środa, maja 29, 2019

Przeczytania... (306) Sebastian Pawlina "Wojna w kanałach. Podziemna walka Warszawy" (Znak Horyzont)

"Wojna w kanałach to opowieść o odwadze i strachu. O przeraźliwej ciszy i złowieszczym echu. O ściskającym bólu i wycieńczeniu. Bo warszawskie kanały w czasie okupacji to śmiertelna pułapka i obietnica ocalenia" - czytam na przekazanej przez Wydawnictwo Znak Horyzont formatce produktowej. To o książce Sebastiana Pawliny "Wojna w kanałach. Podziemna walka Warszawy". Dalsza zachęta (znajdziemy ją również na stronach promujących książkę: 
"Zejścia do kanału boją się wszyscy. Polacy nie mają wyboru, znajdują w sobie odwagę. Niemcy nie odważą się na to nigdy. Będą wieszać granaty przy włazach i wrzucać je do środka. Będą blokować studzienki. Będą zabijać wycieńczonych podziemną wędrówką powstańców i cywilnych uciekinierów.
Ukrywają się tam Żydzi po likwidacji getta. Łączniczki AK przeciskają się nimi, niosąc meldunki. Grupy szturmowe dzięki nim zyskują przewagę zaskoczenia. Gdy Powstanie upada, kanały stają się dla walczącej Warszawy ostatnią drogą ucieczki. Dla wielu – miejscem wiecznego spoczynku"*. Można by tylko ograniczyć się do tych opinii. Ale wiadomo, że ja tak tego nie zostawię. I trochę odpłynę z moim pisaniem.

świadek 1: To było straszne przeżycie i z największym trudem o tym mówię. Pierwszy raz opowiedziałam o tym 10 lat temu. Wcześniej wyparłam, wspomnienia o powstaniu usuwałam w kąt.
świadek 2: Nie byłem w kanale po raz pierwszy, a przecież tam na dole poczułem strach. Co tu gadać - zwyczajny strach. Było ciasno. Nie bałem sie Niemców, nie bałem się granatów. Nawet nie bałem się błota i ciemności. Bałem się cegieł otaczających mnie ciasno ze wszystkich stron.
świadek 3: Wstyd mi przed dziewczyną,  która gdzieś tam na przodzie czeka na nas. Staram się posuwać możliwie małymi, oszczędnymi skokami. Bolą mnie obtarte ręce, bolą mnie plecy. Wszystko mnie boli. Pić!
świadek 4: Od czasu do czasu grozili, że zostawią nas samych. Dawałem im wódkę i starałem się przekonać, żeby szli dalej. Czasem groziłem rewolwerem. I tak posuwaliśmy się naprzód
świadek 5: ...w tym kanale siedzieliśmy 48 godzin! Byliśmy zupełnie wycieńczeni: bez jedzenia, bez wody, bez powietrza, i ci ranni... Strasznie było w kanale. Niektórzy chcieli popełnić samobójstwo. 48 godzin czekania!

"Bo początek Powstania przypominał chaos. Nie jeden, wielki, le dziesiątki osobnych, które dopiero z czasem zlały się w całość. Pierwsze strzały padły bowiem nie o godzinie 17. Nawet nie o 16:50, ale o 13:50 na Żoliborzu [...]"- czytam za Autorem. Wkrótce 75-ta rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Nie wiem czy będzie wysyp literatury na temat i na okoliczność. Boję sie tylko narastającej apoteozy wokół 63 krwawych dni Warszawy. Autor dotknął tematyki bolesnej i okrutnej: klęski. Mało tego mamy przy okazji uroczystości dokoła godziny "W". Potem dziwić się, że młodzież opuszczająca muzeum powstania robi to z przekonaniem, że powstanie... wygrało. Nie. Nie wygrało. O o tym jest ta wstrząsająca książka. O klęsce. O strachu. O ewakuacji (ucieczce) kanałami z zagrożonych kapitulacją regionów Warszawy. 
Książka Sebastiana Pawliny ma nas obudzić z letargu zachwytu. Dla wielu może to być brutalne zderzenie i przebudzenie. Bo nagle się okaże, że świat powstańczy wcale nie był tylko zapełniony herosami. Tym bardziej trzeba promować, aby ta książka dotarła do jak najszerszego odbiorcy. Jaki będzie (jest?) jej odbiór? Nie wiem. Dla wielu z nas, to będzie kolejne spojrzenie na dramat 1944 r. Warszawskie dzieci poszły w bój, choć na tygrysy miały tylko ViS-y? kolejna mitologia. Chwilami i tego nie miały. W chwili wybuchu, co 10-ty powstaniec miał jakąkolwiek broń. Atmosferę pierwszych godzin i dni doskonale oddają kolejne relacje świadków. Bo jak się domyślamy Autor nie wprowadza nas bezpośrednio w czeluść kanałów. Najpierw uczestniczymy w walce. Widzimy śmierć po raz pierwszy.

świadek 6: Całe miasto roi się od chłopców i dziewcząt dziwnie dzisiaj, w tak ciepły dzień, ubranych w grube skarpety, ciężkie buty, z plecakami na plecach. [...] Tak wielka radość rozpierała nasze serca, że chciałoby się skakać na ulicy i krzyczeć przechodniom, że wreszcie już nadeszła upragniona chwila... czujemy smak wolności!
świadek 7: Wszędzie dookoła wyzwoliło się działanie - a my?... trwamy w bezczynności, choć może powstała gdzieś luka w organizacji i mogłybyśmy coś robić, przydać się bezzwłocznie?...
świadek 8: Przywołując na pomoc wiedzę, zdobytą w tajnej podchorążówce, zdecydowaliśmy, że barykada musi być oparta o ściany domów, że trzeba w niej zostawić przejście, przez które nie mogłyby jednak przelatywać kule.
świadek 9: Wspaniała, piękna dziewczyna, z którą łączyło mnie tyle wspomnień. To był pierwszy bardzo osobisty cios. [...] Koledzy pokazali mi jej ciało, a ja nadal nie mogła uwierzyć, że ta śliczna dziewczyna nie żyje.
świadek 10: Cały dom pali się. Chyba trzypiętrowy. Wody nie ma. Jest,ale obok z pompki, trzeba z kubełkiem. Przez dziurę w murze.

"Już po kilku dniach rozpętało się piekło. Nie od razu w całym mieście, nie wszędzie z jednakowym natężeniem, ale systematycznie dom po domu, ulica po ulicy, dzielnica po dzielnicy - zaczynało przypominać kolejne kręgi z dzieła Dantego"- bardzo plastycznie Sebastian Pawlina wciąga nas w dalszy ciąg powstańczych wypadków.  Starówka, Wola, Ochota. Zrzuty. Oczekiwanie na warkot alianckich samolotów. Rozczarowanie. Walka.

świadek 11: Lęk daje siły. Stopy ledwo dotykają ziemi. Kule wymiatają ścieżki jak miotłą, sieką po gruzach i po ludziach. tu teraz pod ogniem wszyscy równi. Tu nie ma szarż. Śmierć traktuje wszystkich jednakowo.
świadek 12: Mimo ostrzału artyleryjskiego udało nam się przenieść cały ładunek butelek zapalających do piwnicy. Udało nam się uratować naszą jedyną broń, dzięki której mogliśmy skutecznie walczyć z czołgami i podpalać sąsiednie bloki zajmowane przez Niemców.
świadek 13: W świetle płonących świec widziałem twarze śmiertelnie wystraszonych ludzi. Tak musiało wyglądać piekło Dantego, na które natknęli się skazani.
świadek 14: Wciąż nowe pożary wzniecają w Warszawie hitlerowscy barbarzyńcy. Całe ulice ulegają zupełnemu zniszczeniu.
świadek 15: W kotłowni Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na ulicy Suzina Wrona sporządza bombę zegarową. Ze zwykłego budzika zdejmuje wskazówkę minutową. Przez tarczę zegarową zostaje przeprowadzony drut, na samym końcu odizolowany.

Książka przebogato zilustrowano zdjęciami z powstańczych walk. Tym samym mamy doskonałą lekturę do czytania i oglądania. Nie będę tu robił żadnej analizy porównawczej w innymi książkami, jakie znalazły się w moim księgozbiorze. Co mnie zdecydowanie zaskoczyło, to... historia kanalizacji w Warszawie, wspomnienie choćby prezydenta Warszawy Sokrata Iwanowicza Starynkiewicza, ale i ukochanego mego pisarza Bolesława Prusa. Tak, cytaty z "Lalki". To świetny pstryczek w nos tym, którzy wielkim łukiem omijają wielka polską klasykę. A gdzie znajdujemy obraz nędzy i beznadziei Powiśla? W "Lalce". Szkoda, że nie możemy poczuć zapachu miejskich fekalii z XIX w.

świadek 16: Najpierw szliśmy bardzo niskim kolektorem. Wypełniony był gęstą, cuchnącą mazią. Poruszanie utrudniały nam zawieszone na szyi steny. W chlebakach mieliśmy granaty. [...] Piliśmy brudną, ściekającą z rynsztoków wodę.
świadek 17: Plecy boleśnie szorują o sklepienie. Niżej, niżej... nogi drą z wysiłku, pot spływa po twarzy. Niżej... płuca z trudem chwytają powietrze, serce tłucze jak szalone.
świadek 18: Każdy krok staje się męką. Smugi przed oczami zlewają się z cieniem wzdłuż ścian, zatraca się granica rzeczywistości, braknie rozeznania. Kanał przytłacza, obejmuje ścianami jak mackami, zamyka w nich, wysysa resztę oddechu.
świadek 19: Kościoły były pełne. Wieczorem, okupacyjnym zwyczajem, ludzie modlili się wspólnie przed podwórkowymi ołtarzami. Były jeszcze podwórka. Na Rynku wisiały flagi.
świadek 20: ...to dobrze, kiedy można się umyć i ogolić. Obiecałem sobie, że odtąd będę to czynił codziennie, nawet pod kulami. Człowiek ma inne samopoczucie, a zresztą jeśli się zginie, to z ogoloną, gładką twarzą, z fasonem.

"Powstańcy coraz gorzej radzili siebie ze świadomością, że ludność Warszawy wini ich za piekło, które na dobre rozgościło się na ulicach i placach, obracając miasto w gigantyczną ruinę" - nie wolno zapominać o tej stronie walk. Autor nam o tym przypomina, cytuje jednego z powstańców. To, czego szukam, to autentyczność tamtych powstańczych dni. Nie kolejnego wyśpiewywania o pałacyku Michla, jak ranny kradł całusa sanitariuszce i obiecał jej pójść na "tygrysa". Z rezerwą podchodzę do książki. Ale z góry wiem (bez względu jak ja napisano), że będzie mi obecna na moich lekcjach, będzie mi pomocna, aby młodszemu pokoleniu pokazać, jak był naprawdę. Bo wierzę, że relacje, które poznaje, które mną wstrząsają są autentycznymi przeżyciami. Nie nastawiam się, choć Autorzy nie pozostawiają mi złudzeń: "Opowieść o kanałach, ludziach i strachu w Powstaniu Warszawskim". Tak stoi napisane na karcie tytułowej, nie na okładce. Tam jest zdanie, które umieściłem w nagłówku tego pisania: "Podziemna walka Warszawy". Spotkamy "Jacka" i "Placka" - i nie chodzi tu o frywolny żart. Los braci Przewłockich (jest i ich fotografia) porusza. Sceny z walk na Starówce powinny nam uświadomić, że powstańcy byli tylko ludźmi, nie monolitami z litej skały. Nie odważałbym się oceniać stanów załamania psychicznego, ucieczek, dezercji.

świadek 21: Trzeba zsunąć się w dół, nie stracić równowagi z wyładowanym plecakiem i zejść do kanału. Pistolet, zapasowe magazynki i latarkę mam w chlebaku zawieszonym na szyi, możliwie wysoko, by nie zmokły. W plecakach niesiemy granaty dla Starówki.
świadek 22: Kiedy po skończonej wojnie wielokrotnie pytano mnie, co było moim największym i najsilniejszym przeżyciem w czasie Powstania - bez namysłu odpowiadałem - kanały. Dominantą uczucia człowieka, żołnierza, znajdującego się w kanale jest całkowita bezradność. [...] Jedyna rzeczą, którą mógł, to ponieść śmierć od granatu, wrzuconego przez nieprzyjaciela.
świadek 23: Worek amunicji ciążył, więc jak nie trafiło się drążkiem na obwód kanału, to worek ciągnął do dna, piętnaście kilo.
świadek 24: Kanał, którym dojdziemy do burzowca, jest ciasny i wymaga postawy skulonej, natomiast w burzowcu będziemy wyprostowani. Ponieważ będzie zupełnie ciemno, trzeba iść bardzo blisko siebie, tak by każdy dotykiem wyczuwał idącego przed nim, od czasu do czasu sprawdzając jeszcze jego obecność wyciągniętą ręką.
świadek 25: Wszyscy, niezależnie od stopnia, musieli się poddać rozkazom przewodników kanałowych. [...] My, przewodnicy, odczuwaliśmy jakąś wielką radość, gdy nadarzała się okazja zbesztania jakiejś osobowości o wyższej randze, np. za zakłócanie ciszy, ociąganie się lub przyspieszanie tempa.

"Niemcy bali się kanałów. W zasadzie do samego końca powstania nie odważyli się zejść do nich i na dole podjąć walki z powstańcami. A może tylko doszli do wniosku, że mogą prowadzić tę wojnę innymi metodami - trudno stwierdzić" - konkluduje Autor. Wielu pewnie z nas ma obraz kanału uformowany przeżyciami bohaterów pamiętnego filmu Andrzeja Wajdy. Nie zaskakuje, że pośród zdjęć dokumentalnych widzimy kadr z "Kanału" (T. Janczar, jako Jacek i T. Iżewska, jako "Stokrotka"). Od czasu do czasu odzywają się głosy, jakoby "za komuny" nie uczono o powstaniu warszawskim. Może w latach 1948-1956. Pieśni powstania uczono na lekcjach muzyki. Dziś podczas śpiewania na placu marszałka J. Piłsudskiego większość bez śpiewnika czy bilborda nie ugryzie ni linijki. W sumie smutne to. Dlatego  uważam, że książka S. Pawliny powinna trafić do rąk wszystkich zainteresowanych. Chciałbym wierzyć, że "Wojna w kanałach..." odegra edukacyjną rolę pośród tego młodszego pokolenia. To zaskakujące, że pośród cytatów Autor zdobył się też na odważne (moim zdaniem) cytowanie ks. J. Tischnera, który uważał, że "są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda".

świadek 26: Twarze żołnierzy są szare, wychudłe, oczy błyszczą gorączkowo, febrycznie. W mijających nas szeregach widać wielu rannych. Pokrwawione, brudne banda że spowijają ręce, ramiona, głowy. Nik się nie śmieje. Nikt nie żartuje. Oddziały przechodzą cicho, ponuro jak orszak pogrzebowy.
świadek 27: Wleźliśmy w ciżbę ludzką. Żandarmeria polowa z trudem utrzymywała porządek. Pchano się i krzyczano. Tych, co nie mieli przepustek, usuwano do tyłu. Stawiali opór. Dochodziło do użycia broni.
świadek 28: Żołnierze, obładowani bronią, amunicją i granatami, potrzebowali trochę czasu, by wejść do włazu, znaleźć pod stopami drabinkę i zorientować się, jak biegły jej szczeble.
świadek 29: Szedłem krok za krokiem śmierdzącym kanałem i chociaż rozum nakazywał mi przyspieszenie tempa, nie mogłem tego uczynić ze względu na zmęczenie. Czułem, że nogi są jak z ołowiu i każde stąpnięcie sprawiało mi ból wszystkich mięśni nóg. [...] Walcząc ze snem, zaczynam rozmawiać sam ze sobą.
świadek 30: Na placu Krasińskich tłok niebywały. Posuwamy się kork za krokiem i to z wielkim trudem. Oddziały zbitymi, bezładnymi masami prą żółwim krokiem w stronę jedynego jeszcze wolnego włazu.

Każdy rocznik swoich uczniów namawiam przy okazji tematyki powstańczej: jedźcie 1 sierpnia do Warszawy, przeżycie ryk syren na wojskowych Powązkach, spójrzcie w oczy powstańcom. I dodaję, i uświadamiam, że to ostatnie chwile, kiedy jeszcze można spotkać Herosów '44. Na oczach dzisiejszych nastolatków umierają ostatni, jak kiedyś na moich oczach żołnierze czasów zaborowych i wielkiej wojny. Czego powinna nauczyć książka Sebastiana Pawliny? Że walka w powstaniu, to nie zabawowa rekonstrukcja. Że kiedy powstaniec padał, to ginął lub odnosił rany. Że wróg nie był graficznym monstrum, a rzeczywistym facetem z karabinem, który strzelał, aby zabić. Warto mieć przed oczyma, to co Autor napisał nim rozpoczął snuć tę opowieść: "Relacja po relacji coraz bardziej strach wypełniał kanały, pochłaniał kolejne ofiary. Im bliżej końca książki, tym było ich więcej. Jego obecność, to, do czego doprowadzał tam na dole, automatycznie wymusiła zastosowanie odpowiedniego języka. Języka koszmaru, zniszczeń i śmierci". Miejmy to na uwadze, kiedy 1 VIII odezwą się w Polsce syreny o godzinie 17,00. Miejmy to na uwadze, kiedy opowiadamy o powstaniu. Miejmy to na uwadze odkładając "Wojnę w kanałach...". Zapamiętajmy tę relację:

"BOŻE TY MÓJ, TOĆ TO NIE WOJNA. 
TO BESTIALSTWO PRYMITYWNYCH LUDZI 
PRZED ZARANIEM CYWILIZACJI. 
JAK MOGĄ LUDZIE BYĆ TAK OKRUTNI 
DLA BLIŹNICH?".

* https://bonito.pl/k-1270307-wojna-w-kanalach (data dostępu 14 V 2019)

2 komentarze:

  1. Doskonale ten straszny czas oddaje film A.Wajdy " Kanał". Dostrzeżony, nagrodzony w Cannes. W Polsce krytykowany za antyheroizm. Lecz właśnie to,moim zdaniem,oddało prawdziwy obraz piekła ,jakie przeżywali chroniący się tam powstańcy.
    Pamiętam również, że czytałam Pańskie opowiadanie o powstaniu. Bardzo mi się podobało. Niestety nie pamiętam tytułu i nie mogę go znaleźć.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za przypomnienie. Opowiadanie nazywa się "Barykada". Podaje link, choć wyszukiwarka tu akurat nie zawodzi: https://historiaija.blogspot.com/2014/09/barykada-odcinek-1.html?q=barykada

    OdpowiedzUsuń