czwartek, maja 23, 2019

...na 200-ną rocznicę urodzin JKM Wiktorii Hanowerskiej - 24 V 1819 r.

"Wiodłam bardzo smutne życie w dzieciństwie. Nie miałam kogo obdarzyć przywiązaniem, choć bardzo tego pragnęłam; nie było przy mnie rodzeństwa. Ojca nigdy nie znałam, a z matką nie byliśmy sobie bliskie ani się nie rozumiałyśmy. Naprawdę nie miałam pojęcia, czym jest szczęście rodzinne" - jakżeż gorzkie to wyznanie. I to z ust kobiety, królowej, cesarzowej. Zdaje się nam, że przyjść na świat w monarszej rodzinie, to takie miód i wyróżnienie. Co by dziś na takie wyznanie powiedział psycholog lub psychiatra? Pewnie analizowano te słowa wielokrotnie. Autorka? Alexandrina Victoria, nadzieja domu hanowerskiego. Po latach świat miał ją poznać, jako królową Wiktorię Hanowerską (1837-1901).

W poniedziałek 24 maja 1819 r. zakończył się przedziwny... wyścig w rodzinie panującej w Wielkiej Brytanii. Niestety. Nie doczekano upragnionego dziedzica płci męskiej: "Wyroki Opatrzności są zawsze najmądrzejsze i najlepsze". Tak skwitował narodziny córki  książę Kentu i Strathearn, Edwarda Augusta, młodszego brata przyszłego JKM Jerzego IV (1820-1830). Miesiąc później otrzymała na chrzcie imiona Aleksandryna Wiktoria. Ojcem chrzestnym miał bowiem zostać imperator Aleksander I z niemieckiej dynastii Holstein-Gottorp, uparcie nazywanej do 1917 r. Romanowami (nigdy tego nie zrozumiem). Nie wiem na ile żyje pośród dzieci Albionu świadomość, że językiem w jakim wzrastała mała księżniczka był niemiecki i ona sama była Niemką. Hanower chyba nie leży w Wielkiej Brytanii. W potomkach Wiktorii (po Wilhelma, księcia Cambridge włącznie) nie płynie ani kropla angielskiej krwi. 
"Dzisiaj mała myszka była po raz pierwszy na spacerze i była tak nieznośna, że o mało się rozpłakałam. Ze wstydem muszę przyznać, że jestem pełna jakiegoś dziecinnego wręcz niepokoju w stosunku do tego maleństwa, jakby to było moje pierwsze dziecko... Ona czasami doprowadza mnie do prawdziwej rozpaczy" - pisała matka małej Aleksandryny Wiktorii do swej matki,  księżnej Saksonii-Coburga-Saalfeld, Augusty von Reuß-Ebersdorf-Lobenstein (1800-1806). Warto pamiętać, że jej potomkowie panują dziś m. in. w Belgii (jej wnukiem był okrutny Leopold II, potwornie zapisany w historii Konga). 23 stycznia 1820 r. spadł na rodzinę małej księżniczki pierwszy cios: książę Kentu zmarł. To dlatego Wiktoria nie mogła pamiętać ojca. Kilka dni później odszedł JKM Jerzy III (1860-1820), tak ten, który stracił trzynaście zbuntowanych kolonii na wschodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. 

Jerzy IV
To cudowne, że  zachował się pamiętnik księżniczki z okresu jej nastoletniości. To bezcenne źródło dla poznania życia i jej, i dworu, realiów Anglii jaką obserwowała dorastająca dziewczynka. "Nie możemy podróżować jak inni ludzie, spokojnie i przyjemnie, tylko wciąż przejeżdżamy wśród tłumów, a jak tylko dojedziemy do czyjegoś pałacu, to trzeba się zaraz przebierać do uroczystego obiadu" - zwierzała się pamiętnikowi. 
Nie jest moim zamiarem pisanie tu biografii przyszłej królowej i cesarzowej (Indii). Z dostępnych mi publikacji (poniżej bibliografia) wydobywam pewne cytaty, które pozwalają przybliżyć czas dorastania niezwykłej osoby, jaką bez wątpienia była królowa Wiktoria. W każdej biografii znajdziemy ciekawe fakty dotyczące edukacji księżniczki. Do wuja Leopolda belgijskiego pisała: "Jestem ci bardzo zobowiązana, drogi Wuju, za wyjątek z książki o królowej Annie [tj. Anna Stuart,  w latach 1702-1707 królowa Anglii, od 1707 do 1718 władczyni Wielkiej Brytanii - przyp. KN] , ale muszę Cię prosić, abyś dawał mi przykłady nie tylko tego, jaką królową być powinna, ale i tego, jak królowej zachować się nie godzi". Piękne. Mądre. Niech się młodzież uczy! Ile w tym życiowej pokory. Szukanie pomocy i doświadczenia u wuja Leopolda. Kilka lat później napisze o nim: "Co to za szczęście dla mnie, rzucić się w ramiona tego najdroższego wujaszka, który zawsze był dla mnie ojcem". Kto wie, może nawet jemu zawdzięczała... tron. Matka chciała po śmierci męża opuścić Anglię. Powstrzymał siostrę. Słusznie uważając, że kolejna w sukcesji dziedziczka tronu powinna wzrastać nad Tamizą.

Leopold I
Nam Polakom rok 1830 kojarzy się pewnie jedynie z wybuchem powstania listopadowego. Raczej już zapominamy, że dzięki tej insurekcji Leopold mógł zostać... królem Belgów, a w Anglii nastąpiła zmiana na tronie, zmarł Jerzy IV. "Times" nie uderzył w żałobny ton. Opiniotwórcza gazeta  donosiła: "Nigdy nie było człowieka mniej opłakiwanego od tego świeżo zmarłego władcy. Czyje oczy wylewają łzy po nim? Czyja pierś unosi się bezinteresownym, nieprzekupnym westchnieniem?". Nie wiem czy w Polsce ktoś kiedy opublikował jakąś monografię temu królowi poświęconą. Rozpoczęły się rządy Wilhelma IV (1830-1837), bezpośredniego poprzednika Wiktorii. Niewiele brakowało, a tyfus zburzyłby bezpowrotnie to kwitnące życie. 

Wilhelm IV
W 1835 r. Wiktoria zapisała w swoim dzienniku: "To już brzmi poważnie, ale czuję, że te dwa lata, jakie dzielą mnie od skończenia 18 lat, będą najważniejsze ze wszystkich. Dopiero teraz zaczynam doceniać moje lekcje i mam nadzieję robić wielkie postępy". Nie pomyliła się. Starzejący się i schorowany Wilhelm IV obawiał się jednego, że umrze nim następczyni osiągnie pełnoletność. Choć rzadko widywał bratanicę, interesował się jej losem, napawało królewską dumę, kiedy dowiadywał się, że interesowano się losem Wiktorii, oświadczył 21 VIII 1836 r.: "Ufam, że Bóg zechce przedłużyć moje życie jeszcze o dziewięć miesięcy, gdyż wówczas w razie mojej śmierci nie będzie mowy o żadnej regencji. Z wielką satysfakcją przekażę wtedy moją królewską władzę tej oto młodej damie (tu wskazał na księżniczkę), przypuszczalnej następczyni tronu, nie powierzając jej w ręce obce, która w tej chwili znajduje się blisko mnie, ale otacza się złymi doradcami, sama zaś nie potrafi zachować się właściwie stosownie do pozycji, jaka jej los wyznaczył". Dwa dni przed śmiercią król miał wyrazić życzenie: "Dziś przypada dwudziesta druga rocznica bitwy pod Waterloo. Chciałbym jeszcze zobaczyć, jak będzie zachodzić słońce znad Waterloo". JKM Wilhelm IV zmarł 20 VI 1837 r. Wiktoria była zatem pełnoletnia. Na tę okoliczność napisała w pamiętniku: "Jakaż jestem stara! a jednocześnie jak daleko od tego, czym być powinnam". Chmury zbierały się nad jej nastoletnią główką. 

William Lamb drugi wicehrabia Melbourne
Matka i jej kochanek sir John Conroy (i to ich m. in. miał na myśli król) bardzo chcieli uchwycić regencję w swoje ręce! Planowano, aby potraktować Wiktorię, jak zwykłego obywatela i ogłosić, że księżniczka będzie pełnoletnia w wieku 21. lat. I znów, niczym dobry duch opiekuńczy zjawił się z radą wuj Leopold I (1830-1865): "Gdy tylko otrzymasz oficjalne zawiadomienie [o śmierci Wilhelma IV], powinnaś powierzyć lordowi Melbourne zadanie utrzymania obecnego rządu, który stanie się odtąd twoim rządem [...]". William Lamb drugi wicehrabia Melbourne stał się kimś bardzo bliskim dla młodej królowej. Oto znalazł się w jej otoczeniu człowiek, na którym mogła się wesprzeć, któremu mogła bezgranicznie zaufać.

Henry Tanworth Wells "Victoria Regina"

"Nic nie da się porównać z pierwszym wrażeniem, jakie wywołała, ani z chórem pochwał i zachwytów, jakie wzbudziły jej maniery i zachowanie (...). Było to coś nadzwyczajnego, przewyższało najśmielsze oczekiwania. Jej niezwykle młody wiek, brak doświadczenia, nieznajomość otaczającego ją świata wzbudzały oczywiście ogromną ciekawość" - pisał świadek, uczestnik posiedzenia Rady Królewskiej, Charles Greville. Rozpoczynało się niezwykłe panowanie. Miało trwać do 22 stycznia 1901 r., kiedy odeszła "babka Europy". 

Wykorzystana literatura:
Bidwell G., Wiktoria żona Alberta, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000
Misztal M., Królowa Wiktoria, Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 2010
Waller M., Królowe Anglii. Od krwawej Marii do Elżbiety II, Amber, Warszawa 2006

Brak komentarzy: