poniedziałek, stycznia 15, 2018

Historia przyszła do mnie sama - 10 - skarby od Agaty

Nowy Rok, to nowe rozdania. 
Nowy Rok, to nowe odkrywania.
Takich, jak to nie da się zaplanować. Po prostu przychodzi licealistka Agata i przynosi pakunek. O jakichś medalach wspominała ostatnio. Bez żadnych szczegółów. Zostawia mi foliowy worek z kilkoma medalowymi pudełkami. Pradziadka. Znaki zapytania. Nie mogę nawet zerknąć, jakie skarby kryje. Dyżur. Nie wolno z niego zejść. Gdyby, co nie daj Panie, stałoby się pod nieobecność dyżurnego, to pierwsze pytanie prokuratora brzmiałoby: kto miał dyżur?

Wreszcie dzwonek. Można wejść do klasy. Mamy omawiać losy kampanii wschodniej w latach 1941-1943. "Свяще́нная война́" w wykonaniu Eleny Vaengi była odtworzona już dzień wcześniej. Tak, jak zerkanie m. in. do wspomnień "marszałka pabiedy", Żukowa, grzebanie w biografii Rokossowskiego, oglądanie z jakimi honorami Hitler i Ribbentrop ściskali się z Mołotowem. Ciąg dalszy? Stalingrad? Kursk? Muszą przegrać. Nie maja szans wobec skarbów od Agaty.
Otwiera się czas wojennej potrzeby w jakiej znalazł się pradziadek Agaty. Naprawdę nie wiem, jak się nazywał. Chyba prawnuczka ani razu nie zdradza personaliów. Po chwili leży przede mną kilka medali: za kampanię polską 1939 r., bitwę pod Lenino, zdobywanie ruin Warszawy i za walki o stolicę III Rzeszy, Berlin.


Prawnuczka początkowo nie potrafi odpowiedzieć na żadne moje pytanie. Nie umie uściślić faktów. Gdzie walczył pradziad w 1939 r.? Słyszę o pochodzeniu i zamieszkaniu w Bydgoszczy. Ale... No... To skoro chodzi o bydgoszczanina, to skąd wziął się medal za Lenino (1943 r.)? Stawiam dwie hipotezy: 1. zmobilizowany do Wehrmachtu walczy na froncie wschodnim i przechodzi na sowiecką stronę (a, co mi tam, powołuje się na los... Gustawa Jelenia, tak bohatera "Czterech pancernych i psa"); 2. walcząc w 1939 r. dostaję się do sowieckiej niewoli, zesłany, nie trafia do Andersa, ale mobilizuje się do armii Berlinga. 
Moje gadulstwo skutkuje! Agata piszę sms-a do... Babci, córki pradziadka. Babcia niezastąpione źródło: Ojciec urodził się na Polesiu! Jaka tam Bydgoszcz! I wszystko jasne! W 1940 r. (?) rodzina została zesłana na Sybir! Gdzie? Ten szczegół zagubiono? Nie utrwalona wiedza staje się dziurawa. Ale jest okrutne stwierdzenie: tajga! I znów wracają "Czterej pancerni..."? No, Janek Kos i Franek Wichura! 


I na tym na razie koniec odsłaniania losów tego, który bił się pod Lenino i dotarł do samego Berlina. Kolejny bohater straszliwej wojny, kolejny heroiczny (a może po prostu normalny?) życiorys. Nie czekam  tym razem na dalsze poszukiwania, jak w przypadku "pradziadka od Andersa"*. Rośnie mój podziw dla antenatów moich uczniów. Bo to ich krewni budowali wolną i niepodległą. Bez względu czy walczyli u boku Andersa czy Berlinga.  Ci, co szli po makach na wzgórze „593” i ci, co forsowali Miereje, aby dostać się do wsi Połzychy byli takimi samymi zesłańcami. Wara od dzielenia tej krwi przelewanej za Polskę! 


Zainteresowani uczniowie z innej klasy przybiegają na przerwie. Wiedzą o medalach. Nie znają szczegółów. Pochylają się nad odznaczeniami. To koledzy Natalii, tej od "pradziadka od Andersa". Na jednym  z moich kolegów (krewny, słynny kapitan Pająk, to  obrońca Westerplatte) robi wrażenie krzyż za Lenino. Najmłodszy w tej wojennej kolekcji, bo ustanowiony dopiero w 1988 r. 


A mi się marzy wystawa w gablocie odznaczeń przodków Natalii, Agaty i Adama*. Ułożyłby się niezwykły szlak losów trzech żołnierzy, niczym Muszkieterów? Będą musiały wystarczyć zdjęcia? Trudno. Wierzę, że to nie koniec. Za dzień, tydzień, rok przyjdzie kolejna osoba i odsłoni rąbek tajemnicy wojennych losów swego krewniaka.

* ciąg dalszy losów w przygotowaniu, trochę cierpliwości
**  ta historia w kolejnym odcinku tego cyklu, choć materiał Jego dotarł do mnie jeszcze w ubiegłym roku.

2 komentarze:

  1. Na pewno wspaniałe znalezisko, ale tak swoją drogą to wynieść medale pradziadka z domu? Dobrze, że trafiły w dobre - Pańskie - ręce. I nawet nie wiedziała, że jej rodzina była na Syberii? O matko, to współczesne pokolenie chyba już w ogóle w domu nie rozmawia. Dobrze, ze mają Pana.

    OdpowiedzUsuń
  2. A są tacy, i wcale nie są w mniejszości, którzy zarzucają zdradę tym żołnierzom, co za Berlingiem poszli...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.