piątek, maja 31, 2019

Przeczytania... (307) Agnieszka Teterycz-Puzio "Zamachy na Piastów" (Wydawnictwo Poznańskie)

Wspaniały zamysł graficzny pana Mariusza Banachowicza. Z rzadka zaczynam moje pisanie o przeczytanej książki od zachwytu nad... okładką, ale dziś robię to odstępstwo. Piastowski Orzeł zbrukany krwią. Mocne. Stanowcze. Nie pozostawia złudzeń. Czeka nas dość okrutna podróż przez piastowskie dzieje. Od Piasta Kołodzieja do Kazimierza Wielkiego? Nie, dalej. Autorka nie zatrzaskuje nam drzwi na rządach ostatniego królewskiego przedstawiciela jedynej polskiej dynastii. Tak naprawdę docieramy do ostatnich następców Konrada I Mazowieckiego, którego potomkiem zresztą też był (i to w linii najzupełniej prostej) JKM Kazimierz III Władysławowic.
Przed nami "Zamachy na Piastów", praca i skutek dociekliwości pani profesor Agnieszki Teterycz-Puzio jest znana Czytelnikom mego blogu. Odcinek 251 tego cyklu został poświęcony książce "Polscy krzyżowcy", również Wydawnictwa Poznańskiego. Dwa tytuły w jednym 2019 r.? Brawo. I dla autorki. I dla Wydawnictwa. Zresztą na jednym ze skrzydeł okładki przypomina się nam ów tytuł, jest zdjęcie okładki. Jest też promocyjna zachęta dla ewentualnie niezdecydowanych? Tytuł jest tak wyrazisty, że ciekawość budzi się od jednego spojrzenia. "Od nieudanej próby zabójstwa Bolesława Chrobrego podczas spotkania z cesarzem Henrykiem II, po matematyczne dla Polski morderstwo Przemysła II, dzieje naszej peirwszej dynastii usiane są zamachami i spiskami na życie władców". Małe sprostowanie: w 1002 r. Henryk II był tylko królem, na cesarską godność musiał czekać do 1014 r. Równie dobrze można by uznać, że w 1002 r. Bolesław Chrobry był królem, a jak doskonale wiemy nie był.
Autorka od pierwszej strony nie rzuca nas od razu na głęboką, piastowską wodę. Cały pierwszy rozdział poświęca zamachom w średniowiecznej Europie. Zabiera nas w podróż po dworach i kartach historii Francji, Anglii, Skandynawii, Rusi, Węgier czy Czech. Czysta przyjemność przyjrzeć się m. in. Przemyślidom, Kapetyngom, Arpadom czy Estrydsenidów. Może niektórych z nas nawet ucieszyć drobna wzmianka o Ragnarze Lothbroku. Nie uwierzę, że to przypadkowe wtrącenie. Nie czarujmy się gro z nas do czasu serialu o Wikingach miało bardzo zamglone pojęcie kto tam na Północy panował, a i może termin erl nie do końca był znany. Mimo nie oszałamiającej objętości rozdziału podane informacje powinny zrobić na nas wrażenie. Na mnie zrobiły.
"8 lutego w Środę Popielcową Brandenburczycy zaskoczyli śpiących po opilstwie dworzan i rycerzy z orszaku monarchy. Idąc za przykładem króla, rycerze zaczęli się bronić, jednak zapewne ten osobisty udział w walce stał się przyczyną jego smierci, bowiem zadaniem Brandenburczyków było tylko porwanie władcy" - ten fragment znajdziemy na jednym ze skrzydeł okładki. Każdy dobrze zorientowany doskonale zidentyfikuje zamach z 1296 r. w Rogoźnie. Poświęciłem mu tekst na tym blogu przeszło sześć lat temu*. Nie dziwię się, że ten fragment wybrano. Nie ma chyba bardziej znanego zamachu na Piastowica, jak ten z końca XIII w. Nie dziwi zatem wykorzystanie w narracji zapisu samego J. Długosza, co wcześniej zrobił też Paweł Jasienica w swojej "Polsce Piastów"**. Jest i Długosz, kiedy wcześniej czytamy o Gąsawie: "Kiedy książęta będący w łaźni zorientowali się w niebezpiecznej sytuacji, Leszek Biały, jako silniejszy ze względu na jego wiek, wyskakuje z łaźni i dosiadłszy konia podanego mu przez swoich ludzi, zaczyna uciekać z kilkoma towarzyszami ku wsi Marcinkowo". Autorka bardzo drobiazgowo ocenia to wydarzenie, waży wszystkie "za"i "przeciw", przygląda się uczestnikom, sprawcom i ofiarom. Jestem zdania, że wydarzenia z 1227 i 1296 r. wyczerpują (u większości) tematykę zamachów na potomków Mieszka I.
Wiele pytań na pewno pozostawiają okoliczności śmierci synów Bolesława Chrobrego: Mieszka II, Bezpryma i Ottona. Odnajdziemy zapisy Anonima tzw. Galla, jak i kronikarzy niemieckich. Zaskakuje mnie, że Autorka podważa (wspierając się autorytetem gdańskiego historyka prof. B. Śliwińskiego) zapis o kastracji Mieszka II przez Czechów: "...powyższy przekaz o wykastrowaniu polskiego władcy dotyczyć miał osoby Bezpryma, starszego brata Mieszka II, zaś Anonim, nie będąc pewnym bohatera opisywanej przez siebie historii, użył sformułowania: «opowiadają też», uznając za pokrzywdzonego Mieszka II". Nie znam pracy pana profesora pt. "Bezprym. Pierworodny syn pierwszego króla Polski (986–zima/wiosna 1032)", Avalon, Kraków 2014. Widać nie jestem na bieżąco ze współczesną mediewistyką. Mogę tylko dodać, że to zacne Wydawnictwo dołączyło do grona wspierającego ten blog dobrą książką historyczna i wkrótce jedna z biografii, jaką wydało. Tym bardziej, że autorką jednej z otrzymanych jest pani prof. Agnieszka Teterycz-Puzio**.
Jak gro badaczy epoki piastowskiej i Autorka odrzuca tezę/hipotezę o istnieniu, a tym samym panowaniu (w latach 1034-1038) Bolesława Mieszkowica "...nazywanego również Zapomnianym, ponieważ «z powodu srogości i okropnych zbrodni życie źle skończył». Z tej przyczyny miał zostać wymazany ze spisu królów i książąt polskich i skazany na zapomnienie". I zaraz dodaje: "Zapewne jest to postać wymyślona, nawiązująca do osoby Bezpryma, choć zwolennicy tezy o istnieniu Bolesława Zapomnianego i jego panowaniu po śmierci Mieszka II wskazują na pewne przesłanki źródłowe, potwierdzające historyczność tej postaci". Szkoda, że nie podjęła polemiki. Częściowo przekonuje mnie to, co pisał onegdaj Karol Bunsch wykazując, że każdy Mieszko miał syna Bolesława i każdy Bolesław miał syna Mieszka. No, ale nie mam żadnych innych argumentów na wsparcie istnienia Zapomnianego. Bo na pewno za odrzuceniem nie przemawia do mnie Gall, który nie wzmiankuje  również Bezpryma czy nawet z imienia biskupa Stanisława.
Nie wiem dlaczego Autorka tak wiele miejsca poświęca konfliktowi na linii król Bolesław Szczodry/Śmiały i biskup Stanisław. Spekulacje na temat śmierci króla na węgierskim wygnaniu tylko rozdrażniają dawne rany. "Bolesław mógł być jednak niewygodny dla inspiratorów buntu z 1079 r., mając swoich zwolenników w kraju i być może podejmując kroki w kierunku powrotu" - znajdujemy na dalszych stronach monografii. Znajdujemy i sugestię: "Nie da się wykluczyć także udziału Węgrów. Możliwe, że był przez dłuższy czas podtruwany, skoro dotknęła go tajemnicza choroba. Oceniając powyższe przekazy, można jedynie stwierdzić, że władca mógł być osobą niewygodną, zarówno dla niektórych Węgrów, jak i przedstawicieli polskiego możnowładztwa, a także dla swojego brata Władysława Hermana". I za kilka lat Herman nadałby synowi imię "Bolesław"? Zgrzyta mi.
Jeszcze bardziej skryta jest śmierć Mieszka Bolesławowica, który powrócił do Polski i według sugestii Galla został otruty. Agnieszka Teterycz-Puzio  próbuje rzucić trochę światła ten mord. Nie wiem czy kolejne zdanie nie miesza nam w głowach: "Nie da się wskazać, kto dosypał Mieszkowi trucizny, ale można spróbować znaleźć zleceniodawcę, np. osoby zamieszane w zamach na Bolesława Śmiałego mogły się obawiać, że Mieszko będzie starał się mścić za śmierć ojca, przeprowadzili więc zamach na jego życie". To jednak tylko spekulacja. I nic więcej. Raczej nikt nie odważ się kwestionować przebiegu zamachów na synów Hermana: Zbigniewa i Bolesława Krzywoustego.
Nikogo nie trzeba przekonywać, że bardzo burzliwym okresem było rozbicie dzielnicowe. Nagłe zgony (np. Kazimierza Sprawiedliwego), konflikty i porwania (np. Konrad Mazowiecki Henryka Brodatego czy Henryk Głogowczyk Henryka Grubego), zamachy. Jeden nie budzi niczyjej wątpliwości: Gąsawa! Rok 1227! Autorka sama Gąsawę nazwał jednym z wielkich trzynastowiecznych zamachów. Drugim oczywiście było Rogoźno (i zamordowanie JKM Przemysła II). Analizie poddano źródła, które określały udział/współudział Władysława Odonica i Świętopełka Gdańskiego. Poznajemy stanowisko choćby prof Gerarda Labudy: "Podobnie Gerard Labuda, idąc za tymi informacjami [tj. prof J. Bieniaka - przyp. KN], uznał, że w ich świetle zamachu na życie Leszka Białego dokonali Władysław Odonic i Świętopełek". Zaskakują mnie sugestie Jerzego Mularczyka, że inicjatywa zamachu mogła wyjść ze strony... Henryka Brodatego? Wspominane są wątpliwości wokół książęcego brata, Konrada Mazowieckiego. Jak na objętość publikacji mamy sporo informacji o Gąsawie i Rogoźnie.  Bardzo szerokie tło na temat tego drugiego. Szczególnie choćby w określaniu możnowładczych rodów Nałęczów i Zarembów. Nikt raczej nie ma wątpliwości, co do współwiny w przeprowadzeniu zamachu na króla.
Pewnie do tych dwóch zamachów (Gąsawa i Rogoźno) ogranicza się nam szkolna wiedza. Tym bardziej zachęcam, aby znaleźć czas, żeby naszą wiedzę poszerzyć o kilka mniej znanych epizodów. Bez wątpienia taką swoistą kopalnią są dzieje śląskiej linii Piastów. Raczej nie obcujemy z biografiami np. Przemka Głogowskiego, Henryk V Żelaznego (z żagańsko-głogowskich książąt).  Ilu z nas słyszało jakichś władcach cieszyńskich? Śmierć Mikołaja II, syna Mikołaja I Opolskiego, przed laty poznałem dzięki książce Z. Borasa. Tam zresztą również zamieszczona została ilustracja z egzekucji. "Burzliwe były losy także przedstawicieli mazowieckiej linii Piastów, potomków Konrada Mazowieckiego, choć żyli oni w innych realiach politycznych niż książęta śląscy, sąsiadujący w władcami czeskimi" - zapewnia Autorka. Nie mamy podstaw, aby Jej nie wierzyć. I poznajemy okoliczności smierci Bolesława Jerzego Trojdenowicza.  Założę się, że mało kto spoza Mazowsza i Kujaw brnie w dzieje tej linii książąt, która wymarła w 1526, kiedy zabrakło Janusza III i jego brata Stanisława. "Śmierć obu młodych książąt w zbliżonym czasie dała podstawę domysłom, że zostali oni otruci. Podejrzewana była Katarzyna Radziejowska, która miała być kochanką obu braci" - czytamy dalej. I znajdujemy argumenty zbijające tę hipotezę, ba! nie ma nawet słowa jakoby do owych zgonów przyłożyła rękę królowa Bona. Autorka nie kwestionuje, że trucizna rozwiązywała różne sprawy, niemniej znajdujemy i takie stwierdzenie: "Do dziś nie mamy stuprocentowej pewności, że wskazywani przez źródła książęta piastowscy umierali wskutek zażycia trucizny".                           
Ciekawe, że Autorka podjęła też temat zamach jako... sposób eliminacji wybitnej jednostki spośród możnowładztwa, hierarchii kościelnej. Poznajemy okoliczności zabójstwa biskupa Wernera, a także Bolesty sprawcy mordu. Obaj panowie raczej nie pojawiają się nam na kartach podręczników do nauki historii. Sam Bolesław Kędzierzawy jest ledwo wspominany, a i to głównie jako testamentator woli ojca Bolesława III Krzywoustego, uwikłany w walki z najstarszym bratem Władysławem II Wygnańcem. A tu jest okazja poznać sylwetki całej trójki: "Werner miał pozwać Bolestę pod sąd, który ogłosił, że biskup wygrał spór. Bolesta w tej sytuacji postanowił zabić duchownego" - tyle pani prof. A. Teterycz-Puzio. A ja zachęcam do lektury. Bo warta jest, aby pobyć  z nią trochę dłużej. Chyba nikogo nie zdziwi, że wiele konfliktów przydarzała się księciu Konradowi Mazowieckiemu, bratankowi Kędzierzawego. W ogóle wychodzi na to, że Kujawy co rusz to były widowiskiem jakichś buntów. Gdyby ktoś żył w błogiej nieświadomości spokojnego panowania Kazimierza Wielkiego, to przypomina się nam los Macieja Borkowica. Autorka rozważa wszelkie "za" i "przeciw", przede wszystkim skąd taka surowość wyroku, wydanego osobiście przez monarchę. Jest reprodukcja obrazu J. Matejki.
"Zamachy na Piastów" zapewne wzbogaca każdy księgozbiór, którego właściciel jest pod wrażeniem tematyki piastowskiej. Dla mnie to tym cenniejsza książka, że jej autorka pani prof. Agnieszka Teterycz-Puzio pojawia się po raz drugi w tym cyklu, a czeka do przedstawienia i wspomniana biografia Konrada Mazowieckiego. Czas pomyśleć, aby Wydawnictwo Poznańskie przypomniało książki Z. Borasa, szczególnie tę poświęconą książętom wielkopolskim***. Proszę mi wierzyć, kiedy przychodzi klasie V wyłuszczyć zawiłości rozbicia dzielnicowego byłaby to lektura niezbędna. Ze swej strony na pewno "Zamachy na Piastów" będą obecne na moich lekcjach, jak 2 + 2 = 4.

* https://historiaija.blogspot.com/2013/02/krwawe-zapusty-rogozno-8-lutego-1296-r.html?q=rogo%C5%BAno
**Teterycz-Puzio A., Konrad I Mazowiecki. Kniaź wielki lacki (1187/89-31 sierpnia 1247), Avalon, Kraków 2019
*** Boras Z., Książęta piastowscy Wielkopolski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1983

Brak komentarzy: