środa, stycznia 23, 2019
Smakowanie Bydgoszczy... (77) bydgoszczanie oddają hołd zamordowanemu prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi
"Ja tu dzisiaj jestem przekonany, że Paweł chce, abym wypowiedział
następujące słowa: trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z
nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z
bezpodstawnym oskarżaniem innych" - te słowa zapadły w pamięci? Oby. Wypowiedział je w czasie pogrzebu zamordowanego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza (1965-2019), ksiądz Ludwik Wiśniewski. Bazylika Mariacka godnie żegnała miejskiego Włodarza. Głos gdańskiego dominikanina długo będzie przywoływany. Już odzywają się demony, które potępiają odwagę zakonnika.
Nie miał swoich pięciu minut ani prezydent, ani premier polskiego rządu. Ulokowani w piątym rzędzie musieli ustąpić miejsca ludziom, którymi gardzą, byłym prezydentom: Lechowi Wałęsie, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, Bronisławowi Komorowskiemu. Najbardziej pewnie zabolało prominentnych obecnie polityków eksponowane miejsce, jakie zajął obecny przewodniczący Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk. Żeby nie było - żaden z tych polityków też nie żegnał Zamordowanego. Rządzących obecnie dotknęły słowa, jaki ojciec Ludwik Wiśniewski powiedział: "Człowiek posługujący się językiem nienawiści, budujący swoją karierę na
kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju i będziemy
odtąd tego przestrzegać". Nie oszczędzał też Kościoła: "Nie będziemy dłużej obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści na
ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w
Kościele".
Gdzie w tym wszystkim Bydgoszcz? Nie, nie byłem w Gdańsku 19 stycznia. Ale, jak wiele innych miast w Polsce i nad Brdą oddano hołd zamordowanemu Pawłowi Adamowiczowi. To nie przypadek, że po raz kolejny król Kazimierz III Wielki z grzbietu swego konia musiał oglądać, jak manifestuje się swoje przywiązanie do pewnych wartości, które od kilku lat są szargane, deptane, lekceważone.
Smutne, że wraca i utrwala się jeden wstrząsający termin: język nienawiści. Co się dziwić mordercy, Stefanowi W., skoro z mównicy sejmowej sączy się jad, płyną słowa pogardy, bezpodstawnych oskarżeń, lży się innych posłów przy biernej postawie marszałka Sejmu i ministra spraw wewnętrznych!...
Znicze. To jedyne promyki pamięci. Za kilka dni znikną sprzed pomnika ostatniego królewskiego Piasta. Życie popłynie dalej. Będzie rok 2020, 2021, 2022, 2023... Jakiś procent z nas w 2029 r. przypomni, że od śmierci prezydenta Pawła Adamowicza mija X lat.
Nie ma przyzwolenia na opluwanie drugiego człowieka, tylko dlatego, że ma inne poglądy, kolor skóry, chodzi do innego kościoła (lub omija go wielkim łukiem), nie należy do jedynie prawej i jedynie sprawiedliwej partii. Nadzieją są wybory. To one wskażą drogę rozwoju lub upadku Rzeczypospolitej. Chciałbym wierzyć, że podobnego zgromadzania się pod królewskim pomnikiem i zapalania zniczy z takiego powodu, jak mord polityczny, już nie będzie. Chciałbym wierzyć, że nikt nie wykreuje Stefana W. na kolejne wcielenie Eligiusza Niewiadomskiego. 31 stycznie minie 96-ta rocznica rozstrzelania mordercy pierwszego prezydenta odrodzonej Rzeczypospolitej, Gabriela Narutowicza. Warto wrócić do tej daty, tamtego wyroku i okoliczności, które doprowadziły do dramatu z 16 XII 1922 r., aby w żadnej głowie nie wykiełkowała myśl kolejnego zamachu i gloryfikacji mordercy!...
Mamy optymistycznie patrzeć w dalsze lata XXI w. Już jakieś oszołomstwo porównało atmosferę sprzed pogrzebu z 19 stycznia do... histerii jaka zapanowała po śmierci Stalina? Język nienawiści nie zamilknie. W każdym bądź razie ja w to nie wierzę. Tak, chciałbym się mylić. I jutro po ulicach naszych miast, na Wiejskiej, publicznych mediach fruwać będą anioły dobra i miłości. Charybda i Skylla to jednak nienasycone demony...
Choć polityka przypomina żeglowanie między Charybdą a Skyllą, to jednak te znicze, promyki pamięci, dają nadzieję , że jeszcze nie wszystko stracone. A społeczeństwo nie tonie w oparach absurdu,nienawiści i konsumpcjonizmu.
OdpowiedzUsuńZrywy w postaci np."wirtualnej puszki Pana Prezydenta", grzmiących słów z ambony podczas mszy pogrzebowej,zapalonych "światełek pamięci" w Polsce i poza nią, to wszystko daje nadzieję.
Nie wierzę ,oczywiście w idyllę i przemianę zawistnych indywiduów porównujących jedność w żalu do "histerii jaka zapanowała po śmierci Stalina", ale nie dać pozwolenia na takie zachowanie, to już zmiana w dobrym kierunku.
Trzeba wierzyć,trzeba działać ( nawet drobiazg ma znaczenie!),trzeba chodzić na wybory,podejmować decyzję. W przeciwnym razie swoje żale trzeba adresować "na Berdyczów"?...
Mona
Czy starczy wiary? Wybory, to jedyna droga, aby odmienić bieg wydarzeń.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego, co się dzieje.
OdpowiedzUsuńZatem pozostaje mi ,czekać...
Mona
Tylko czekać?
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam innej alternatywy...
OdpowiedzUsuńMona
Pracować nad tym, żeby kolejne wybory wykluczyły ludzi moralnie odpowiedzialnych za śmierć prezydenta Gdańska P. Adamowicza.
OdpowiedzUsuńTak, to świetna recepta.
OdpowiedzUsuńZaangażowanie potrzebne jest z każdej strony. Uważam ,że rządzący powinni mówić zrozumiałym językiem dla wszystkich. Powinni wykazać inicjatywę i próbować dotrzeć do wyborców.
Mona
Charybda & Skylla czuwają i już bluzgają...
OdpowiedzUsuńZatem, by zawinąć do portu ,trzeba koniecznie wrócić do miejsca,gdzie pogubiło się szlaki.
OdpowiedzUsuńOdysi wszystkich krajów łączcie się;)
Mona
Niebezpieczna analogia. Brawooo.
OdpowiedzUsuń