poniedziałek, września 24, 2018

Przeczytania... (279) David R. Begun "Prawdziwa planeta małp. Nowa historia człowieka" (Prószyński i S-ka)

"«Prawdziwa planeta małp» przedstawia ewolucyjne losy małp człekokształtnych w ciągu ostatnich 30 milionów lat. Jednak jest to opis pod wieloma względami wykraczający poza powszechnie przyjęte poglądy, według których każde ważne wydarzenie w historii małp człekokształtnych i ludzi musi się wiązać z Afryką. Hipoteza, że afrykańskie małpy człekokształtne żyły również w Europie dzięki nowym odkryciom i badaniom przestała być egzotyczna, a zdaniem autora książki, to właśnie na tym kontynencie, a nie w Afryce, mógł pojawić się również wspólny przodek małp afrykańskich i ludzi. Z badań prowadzonych przez autora wynika, że mioceńskie małpy z Europy były bardziej zaawansowane niż afrykańskie i wykazywały cechy wspólne z żyjącymi dziś małpami człekokształtnymi, a nawet ludźmi. Innymi słowy, to małpy afrykańskie mają europejski rodowód, a nie odwrotnie. Trudno zaprzeczyć, że hipoteza autora idzie wbrew większości opinii, zarówno tych współczesnych, jak i historycznych, czerpiących inspirację wprost od Darwina, jednak kolejne odkrycia dostarczają coraz więcej argumentów na jej poparcie. Jest ona tym bardziej interesująca, że – jak przyznaje sam autor – w paleontologii nie można w istocie niczego stwierdzić na pewno" - taką zachętę znajdziemy na portalu Wydawnictwa Prószyński i S-ka oraz na okładce książki*. Dla mnie kluczem do książki jest podtytuł: "NOWA HISTORIA CZŁOWIEKA". Choć tego nie widać na tym blogu, ale antropologia, to ta dziedzina historii, która pochłania mnie bez reszty. Staram się być na bieżąco z wszystkim, co jest publikowane. Półka w regale przeznaczona na książki o tej tematyce dawno już zapchana jest do granic możliwości. Musiała znaleźć się na niej książka, którą napisał profesor Davida R. Begun. "Prawdziwa planeta małp. Nowa historia człowieka", w polskim tłumaczeniu Marcina Ryszkiewicza. Zerknąłem do Internetu i na portalu Antropology** znalazłem nie tylko zapis biograficzny Autora (m. in. to, że: "Paleoanthropology, functional anatomy, systematics, comparative primate anatomy, human origins, paleobiogeography"), ale i okładkę interesującej mnie książki. I, co? "The Real Planet of the Apes A New Story of Human Origins" jest identyczne z polskim wydaniem.

O Autorze, na okładce i portalu tylko trzy zdania: "Paleontolog, absolwent University of Pennsylvania. Wykłada na Uniwersytecie w Toronto. W centrum jego zainteresowań znajduje się pochodzenie i ewolucja człowieka". Widać starczy. Każdy komu mało dotrze, jak ja, na stosowną stronę. Żaden problem.
Napiszę krótko: to wspaniale, że "Prawdziwa planeta małp..." trafiła w nasze, czytelnicze ręce. Tytuł chwytliwi, ale nie chodzi tu tylko o marketing wydawniczy. Nikt tu nikogo nie oszukuję. Nikt tu nikogo nie zwodzi. Bo przecież też nie chodzi o to, że Autor popłynął sobie na popularności filmów, o których tu pisać nie będę, a których fabułę wielu z nas zna i to od końca lat 60-tych XX w. I ja należę do kręgu tych widzów, którzy śledzą losy pojawiających się tam bohaterów. Siegałem po książkę D. R. Beguna z przekonaniem, że wiem... że znam... że to kolejne przypomnienie... Wyszło na to, że nic nie wiem, nic nie nam, a to kolejne pouczenie.
Tak, nie mogłem oderwać się od książki, której już pierwsze zdanie chwyciło mnie: "Przez ostatnie trzydzieści lat żyłem w świecie, który chętnie nazwałbym prawdziwa planetą małp". Wiedziałem, że trafiam na fachowca. Wiedziałem już wtedy, że zabiera mnie w niezwykłą podróż w nieznane: the real planet! I nie pomyliłem się. Odpłynąłem razem z narracją. Od lat nie czytałem niczego tak fascynującego, jak efekt naukowej (a nie dziennikarskiej czy fantazyjnej) żmudnej pracy. Miło mi był spotkać wielkich: Cuviera, Darwina czy Huxleya. Chyba nie mogę być obiektywnym w opisywaniu tej książki, bo musiałem uznać niższość swej marnej wiedzy.
Jeśli sądzicie, że nasz świat homo (czy może celniej byłoby napisać: hominidów) zaczął się od australopitek i sączył się ku homo habilis, do homo erectusa, rozchodził się na światy, dał homo heidelberskiego, neandertalczyka, by dotrzeć do kromaniończyka, to  m u s i c i e  przeczytać "Prawdziwą planetę małp...". Dopiero po tej lekturze możecie stawać w szranki wiedzy. Wcześniej nie radzę. I nie stałoby kół ratunkowych do przyjaciela czy publiki.
Wiem, że czytający mnie lubią, kiedy dowiadują się, że sam nie wiem, że douczam się, że w ogóle się do tego przyznaję. Lubię to samo u autora, którego poznaję, zaraz staje się bliższy: "Z powodów, które nie do końca rozumiemy, małpy człekokształtne nie maja ogonów". Z innej lektury pamiętam np. zawiłości wokół... cieczki u samic. Kiedy zaniknęła u hominidów? Nikt nie wie. "Z kością ogonową połączone są też różne więzadła i mięśnie, trudno więc mówić, by była to jedynie bezużyteczna pozostałość ogona..." - uświadamiamy sobie ten fakt.
Dla mnie lektura D. R. Beguna, to kopalnia... przemyśleń. Kilka przykładów ma po prostu wzbudzić apetyty do poświecenia jej czasu, skupienia, odkrywania:
  • Wśród współczesnych Darwina i jeszcze długo potem idea, że wielkie małpy afrykańskie mogłyby być bliższe ludziom niż orangutanom, wydawała się trudna do przełknięcia. 
  • Wszystkie naczelne są zwierzętami inteligentnymi, zwinnymi, sprytnymi, wzrokowymi, w ogromnej większości nadrzewnymi, z chwytnymi dłońmi i stopami (z wyjątkiem ludzi - nasze stopy utraciły tę zdolność). 
  • Małpy Starego Świata, małpy człekokształtne i ludzie tworzą osobną kategorię zwana małpami wąskonosymi (Catarrhini). 
  • ...często nasz rozum nie umie oddzielić faktów od uprzedzeń.
  • Chociaż ludzie i szympansy są bliższe sobie niż jakimkolwiek innym gatunkom naczelnym, to ogromna większość sekwencji DNA jest u wszystkich hominoidów wspólna".  
  • Wśród hominoidów ludzie współcześni mają znacznie większe mózgi od typowych ssaków o równej nam masie ciała.
  • Wszystkie nasze cechy anatomiczne sa wariacjami małpiego planu budowy.
  • W paleoantropologii zwykle kalibrujemy rozdzielenie się małp człekokształtnych na podstawie czasu odłączenia się linii orangutana.
Prawda jakie odkrywcze? Że dla wielu oczywiste? Nie sądzę. Dlatego podsuwam inne stwierdzenia, zapewnienie: "W książce tej chciałbym przedstawić ewolucyjne losy małp człekokształtnych w ciągu ostatnich 30 milionów lat. Pod wieloma względami opis ten będzie się różnił od standardowego tekstu w podręcznikach, ale jestem przekonany, że lepiej oddaje fenomen naszego gatunku - nie można bowiem zrozumieć naszej ewolucji bez wcześniejszego poznania ewolucji małp". Nie ulega wątpliwości, że tak jest. Bo nie skazano nas na męczący wykład akademicki. Książka rozpala ciekawość. Bez wątpienia (o czym już napomykałem) udowadnia naszą niewiedzę. Brawo!
  • O ile dość łatwo określić, czym są współczesne hominoidy, i zaliczyć ludzi do tej grupy zwierząt, to gdy w grę wchodzą szczątki kopalne, sprawy się komplikują. 
  • W istocie zapis kopalny można opisać jako księgę, z której pozostało po kilka słów na rozdział z tysięcy pierwotnie zapisanych rozdziałów. 
  • Cuvier wyniósł paleontologię kręgowców do rangi prawdziwej nauki, pokazując, jak można rekonstruować wymarłe gatunki na podstawie drobiazgowych badań ich anatomii. 
  • Cuvier był głęboko wierzącym człowiekiem i nie mógł się pogodzić z myślą, że stworzone przez Boga organizmy zostały kompletnie wymazane z powierzchni ziemi. 
  • Mam wrażenie, że okazy morotopiteka należą jednak do jednego gatunku i że mają 20 milionów lat, choć innych możliwości też nie można wykluczać. 
  • U zwierząt z prawdziwym pyskiem, w którym mieści się złożony narząd węchu, nos - można rzec - znajduje się na pierwszej linii. 
  • Okazuje się, że w zębach ssaków zapisana jest informacja o procesie ich wzrostu, choć dotarcie do niej nie jest sprawą prostą. 
  • Gryfopiteki spotykamy po raz pierwszy w materiale kopalnym w Europie i są to pierwsze hominoidy znajdowane poza Afryką.
Zdaję sobie sprawę, że dla kreacjonistów, to czysta... herezja. I to chyba o nich myśli Autor pisząc m. in. tak: "Trudność, z jaką wielu ludzi przyjmuje myśl, że szympansy mogą być bliżej spokrewnione z ludźmi niż z gorylami lub ze ludzie w ogóle są w jakikolwiek sposób związani z małpami, wynika z naszej skrzywionej percepcji, wedle której jesteśmy całkowicie odmienni od reszty zwierzęcego świata". To co dalej pisze o szympansach jest dla mnie oczywiste. Nie ukrywam, ba! pisałem o tym na tym blogu (patrz odcinek 17 tego cyklu z 7 XI 2014 r.), że jestem pod wrażeniem dokonań Rogera Fouts'a i jego pracy właśnie z szympansami. "Gdy jednak patrzymy na nie chłodnym okiem (na ile to mozliwe), staje sie jasne, że i my, i one mamy niezwykle bliskie, niemal intymne powiązania" - przekonuje niedowiarków D. R. Begun. W innym miejscu dodaje: "Nie można zrozumieć i wyjaśnić ewolucji człowieka bez uwzględnienia tych wszystkich nadzwyczajnych więzi łączących nas z wielkim małpami". Będąc w zoo (np. wrocławskim czy poznańskim) zawsze powtarzam, że idę odwiedzić: "kuzynów". Proszę zerknąć do tekstu "Wrocławski spacer (04) - ZOO", z 6 VII tego roku, tam wspomnienie z lata 1981 r.
  • Gdybym miał zgadywać, uznałbym, że gibonowate wykształciły swój szczególny sposób lokomocji niezależnie od hominidów.
  • Będziemy musieli znaleźć nowe stanowiska ze szczątkami małp człekokształtnych, by poznać lepiej ich szkielet czaszkowy i pozaczaszkowy i móc określić więzy ich pokrewieństwa. 
  • Około 13 milionów lat temu małpy człekokształtne znikają z zapisu kopalnego Afryki.
  • Pomimo pewnej liczby stanowisk ze skamieniałościami naczelnych nie mamy zatem dobrych dowodów na obecność hominidów w Afryce sprzed 10 milionów lat.
  • W czasie gdy małpy człekokształtne rozpoczynały swą eurazjatycką przygodę, obszary trzech kontynentów Starego Świata przeżywały okres tektonicznego niepokoju.  
  • W osadach sprzed 12,5 miliona lat znajdujemy szczątki małp człekokształtnych w Hiszpanii i południowej Azji i są one wyraźnie różne od tych z wczesnego i środkowego miocenu. 
  • Ewolucyjne dzieje azjatyckich małp człekokształtnych są złożone.
  • W pierwszych latach XX wieku driopitek stał się kluczowym taksonem w dyskusjach nad pochodzeniem małp człekokształtnych i człowieka.
Nigdy nie słyszałem o Egiptopitku czy Afropitku. Teraz jestem mądrzejszy, chociażby o takie doświadczenie: "Egiptopitek był, mówiąc ogólnie, wspólnym przodkiem małp zwierzo- i człekokształtnych Starego Świata, ale nie był ostatnim wspólnym ich przodkiem". A Kamojapiteka znamy? Chyba tylko bardzo wąski krąg specjalistów i miłośników małpiej prehistorii. A Rukwapitekus lub Ekembo? Pozostały po nich bardzo skromne kostne fragmenty. Paleoantropologiczne puzzle układa się z mozołem. I o tym też przekonamy się czytając "Prawdziwa planetę małp...". Śmiem twierdzić, że wielu miłośników Prokonsula gdzieś na swej drodze spotkało. Mamy ciekawą tabelę, która zestawia podstawowe informacje o pochodzeniu małp człekokształtnych. Chyba bez niej powoli zaczęlibyśmy się gubić pomiędzy kolejnym gatunkiem i  nazwą. Heliopitecus, to dla mnie kolejne odkrywanie przybysza z prawdziwej planety małp
Nie mam żadnych wątpliwości, że "Prawdziwa planeta małp...", to jak mozolne budowanie gatunkowego drzewa genealogicznego. Przesiadamy się gałęzi na gałąź. Cudowna podróż! Dla mnie z każdą strona wciągająca. Nikt nie ma wątpliwości, że przerywają je kolejne luki w czasie, coś o czym Dawid R. Begun pisze tak: "Kolejny problem jest taki, że zapis kopalny - jakkolwiek zwierający czasem nadzwyczajne skamieniałości - jest bardzo dziurawy". Brak ciągłości będzie zawsze orężem w walce przeciwników i podważaniem sensu ewolucji. Trudno, żeby Autor nie wspomniał o błędach uczonych: "...wracając do gryfopiteków: w paleoantropologii nie jest niczym rzadkim rewidowanie dawnych oznaczeń taksonomicznych, by na przykład wykazać, że dwa odrębne gatunki lub nawet rodzaje zostały kiedyś omyłkowo uznane za jeden". Śledzimy ewolucję, migrację gatunków, jak to było z higieną nawet 1 800 000 lat temu. Wykałaczki w tamtych czasach? Historia nie przestaje zadziwiać. Kolorowa wkładka fotograficzna (ale i czarno-białe zdjęcia w tekście, np. ekwatoriusa czy nacholapiteka) tylko nam w tym pomaga. Komputer sam na czerwono podkreśla gatunkowe nazwy.
"Prawdziwa planeta małp. Nowa historia człowieka", to książka, którą warto postawić na półce antropologicznej. Nie mamy takiej? To czas  taką wydzielić. Chcę to pisanie zamknąć jednym jeszcze zdaniem Autora książki, uświadamia nam one trud i ogrom pracy, jaką wkładają antropolodzy w badaniach nad naszym drzewem rodowym: "Warto zauważyć, że nasze działania przy rekonstruowaniu anatomii pokruszonych okazów przypominają pracę śledczych sądowych lub detektywów, tyle  że oni mają do dyspozycji badania genetyczne i prawo, na którym mogą się oprzeć, a my musimy polegać na własnej wyobraźni i przekonywać naszych kolegów".                                              
*https://ksiegarnia.proszynski.pl/product,74550
** https://anthropology.utoronto.ca/people/faculty/david-begun/

Brak komentarzy: