czwartek, września 19, 2019

Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem... (07)

"Państwo przygotowujące wojnę agresywną panuje nad pierwiastkiem decydującym o pierwszym powodzeniu, trzyma w swych rękach inicjatywę posiadając spokój i czas na przygotowania. W ślad za tym dystansuje zaskoczenie. Zarządzenia państwa mającego się bronić opóźniają się do czasu ujawnienia przygotowań przeciwnika, zapadają wtedy, gdy przeciwnik już je kończy" - można by tym cytatem otworzyć dyskusję wokół rozważań o klęsce w 1939 r. I temu zresztą służyły, gdy pisał je w maju 1940 r. ówczesny pułkownik Józef Jaklicz (1894-1974)*, który w marcu 1939 r. "...został mianowany na stanowisko II zastępcy szefa Sztabu Głównego (zastępca szefa sztabu do spraw operacyjnych) i funkcję tę pełni do 18 września 1939, kiedy to przekroczył granicę"**. To dlatego mógł później o sobie napisać: "Byłem jedynym oficerem na terenie Francji, a trzecim po marszałku i szefie Sztabu w ogóle, który znał całokształt zagadnień natury operacyjnej".

Próżno szukać w Internecie zdjęcia z 1939 r. płk J. Jaklicza. Jedyne, jakie można znaleźć pochodzi z czasów służby w Legionach Polskich. To, które zamieszczono w tomie "Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach" nie nadaje się do reprodukcji. Szkoda. Ale to chyba też widomy znak, jak bardzo zapomnianą postacią jest dziś pułkownik J. Jaklicz (w 1964 r. podniesiony do rangi generała brygady). Uważni czytelnicy tego blogu już się spotkali z tym oficerem. Skoro Autor był blisko marszałka E. Rydza-Śmigłego, to chyba nie będzie nadużyciem, że to tegoż portret ozdobi odcinek 7 tego okolicznościowego cyklu.
Ktoś kto był tak blisko Naczelnego Wodza musiał liczyć się z tym, że przyjdzie mu zmagać się z ciosami, jaki spadały po wrześniu. Na ile były uzasadnione? To już inna historia. Pułkownik umiał korzystać z dobrodziejstwa riposty. Znajdujemy ją już  w pierwszym zdaniu rozważań nad planami operacyjnymi kampanii polskiej: "Doktorowie wojskowego pisma świętego - ci przed wszystkim, którzy już we wrześniu zdążyli sobie tylko znanymi sposobami dotrzeć do Paryża - i ci, którzy ani w przygotowaniach wojennych, ani samej wojnie żadnego udziału nie wzięli - ci wreszcie nawet, którzy wspólnie ze mną bez pośrednio nad planem pracowali - i pracowali z pełnym entuzjazmem i oddaniem - podnieśli wszystkie ostrza swej krytyki". Jeśli będzie okazja posłuchania przemówienia gen. W. Sikorskiego w czasie otwarcia posiedzenia Rady Narodowej, to wiadomym się staje do kogo kierował swe słowa oficer sztabowy marszałka E. Rydza-Śmigłego. Ciekawe było losy sprawozdania, jakie Pułkownik napisał w grudniu 1939 r. i złożył na ręce gen. W. Sikorskiego.
Notatki pułkownika J. Jaklicza, to zapiski dzień po dniu od 1 do 17 września. Robi się znowu kalendarium? Kolejne. Po prostu kolejne spojrzenie kogoś kto był i widział. Nie mamy dziś żadnych szans na spotkanie kogoś kto był tak blisko. Oto kilka wypowiedzi:

1 IX - Niemcy nacierają o świcie lotnictwem bombowym. Uderzenie niemieckie: Sępolno-Chojnice (Tuchola), Chełmno-Grudziądz.
Na lądzie ostre walki na kierunku Tuchola-Wierzchucin, naciera dywizja pancerna (lekka).
Na kierunku Łódź-Częstochowa i Nowy Targ-Chabówka natarcie rozpoznawcze.
2 IX - Armia "Poznań": zaatakowana. Otrzymuje polecenie cofnięcia się na zasadniczą pozycję obronną, na co gen. Kutrzeba zgadza się bardzo niechętnie (moja rozmowa juzowa z gen. Kutrzebą), gdyż nie odczuwa .żadnego nacisku nieprzyjaciela i nie chce się dlatego wycofać z Poznańskiego.
3 IX - List ściga armię "Kraków" w kierunku na Oświęcim. Pod Chabówką ciężki walki, prawdopodobnie w tym dniu Niemcy wywalczyli sobie przyjście. Brygada Maczka cofnęła się na Bochnię.
4 IX - Rozpoczyna się bitwa armii "Łódź" na Warcie pod Sieradzem. 10 DP pryska na skutek oskrzydlenia jej od północy. [...] W nocy z 4 na 5 września zostaje pchnięta 8 DP do przeciwnatarcia, które się nie udaje.
5 IX - Warszawa zostaje przygotowana do obrony. Dowództwo obejmuje gen. Czuma, szef sztabu płk Tomaszewski. Do jego dyspozycji 5 DP, która w międzyczasie przybyła ze Lwowa.
6 IX - Natarcie na armię gen. Dęba-Biernackiego i jej zniesienie. Uderzenie gen. Kutrzeby nie wyszło, bowiem armia gen. Rómmla już odpłynęła, odcinając wojska gen. Skwarczyńskiego od Wisły i Kielecczyzny.
7 IX - Gen. Fabrycy obejmuje dowództwo nad armią "Kraków" z chwilą przejścia na San. Po południu przylatuje do Brześcia od gen. Stachiewicza ppłk dypl. Marecki z propozycją następujących decyzji:
- Zebrać armie gen. Kutrzeby i Bortnowskiego i uderzyć na Łódź względnie Skierniewice.
- Gen. Thommée, który jak się okazało uratował z armii "Łódź" 2 i  28 DP, Kresową BK i usadowił się z nimi w lasach pod Skierniewicami (prawdopodobnie w Puszczy Mariańskiej), będzie osłaniał to uderzenie i ewentualnie weźmie w nim udział.
- Powierzyć gen. Rómmlowi dowództwo obrony Wisły od Modlina włącznie do Pilicy.
- Gen. Przedzimirski broni się na Bugu i w razie potrzeby zagina wschodnie skrzydło na Liwiec.
9 IX - Po Południu przybył gen. Stachiewicz. Nie zgodził się z decyzją marszałka i zrugał mnie, że dopuściłem do wycofania 1, 41, 33 DP. Przekonał marszałka, że decyzję te należy zmienić i wieczorem wyjechało trzech kurierów do 1, 41, 33 DP. polecając im pozostanie w obronie Bugu. Kurierzy, jak to było do przewidzenia, przybyli za późno, kontrrozkazy spowodowały zamieszanie.

Trudno nie zwrócić uwagi na rzeczowe komentarze, które Autor zamieścił pomiędzy chronologicznymi zapisami wrześniowej batalii: "Zaskoczenie moje było całkowite, gdy 6 września po południu otrzymałem w domu telefon zawiadamiający mnie, że wieczorem Kwatera Naczelnego Dowództwa przenosi sie do Brześcia". Dość krytycznie oceniał ową decyzję: "...Brześć nie był zupełnie przygotowany i urządzony na mp Naczelnego Dowództwa, że zrywaliśmy  łączność z armiami, odrywaliśmy się od wojsk, mogliśmy każdej chwili być od nich odcięci i przestać nimi dowodzić". Nie miał wątpliwości, jakie były tego przyczyny: "Opuszczaliśmy Warszawę prawdopodobnie dlatego, że armia «Łódź» pękła, a Niemcy mogli każdej chwili zbliżyć się do Warszawy".

10 IX - Geneza zamiany decyzji (przebijania się na Warszawę, nie na Wisłę) była następująca: zarówno marszałek jak i gen. Stachiewicz pragnęli, aby gen. Kutrzeba przebija się na Radom , przekroczył następnie Wisłę i dołączył do zgrupowania południowego. Lecz obaj oni pracowali na mapie 1:500 000 i nigdy nie operowali cyrklem, wskutek czego nie posiadali wyczucia odległości. "Na oko" przestrzeń 10 cm wydawała się niewielka, lecz w rzeczywistości wynosiła 50 km. Ja pracowałem na mapie 1:300 000 i z cyrklem. Wymierzyłem więc odległość i zakomunikowałem Stachiewiczowi, że jeśli nawet uda się gen. Kutrzebie przebić przez Radom o dotrzeć do Wisły, to przemarsz na południe trwa 2-3 tygodnie.
11 IX - Wieczorem Naczelne Dowództwo wyjechało z Brześcia na nowe miejsce postoju do Włodzimierza.
12 IX - O ile mi wiadomo dywizjon 220 mm nie dotarły do Lwowa. Ani wiadomości z armii odchodzących, ani pozostających nie otrzymano. Wskutek ciągłych zmian mp Naczelnego Dowództwa łączność z armiami przestała funkcjonować. Gen. Sawicki znajdujący się we Włodzimierzu otrzymuje polecenie przygotowania Włodzimierza do obrony zamkniętej.
13 IX - W tym dniu powstaje koncepcja tzw. przedmościa rumuńskiego.
Podstawy planu koncepcji.
Ciężkie walki na przedpolu Warszawy i kalkulacja wskazywały, że połączonych armii gen. Kutrzeby i Bortnowskiego nie będzie można ściągnąć na południe. Zaawansowanie Niemców na kierunku Lwowa, Sanu (podejście pod Hrubieszów) i Brześcia, jak również rozproszenie  naszych wojsk, nie dawało gwarancji, że obrona Małopolski Wschodniej i Wołynia będzie mogła być zorganizowana dosyć wcześnie, aby stawić poważny opór.
14 IX - Dzień 14 września spędzono w Młynowie, skąd znowu odleciał samolot w poszukiwaniu gen. Sosnkowskiego.
15 IX - Przedmoście rumuńskie traktowane było jako ostateczny rejon obrony, gdyby nie udało się nieprzyjaciela zatrzymać na jego przedpolu.
17 IX - 17 września - zajęte na północy Głębokie i Mołodeczno, na południu Równe, Dubno, Tarnopol, następnie Sowiety posuwają się na południe dla odcięcia sił polskich od Rumunii. W dniach następnych zajęte zostały Stanisławów i Halicz. Przednie straże zbliżają do Lwowa i Wilna.

Ciekawe są uwagi, które pułkownik J. Jaklicz sporządził 4 maja 1940 r. w Vichy. Polemizował z tymi, którzy bezpardonowo atakowali Naczelnego Wodza, Sztab, atakowali bezpośrednio jego samego. Trzeba było mieć w sobie wiele opanowania, aby się z tym mierzyć i ze stoickim spokojem wyłuszczać swoje racje. Tym bardziej, że ze strony nowego Naczelnego Wodza, gen. W. Sikorskiego, padały ciężkie zarzuty. Samo pojawienie się J. Jaklicza w Paryżu wywołało lekkie poruszenie. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby marszałek E. Rydz-Śmigły przedarł się do Paryża. W czym klęskę upatrywał Pułkownik? Wymienił trzy: dziwaczną strukturę granicy (dosłownie cytuję to karkołomne określenie), sparaliżowanie mobilizacji i koncentracji wojsk w sierpniu 1939 r., poziom zmechanizowania Armii Polskiej. Ciekawie podchodzi do krytyki postępowania Naczelnego Wodza, by na koniec napisać: "Lecz ci, którzy krytykują plan - nie podają recepty na inny, który byłby zbawił Polskę. Krytykować dzieło stworzone, zwłaszcza dzieło obalone - jest i proste, i łatwe. Podejmuję się wynaleźć szereg ujemnych stron w każdym najlepszym planie operacyjnym czy taktycznym, lecz nie podejmuję się stworzenia najprostszego planu, który mógłby być uznany za doskonały".
Warto sięgnąć do pełnego tekstu, jaki sporządził w obozie w Vichy kawaler Virtuti Militari V klasy, czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Choć chwilami będzie to dopełnienie o wiedzę bardzo taktycznie fachową. Dopełniliśmy tym naszą wiedze, jaką zaczerpnęliśmy ze wspomnień generała S. Kopańskiego. Dziwne, że w tym tekście ów nie został wspomniany choć słówkiem.

*Jaklicz J., Plan operacyjny Naczelnego Wodza, /w:/ Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, wybór i opracowanie M. Cieplewicz i E. Kozłowski, s. 78-104, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1989, s. 103
** https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Jaklicz (data dostępu 20 VIII 2019)

Brak komentarzy: