piątek, czerwca 14, 2019

D-Day - część 3 - The Longest Day

"Dokładnie piętnaście minut po północy 6 czerwca 1944 roku, w pierwszej godzinie dnia, który na zawsze będzie znany jako dzień «D», rozpoczęła się operacja «Overlord» - inwazja wojsk sprzymierzonych na Europę" - tak rozpoczyna się najsłynniejsza książka o inwazji Aliantów. Dla wielu z nas nazwisko autora, to po prostu oczywistość. Dla wielu z nas jego książki stanowiły bezcenny dostęp do wiedzy na temat walk na zachodnim teatrze działań II wojny światowej. Cornelius Ryan (1920-1974), swoje 24-te urodziny obchodził w wigilię 6 VI. W listopadzie minie 45. lat od jego śmierci. Napisał książkę w oparciu o relacje żołnierzy, którzy wgryzali się w piach plaż "Omaha" i innych. Pierwsze wydanie "Najdłuższego dnia" ukazało się dopiero w 1987 r.* Wcześniej był film z 1962 r. (z kreacjami takich gwiazd, jak J. Wayne, H. Fonda, S. Connery, Bourvil czy C. Jürgens)**.

"A ten znowu książki przepisuje?" - otwiera się nieżyczliwość. Mam-że budować nową fabułę? A może wymyślać  udział w walkach kogoś kto tam nie był, ba! lub dopiero miał się urodzić, np. w 1949 r.? Różne cuda działy się na przestrzeni lat nad naszą rodzimą historią. Ani myślę! Dlatego tym razem korzystam, że skutków pracy C. Ryana. "A Antony Beevor?" - domaga się pewien uparciuch. Tom leży obok mnie. Pewnie znajdzie się coś z niego w części 4 rocznicowego cyklu poświęconego D-Day.
Szukam cytatów, jakie Cornelius Ryan wykorzystał w swej narracji.  Innymi słowy tym razem wspomnienia autentycznych uczestników walk. Po jednej (alianckiej) i drugiej (niemieckiej) stronie. Czy trzeba podpowiadać, które należą do tych drugich:

Uczestnik wydarzeń 1: "Woreczki na wymioty" były pełne, pełne też były hełmy i wiadra przeciwpożarowe, z których wysypywano piasek. Na stalowych pokładach nie można się było utrzymać na nogach. I wokół słyszało się, jak żołnierze mówili; "Jeżeli już mamy zginąć, to chociaż wiejmy z tych cholernych łajb". Na niektórych okrętach desantowych ludzie byli tak wyczerpani chorobą, że grozili - może bardziej dla efektu niż na serio - że wyskoczą za burtę.
Uczestnik wydarzeń 2: Nigdy się nie martw, że cię zabiją. W naszej drużynie moździerzy myśli się o walce wtedy, kiedy już się w nią wlezie.
Uczestnik wydarzeń 3: Przed inwazją w Północnej Afryce byłem zdenerwowany i trochę się bałem. Podczas inwazji na Sycylię byłem tak zajęty, że kiedy pracowałem, strach uleciał... Tym razem uderzymy na plażę we Francji, a co potem - to tylko Bóg jeden wie.
Uczestnik wydarzeń 4: Zmasowane ataki powietrzne na nadbrzeżne umocnienia obronne między Dunkierką a Dieppe mogą oznaczać, że tam właśnie alianci skierują swój główny wysiłek inwazyjny... (ale) nie da się przewidzieć, jak bliska jest inwazja.
Uczestnik wydarzeń 5: Rozmawialiśmy wiele o domu, o naszych dotychczasowych przeżyciach, o tym, co przeżyjemy w chwili lądowania, i jak to wszystko będzie.
Uczestnik wydarzeń 6: O, Panie, Ty dobrze wiesz, jak będę zajęty tego dnia. Jeżeli ja zapomnę o Tobie, Ty nie zapomnij o mnie.
Uczestnik wydarzeń 7: ...z pół tuzina Niemców wwaliło w niego całe magazynki swych pistoletów maszynowych, a chłopak wisiał z otwartymi oczami, jakby spoglądając w dół na dziury od kul we własnym ciele.
Uczestnik wydarzeń 8: Oddział operacyjny OB West uważa, że nie jest to operacja powietrznodesantowa na wielką skalę, tym bardziej że obrona wybrzeża Kanału [...] meldowała, że nieprzyjaciel zrzucił słomiane kukły.
Uczestnik wydarzeń 9: Panowie jestem przekonany, że o świcie nastąpi inwazja. Nasza przyszłość będzie zależeć od tego, jak będziemy tego dnia walczyć. Żądam od was najwyższego wysiłku i starań, na jakie was stać.
Uczestnik wydarzeń 10: Chcę, wy kapuściane głąby, żebyście łby trzymali w dole, pod górną częścią burty. Gdy tylko nas zobaczą, dostaniemy od wroga ogień. Jeżeli tak zrobicie, będzie wszystko o'key. Jeżeli nie, to jest to cholernie dobre miejsce, by wyciągnąć kopyta. 

Trudno ograniczyć się do kilkunastu cytatów. Wbrew pozorom nie jest tak prosto je wyłowić. Jednak narracja, to Autor. Nie chcę jej tu teraz wykorzystać. Może w 2024 r., jeśli będę jeszcze prowadził ten blog? Niech mi będzie darowane. Moje stare wydanie ma już 32. lata. To o nim (foto powyżej) pisał mój najmłodszy Szwagier na moim FB "Książkożerca": "czytałem w 92 jak mi pożyczyłeś". Adam miał wtedy 17. lat. 
Uczestnik wydarzeń 11: Na miłość boską pociski padają wszędzie wokół bunkra. Co mam zrobić? Czy mam wyjść na zewnątrz i mierzyć leje prętem mierniczym?
Uczestnik wydarzeń 12: Kogo, do diabła, mam postawić w stan pogotowia bojowego? Ja jestem postawiony w stan pogotowia bojowego. [...] Ale przecież wy, tępe pały, wiecie, że mam tylko dwa pieprzone  samoloty!

Uczestnik wydarzeń 13: Widziałem czarne punkciki ludzi, usiłujących płynąć przez mieszankę benzynową, jaka rozlała się na wodzie, i kiedy zastanawialiśmy się, co robić, w powietrzu przeleciał o dobre pięćdziesiąt stóp jakiś tułów bez głowy i spadł obok nas z głuchym odgłosem, przyprawiającym o mdłości.  
Uczestnik wydarzeń 14: ...ludzi, stojący na baczność na pokładzie, uniesieni wybuchem w powietrze, jakby jakąś trąbą wodną... a na czubku tej trąby ciała i części ciał, rozpryskujące się jak krople wody. 
Uczestnik wydarzeń 15: Sir, nie bawimy się teraz w wojsko. Jest to prawdziwa wojna. Dlaczego nie oderwie się pan od niej na pięć minuty i nie napije herbaty? 
Uczestnik wydarzeń 16: ...bez względu na to, co się stanie, musimy dostać się na plaże, ponieważ nie będzie żadnej ewakuacji, żadnego odwrotu.
Uczestnik wydarzeń 17: Naprzód, chłopcy, w głąb kraju, zanim Fryc zrozumie, co jest grane!
Uczestnik wydarzeń 18: Czy nie miałby pan nic przeciwko temu, żeby powiedzieć mi, gdzie jest ta inwazja?
Uczestnik wydarzeń 19: Na plaży zostają tylko ci, którzy nie żyją, i ci, którzy konają! Reszta za mną! Idziemy z tego piekła! 
Uczestnik wydarzeń 20: Wie pan, Lang, gdybym był teraz na miejscu dowódcy wojsk alianckich, skończyłbym tę wojnę w ciągu czternastu dni.

Ta ostatnia wypowiedź należała do samego feldmarszałka Erwina Rommla (1891-1944). Pewnie wielu czytelników powinien zaskoczyć fakt udziału w walkach w Normandii... złotego medalisty XI Letnich Igrzysk Olimpijskich. O kogo chodzi? wtedy, w 1944 r. o pułkownika Hermanna Leopolda Augusta von Oppeln-Bronikowskiego (1899-1966). 


John Wayne, jako podpułkownik Benjamin Vandervoort, dowódca 2. Batalionu, 505. Pułku Piechoty Spadochronowego, w filmie "Najdłuższy dzień / The Longest Day", USA 1962
Walka, śmierć, heroizm, po obu stronach. Proszę zwrócić uwagę na autentyczny... polski wątek. Dlaczego C. Ryan opisuje los szeregowca niemieckiej 716 dywizji, Alojzego Damskiego. Może jedyny ślad po wcielonym do Wehrmachtu Polaku? Niemniej pokiereszowane losy niejakiego Wilhelma Voigta.  Ale chcę rozstać się z normandzkimi plażami w sposób zaskakujący. Szeregowy John Wilkes nagle usłyszał... kobzy. Myślano, że żołnierzowi po prostu odbija. A jednak nie mylił się. Bo oto "Blu Bonnets over the Border" wydobywał ze swego instrumentu niejaki Bill Millin, który później wspominał: "Liczyłem tylko na szczęście, mając nadzieję, że mnie nie trafią, niewiele bowiem mogłem słyszeć, basowe piszczałki i kobzy wszystko zagłuszały".  Widać, że wojna nie jedno miała oblicze, a życie na  polu bitwy naprawdę kreowało niesamowite epizody.

* Ryan C., Najdłuższy dzień, tłum. T. Wójcik, Czytelnik, Warszawa 1987
** Najdłuższy dzień / The Longest Day , reż.  K. Annakin, A. Marton, B.Wicki, D. F. Zanuck, USA, 1962

Brak komentarzy: