sobota, sierpnia 11, 2018

Smakowanie Bydgoszczy... (70) ulica Długa / Langestraße / Friedrichstraße

Nie bydgoszczan pewnie zadziwi bogactwo treści podanych w "Wikipedii" na temat ulicy Długiej. Dlaczego Długa? Nie ma dłuższych nad Brdą? Oczywiście, że są, ale żeby pojąć etymologię jej nazwy trzeba cofnąć się do czasów, kiedy miasto ograniczyły mury miejskie. Wtedy okaże się, że była to najdłuższa w ich obrębie arteria. Ciągnęła się wzdłuż całej południowej rubieży Bydgoszczy, od nie istniejących bram miejskich: Kujawskiej i Poznańskiej. Próżno by szukać śladów po nich. Pozostały ulice.



Wyjątkowo upalne lato usprawiedliwia fakt, że zdecydowałem się na sesję fotograficzną o dość absurdalnej porze: szóstej rano. Nie paliło niemiłosiernie słońce rządu +37°C. Do tego Długa była pusta, jak po dżumie. Kilka osób nie czyniło zamieszania, czyli nie utrudniało fotografowania. Różne są reakcje na takie czynności. Piszę z całą powagą. Spotykałem się już z różnym zachowanie i przechodniów, i lokatorów, i właścicieli posesji, które zachciało mi się uwieczniać.


Nie będę nikogo zamęczał jakimiś szczegółami architektonicznymi, ba! dogłębną historią kolejnych kamienic. To, że rodowód kilku z nich sięga XVIII w., to wieść powszechnie wiadoma, jak również to, że dla budowy wielu z minionych domów użyto cegły pozyskiwanej z rozbieranego w XIX i XX w. zamku. Stąd przy placu Kościeleckich ulica Przy Zamczysku.


Jedną z ważniejszych kamienic mijamy przy Długiej 52 u zbiegu z Jana Kazimierza. To tu Jan Teska (1876-1845) w latach 1909-1920 wydawał "Dziennik Bydgoski". To jedna z bardzo skutecznych metod walki z germanizacja w czasie zaborów. Nie zapominajmy, że 100 lat temu Bromberg był zdecydowanie niemieckim miastem. Za utrzymanie polskości w "małym Berlinie" odpowiadali ludzie tak zaangażowani, jak J. Teska.


Wiadomo, że na taką lokalizację, jak centrum miasta, mogła sobie pozwolić tylko mieszkająca tu elita. Chodzi przede wszystkim o finansjerę i burżuazję pruską (niemiecką) i żydowską. Warto zapamiętać, że tutaj nie istniała dzielnica lump proletariatu żydowskiego. Żydzi zajmowali bardzo eksponowane pozycje. Wiele domów tu zachowanych należało do tej gminy. Nie zapominajmy, że nieopodal stała synagoga, wzniesiona tu w 1884 r., a którą Niemcy zdewastowali i rozebrali na przełomie 1939/1940. Marne pozostałości, imponujące fragmenty możemy oglądać w słynnych bydgoskich Spichrzach.


Pewnie, że zawsze zadzierałem głowę ku górze. Często zapominałem, co jest na dole... Fasady, ornamenty, sztukateria. Pewnie odezwą się głosy, bo pokazuję "dziadostwo"? Taki jest bowiem koloryt ulicy: od cudownie odrestaurowanych po popadających w smutny stan ruiny kamienic. Trudno orzec: dlaczego, jaki jest ich stan prawny. Wstyd koło nich przechodzić. Zresztą poznaliśmy je od strony ul. Pod Blankami, w odcinku 59-tym tego cyklu, z 30 VII roku ubiegłego.


Nikt nie twierdzi, że trud rewitalizacji ulicy Długiej zakończono. Potrwa jeszcze ten dziwny stan. Tych kilka przykładów, to jak bicie w dzwon trwogi. A jak któryś z tych starych domów stanie się przyczyną dramatu, budowlanej katastrofy?


Z rozrzewnieniem wielu wspomina czasy, kiedy po szynach mknęły bimby, jak ta, która stoi przy skrzyżowaniu z ulicą Jana Kazimierza. Nie widzę w takich wspomnieniach powodu do ronienia łez. Przez lata jeździłem takim modelem na ul. Hutniczą 89, do miejsca mej pracy, SP 22. Komfort? W zimę drzwi, które się nie domykały, a latem ogrzewanie, którego nie można było wyłączyć? Do tego często motornicze, do których bez kija nie podchodź. Dziś to tylko  atrakcja i pamiątka po tym, jak ulicą Długą jeździły tramwaje (oczywiście najpierw konne). Nie pamiętam tego. Choć komunikację miejską (wtedy: WPK) na Starym Rynku doskonale szare komórki przechowały.


Wiele miast i miejscowości ma swoje aleje sław, gdzie ten i ów odciskał swe dłonie lub zostawiał autograf. Ma takie miejsce też Bydgoszcz. "Bydgoska Aleja Autografów" uzupełnia swój stan posiadania od 2007 r. Zasługuje na to, aby stać się samodzielnym tematem "Smakowań...". Kogóż tu znajdziemy? Oczywiście ludzi głównie związanych z Bydgoszczą, m. in.  Ireną Santor, Rafała Blechacza, Zbigniewa Bońka, Adama Sowę czy Leonarda Pietraszaka. Z bratanicą (i córką chrzestną) "Zibiego" pracowałem kilkanaście lat temu w jednej szkole.


Moja faworytka spośród kamienic, to ta pod nr 24. Ze względu na zwieńczenie. Najstarsze me zachowane zdjęcie tej budowli pochodzi z 1978 lub 1979 r. Daruję sobie reprodukowania go, bo szukam moich materiałów do tekstu "Bydgoszcz na czarno-białych fotografiach". Wtedy do nich wrócę.


Trudno, aby nie zauważyć tablic poświęconych Maksymilianowi Piotrowskiemu (1813-1875), doktorowi Janowi Bizielowi (1858-1934) i Alojzemu Stryszykowi (1904-1942). Różne okresy historyczne, różne losy - jedna ulica, przy której wzrastali, pracowali, mieszkali. To też duch tej ulicy.
Na pewno zachwycą te kamienice, które odzyskały blask i świetność minionych lat.


Ulicą Długą  docieramy od Wełnianego Rynku (właściwie okalają ją same rynki: Stary, Nowy, Zbożowy, nieopodal jest też Rybi, na który musimy prędzej czy później koniecznie wkroczyć). I tu powinniśmy stanąć i zamknąć nasze poranne wędrowanie i opowiadanie, zadzieranie głów i zerkanie pod nogi. Z wylotu ul. Długiej dostrzegamy pomnik ostatniego prezydenta miasta, Leona Barciszewskiego (1883-1939). To bardzo ważna dla historii miasta i wielu bydgoszczan postać. Ale zostawię ten epizod do innego pisania, nie koniecznie tego cyklu. Ale właśnie tu zamknijmy nasze "Smakowanie Bydgoszczy...", odcinek 70-ty. I dołączam zdjęcie z wycieczki sprzed roku. Tak, ten gaduła na tle pomnika, to ja...


Na koniec chcę zwrócić uwagę na pewien drobiazg. Możliwe, że wielu patrzy, a go nie dostrzega.  To haki wbite w ściany kamienic. To okupant hitlerowski wpadł na pomyśl, aby w Bydgoszczy stworzyć sieć linii trolejbusowej. Sprowadzono nawet wagony. plany runęły po zajęciu miasta przez sowietów w styczniu 1945 r. Pozostały wbite haki na kamienicach przy ul. Długiej. Trochę przypomina to historię planowanego sprowadzenia szeroko-torowych tramwai. Kładziono już podkłady - i nagle stop! Do dziś po mieście mkną tramwaje wąsko-torowe. Swoją drogą należałoby i im poświęcić "Smakowanie...", bo każdy skład ma swego patrona.


To nie było tylko spacerowanie po jednej, bydgoskiej ulicy, ale poznawanie historii miasta. Starczy przecież skręci Pod Blanki, aby znaleźć pozostałości murów miejskich, czy zejść jednym z przejść na jakże często opisywaną tutaj Wyspę Młyńską. Tak, ulica Długa i jej okolice, to matecznik miasta. W czasie długiej historii swego istnienia nazywała się różnie. Po niemiecku, to po prostu Langestraße, później poświęcona Fryderykowi II, jako Friedrichstraße. Smutne, że dziś zamiera. Czeka na swoje kolejne odkrycie? Oby. Handel uciekł do tzw. galerii. Po godzinie 18-tej kilka lokali i pubów zaprasza do odwiedzenia, ale ogólnie życie tu jest dość niemrawe. Szkoda.


180 zdjęć na jednej ulicy? Z tego zbioru niespełna czterdzieści. Na ile odsłoniłem uroki Długiej? Nie wiem. Rzadko mamy czas, aby obejrzeć dokładnie kamieniczkę po kamiennicze. Oddalamy czas spaceru, bo... mamy jeszcze czas? Różnie z nim może być. A jeśli się okaże, że środowy spacer był ostatnim, to co wtedy? Nie odkładajmy, zwolnijmy - bo jak mniemam warto.

Brak komentarzy: