czwartek, lipca 12, 2018

Przeczytania... (273) Neil MacGregor "Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu" (Zysk i S-ka Wydawnictwo)

Ale mamy ucztę!
Do czytania!
Do oglądania!
Do przemyśleń!
Nie mogę wyjść z podziwu dla Zysk i S-ka Wydawnictwa! Dawno, a może nigdy, nie widziałem tak edytorsko przygotowanej książki historycznej! Sypię tymi wykrzyknikami, niczym koń spod kopyt na bruku jakiegoś starego miasta? Odkąd stałem się posiadaczem owych blisko siedmiuset stron, to żadna inna książka się nie liczy, choć zobowiązania pchają mnie ku różnym lekturom. Wiem jedno: długo nikt tak nie zachwyci mnie. Nie ma po prostu szans. Nad czym takie hymny?  Nad książka, której autorem jest brytyjski historyk sztuki Neil MacGregor "Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu", w tłumaczeniu Tomasza Tesznara.
Sądziłem, że będę miał do czynienia z kolejną broszurą, miękką okładką i przegadaniem na temat choćby tego, jak współcześni Niemcy pamiętają! O czym? O wszystkim? Raczej oczekiwałem pracy o Holocauście, pokoleniu uwiedzionym przez demagogię nazizmu i pewnego Austriaka, który nazywał się A. Hitler. Nic bardziej mylnego! Mea culpa!...
Mamy przepotężną panoramę historyczną, kulturową, obyczajową, ludową, której na imię "Niemcy". Trudno nie podziwiać dorobku cywilizacyjnego, jaki przez stulecia stworzyli. W jednej z gablot w miejscu mej pracy są plakaty dotyczące m. in. muzyki niemieckiej. Ze współczesnych artystów kojarzyłem tylko dwa zespoły rockowe, ale z muzyki klasycznej - wszystkich. 
Dobrze się stało, że "Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu" wyszły spod pióra brytyjskiego historyka. Spojrzenie ma inne, perspektywę, nie jest ono obciążone żadną zaszłością. Czy to znaczy, że nie ma w tym pisaniu zachwytu? Nie sądzę, aby ktoś mógł napisać takie dzieło tylko na zlecenie, bo dostaje grant czy inne wsparcie. Ogromna wiedza i pieczołowitość biją niemal z każdej stronicy. Równie dobrze można potraktować te książkę jako... traktat filozoficzny, ale też jako przewodnik po miejscach i czasie. Chciałbym bardzo móc wypuścić się w taką podróż, gdzie kroczył był od miasta A do miasta B z tym tomem. To przypominałoby "Wędrówki z Herodotem" R. Kapuścińskiego? Zapewne. Wydobywam kilka cytatów z różnych dotyczących oceny okresów historycznych, dotyczących różnych zdarzeń i ludzi. To ich wydobywanie rozświetla nam burzliwą historię Niemiec i Niemców:
  • Przy prezentowaniu czy wyjaśnianiu dziejów totalitarnego państwa, jakim była NRD, trudność tkwi w tym, że, choć istnieją dokumenty pisane, to jednak zostały celowo zredagowane w taki sposób, by nie mówiły o niczym wprost, za to ukrywały fakty i miały banalne brzmienie - doktor Regine Falkenberg.
  • W pewnym sensie zatem państwo które nazywamy Prusami, tak naprawdę przywłaszczyło sobie - niczym swego rodzaju logo - nazwę swojej najdalej na wschód wysuniętej posiadłości - profesor Christopher Clark. 
  • Patrząc z niemieckiej perspektywy, gdybyśmy w XVIII wieku udali się do Pragi, mielibyśmy nieodparte wrażenie, że wszystkie właściwie aspekty życia w Królestwie Czech wyglądały znajomo. Jego stolica żywo przypominała typowe niemieckie miasta [...] - Robert John Weston Evans.
  • Jest coś doprawdy niezwykłego w podjętej w lutym 1947 roku decyzji Sojuszniczej  Rady Kontroli Niemiec o likwidacji państwa Prusy na mocy stosownego aktu prawnego. [...] To doprawdy zdumiewające: kiedy spojrzymy na mapę współczesnej europy, Prusy po prostu w ogóle na niej nie istnieją - profesor Christopher Clark. 
  • Cesarstwo [tj. Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego - przyp. KN] widziane z zewnątrz rzeczywiście wydaje się tworem chaotycznym, zwłaszcza jeśli zajrzymy do atlasu historycznego. Mamy tam bowiem istną szachownicę różnobarwnych plam oznaczających niewielkie skrawki terytorium, rozsiane tu i tam po całej mapie - Joachim Whaley. 
  • Luter miał niewiarygodną wręcz erudycję, lecz był zarazem człowiekiem, który potrafił nawiązać kontakt ze zwykłymi ludźmi i nauczyć się ich języka, a to już cecha wyjątkowa. [...] Ojciec reformacji ukształtował swój pisany niemiecki na wzór słowa mówionego, i to właśnie okazało się kluczowe - Alexander Weber.
  • Niemieckie lasy, jakie znamy dzisiaj - rozległe bory złożone z jodeł i typowych niemieckich drzew liściastych - w tym samym stopniu co baśnie były wymysłem epoki romantyzmu. Dzisiejsze bory na terenie Niemiec powstały w dużej mierze dzięki ponownemu zalesieniu prowadzonemu w drugiej połowie XIX wieku - Steffen Martus. 
  • Sądzę, że gdyby dziś zapytać ludzi o Goethego, odpowiedzieliby, że stanowi on interesujący przykład, jak należy pokierować swoim życiem. [...] Doświadczył tak wielkich egzystencjalnych lęków, a mimo to dożył sędziwego wieku i ostatecznie zrobił w życiu wszystko, co należało - Gustav Seibt. 
  • W ramach cesarstwa niemieckiego Karol Wielki i Akwizgran, jako jego siedziba, uchodzili, odpowiednio, za założyciela Niemiec i miejsce ich narodzin, a zarazem za początek niemieckiego panowania nad Europą, a przynajmniej jej centralną częścią - Horst Bredekamp.
Nie wiem, jaki był odbiór tej książki w samych Niemczech, poszczególnych landach. Nie sądzę, aby czyjś lokalny patriotyzm ucierpiał na tym, co napisał Neil MacGregor. Nie powinien obawiać się podróży przez Bawarię czy Westfalię, Saksonię czy Brandenburgię. Obawiam się, że mogłem zatracić obiektywizm w ocenie ze względu na swe historyczne fascynacje? Czy ma na to wpływ nikłość krwi niemieckiej w moich żyłach (prapraprababka Magdalena Kuczkowska z Mąkowarska była de domo Müllerówną, córką okolicznego bogatego bauera)?
Dla mnie to spotkanie z wieloma (nie rzadko kontrowersyjnie ocenianymi w naszej, polskiej historii) postaciami. Wymienianie Ich tutaj sprawiłoby, że z mego pisania zrobiłby się mini-słownik biograficzny. Wymieńmy choć kilkoro, których wizerunki odnajdziemy na kolorowych lub czarno-białych reprodukcjach (a strona ikonograficzna tego tomu, to prawdziwe mistrzostwo świata!): Karol Wielki, J. W. Goethe, Fryderyk II, M. und K. Luterowie, H. Heine, Wilhelm I, O. von Bismarck, K. Adenauer, H. Holbein, J. Gutenberg, A. Hitler, H. Schmidt, E. Honecker. Kiedy odnajdziemy choćby popiersie carycy Katarzyny II (Niemki ze Szczecina), które znalazło się w bawarskiej "Walhalli - panteonie bohaterów narodowych", to zwróćmy uwagę na podpis "KAISERIN KATHARINA II VON RUSSLAND GEB: 1729 GEST: 1796". Autor książki dorzuca "Wielka". Okazuje się, że fakt umieszczenia tego popiersia w takim miejscu rozdrażniło Rosjan. Dodajmy od siebie, że od czasów Piotra III jego potomkowie mieli tylko szczątkowe drobiny krwi rosyjskiej w sobie. To jak z moimi Müllerami lub litewskimi antenatami. Ale jest i   n a s z   Kopernik! W XIX w. nikt nie protestował? Był czas zaborów, więc kto miał stawać w obronie genialnego m. in. astronoma.
Powtórzę opinie, jakie umieszczono na skrzydle okładki:
  • John Adamson "Sunday Telegraph": Triumf... Książka słusznie uznawana za jedną z najbardziej skutecznych i ambitnych inicjatyw w tworzeniu pamięci zbiorowej przez wiele dziesięcioleci. 
  • David Wootton "Times Literary Supplement": MacGregor daje poczucie, że tak jak każde słowo w wierszu ma swoje miejsce, tak historia nie jest jedynie zapisem zniszczenia i smierci, ale czymś, czemu możemy, niczym w układance, nadać sens.
  • Antony Beevor "Observer": Wyśmienita książka. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć dzisiejsze Niemcy. 
  • "Economist": Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu, to pozycja doskonale wyważona i starannie przemyślana, stanowiąca przy tym ważny dodatek do wszelkiego rodzaju rozważań nad kształtem nie tylko dzisiejszych Niemiec, lecz także całej współczesnej Europy.
Nie pozostaje mi nic innego, jak podpisać się pod każdą z nich. Książka Neila MacGregora ma to do siebie, że można ją czytać z każdej... strony. To nie musi być koniecznie pierwszy rozdział pierwszej części.  Można zacząć od narodowego socjalizmu lub Bismarcka, a potem poznać jaką rolę odegrał Fryderyk II (uparcie zostawiam przydomek "Wielki" dla Niemców i innych miłośników pruskiego monarchy, choć nie zapominam jak wiele zawdzięcza temuż miasto mego urodzenia, Bydgoszcz) i jak w ocenie jego dokonań różnią się współcześni Niemcy. A rola piwa i Bawarii? Podniesienie go do rangi jednego ze spoiw (u boku poezji, sztuki i kiełbasek) tożsamości niemieckiej? Odkrywcze? Zastanawiające? Cenne!
Zachętą do bycia z tym tomem będą cytaty z Autora całości, ale zaczerpnięte z każdej strony tytułowej nowej części. Stąd tylko powinno ich być sześć. a jest więcej? Takie moje czary-mary...
  • W Niemczech zarówno uwarunkowania geograficzne, jak i historyczne były zawsze zmienne i niepewne. Granice ciągle się przesuwają.
  • Kraj tak dogłębnie zróżnicowany jak Niemcy spajają w równym stopniu jego poeci, malarze, prorocy i gawędziarze, co władze poszczególnych szczebli i międzynarodowe granice.
  • Goethe, Friedrich, Luter i bracia Grimm mają swój wkład w niemiecką narodową skarbnicę świętych i świeckich opowieści łączących historię z legendą i nierzadko przyprawionych szczyptą fantazji i humoru. 
  • Pod względem politycznym Niemcy pozostawały długo symbolem luźnego stowarzyszenia i zmiennej geometrii. 
  • Rozmaite epizody z przeszłości Niemiec - jak reformacja, wojny napoleońskie czy wiosna Ludów - pozostawiły po sobie spuściznę, która przetrwała do naszych czasów.
  • Wykształcenie zawodowe i rzemieślnicze umiejętności odgrywają w Niemczech większą rolę niż w innych europejskich krajach. 
  • Gdy w roku 1871 proklamowano w Wersalu powstanie Cesarstwa Niemieckiego, Niemcy właśnie przejęli należącą dotąd tradycyjnie do Francji rolę niesfornego sąsiada innych europejskich krajów, któremu ciągle było ciasno w jego granicach. 
  • Jak sami sprawcy - i ich spadkobiercy - podchodzą do kwestii własnej osobistej odpowiedzialności? I jak wreszcie na powrót poskładać w całość swe życie, gdy utraciło się wszystko?
Zaskoczenie czytelnika historią VW Garbusa? To te smaczki, jakie nam zafundował Neil MacGregor. Jak narodziło się... białe złoto Saksonii. Tak, będzie okazja spotkania samego elektora i króla Polski w jednej osobie, czyli Augusta II (uparcie zostawiam przydomek "Mocny" dla Niemców i innych miłośników poza monarszych dokonań saskiego monarchy). A to, jak  opisano żywot wielkiego Albrechta Dürera - smaczek. Tak, każdy rozdziałem można się delektować, jak czekoladkami od Rauscha. Teraz pisząc mam włączony kanał YT i kogo słucham? "Flute Concertos" autorstwa JKM Fryderyka II Hohenzollerna! Pewnie, że jest o RFN i NRD. Nie uciekniemy od berlińskiego muru. Mam widać braki, ale nigdy nie spotkałem się z określeniem, które w oryginale brzmi: Antifaschisticher Schutzwall.
Zabrzmi banalnie, kiedy napisze, że każdy, kto chce zrozumieć niemieckość, Niemców musi posiąść tych kilkaset stron. I wczytywać się w nią. Wracać do niej, aby zrozumieć czym w ogóle była istota Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, jak narodził się trójkolorowy sztandar jaki dziś powiewa nad Niemcami (dacie wiarę, że województwo kujawsko-pomorskie ma flagę niemal identyczną z tą z czasów Hohenzollernów), jaką rolę odegrała Wiosna Ludów, czemu Bismarcka przedstawia się jako kowala, starać się wniknąć w dramat uciekinierów/wysiedleńców/uchodźców z 1945 r. Tak, przy czytaniu wielokrotnie stawiamy sobie pytania. Obruszy nas, że w Berlinie stoi pomnik Marksa i Engelsa? Dlatego dorzucam, co Wielcy Niemcy mówili, jak rozumieli niemieckość czegoś, co przecież do 1871 r. formalnie (politycznie i geograficznie) nie istniało:
  • ...niemiecki znawca sztuki, na podstawie opinii zazdrosnych sąsiadów, zapomina o swej wyższości i umniejsza wartość twego dzieła słowem "gotyckie", którego nie rozumie? A przecież powinien dziękować Bogu, że może głośno obwieścić: oto niemiecka architektura, nasza architektura! - Johann Wolfgang Goethe. 
  • Nie możemy kształcić się inaczej niż w języku naszego kraju i narodu; tak zwane nauczanie francuskie w Niemczech musi więc niejako z definicji jedynie deformować i sprowadzać na manowce niemiecki umysły - Johann Gottfried Herder. 
  • Choć jestem obywatelem amerykańskim, pozostaję jednak niemieckim pisarzem, wiernym językowi niemieckiemu, który w moich oczach jest moją prawdziwą ojczyzną [meine wahre Heimat] - Tomasz Mann. 
  • Przy tym stoję, nie mogę inaczej. Tak mi dopomóż Bóg - Marcin Luter.
  • Aby zostać mieszkańcem Walhalli, należy koniecznie być człowiekiem niemieckiego pochodzenia i mówić po niemiecku. [...] Tym zaś, co przesądza o trwaniu i istnieniu narodu, nie jest miejsce jego zamieszkania, lecz właśnie język - JKM Ludwik I Wittelsbach. 
Czy w ogóle kogokolwiek trzeba namawiać do poznawania historii Niemiec, kultury, zjawisk społecznych, gospodarczych? Jedno, co może utrudnić kontakt czytelnika z książką N. MacGregora, to jej cena. Ale za jakość trzeba ponieść ofiarę. W tym wypadku finansową. To jednak pewna inwestycja. Intelektualna. Na lata. "Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu" będą nam służyć do kresu swego posiadania w naszych księgozbiorach, a potem dla naszych następców. Jestem tego pewien. Nie cytuję tu zbyt wiele z samego Autora. Chcę to "Przeczytanie..." zamknąć opinią niemieckiego historyka i dziennikarza Michaela Martina Stürmera (rocznik 1938), zacytował ją Neil MacGregor na stronie tytułowej części szóstej pt. "Jak żyć z historią":

"W NIEMCZECH PRZEZ DŁUGI CZAS NADRZĘDNYM CELEM HISTORII BYŁO NIEDOPUSZCZENIE DO TEGO, ABY KIEDYKOLWIEK SIĘ ONA POWTÓRZYŁA".

Brak komentarzy: