oprzeć się na USA.
  • Z SS nigdy nie miałem nic wspólnego!
  • Gdyby pan przyszedł do mnie, żebym pana bronił przed sądem, też bym to zrobił.
  • Boję się, że pan chce napisać złe rzeczy o Niemczech.
  • ...jestem zdania, że nasze ziemie wschodnie powinny powrócić do Niemiec.
  • Nie jestem szaleńcem. Nie chcę wojny. Sam byłem na froncie.
  • Moje dzieci są lewicowcami, marksistami i mieszkają w Berlinie Zachodnim.
Nie, nie znajdziemy ani kropki poszerzenia między wydaniem z 1981, a tym, którego okładka stanowi dopełnienie tego "Przeczytania...". Czy to umniejsza wartości "Co u pana słychać?". W żadnym wypadku! Przecież od mego pierwszego czytania, koniec lat 70-tych XX w., wyrosło nowe pokolenie. Mój osobisty Syn ma lat 31., a Córka 26., ba! sama już ma dwóch synów. II wojna światowa coraz mniej ich zajmuje. Syn zapewne, Córka nie sądzę, aby w ogóle sięgnęła po owoc reporterskiej pracy Krzysztofa Kąkolewskiego. "Kogo to dziś obchodzi?" - cytuję handlowca z krakowskich Sukiennic. Fakt.
"Walczyłem całe lata o to, by uznano, że zmieniła się rola zwierząt wobec ludzkości. Przy stanie nowoczesnej techniki powstaje pytanie, czy człowiek potrzebuje zwierzęcia jako dawcy pożywienia, mleka, skóry, wełny, futer - czy jako współtowarzysze?" - to też z wypowiedzi doktora Stoltinga. Tylko proszę nie przekonywać mnie, że człowiek który kocha zwierzęta i ma takie poglądy kocha ludzi. A. Hitler też uwielbiał swoją wilczycę "Blondi". I, co z tego? Miało to jakiś wpływ na jego bandycki i zbrodniczy charakter?
Nikt z odwiedzanych przez Autora "Co u pana słychać?" dziś już nie żyje. Dla warszawiaków pewnie interesująca będzie przede wszystkim rozmowa z SS-Gruppenführerem und Generalleutnant der Waffen-SS Heinzem Reinefarthem (1903-1979), katem powstania warszawskiego. Nie było jeszcze wtedy książki Ph. Martiego***. Moi rówieśnicy w czytaniu  może pamiętają, że "Co u pana słychać" miało pewną... kontynuację. Tak, chodzi o książkę "Biała księga: sprawa Dolezalka"****. Szkoda, że nie dopełnioną nią tego wydania. Okazałoby się, jak bardzo zbiór wywiadów, jakie przeprowadził K. Kąkolewski, wywołał rezonans w ówczesnym społeczeństw RFN/BRD. I choćby dlatego młody Czytelnik powinien sięgnąć po tę książkę. Już wtedy literatura faktu (chyba dobrze zakwalifikowałem) miała moc sprawczą.


* Kąkolewski K., Co u pana słychać, Iskry, Warszawa 1981
**  https://pl.wikipedia.org/wiki/Hermann_Stolting (data dostępu 9 XI 2019)
*** patrz 168 odcinek tego cyklu 
**** Kąkolewski K., Biała księga. Sprawa Dolezalka, Czytelnik, Warszawa 1981

Brak komentarzy: