wtorek, maja 21, 2019

Przeczytania... (305) John Ware i Gerald Posner "Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz" (Znak Horyzont)

"Josef Mengele jest uzdolnionym i wrażliwym dzieckiem, przewyższającym intelektem swoich braci. W szkole interesuje się sztuką i muzyką. Jak to możliwe, że kilkanaście lat później zostaje uznany za jednego z najokrutniejszych nazistowskich morderców?
Staje się żywym symbolem hitlerowskiego «ostatecznego rozwiązania» w całej jego potworności. Krótkim gestem dłoni wysyła czterysta tysięcy więźniów na śmierć w komorach gazowych. W Auschwitz przeprowadza makabryczne eksperymenty medyczne"
- czytamy na okładce książki. Wydawnictwo Znak-Horyzont wznowiło książkę, której autorami są John Ware & Gerald Posner pt. "Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz", w tłumaczeniu Piotra Nowakowskiego.

Nie sądzę, aby ktoś kogo porusza historia II wojny światowej nie znał nazwiska: Josef Mengele. Kiedy tylko myślimy "eksterminacja", "antysemityzm", "Auschwitz-Birkenau" staje nam przed oczami sylwetka młodego oficera SS (rocznik 1911). Często uśmiechnięty. "Anioł Śmierci". Czemu nie "Demon Śmierci"? Nie da się mówić do czego doprowadziła eugenika bez wspomnienia tak potwornego człowieka, jakim był Mengele. Mnie nigdy nie opuszcza jedna myśl: jak to się stało, że w ciągu kilku(-nastu) lat ideologia nazistowska uczyniła z wielu Niemców pospolitych morderców.
Byłem w Auschwitz. Odwiedziłem Birkenau. We wrześniu 2007 r. Raz odmówiłem, w 1999 r. odwiedzenia tych miejsc. Osiem lat później nie mogłem się wykręcić, bo to była szkolna wycieczka. Wstrząsające przeżycie. Wracały obrazy, jakie widziałem na fotografiach czy filmach. Szedłem rampą, na której lekarz-morderca dokonywał selekcji. "W kilka minut decydował o życiu i śmierci tysięcy osób. Bez mrugnięcia okiem wysyłał więźniów do komór gazowych. Z tych, których pozostawił przy życiu, wybierał «obiekty» swoich eksperymentów. Nigdy nie poniósł za to kary" - znajdujemy na okładce.
"Barbarzyńskie zbrodnie popełnione przez tego człowieka są niekwestionowanym faktem. Pozostaje jednak dręczące pytanie: w jaki sposób udało mu się uniknąć sprawiedliwości?" - to już z "Przedmowy". I o tym jest m. in. ta książka: poznaniu jak udało się zbrodniarzowi z Auschwitz uniknąć kary, ale i poznania jakim był człowiekiem. Autorzy dotarli do archiwum Mengelego: "...ponad 5000 stron dzienników i listów. Udało nam się uzyskać nieograniczony dostęp do tych archiwów, jak również do wielu niepublikowanych fotografii, z których część zamieszczamy w niniejszej książce". Faktycznie od strony ikonograficznej książka stanowi bezcenne źródło dla śledzenia losów tego zbrodniarza z III Rzeszy, nr 5574974 członkowskiej legitymacji NSDAP. 
"Przejawiał żywe zainteresowanie badaniami medycznymi i chirurgia, a oprócz tego był inteligentny i dobrze wychowany. Kochał muzykę: zwłaszcza Bacha i Verdiego oraz, oczywiście, Straussa i Wagnera" - wspominał prof. Otmar Freiherr von Verschuer, u którego na Uniwersytecie Frankfurckim doktoryzował się Josef Mengele. Autorzy prowadzą nas przez życie "Anioł Śmierci".
"Jego wygląd zdawał się mówić: władza to ja" - wspominał jeden z więźniów, który przeżył selekcję na rampie. "Śmierć na lewo, życie na prawo. Czterysta tysięcy dusz - dzieci, młode dziewczęta. matki, ojcowie, babcie i dziadkowie - zostało skierowanych na lewą stronę krótkim gestem laski trzymanej w okrytej rękawiczką dłoni" - to już Ware i Posner. Jeszcze długo takie opisy będą robić wrażenie. 
Mamy też rzadką okazję, aby zajrzeć do tego, co sam pisał i w co wierzy Mengele. Stąd cytat m. in. takiej treści komentarza do książki "Podstawy genetyki i dbałości o rasę": "Brakuje mi również dokładnego opisu powiązań kulturowych narodu niemieckiego. Co więcej, za trafniejsze należałoby uznać skupienie się na koncepcji, a nie tylko na aspektach proceduralnych ustaw zapobiegających płodzeniu obciążonego genetycznie potomstwa i służących ochronie dziedzicznego zdrowia Niemców". Wydaje mi się, że zbyt mało pisze się o eugenice. Nie wiedziałem, że sam stał się... ofiarą swej ideologii. Nie został wpisany do tzw. "Sippenbuch". Chodziło o pochodzenie jego żony, dokładniej pradziadka przyszłej Erfrau. "I tak najwyższy kapłan «higieny» rasowej został pozbawiony certyfikatu «czystości» swojej żony i przyszłych dzieci" - i dalej Autorzy wymieniają prestiżowe straty, jakie poniósł herr doktor. Jakie? Proszę zerknąć do książki. Ciekawe, że rasowych weryfikacji dokonywał np.  w okupowanym Poznaniu. Jest stosowna fotografia.
"Wreszcie otrzymał długo oczekiwane wezwanie do wojska. Stacjonuje teraz na Ukrainie, w tym upale. Już w pierwszych dniach otrzymał EK2 [Krzyż Żelazny drugiej klasy]. Napięcie musi być ogromne, a jednak ich entuzjazm nie uległ wyczerpaniu [...]" - tak w jednym liście pisała frau Mengele. I śledzimy "postępy", ścieżkę awansu zawodowego i służbowego oficera medycznego. Aż w maju 1943 r. trafił do Auschwitz.
"Masowa eksterminacja był głównym - ale nie jedynym - celem istnienia Auschwitz. Był to również obóz pracy, dostarczający taniej siły roboczej niemieckim fabrykom produkującym na potrzeby armii" - i po chwili Autorzy wymieniają jakże dobrze nam dziś znane marki niemieckie (np. Siemens, Bayer, Krupp), który korzystały z niewolniczych skutków pracy więźniów. Wymieniają nawet stawki, jakie płacono SS. Licznie wykorzystane fragmenty źródłowe (np. Rudolfa Hoessa) ukazują świat koszmaru, jaki stworzono za drutami Auschwitz, Birkenau und Monowitz. 
Powraca kwestia selekcji. Zachowania lekarzy SS-manów mogą również nas zaskoczyć? Niechęć do wykonania tego zadania? Alkoholizm niektórych z nich? Świadek-lekarz (więźniarka) wspominała: "Tylko dwóch lekarzy było w stanie uczestniczyć w selekcjach bez jakichkolwiek stymulantów: dr Josef Mengele i dr Fritz Klein. Dr Mengele był szczególnie chłodny i cyniczny". Inny świadek zeznał: "Jak bardzo nienawidziliśmy tego szarlatana. Był profanacją słowa «nauka». Nie mogliśmy znieść jego obojętnej postawy, ciągłego pogwizdywania, absurdalnych rozkazów, zimnego okrucieństwa". Mamy cytowany fragment aktu oskarżenia, gdzie wymienia się zbrodnie "Anioła Śmierci". Cenne są wspomnienia Rolfa, syna zbrodniarza, który przytaczał zachowanie i słowa ojca na temat Auschwitz. Jak cyniczny żart brzmi, to, że... uratował życiu kilku tysiącom więźniów. John Ware i Gerald Posner przypominają nam "...że traktował Auschwitz jako laboratorium, z nieograniczonymi zapasami materiału ludzkiego do eksperymentów, które zostały w niekorzystny sposób przerywane przez nadejście wojny". I widzimy, jak szuka, wywołuje, zabiera bliźnięta, aby poddawać je swoim "badaniom"
Okres obozowy należy do tych, o którym nie mogę napisać: chciałbym to widzieć. Z tego czasu, po tych przeżyciach pozostaje wiele opinii o SS-Hauptsturmführerze-lekarzu. One rzucają bardzo ponure światło na to kim był i jak się zachowywał "Anioł Śmierci":
  • Moim zdaniem był umiarkowanie uzdolniony. [...] Być może po dwudziestu latach doczekałby tytułu profesora.
  • Był narodowym socjalistą z przekonania. Nigdy nie kwestionował sposobu realizacji "ostatecznego rozwiązania" w obozie. Uważałem go za oportunistę. 
  • Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Mengelego siedzącego za biurkiem, uderzył mnie jego młody wiek. I schludność. Był zawsze zadbany i elokwentny.
  • ...gdzieś w głębi umysłu cały czas dobrze o nim myślałam [...] był w końcu lekarzem i nie mógł mnie skrzywdzić. Ale oczywiście skrzywdził.
  • Obserwowałem, jaka zakażał cygańskie bliźnięta tyfusem, aby obserwować czy i w jakim stopniu różnią się ich reakcje na chorobę. Niedługo po zakażeniu były one odsyłane do komór gazowych.
  • Wyróżniał się wśród innych lekarzy obozowych. Nie pasował do ogólnie przyjętego wzorca esesmana; uważał też, że jego współpracownicy zbyt dużo piją. W mojej opinii był utalentowanym naukowcem, ale połączenie wiedzy naukowej, oportunizmu i ambicji, której Mengelemu nie brakował, może mieć bardzo różne skutki.
  • W Mengelem widziałam wcielenie maniaka. Stawiał prawdę na głowie. Wierzył, że można stworzyć nową superrasę ludzka na takich samych zasadach, na jakich hoduje się konie.
  • Nie czerpał przyjemności z zadawania bólu, lecz z władzy nad życiem i śmiercią, jaka dawała mu pozycja lekarza w obozie koncentracyjnym. Mengele przejawiał narcystyczne zachowanie, typowe dla profesjonalistów.
  • Osobowość obozowa umożliwiała Mengelemu wyrządzanie zła, chociaż chwilami ustępowała miejsca osobowości przedwojennej, która zakładała łagodne traktowanie dzieci. 
  • Jako antropolog poświęcał swój wolny czas, którego nie miał zbyt wiele, na dalsze pogłębianie swojej wiedzy. [...] Wobec podwładnych zachowuje się sprawiedliwie i z wymaganą stanowczością; jednocześnie jest przez nich szanowany i lubiany.
  • Znałam Josefa Mengelego jako honorowego, przyzwoitego, czarującego, eleganckiego i wesołego mężczyznę - w przeciwnym wypadku nie poślubiłabym go.
"19 sierpnia 1944 roku dowódca garnizonu wystosował raport, w którym uznał stan psychiczny Mengelego za «doskonały». Raport ten przedstawiał również w samych superlatywach dokonania Hauptsturmführera SS w zakresie wysyłania ludzi do komór gazowych oraz jego eksperymenty na bliźniętach" - to znowu Autorzy książki. Można zapoznać się z częścią tego raportu, pochwały, jak to zdolny lekarz walczył z epidemią. Można też poznać opinie zony, frau Irene. Nie wiem czy to rozczulające zapisy, ale zdradzające relacje między małżonkami: "Bardzo go kochałam. Był moją pierwszą wielka miłością. Zawsze szarmancki i wesoły - choć czasami próżny i z kompleksami (uważał, że jest zbyt niski). Ale wtedy, w Auschwitz, cierpiał na depresję, chociaż starał sie jej nie okazywać". 17 stycznia 1945 r. Mengele opuścił Auschwitz i udał się do KL Gross Rosen, gdzie wytrwał do 18 lutego. Już wcześniej przejawiał objawy o nadchodzącej klęsce III Rzeszy. W czerwcu znalazł się w amerykańskiej niewoli. Brak esesmańskiego tatuażu ułatwiła życie jeńca Mengele. Jak zaczął funkcjonować jako Fritz Ulmann czy później Hollmann? Historia nieomal nieprawdopodobna. Tym bardziej warta poznania. Praca i wilczy apetyt u Fischera! Selekcja ziemniaków jako forma... intelektualnego treningu umysłowego: "Choć czynność ta była dla wykształconego Mengelego upokarzająca, mógł dzięki niej nadal cieszyć się wolnością. Jako parobek nie zwracał na siebie niczyjej uwagi". A to już chciałbym zobaczyć, jak oprawca z Auschwitz parobkował na roli.
Poznajemy, jak wydawałoby się osaczenie doktora Mengele, to tylko kwestia czasu. Coraz to ktoś go widział, dochodziło do pastwienia się nad ludźmi bardzo do niego podobnymi? A on dalej mieszkał i pracował u Fischerów w Mangolding. W tym samym czasie bezpowrotnie rozsypało się małżeństwo państwa Mengele!
26 sierpnia 1949 r. rozpoczął się nowy etap życia Zbrodniarza.  Jako Helmuth Gregor (mamy zdjęcie tegoż paszportu) wysiadł w Buenos Aires. Rozpoczynał się nowy etap życia i ucieczki. Znajdujemy wyjaśnienie dlaczego padło akurat na Argentynę. Tak, znajdziemy bardzo interesujący rys dziejów gospodarczych i politycznych tego południowoamerykańskiego państwa. Argumentem na "tak" bez wątpienia była pozycja mniejszości niemieckiej tam zamieszkującej. Autorzy uświadamiają nam choćby taki fakt: "28 listopada 1941 roku Komisja do spraw Badań nad Działalnością Antyargentyńską wydała raport, w którym stwierdzono, że dziesiątki tysięcy argentyńskich Niemców «utworzenia Trzeciej Rzeszy na terenie Argentyny». Komisja zwróciła również uwagę na politykę prowadzoną przez Rzeszę względem Żydów i podkreśliła, że «antysemityzm jest głęboko zakorzeniony w postawie tych imigrantów»". Ucieczka do tego kraju byłaby mniej bezpieczna, gdyby nie postawa Juana Domingo Peróna: "Wstrząsaną intrygami i aferami Argentyną rządził dyktator wypychający swoje kieszenie skarbami zrabowanymi przez nazistów". Jest zamieszczona pierwsza fotografia wykonana w Ameryce Południowej: Mengele siedzi w jakimś ogrodzie i czyta gazetę. Zaskoczyła mnie wiadomość, że Mengele spotykał się w Argentynie z... Adolfem Eichmannem. "Mengelemu nie odpowiadała aura strachu otaczająca Eichmanna, którego uważał za złamanego człowieka. Co więcej, Eichmann był bez grosza, podczas gdy Mengele stale otrzymywał pomoc finansową od swojej rodziny Günzburga". Bezcenne zdają się wypowiedzi Wilhelmusa (Willema) Sassena. Autorzy zwracają uwagę, że różnica między Adolfem E., a Josefem M. polegała na tym, że pierwszego ścigano, a drugiego nikt nie niepokoił. Znajdziemy dużo ciekawych faktów na temat życia towarzyskiego Mengele z tego okresu. Wspaniale, że Autorzy dotarli do tylu relacji ludzi, którzy znali go w tym okresie i nakreślili sylwetkę.  
"To wszystko kłamstwa. Ja nic o tym nie wiem" - to wypowiedź samego Mengele z 1954 r. na temat oceny moralności lekarzy w Auschwitz. Jako "wujek Fritz" w 1956 r. odwiedził rodzinę w Europie. Znowu jest okazja zerknąć do "rodzinnego albumu". Poraża beztroska tych zdjęć. Bo wracają te z Auschwitz. A tu widzimy uśmiechniętego pana w średnim wieku, do którego tuli się uśmiechnięty chłopiec. "Wujek Fritz" stawał się bardzo pewny siebie, skoro chciał wrócić do rzeczywistego, rodowego nazwiska. To świadczy i o jego bezkarności (bezczelności?), i ułomności systemu, które nie szukał usilnie lekarza z Auschwitz. Mógł spokojnie rozwijać swoje interesy, spotykać się z ludźmi, budować swoją przyszłość. 
John Ware i Gerald Posner obnażają system, który pozwolił bezkarnie zbrodniarzowi tej miary żyć spokojnie w Ameryce Południowej, Argentynie czy Paragwaju. Ta książka jest tez swoistym oskarżeniem wobec tych, którzy dopuścili do tego, że Mengelego nie dosięgło ramię sprawiedliwości. Stąd cytat z października 1941 r., kiedy Churchill i Roosevelt deklarowali karanie zbrodniarzy wojennych, ba! uważali to za jeden z głównych celów prowadzonej wojny. "Kiedy jednak nadszedł czas realizacji powyższego zobowiązania, skończyło się na osądzeniu dwudziestu dwóch czołowych nazistów w głośnym procesie norymberskim oraz niewielkiego odsetka zbrodniarz z SS w kilku innych procesach" - odzierają nas z kolejnej iluzji Autorzy. Nie wiedziałem, że przyjacielem z tego okresu Mengelego był sam eks-oberst Hans-Ulrich Rudel, as lotnictwa hitlerowskiego. "Zachowywał się bardzo kulturalnie i nie budził żadnych podejrzeń. Jako prawnik często zajmowałem się wnioskami o przyznanie obywatelstwa; jego prośba była więc dla mnie czymś zupełnie naturalnym" - wspomina jeden ze świadków, który miał wpływ na uzyskanie w Paragwaju obywatelstwa ukrywającemu się zbrodniarzowi. Akurat Światowy Kongres Żydów apelował do byłych więźniów z Auschwitz o pomoc w udokumentowaniu ogromu zbrodni "Anioła Śmierci".
Chwilami nachodzi mnie przy lekturze stan... wkurzenia. Ostatni przykład: "Żadna agencja, żaden rząd, żadna policja go nie ścigała. Ludziom znudziły się opowieści o zbrodniach; chcieli wymazać te straszne wydarzenia ze swojej pamięci; twierdzili, że tak czy inaczej żadna ziemska kara nie będzie w stanie wyrównać rachunków krzywd i że pogodzili się już złamaniem prawa i niesprawiedliwością".  Byli jednak ludzie, którzy nie zapominali. Cytowany jest m. in. Isser Harel: "Uważałem, że w Izraelu powinien odbyć się proces osób odpowiedzialnych za Holocaust, i chciałem by Mengele był jednym z oskarżonych". Z tym cytatem pozostawiam zainteresowanych. Może to okrucieństwo, ale dopiero docieramy do sedna historii, a ja.. robię unik. Często stosowana metoda na lekcji: rozpalić ciekawość i zostawić słuchaczy w momencie zaskoczenia...

Brak komentarzy: