czwartek, lipca 26, 2018

Przeczytania... (274) Jacek Leociak "Młyny boże. Zapiski o Kościele i Zagładzie" (Wydawnictwo Czarne)

Kiedy wpisywałem "do etykiety" hasła, jakie kojarzą się na pierwszy rzut oka z książką, która jest przedmiotem naszego zainteresowania, jak kamienie padały terminy: rasizm, szowinizm, faszyzm, nacjonalizm, fanatyzm. Mogło-że być inaczej?  "Młyny boże. Zapiski  o Kościele i Zagładzie" profesora Jacka Leociaka, wydane przez Czarne, to bardzo ważny głos w dyskusji dookoła straszliwej tematyki, jaką był Holocaust. Szukanie winnych i współwinnych, borykanie się z problemem odpowiedzialności za to, co wydarzyło się w czasie II wojny światowej.

To bardzo ważna książka. Nie jest jakimś odstraszającym objętościowo tomiszczem, który na samo spojrzenia zapowiada "omijaj mnie! daj sobie spokój!". Wręcz przeciwnie. Mamy przed sobą rozprawę, która  warta jest, aby się nad nią pochylić, przemyśleć poznane treści, czegoś nowego się nauczyć. "Badania Holokaustu nie polegają jedynie na opisywaniu pomocy, jakiej Polacy udzielali Żydom w czasie Zagłady. Co więcej, Holokaust nie wydarzył się tylko po to, aby Polacy mogli poinformować o nim świat i ratować Żydów" - czytamy we wstępie, które jest zaproszeniem na kolejne niespełna dwieście stron. 
 "Młyny boże. Zapiski  o Kościele i Zagładzie" powinny trafić przed nos i mózg każdego, kto chce rozumieć czym była Zagłada, jaka była rola Kościoła w tym okresie pogardy i zła. Czy nas wyleczy z pewnych stereotypów poglądowych? Nie wiem. Jeśli ktoś ma mózg z betonu, to żadne argumenty nie maja do niego przystępu. Nie jestem klerykałem, ani bigotem, oddanym ciałem i duszą papistą, ale rani mnie, kiedy bezmyślnie powiela się (kalkuje) wiedze zasłyszaną, ugruntowana tradycją rodziną. Ani nie przyjmuję miażdżącego osądu nad osobą papieża Piusa XII (1939-1958), ani ulegam hura-optymistom, którzy w każdym naszym rodu widzą sprawiedliwego wśród narodów świata (specjalnie pisane tu z małej litery).
Profesor Jacek Leociak prowadzi nas przez wieki (nazwijmy to krótkim zarysem z historii Kościoła i relacji z Żydami, judaizmem), aby przypomnieć, ale też i aby nauczyć rozumienia skomplikowanych relacji. Poczynając od pamiętnego: "Krew Jego na nas i na nasze dzieci".  Tak, cytowana jest m. in. ewangelia wg. św. Mateusza (27, 22-25). Byłby bardzo zdziwiony, gdybym tego cytatu tu nie znalazł. Nabieramy szacunku dla Autora. Żeby nie było wątpliwości: nigdy wcześniej nie zetknąłem się  z pracami pana profesora. Ze smutkiem Autor odnotowuje: "Wielu posoborowych katolików nie zna jednak tego nowego języka krwi Jezusa wylanej na Golgocie" - i powołuje sie na badania przeprowadzone w latach 80-tych XX w. w południowo-wschodniej Polsce. I chyba odważnie konkluduje: "Jak widać - przed kapłanami Kościoła katolickiego wciąż jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Oby tylko chcieli chcieć"
Śmiem twierdzić, że znajomość polskiej drogi antysemityzmu jest zapomniana. I nie chodzi tu tylko o okres choćby międzywojenny (np. getta ławkowe), ale wcześniejsze okresy, np. wieku XVIII czy XIX. Gdyby tu wrzucić cytaty ze Staszica czy innych pisarzy nagle okazałoby się, że treści, jakie powielali Niemcy (np. "Der Stürmer J. Streichera), to nic nowego, retoryka była znana na wiele dekad przed pojawieniem się pokolenia Hitlerów, Rosenbergów, Himmlerów, Goebbelsów. : "[...] wyznaczyć im w kraju po miastach dla ich mieszkania miejsca całkiem wyłączone, od domów innych mieszkańców kraju oddzielne". Getto warszawskie? Nie, to z 1815 r. I właśnie piórem Staszica. Poruszające są wyniki badań, jakie przeprowadziła pani prof. Maria Janion. Analizowała prasę polską sprzed 1939 r.: "W endeckich gazetach nagminnie pisano o Żydach per «insekty i gryzonie», «wszy», «pchły», «karaluchy», «szarańcza»,  «trutnie», «szczury» i «pająki»,  «pejsate pluskwy»". W "Kuźnicy" w 1935 pisano m. in.: "Nalewki czekają dezynfekcji [...], całe domy, bloki, ulice, trzeba burzyć. [...]. Wrzątku nie żałować, bo to wszystko brudne, zaplute, zażydzone i parszywe [...]". 
Może dla ultra-katolików,  stuprocentowych Polaków (którzy na każdym kroku badają ile Polaka w Polaku) ta lektura może stanowić natchnienie dla własnych antysemickich burd? Tego nigdy nie możemy być pewni. Choć jestem zdania, że pewien typ ludzi nigdy nie sięgnie po książki takie, jak "Młynu boże...". Pewnie, że wybiórcze potraktowanie książki może sprawić, że jeden z drugim znajdzie naukową podbudowę w przeszłości! Dziś również znajdziemy na pewno wielu zwolenników księdza Trzeciaka, księdza Piwowarczyka i im podobnych (patrz poglądy niejakiej Stefanii K.). Oto fragment poglądów tego drugiego kapłana z maja 1938 r.: "Antysemityzm niemiecki, jak każdy zresztą antysemityzm, jest reakcją na zakusy żydostwa, na jego plany i na jego zdobycze w dziedzinie kulturalnej i gospodarczej . - Gdyby w Niemczech nie było żydów, to by nie było także antysemityzmu. Antysemityzm jest zawsze skutkiem, którego przyczyną zawsze jest żydowski imperializm". Uff! Lekturą obowiązkową dla wojujących antysemitów powinien być cytowany tu list Edyty Stein do papieża Piusa XI (1922-1939). Kiedyś bardzo poważanego tu nad Wisłą, Wartą czy Drwęcą. Głos niemieckiej zakonnicy, z żydowskim rodowodem (a później ofiary Zagłady) robi wrażenie. Jak odważna postawa pastora Juliusa von Jan z Oberlenningen. Proszę zwrócić uwagę na obszerny cytat z opowiadania Szaloma Asza.
II wojna światowa okazała się czasem ogromnej próby. Bardzo szeroko opisywane są losy prymasa A. Hlonda, milcząca postawa papieża Piusa XII, zachowanie niemieckich ewangelików. Autor bardzo wnikliwie, jak na skromną objętość książki, daje nam obraz ówczesnego kleru. Zaskakująca może być dla nas treść "Sprawozdania kościelnego z Polski za czerwiec i połowę lipca 1941-go roku". Jednym zaimponuje, drugimi wstrząśnie? Jestem tego pewien: "Co do sprawy żydowskiej - trzeba to uważać za osobliwe zrządzenie opatrzności Bożej, że Niemcy, obok mnóstwa krzywd, jakie wyrządzili i wyrządzają naszemu krajowi, pod tym jednym względem dali dobry początek, że pokazali mozliwości wyzwolenia polskiego społeczeństwa z pod żydowskiej plagi i wytknęli nam drogę, którą mniej okrutnie oczywiście i mniej brutalnie, ale konsekwentnie iść należy". Skóra cierpnie. Dalej jest tylko gorzej: "Boże, że sami okupanci przyłożyli rękę do rozwiązania tej palącej kwestii, bo sam naród polski, miękki i niesystematyczny, nigdy nie byłby się zdobył na energiczne kroki, w tej sprawie niezbędne". Otwierają się nam oczy?
Bardzo pouczającą lekturą są cytowane wspomnienia Leokadii Schmidt. Ukrywała się z rodzina u pani Marii Michalskiej w Nowej Wsi koło Wołomina. W nich pojawia się znamienny opis: "Marysia w rozmowie ze mną niejednokrotnie zaznaczała, że modli się, by Bóg jej nie ukarał za to, że nam pomaga. Bała się, że po wojnie ludzie będą ją za to palcami wytykać". Zaraz przypomina mi się to, co wspominał Władysław Bartoszewski, jak ksiądz Józef Warszawski miał go napominać, że pan Bóg mu nie wybaczy, że pomagał Żydom. Jak słusznie zauważa Autor "...ważna była w czasach Zagłady zachęta pomagania Żydom ze strony zwykłego księdza (a cóż dopiero papieża!)". Proszę poczytać o księżach, którzy w swoich kazaniach używali (jak czytamy) "...tego strasznego słowa na «Ż», którego wystrzegał się  w swoich wystąpieniach Pius XII". Dalej jest poruszona kwestia niedoszłej do skutku... pożyczki Watykanu dla rzymskiej gminy żydowskiej w 1943 r.
Autor potrafi nas zaskoczyć. Cudowne refleksje na temat... kolęd, ducha bożonarodzeniowego. I coś, czego i ja nie ogarniam "Stille Nacht! Heilige Nacht!" w domu komendanta Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa. Zbawienie kogoś takiego: "...przed śmiercią wrócił na łono Kościoła katolickiego , wyspowiadał się i pojednał z Bogiem, przyjął komunię świętą i w stanie łaski uświęconej stanął ma stopniach specjalnie dla niego zbudowanej szubienicy (tuż obok domu, w którym śpiewał kolędy)". Tajemnica Miłosierdzia Bożego. staram sie ja zgłębić. Jak na razie - bez powodzenia". I znów pojawia się nam ksiądz Trzeciak i jego... denuncjacja na księdza Tadeusza Pudera. Jak zachował się ktoś z hierarchów, a jak siostra Agnes ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi  w Warszawie. Jeden Kościół, a jakże odmienne postawy. Jedność narodowa wobec Zagłady? O ile ktoś jeszcze się łudził, to książka prosfora  Jacka Leociaka obedrze go z kolejnej ułudy i mitologizacji. 
"Młyny boże. Zapiski  o Kościele i Zagładzie" mogą być dla niektórych czytelników mało strawne. Myślę o tzw. ultra katolikach. Raz po raz przecież wraca kwestia postawy nie tylko papieża Piusa XII (czytaj: milczenia w sprawie kwestii żydowskiej) czy prymasa A. Hlonda. Czytamy np. o zakusach A. Hitlera wobec Watykanu. I postawie samego papieża, stosunku do Żydów i... komunistom, "...których bał się jak diabeł święconej wody. Podobnie jak Niemcy obawiał się reakcji włoskich partyzantów (nazywał ich «komunistycznymi bandytami») na deportację. Dlatego pragnął zwiększenia kontyngentu niemieckiego w Rzymie".  Autor zestawia pewne fakt, np. artykuł z "L'Osservatore Roamno" z 1943 z wywiadem, jakiego udzielił w 1995 r. Settimia Spizzichino. Bardzo pouczająca lektura. Dwa zdania z tych źródeł: watykański tygodnik zapewniał "Różnorodna, niestrudzona działalność Piusa XII nasiliła się jeszcze bardziej ostaniami czasy w obliczu pomnożenia się cierpień tylu nieszczęśliwych ludzi"; S. Spizzichino oskarżał "...kiedy tego papieża porównują z Jezusem Chrystusem, to nieprawda. Nie uratował ani jednego dziecka. Nie zrobił nic".
Smutne, jak doświadczenia II wojny niektórych ludzi niczego nie nauczyły. Autor nie unika tematów drażliwych, a jeden zn najwalniejszych po 1944 r., to kwestia pogromu kieleckiego. Ironizuje pisząc o postawie prymasa A. Hlonda, przypomina o postawie biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego. Pokutowało cały czas w nauczaniu religii powtarzanie o Żydach, jako o mordercach pana Jezusa! Agresja wobec dzieci, które przeżyły Holocaust? Wszystko nie przeminęło wraz z okupacją. Głęboko tkwiło w umysłach. Smutne...
"Młyny boże. Zapiski  o Kościele i Zagładzie" powinny trafić do bibliotek. To będzie zimny kubeł wody na wiele głów.  Wydawnictwo Czarne dotknęło bardzo wrażliwej materii, nie uchyliło się przed wydaniem książki, która na pewno budzi pewne kontrowersje. Czy w środowiskach zainteresowanych wzbudziła dyskusje? Nie wiem. Warta jest, aby o niej mówić. Jedwabne, publikacja Jana Tomasza Grossa, postawa abp.Stanisława Dziwisza - wszystko to znajdziemy.  Warto.

3 komentarze:

  1. "Antysemityzm przejawia się rozmaicie – w ironicznej, pokrywającej niechęć pobłażliwości albo w morderczych pogromach. (…) Antysemityzm nigdy nie jest celem, zawsze jest tylko środkiem, miernikiem nieusuwalnych sprzeczności. Jest zwierciadłem wad pojedynczych ludzi, ustrojów społecznych i systemów państwowych. Powiedz mi, o co obwiniasz Żydów, a powiem ci, w czym zawiniłeś sam."

    Wasilij Grossman

    Jeremi

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pouczający cytat/motto. Może stanowić wstęp do dyskusji nad antysemityzmem. Dziękuję za jego nadesłanie.

    KN

    OdpowiedzUsuń
  3. Literatura pełna jest modrych myśli, cytatów. Problem niestety w odboiorze tychże...
    A dyskusja mogłaby być niezwykle ciekawa...

    Jeremi

    OdpowiedzUsuń