środa, marca 13, 2019
Przeczytania... (295) Alexis Peri "Leningrad. Dzienniki z oblężonego miasta" (Wydawnictwo Znak Historia)
Po przeszło stu odcinkach tego cyklu* powraca do nas tragedia miasta w delcie Newy, nad Zatoką Fińską, jaką zgotował Stalin i Hitler. Wydawnictwo Znak Historia przygotowało dla swoich wiernych czytelników kolejny tom, wstrząsający swą tragedią epizod II wojny światowej, choć nad Newą cały czas mówi się tylko o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. "Leningrad. Dzienniki z oblężonego miasta" autorstwa Alexis Peri, w tłumaczeniu Grzegorza Siwka, jest rekomendowany choćby taką zapowiedzią: "Alexis Peri sięga po 125 niepublikowanych dzienników napisanych przez uwięzionych w oblężonym mieście. Pozwala nam spojrzeć na tę tragedię oczami cierpiących". Od wcześniejszego poznawania i opisywania leningradzkiego dramatu wiem, że wśród ofiar oblężonego miasta była również moja cioteczna prababka Zofia z Sucharzewskich Horodecka. Wiem, że jej dzieci (Helena i Stanisław) ponieśli zasługi w obronie swego rodzimego miasta (niegdysiejszego Petersburga). Takie pogmatwane, kresowe losy.
"...głód wszystko zmienił. Walka o pożywienie skonfliktowała mężów z żonami, dzieci z rodzicami, nastawiła jednych leningradczyków przeciwko drugim. [...] Rodzina stała się kolejną sfera, w której nastąpiła internalizacja blokady miasta, co przejawiało się konfliktami wewnętrznymi i międzyludzkimi, powiązanymi z etycznymi i codziennymi problemami przetrwania" - uświadamia nam Autorka. Dla mnie jednak najważniejsze będą relacje świadków. Ludzi, którzy znaleźli się w lodowym piekle oblężenia. 125 niepublikowanych dzienników? Liczba oszałamia.
Nie będę robił żadnej analizy porównawczej z tym, co napisała Anna Reid. Zresztą nie mam już tamtej książki w swoim księgozbiorze. Oddałem na pewna aukcję, której celem było wsparcie pewnej fundacji ratującej bezdomny czworonogi.
Schematycznie podejdę do tego, co zrobiła Alexis Peri? Tak, zamieszczę kilkanaście z wybranych fragmentów relacji, które są dla nas żywą pamiątką okrucieństwa wojny. Ale tez nie zapominajmy okrucieństwa bezduszności Stalina, który nie ewakuował ludności cywilnej, skazując ją na powolną śmierć, upadek, upodlenie.
relacja 1: Chleb jest najważniejszy. Chleb rządzi, chleb może sprawić wszystko, dyktuje i wybiera.
relacja 2: Kiedy ta udręka [tj. oblężenia - przyp. KN] się skończy? Już nie wierzę, że nadejdzie jej koniec. A właściwie rzecz nawet nie w tym, że w to nie wierzę, tylko nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie mam takiego wrażenia. Wydaje mi się, że takie życie nigdy się nie skończy.
relacja 3: Nie ma niczego tak przerażającego jak głucha cisza. Mama powiedziała, że czasami (zwłaszcza w nocy) myśli, że jesteśmy ostatnimi ludźmi na ziemi i dożyjemy naszej ostatniej godziny w tym pustym, zamarzniętym mieści.
relacja 4: ...przekonałam się, że my wszyscy, ludzie z frontowego miasta, kierujemy się własnymi interesem, swoimi przyzwyczajeniami i nawykami, instynktem samozachowawczym itp., a tylko w bardzo małym stopniu powoduje nami sytuacja na froncie.
relacja 5: Wyglądam jak wszystkie te inne upiory, same kości i pomarszczona skóra.
relacja 6: Leningradczycy utracili wiek i płeć.
relacja 7: ...co zrobiła z nami blokada. To zabawne i jednocześnie przerażające. Przypominamy jakieś bezkształtne strachy na wróble. Nie da się rozpoznać ani płci, ani wieku. Ludzie noszą na sobie wszystko, co się da; liczy się tylko to, żeby nie marznąć. [...] Wszystkie jesteśmy do siebie podobne, jak zjawy.
Pewnie zaskoczy wielu taka opinia Alexis Peri: "Aż do 1944 roku tkwili w miejscu, które nie było ani frontem, ani zapleczem, nie było ani okupowane, ani wolne. Nieprzyjaciel, który ich otaczał, pozostawał bezosobowy, «reprezentowany» przez samoloty, bomby i ulotki. Większość błokadników po raz pierwszy zobaczyła niemieckich żołnierzy dopiero w 1944 roku, kiedy tych ostatnich przepędzono przez miasto jako jeńców. [...] Kiedy na niebie nad Leningradem zrobiło się cicho, nieprzyjaciel wydawał się jeszcze bardziej odległy". Wróg znany tylko z plakatów propagandowych? Nic materialnego, nic żywego? A jednak. Sama przyznaje, że to nie Sewastopol czy Stalingrad. Po prostu Niemcy ograniczyli się do blokady miasta.
relacja 8: Bardzo źle [z moim wzrokiem]. Prawie cały czas żyję w głębokim mroku - mimo to piszę i pracuję. A nocą moje oczy łzawią nieustannie. Bardzo to dla mnie nieprzyjemne i niepokojące. Odczuwam dziwny lęk na myśl o przyszłości. Co mnie czeka tu, w tym mieście?
relacja 9: Żyjemy w stanie półświadomości, zaabsorbowani małymi troskami i tylko w chwilach takiego jasnego, udręczonego widzenia wychodzi na jaw całe szaleństwo i okrucieństwo naszego bytowania.
relacja 10: Obecnie w typowej stołówce wydają kluski albo jakiś rodzaj kaszy, polewając to wywarem z tego samego, rozcieńczonym i wodnistym. Po zapełnieniu żołądka czymś takim człowiek czuje się syty bardzo krótko.
relacja 11: Moje ręce i nogi ledwie słuchają poleceń mózgu. Ruchy moich rąk są niezdarne. Kroki nierytmiczne, nierówne. Z powodu zimna już po przejściu krótkiego odcinka kończyny odmawiają posłuszeństwa.
relacja 12: Kiedy przypominam ludziom, że jesteśmy w oblężonym mieście, odpowiadają mi: «Nie agituj! Chcemy jeść!» Dla mnie ten mur głupoty jest najgorszy ze wszystkiego.
relacja 13: Jesteśmy silne tylko dzięki powściągliwości i otępieniu, jedynie za sprawą zobojętnienia na swój los i los innych.
relacja 14: Jak ciężko jest być samej. Przecież mam dopiero siedemnaście lat. Jestem zupełnie niedoświadczona. Kto mi teraz da jakąś radę? Kto mnie teraz będzie uczył, jak żyć? Wokół obcy ludzie, ja nikogo nie obchodzę. [...] Mój Boże, jak ja będę sama żyć?
"Wyidealizowany człowiek sowiecki był młody i krzepki; wygląd błokadnika stanowił przeciwieństwo tego wizerunku. Głód postarzał ludzi blokady. Wygłodzenie obkurczało całe ciało, przyciemnia skórę, sprawia, że kości są kruche, i wyniszcza wszystkie narządy" - czytam za Autorką. Nie wiem, jak zmarła ma krewna Zofia. I nie dociekam. Świadomość jednak, że i Ona była wśród tych ofiar poraża mnie jednak. Czy w ogóle istnieje jakaś publikacja o... polskich startach ludnościowych w Leningradzie? Proszę mi podpowiedzieć. Polska diaspora od XVIII w. była przecież żywym elementem dawnej stolicy carów.
relacja 15: Kochany dzienniczku, jaka szkoda, że nie możesz nic mi poradzić.
relacja 16: Mózg już na nic nie reaguje, żyję jak w półśnie. Z każdym dniem słabnę coraz bardziej, resztki moich sił z każdą godziną się wyczerpują.
relacja 17: Z dziesięciodniowego przydziału dla niepracujących da się przeżyć tylko przez dwa albo trzy dni, nie więcej.
relacja 18: Robinson Crusoe na bezludnej wyspie był bardziej samotny ode mnie, opuszczony przez wszystkich. Nikt w mojej własnej rodzinie tak naprawdę mnie nie kocha. [...] Za sprawą wyobcowania i samotności nie czuję się już duchowo związana z tymi, których kochałam.
relacja 19: Ojciec i matka oddają mu wszystko ze swoich przydziałów i sami chodzą głodni. Pozjadali wszystkie zapasy.
relacja 20: Te dzieci sprawiają, że ciężko mi na duszy. Są samotne, ale zmagają się z życiem jak dorośli i to w czasach, kiedy nawet nie każdy dorosły umie temu podołać.
relacja 21: W czasie posiłku Ira celowo je powoli, nie tylko po to, żeby czerpać przyjemność z jedzenia, ale i żeby cieszyć się z tego, że jeszcze je, kiedy my już skończyliśmy i siedzimy, patrząc na nią głodnymi oczami.
Straszne jest śledzenie, jak degraduje się społeczność milionowego miasta. Spróbujecie do rozmyślań nad tym, co czytacie włączyć VII Symfonie Dymitra Szostakowicza. Nie trzeba obrazu, aby zrozumieć, że kroczymy po zakamarkach życiowego piekła, wciąga nas wir nieszczęść. Można powtórzyć za jednym z autorów, wykorzystanych pamiętników: "Pytanie brzmi, czy głód, który zapanował w tym mieście i kraju, uczynił stosunki między ludźmi zupełnie nienormalnymi [...]". Wreszcie pada straszne słowo: kanibalizm! "Kanibalizm reprezentował skrajny przejaw krachu życia rodzinnego. [...] Te wzmianki o zjadaniu, zabijaniu i poświęcaniu własnych dzieci, przywołuje na myśl dramaty dawnej historii, potęgują obraz potwornej ludzkiej tragedii, rozrywającej sie podczas oblężenia Leningradu" - przypomina A. Peri. Na jedno nigdy w takich chwilach się nie zdobywam: aby oceniać, aby oskarżać. Na szczęście los oszczędził nam takich doświadczeń.
relacja 22: Matka pragnie smierci swego dziecka, mąż życzy tego samego zonie, a ona jemu. [...] Całe miasto stało się takie, gdyż walka o przeżycie wpędziła w rozpacz każdego człowieka.
relacja 23: Ale ze mnie samolub! Robię bezduszny. Co się ze mną stało? Po cichu wykradłem masło i kapustę ze schowanych zapasów na ten czas i patrzyłem łapczywie, jak matka dzieliła cukierka na kawałeczki dla mnie i Iry. I wykłócałem się o każdy kawałeczek jedzenia, o każdą okruszynę. Co się ze mną stało?
relacja 24: Spadłem na dno nieprawości, gdzie milczy głos sumienia i gdzie panuje nieuczciwość i hańba. [...] Jestem niegodziwcem. Życie się dla mnie skończyło. Perspektywa tego, co mnie czeka, to nie życie.
relacja 25: Dochodzi do wieli przypadków kanibalizmu, zaginięcia dzieci, a nawet zjadania własnych dzieci. Milicja jest zasypywana donosami na ten temat.
relacja 26: Kostia umarł. Ania i Wasia umarli. Moi najdrożsi. Co się stanie z dziećmi? Jakiż żal!
relacja 27: Te dzieci przypominają wygłodniałe zwierzątka. Dziesięć do piętnaściorga umiera codziennie w sierocińcu.
relacja 28: Pewien człowiek szedł ulicą, oparł się o słup i powiedział: "Ale jestem zmęczony". Następnego dnia nadal leżał pod tym słupem - psy odgryzły mu nos. Morał: w mieście jest jeszcze trochę żywych psów, których nie pojedzono - zjedzcie je prędko, bo inaczej one pożrą was.
Po pół godzinie muszę wyłączyć Szostakowicza. Wolę wrócić do Arcangelo Corellego. Po lekturze książki Alexis Peri muszę wrócić do innego świata. Mam przed oczyma obraz ojca-żołnierza, który nie poznał w wygłodniałym dziecku swej córeczki Wali. Przeszło trzysta stron opisanej gehenny. Po czymś takim szukam czegoś promiennego, radosnego. Wiedziałem na co godzę się otwierając kolejną monografię o blokadzie Leningradu. Książka Alexis Peri, to trudna lektura. Jest wołaniem o pamięć ludzi, którzy zginęli, ale i tych, co przeżyli. Nie sądzę, aby ktoś spoglądał na los leningradczyków przez pryzmat... ideologii. Błokadnicy, to przede wszystkim ludzie. Nie członkowie WKP(b) czy innych sowieckich organów władzy i terroru. Nie spotkałem się zresztą nigdy z zachowaniem kogoś, kto radowałby się, że oto miecz boskiej sprawiedliwości spadł na karki pozbawionych religii bolszewików. "Leningrad. Dzienniki z oblężonego miasta" - można tez potraktować, jako swoisty test naszego człowieczeństwa, empatii wobec tych, którzy znaleźli się wtedy nad Newą.
"...głód wszystko zmienił. Walka o pożywienie skonfliktowała mężów z żonami, dzieci z rodzicami, nastawiła jednych leningradczyków przeciwko drugim. [...] Rodzina stała się kolejną sfera, w której nastąpiła internalizacja blokady miasta, co przejawiało się konfliktami wewnętrznymi i międzyludzkimi, powiązanymi z etycznymi i codziennymi problemami przetrwania" - uświadamia nam Autorka. Dla mnie jednak najważniejsze będą relacje świadków. Ludzi, którzy znaleźli się w lodowym piekle oblężenia. 125 niepublikowanych dzienników? Liczba oszałamia.
Nie będę robił żadnej analizy porównawczej z tym, co napisała Anna Reid. Zresztą nie mam już tamtej książki w swoim księgozbiorze. Oddałem na pewna aukcję, której celem było wsparcie pewnej fundacji ratującej bezdomny czworonogi.
Schematycznie podejdę do tego, co zrobiła Alexis Peri? Tak, zamieszczę kilkanaście z wybranych fragmentów relacji, które są dla nas żywą pamiątką okrucieństwa wojny. Ale tez nie zapominajmy okrucieństwa bezduszności Stalina, który nie ewakuował ludności cywilnej, skazując ją na powolną śmierć, upadek, upodlenie.
relacja 1: Chleb jest najważniejszy. Chleb rządzi, chleb może sprawić wszystko, dyktuje i wybiera.
relacja 2: Kiedy ta udręka [tj. oblężenia - przyp. KN] się skończy? Już nie wierzę, że nadejdzie jej koniec. A właściwie rzecz nawet nie w tym, że w to nie wierzę, tylko nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie mam takiego wrażenia. Wydaje mi się, że takie życie nigdy się nie skończy.
relacja 3: Nie ma niczego tak przerażającego jak głucha cisza. Mama powiedziała, że czasami (zwłaszcza w nocy) myśli, że jesteśmy ostatnimi ludźmi na ziemi i dożyjemy naszej ostatniej godziny w tym pustym, zamarzniętym mieści.
relacja 4: ...przekonałam się, że my wszyscy, ludzie z frontowego miasta, kierujemy się własnymi interesem, swoimi przyzwyczajeniami i nawykami, instynktem samozachowawczym itp., a tylko w bardzo małym stopniu powoduje nami sytuacja na froncie.
relacja 5: Wyglądam jak wszystkie te inne upiory, same kości i pomarszczona skóra.
relacja 6: Leningradczycy utracili wiek i płeć.
relacja 7: ...co zrobiła z nami blokada. To zabawne i jednocześnie przerażające. Przypominamy jakieś bezkształtne strachy na wróble. Nie da się rozpoznać ani płci, ani wieku. Ludzie noszą na sobie wszystko, co się da; liczy się tylko to, żeby nie marznąć. [...] Wszystkie jesteśmy do siebie podobne, jak zjawy.
Pewnie zaskoczy wielu taka opinia Alexis Peri: "Aż do 1944 roku tkwili w miejscu, które nie było ani frontem, ani zapleczem, nie było ani okupowane, ani wolne. Nieprzyjaciel, który ich otaczał, pozostawał bezosobowy, «reprezentowany» przez samoloty, bomby i ulotki. Większość błokadników po raz pierwszy zobaczyła niemieckich żołnierzy dopiero w 1944 roku, kiedy tych ostatnich przepędzono przez miasto jako jeńców. [...] Kiedy na niebie nad Leningradem zrobiło się cicho, nieprzyjaciel wydawał się jeszcze bardziej odległy". Wróg znany tylko z plakatów propagandowych? Nic materialnego, nic żywego? A jednak. Sama przyznaje, że to nie Sewastopol czy Stalingrad. Po prostu Niemcy ograniczyli się do blokady miasta.
relacja 8: Bardzo źle [z moim wzrokiem]. Prawie cały czas żyję w głębokim mroku - mimo to piszę i pracuję. A nocą moje oczy łzawią nieustannie. Bardzo to dla mnie nieprzyjemne i niepokojące. Odczuwam dziwny lęk na myśl o przyszłości. Co mnie czeka tu, w tym mieście?
relacja 9: Żyjemy w stanie półświadomości, zaabsorbowani małymi troskami i tylko w chwilach takiego jasnego, udręczonego widzenia wychodzi na jaw całe szaleństwo i okrucieństwo naszego bytowania.
relacja 10: Obecnie w typowej stołówce wydają kluski albo jakiś rodzaj kaszy, polewając to wywarem z tego samego, rozcieńczonym i wodnistym. Po zapełnieniu żołądka czymś takim człowiek czuje się syty bardzo krótko.
relacja 11: Moje ręce i nogi ledwie słuchają poleceń mózgu. Ruchy moich rąk są niezdarne. Kroki nierytmiczne, nierówne. Z powodu zimna już po przejściu krótkiego odcinka kończyny odmawiają posłuszeństwa.
relacja 12: Kiedy przypominam ludziom, że jesteśmy w oblężonym mieście, odpowiadają mi: «Nie agituj! Chcemy jeść!» Dla mnie ten mur głupoty jest najgorszy ze wszystkiego.
relacja 13: Jesteśmy silne tylko dzięki powściągliwości i otępieniu, jedynie za sprawą zobojętnienia na swój los i los innych.
relacja 14: Jak ciężko jest być samej. Przecież mam dopiero siedemnaście lat. Jestem zupełnie niedoświadczona. Kto mi teraz da jakąś radę? Kto mnie teraz będzie uczył, jak żyć? Wokół obcy ludzie, ja nikogo nie obchodzę. [...] Mój Boże, jak ja będę sama żyć?
"Wyidealizowany człowiek sowiecki był młody i krzepki; wygląd błokadnika stanowił przeciwieństwo tego wizerunku. Głód postarzał ludzi blokady. Wygłodzenie obkurczało całe ciało, przyciemnia skórę, sprawia, że kości są kruche, i wyniszcza wszystkie narządy" - czytam za Autorką. Nie wiem, jak zmarła ma krewna Zofia. I nie dociekam. Świadomość jednak, że i Ona była wśród tych ofiar poraża mnie jednak. Czy w ogóle istnieje jakaś publikacja o... polskich startach ludnościowych w Leningradzie? Proszę mi podpowiedzieć. Polska diaspora od XVIII w. była przecież żywym elementem dawnej stolicy carów.
relacja 15: Kochany dzienniczku, jaka szkoda, że nie możesz nic mi poradzić.
relacja 16: Mózg już na nic nie reaguje, żyję jak w półśnie. Z każdym dniem słabnę coraz bardziej, resztki moich sił z każdą godziną się wyczerpują.
relacja 17: Z dziesięciodniowego przydziału dla niepracujących da się przeżyć tylko przez dwa albo trzy dni, nie więcej.
relacja 18: Robinson Crusoe na bezludnej wyspie był bardziej samotny ode mnie, opuszczony przez wszystkich. Nikt w mojej własnej rodzinie tak naprawdę mnie nie kocha. [...] Za sprawą wyobcowania i samotności nie czuję się już duchowo związana z tymi, których kochałam.
relacja 19: Ojciec i matka oddają mu wszystko ze swoich przydziałów i sami chodzą głodni. Pozjadali wszystkie zapasy.
relacja 20: Te dzieci sprawiają, że ciężko mi na duszy. Są samotne, ale zmagają się z życiem jak dorośli i to w czasach, kiedy nawet nie każdy dorosły umie temu podołać.
relacja 21: W czasie posiłku Ira celowo je powoli, nie tylko po to, żeby czerpać przyjemność z jedzenia, ale i żeby cieszyć się z tego, że jeszcze je, kiedy my już skończyliśmy i siedzimy, patrząc na nią głodnymi oczami.
Straszne jest śledzenie, jak degraduje się społeczność milionowego miasta. Spróbujecie do rozmyślań nad tym, co czytacie włączyć VII Symfonie Dymitra Szostakowicza. Nie trzeba obrazu, aby zrozumieć, że kroczymy po zakamarkach życiowego piekła, wciąga nas wir nieszczęść. Można powtórzyć za jednym z autorów, wykorzystanych pamiętników: "Pytanie brzmi, czy głód, który zapanował w tym mieście i kraju, uczynił stosunki między ludźmi zupełnie nienormalnymi [...]". Wreszcie pada straszne słowo: kanibalizm! "Kanibalizm reprezentował skrajny przejaw krachu życia rodzinnego. [...] Te wzmianki o zjadaniu, zabijaniu i poświęcaniu własnych dzieci, przywołuje na myśl dramaty dawnej historii, potęgują obraz potwornej ludzkiej tragedii, rozrywającej sie podczas oblężenia Leningradu" - przypomina A. Peri. Na jedno nigdy w takich chwilach się nie zdobywam: aby oceniać, aby oskarżać. Na szczęście los oszczędził nam takich doświadczeń.
relacja 22: Matka pragnie smierci swego dziecka, mąż życzy tego samego zonie, a ona jemu. [...] Całe miasto stało się takie, gdyż walka o przeżycie wpędziła w rozpacz każdego człowieka.
relacja 23: Ale ze mnie samolub! Robię bezduszny. Co się ze mną stało? Po cichu wykradłem masło i kapustę ze schowanych zapasów na ten czas i patrzyłem łapczywie, jak matka dzieliła cukierka na kawałeczki dla mnie i Iry. I wykłócałem się o każdy kawałeczek jedzenia, o każdą okruszynę. Co się ze mną stało?
relacja 24: Spadłem na dno nieprawości, gdzie milczy głos sumienia i gdzie panuje nieuczciwość i hańba. [...] Jestem niegodziwcem. Życie się dla mnie skończyło. Perspektywa tego, co mnie czeka, to nie życie.
relacja 25: Dochodzi do wieli przypadków kanibalizmu, zaginięcia dzieci, a nawet zjadania własnych dzieci. Milicja jest zasypywana donosami na ten temat.
relacja 26: Kostia umarł. Ania i Wasia umarli. Moi najdrożsi. Co się stanie z dziećmi? Jakiż żal!
relacja 27: Te dzieci przypominają wygłodniałe zwierzątka. Dziesięć do piętnaściorga umiera codziennie w sierocińcu.
relacja 28: Pewien człowiek szedł ulicą, oparł się o słup i powiedział: "Ale jestem zmęczony". Następnego dnia nadal leżał pod tym słupem - psy odgryzły mu nos. Morał: w mieście jest jeszcze trochę żywych psów, których nie pojedzono - zjedzcie je prędko, bo inaczej one pożrą was.
Po pół godzinie muszę wyłączyć Szostakowicza. Wolę wrócić do Arcangelo Corellego. Po lekturze książki Alexis Peri muszę wrócić do innego świata. Mam przed oczyma obraz ojca-żołnierza, który nie poznał w wygłodniałym dziecku swej córeczki Wali. Przeszło trzysta stron opisanej gehenny. Po czymś takim szukam czegoś promiennego, radosnego. Wiedziałem na co godzę się otwierając kolejną monografię o blokadzie Leningradu. Książka Alexis Peri, to trudna lektura. Jest wołaniem o pamięć ludzi, którzy zginęli, ale i tych, co przeżyli. Nie sądzę, aby ktoś spoglądał na los leningradczyków przez pryzmat... ideologii. Błokadnicy, to przede wszystkim ludzie. Nie członkowie WKP(b) czy innych sowieckich organów władzy i terroru. Nie spotkałem się zresztą nigdy z zachowaniem kogoś, kto radowałby się, że oto miecz boskiej sprawiedliwości spadł na karki pozbawionych religii bolszewików. "Leningrad. Dzienniki z oblężonego miasta" - można tez potraktować, jako swoisty test naszego człowieczeństwa, empatii wobec tych, którzy znaleźli się wtedy nad Newą.
Warto chyba na zakończenie tego odcinka "Przeczytań..." zacytować historyka Johna Barbera: "LENINGRAD PRZESZEDŁ NAJWIĘKSZĄ KATASTROFĘ DEMOGRAFICZNĄ, JAKIEJ KIEDYKOLWIEK DOŚWIADCZYŁO KTÓREKOLWIEK Z MIAST W DZIEJACH LUDZKOŚCI".
* patrz odc. 190: Anna Reid, Leningrad. Tragedia oblężonego miasta 1941-1944, tłum. W. Tyszki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.