piątek, października 05, 2018
Spotkanie z Pegazem... (131) Skaldowie "Dwadzieścia minut po północy"
Wiem, powinno w tytule stać: Leszek Aleksander Moczulski (1938-2017). Przepraszam Autora. Nie myślałem, że będę cytował w tym cyklu "Dwadzieścia minut po północy". Piosenki, do której muzykę napisał Andrzej Zieliński. Skutek wydarzeń sprzed pięćdziesięciu laty, kiedy "Skaldowie" ulegli poważnemu wypadkowi. Muzycy otarli się o śmierć. Utwór ukazał się na cudownej i przez wielu kochanej płycie "Cała jesteś w skowronkach".
Skąd zatem ten wybór? Wielka cisza... była blisko mnie. Otarłem się o nią 1 października! To były sekundy. Słoneczny poniedziałek. Jeszcze zrobione kadry w okolicy Filharmonii. Myślałem, żeby u Sowy kupić sobie loda. Na przejściu przez ul. Gdańską (skrzyżowanie z Cieszkowskiego i Słowackiego) świat mógł się skończyć, pisanie mogłoby się skończyć, życie mogłoby się skończyć.
Wielka cisza już przyszła
Nie możesz zabrać nic
Wielka cisza już czeka
Za tobą zamknie drzwi
Wielka cisza tu mieszka
Niechaj stanie zegar dzisiaj
Wielka cisza cię woła
Gdzie twój głos
Gdzie twój płacz
Gdzie twój krzyk
Wielka cisza w twych uszach
Nie skrzypią tutaj drzwi
Wielka ciemność w twych oczach
Nie możesz dojrzeć nic
Wielka cisza tu mieszka
Niechaj stanie zegar dzisiaj
Wielka cisza cię woła
Gdzie twój głos
Gdzie twój płacz
Gdzie twój krzyk
Nie możesz zabrać nic
Wielka cisza już czeka
Za tobą zamknie drzwi
Wielka cisza tu mieszka
Niechaj stanie zegar dzisiaj
Wielka cisza cię woła
Gdzie twój głos
Gdzie twój płacz
Gdzie twój krzyk
Wielka cisza w twych uszach
Nie skrzypią tutaj drzwi
Wielka ciemność w twych oczach
Nie możesz dojrzeć nic
Wielka cisza tu mieszka
Niechaj stanie zegar dzisiaj
Wielka cisza cię woła
Gdzie twój głos
Gdzie twój płacz
Gdzie twój krzyk
To była Škoda-Roomster. Wyskoczyła z Cieszkowskiego. Nie zauważyła moich 191 cm i 107 kg? "Sam jesteś, jak znak drogowy" - powiedział mi młodszy szwagier, Adam. Stanąłem. Nie odskoczyłem. Na środku torowiska. Wyciągnąłem przed siebie ręce! Idiota?! Chciałem być Supermanem, który zatrzyma kilka ton napędu? Cały impet wziąłem na ręce. Gdyby nie plecak... Rzuciło mną na torowisko! Nieprawda, że życie przelatuje przed oczyma.
Bałem się. Cholernie się bałem. Ujrzałem nad sobą twarz kobiety-kierowcy i dwóch mężczyzn. Nie pozwoliłem się ruszyć. Obcy człowiek zdejmował marynarkę, żeby podsunąć mi ją pod głowę. Poprosiłem o mój plecak. Kiedy nadjechała karetka straszny ból przeszył mi plecy. Pomyślałem o urazie kręgosłupa. Mogłem jednak ruszać palcami stóp i rękoma...
Żyję. Jestem poobijany. Słyszę bęben z "Dwudziestu minut po północy". Tak moje serce waliło w karetce. Słyszałem ten chór. Nie mogłem o tym nie napisać. Drugi raz dano mi szansę na ciąg dalszy? Wtedy, w 1967 czy 1968 r., była dziecięca nieuwaga i nadjeżdżający ul. Graniczną motocykl. Chwilami śni mi się motocyklista, który płacze.
Chcę zamknąć Ciszę strofą samego Zbigniewa Preisnera:
Bo życie jest jak sen, który krzyczy.
Bo życie jest jak sen, który trwa.
Który trwa, chwilę trwa.
Bo życie jest jak sen, który trwa.
Który trwa, chwilę trwa.
PS: To "Spotkanie..." zrobiło się bardzo krakowskie? A ja ostatnio byłem pod Wawelem w 1999 r. Pora wrócić TAM, bo naprawdę może być za późno.
Uf. Dobrze, że PAn jest z nami.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuń