sobota, października 12, 2019

Kinowy duch Legionów...

Kino po raz kolejny odrabia za nas lekcje historii?
Od czasu dwóch adaptacji losów lotników Dywizjonu 303* mamy dwa freski: "Piłsudski" oraz "Legiony". Takie zamieściłem na swoim FB wrażenia: 
"Piłsudski" - Byłem. Widziałem. Ocenę zostawiam sobie. Polecam tym, którzy nie znają biografii Ziuka, albo ino po łebkach. Powinni być zaskoczeni. Mimo wszystko "Piłsudski", to film dla odważnych.

"Legiony" - Widziałem "Legiony". Szarża pod Rokitną (1915) i bitwa pod Kostiuchnówką (1916) - robią wrażenie. Czy szarża ułanów Z. Dunin-Wąsowicza wywołuje emocje? Tak. Niemniej wolę zdecydowanie Somosierrę z "Popiołów". Musi być wpleciona miłość. No to jest. Dobrze, że nie zapomniano o wkładzie w walkę i wojnę polskich dziewcząt i kobiet. Śledzę filmowe dokonania S. Fabijańskiego (Józek). Ciekawa kreacja B. Gelnera (Tadeusz). Rośnie interesujące młode pokolenie aktorów? Zaskoczeniem dla mnie było pojawienie się, jako dowódcy 2 szwadronu 2 pułku II Brygady... B. Szyca. O Piłsudskiego nie pytajcie! Powinienem demonstracyjnie wyjść z kina (proszę porównać Oleandry z "Piłsudskiego" czy "Polonii Restituta"). Dziękuję Matce Boskiej Ostrobramskiej, że J. Frycz (którego naprawdę cenię) już ani sekundy dłużej nie zabawił na ekranie. M. Baka (jako Stanisław „Król” Kaszubski) - brawooo! Polecam szczególnie sceny, kiedy dostał się do niewoli rosyjskiej. Ocena? Dla mnie jakieś: 4 - . W sali kinowej (CC-Focus) zjawiło się 6 osób (seans o 16.10). ale gdy wychodziłem z seansu. to ostały się 4!... A potem dziwimy się, że kiepsko ze znajomością historii.

*      *      *

Nie wiem skąd się bierze podobna zbieżność wyboru epok i tematów historycznych. Czy reżyserzy i producenci prześcigają się, który lepszy, któremu budżet pozwoli na fabularne szaleństwo? Nie wiem czy oba filmy poddają się jednolitej ocenie. Są jednak zbyt - różne. Mundur nie stawia znaku równości.
Bo "Piłsudski" jest o Piłsudskim!
Bo "Legiony" są o Legionach?
No, co do tego drugiego łomoce do mnie duch wątpliwości. O ile ktoś czekał na jakiś rys epopei legionowej, to chyba wyszedł z kina skwaszony i... No to resztę każdy sobie dopisze. Cenne (w jednym i drugim przypadku), że widz dostaje czytelny przekaz, co do tego, co wydarzyło się w 1914 r., kiedy Pierwsza Kompania Kadrowa wkroczyła na teren dawnej Kongresówki! Widz "Piłsudskiego" dosłyszał zdanie: "Jebał was pies"? Nie sądzę, aby to był przypadek, a raczej... cytat. Taka fraza bowiem wieńczy jedną z oryginalnych zwrotek "Pierwszej Brygady".
Oba filmy powinny obudzić refleksję, że idealizowana historia (onegdaj przez rodzimych sowietystów opluwana)  ni jak się nie ma do tego, co działo się po 1 sierpnia 1914 r. O ile wciąż dmuchany jest nadęty już balon jedności i wspólnej walki o niepodległą, to wyjdą z... kacem. Postawa mieszkańców Kongresówki powinna nimi poruszyć? Bo nawet ci, którzy wydzierają się dźwiękach "Pierwszej Brygady", jak mniemam, mają nikłą wiedzę, co owa pieśń wyraża.  Przecież to krzyk rozczarowania, gorzkiej lekcji historii, jaka zafundowali młodym idealistom rodacy zza moskiewskiego kordonu.
To dobrze, że budzi się coraz krytyczniejsze spojrzenia na to czym naprawdę była nasza rodzima historia. Nic tak jej nie wypacza, jak mitologizacja. Więcej do popisu mieli autorzy "Piłsudskiego". Jestem zdania, że dobrze to zrobili, jakkolwiek każdy będzie węszył niedociągnięcia. Wielu pewnie czeka na serial, który kroi TVP. Zwiastun, jaki pokazano kilka miesięcy temu trochę mnie osobiście rozczarował.
Czy projekcja obu tych filmów ożywi zainteresowanie historią PPS-u Frakcji Rewolucyjnej? Nie jestem naiwny. Bez szans. Nie odnotowano szturmów na biblioteki czy antykwariaty, aby czytać socjalistyczne pisma tow. Wiktora ("Przedświt", "Robotnik"). Pospolite ruszenie naparło na biografie o Marszałku? Hm... Wolne żarty. Kiedy w 1981 r. odwiedziłem Kraków, to na wielu stoiskach w Sukiennicach można było kupić fotografię lub figurkę "Dziadka". W 1998 r. zapytałem o ich kompletny brak, usłyszałem odpowiedź: "A kogo to dziś obchodzi?". Od lat stoi w bydgoskim antykwariacie naukowym X tomów dzieł Piłsudskiego. Tak, chodzi o owo pośmiertne wydanie.  200 zł? Stoi. Kurzy się. nikt nikomu nie wydziera z rąk bezcennych volumenów.
Oglądając obydwa filmy robimy mózgowy mix. Chciałoby się dokonać fuzji "Piłsudskiego" i "Legionów", i skompilować jeden obraz. Wkrótce nauczyciele będą wykorzystywali kadry na swoich lekcjach. Mam nadzieję, że filmy nie padły ofiarą masowego oglądania przez szkolną dziatwę. Byłoby to ze szkodą dla nich. Na takie spotkania trzeba iść z przekonaniem i pewnym bagażem wiedzy (nawet podstawowej). Jedno mogę zadeklarować, kiedy "Piłsudski" i "Legiony" ukażą się na DVD, to zasilą moja prywatna płytotekę.

PS: Czy w takim filmowo-historycznym kierunku ma iść nasza kinematografia? Nie wiem. Może. Wątpliwe, aby podobne dzieła mogły liczyć na Oscara. To jednak treści wąsko dotyczące historii Polskiej.

* http://historiaija.blogspot.com/2018/08/303-razy-dwa.html?q=303

Brak komentarzy: