środa, października 24, 2018

Spotkanie z Pegazem... (133) Juliusz Słowacki "Beniowski"

XL-ta rocznica wyniesienia na tron papieski Polaka, arcybiskupa Karola Wojtyły, sprawiła, że przypominano wiersz wieszcza pt. "Słowiański papież". Jam ci też to uczynił w poprzednim odcinku tego cyklu. Nim jednak kurz rocznicowej apoteozy opadnie spieszę, aby raz jeszcze zwrócić uwagę na dzieło Juliusza Słowackiego (1809-1849).



Tym razem "Beniowski". We fragmencie, ale jakże znamiennym. To tu padają ciężkie słowa wobec Papiestwa, ówczesnego Ojca Świętego, papieża Piusa IX (1846-1878). Postaci, która budzi kontrowersje do dziś. Mniej zapewne tu nad Wisłą, Wartą czy Brdą, ale już nad Tybrem tak lekko nie jest. Włosi mają Piusowi IX wiele do zarzucenia. Przede wszystkim to, że stawał przeciw Risorgimento! Choć takie w Nim pokładano nadzieje. Warto przytoczyć wypowiedź samego Giuseppe Mazziniego, który taką widział rolę Kościoła na drodze ku zjednoczeniu Italii: "...odrodzenie Italii dokonane pod tarczą idei religijnej (...) postawiłoby ją natychmiast na czele europejskiego postępu". Nadzieje runęły w 1849 r., a potem dobito je w 1870 r., kiedy ten sam papież po 20 IX wspomnianego roku obrzucił ekskomuniką Włochów za wymazanie z mapy Europy Państwa Kościelnego (Patrimonium Sancti Petri).
Tego wszystkiego próżno szukać w strofach, które tu przypominam. to tu padają pamiętne słowa: "Krzyż twym papieżem jest - twa zguba w Rzymie!". Czytamy:

O Polsko! jeśli ty masz zostać młodą
I taką jak ta być, co dzisiaj żyje,
I być ochrzczona tą przeklętą wodą,
Której pies nie chce, wąż nawet nie pije;
Jeśli masz z twoją rycerską urodą
Iść między ludy jak wąż, co się wije;
Jeśli masz zrównać się z podstępnym Włochem:
Zostań, czym jesteś — ludzi wielkich prochem!


Ale to próżna dla ciebie przestroga!
Ciebie anieli niebiescy ostrzegą
O każdej czarze — czy to w niej przez wroga,
Czyli przez węża i pająka swego
Wlane są jady. — Jesteś córką Boga
I siostrą jesteś Ukrzyżowanego.
Ciebie się żadna trucizna nie imie;
Krzyż twym papieżem jest — twa zguba w Rzymie!

Tam są legiony zjadliwe robactwa:
Czy będziesz czekać, aż twój łańcuch zjedzą?
Czy ty rozwiniesz twoje mściwe bractwa,
Czekając na tych, co pod tronem siedzą
I krwią handlują, i duszą biedactwa,
I sami tylko o swym kłamstwie wiedzą,
I swym bezkrewnym wyszydzają palcem
Człeka, co nie jest trupem — lub padalcem.

Lecz pokój z nimi!… Nie, ten brud ruchomy
Nie zna pokoju — więc życzenie próżne!
Niechaj więc włażą w zakrwawione domy,
Niech plwają na miecz — stworzenia ostróżne,
Aby zardzewiał, nim będzie łakomy
Ich zgiętych karków, niech mają usłużne,
W jadzie maczane pióra — dusze w bagnie,
Niech żyją: takiej krwi — nikt nie zapragnie.

Czołem bijący w marmur Chrystusowy,
Kiedym się skarżył na klątwy i zdrady,
Tom się i o ten kielich krwi octowy
Upomniał — i Grób zaparł się: że gady
Z niego nie wyszły — lecz z urwanej głowy
Ten polip odrósł i lud wyssał blady.
Wygnać go była kiedyś wielka praca...
Ma nas za trupa ten szakal — i wraca.

Precz z nim, lub jeśli przyczołgnie się żmija,
Pod Boga skrzydło kryjmy się i gromy.
 


To nie jest smaczna pigułka. Głęboko wierzący Polka w XIX w. musiał trawić strofy z niejakim niesmakiem?  W roku 100-nej rocznicy odzyskiwania przez Polskę niepodległości warto odkurzyć i takie perły polskiego romantyzmu. Nie można udawać, że wszystko było cacy... cacy... Bo nie było!  Chwała Słowackiemu, że zdobył się na twórczą odwagę i napisał to, co teraz czytaliśmy. 


Żałować tylko należy, że Poeta nie dożył późniejszych lat tego samego pontyfikatu. Okazałoby się wtedy, jakie relacje łączyły Piusa IX z tzw. sprawą polską. Na ile był życzliwym, głęboko poruszonym losem polskich katolików. Juliusz Słowacki zmarł w Paryżu  3 kwietnia 1849 r.  W 1927 r. prochy Wieszcza złożono na Wawelu. "Gdy teraz, patrząc na trumnę, wiem, tak, jak wszyscy zebrani, że Słowacki idzie, to wiem, że idzie tam, gdzie głazy na naszym gościńcu stoją, świadcząc nieledwie chronologicznie przez imiona o naszej przeszłości. Idzie między Władysławy i Zygmunty, idzie między Jany i Bolesławy. Idzie nie z imieniem, lecz z nazwiskiem, świadcząc także o wielkości pracy i wielkości ducha Polski. Idzie, by przedłużyć swe życie, by być nie tylko z naszym pokoleniem, lecz i z tym, którzy nadejdą. Idzie, jako Król Duch" - tak na królewskim wzgórzu żegnał go ten, który wyrósł na jego poezji, marszałek Józef Piłsudski.

Brak komentarzy: