piątek, października 20, 2017

500-lecie wystąpienia M. Lutra - 31 X 1517 r. - część I

To nie mogło się skończyć dobrze. Symonia! Nepotyzm! Dwie straszliwe choroby drążyły ciało Państwa Kościelnego! Dziwić się tylko należy dlaczego tak późno wybuchło?! Bo przecież deprawacja i sprzeniewierzenie się nauce Kościoła nie zaczęło w czasie pontyfikatu Leona X (1513-1521). Ten pierwszy Medyceusze na Stolicy Piotrowej w niczym nie przypominał swych zdeprawowanych poprzedników, jak choćby Innocentego VIII, Aleksandra VI czy Juliusza II. A jednak, to za jego czasów pewien mnich (augustianin) z Wittenbergi wywołał burzę! I mimo, że początkowo zapewniano Ojca Świętego, że to tylko banalna "kłótnia mnichów", to jednak doszło do eskalacji i wybuchu. Od czasów Jana Husa, ale i Savonaroli (obaj spaleni na stosie, pierwszy w Konstancji, drugi we Florencji).


"Jeżeli istnieje piekło, to Rzym jest na nim zbudowany" - te słowa zrodziły się w umyśle Marcina Lutra na kilka lat przed pamiętnym 31 października 1517 r. To, co miało się zdarzyć zaważyło nie tylko na życiu krnąbrnego mnicha, ale też całej Europy. 95 tez wywróciło porządek religijny i  polityczny XVI-wiecznej Europy!

1. Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiada: "Pokutujcie'', to chce, aby całe życie wiernych było nieustanna pokutą.

2. W żaden sposób nie można pod wyrazem "pokutujcie'' rozumieć Sakramentu pokuty, to jest spowiedzi i zadośćuczynienia, które kapłan sprawuje.

3. Nie chce jednak Pan rozumieć tu tylko wewnętrznej pokuty, gdyż pokuta wewnętrzna, bez zewnętrznego uśmiercenia ciała, nie jest pokutą.

4. Kara Boża trwa dopóki człowiek czyni sąd nad sobą (to jest prawdziwa wewnętrzna pokuta), a więc aż do wejścia do Królestwa Niebieskiego.

5. Papież nie chce, ani nie może odpuszczać innych kar za grzechy jak tylko te, które nałożył wedle rozumienia swego lub wedle ustaw kościelnych.

6. Papież nie może winy odpuścić inaczej, jak tylko zwiastując i upewniając, że Bóg ją odpuścił. Ponadto w wypadkach, które są zastrzeżone dla papieża do odpuszczenia. Kto by w tym względzie papieża sobie lekceważył, tego wina pozostałaby niezgładzona.

7. Bóg nie odpuszcza nikomu win, jeśli zarazem nie przywodzi go do upokorzenia się przed kapłanem, jako swoim zastępcą.

8 . Ustawy kościelne, traktujące o nakładanej pokucie, dotyczą tylko żywych i nie mogą być stosowane do umierających.

9. Dlatego też Duch Święty przychyla nam dobrodziejstw przez papieża tak, iż tenże w postanowieniach swoich zawsze pozostawał na uboczu na wypadek śmierci i ostatniej potrzeby.

10. Z tego powodu źle i nierozsądnie postępują kapłani, którzy odkładają umierającemu do czasu czyśćca pokuty kościelne. 

Należy podziwiać i docenić odwagę reformatora, że rzucił wyzwanie takiej machinie, jak Papiestwo. Pewnie, że gdyby nie pozyskał możnych protektorów (patrz elektorowie sascy) los potoczyłby się inaczej. Miał też szczęście, że młodziutki wtedy cesarz Karol V (1519–1556) dotrzymywał słowa i włos z głowy nie spadł w Wormacji zaproszonemu mnichowi. Wiemy, że później bardzo tego żałował. Nie po w czasie. Marcin Luter nie podzielił losu Jana Husa, a Karol nie okazał się wierną repliką wiarołomnego cesarza Zygmunta Luksemburczyka. 

11. Zamiana kary kościelnej na karę w czyśćcu - to kąkol, posiany oczywiście wówczas, gdy biskupi spali.

12. Dawnymi czasy kary kanoniczne nakładano nie przed, ale po absolucji, a to aby przekonać, czy żal okazany jest szczery.

13. Umierających śmierć zwalnia z pokuty; są oni prawnie wolni od wszystkich kościelnych ustanowień, bo umierają.

14. Im bardziej umierający tkwi w grzechach swoich lub brakuje mu miłości, tym większą to rodzi w nim obawę.

15. Będąc blisko bojaźni połączonej z rozpaczą, ta wielka obawa wystarcza (pomijając już inne rzeczy), by zgotować mękę czyśćcową.

16. Piekło, czyściec i niebo, są względem siebie tak różne, jak rozpacz, bliskość rozpaczy i pewność zbawienia.

17. Zdaje się być, że duszom w czyśćcu potrzeba zmniejszenia bojaźni i pomnożenia miłości. 18.Ani rozumem, ani z Pisma nie udowodniono, żeby dusze w czyśćcu znajdowały się w stanie niezdolnym do zasługi i do wzrostu miłości.

19. I to zdaje się być niemożliwe do udowodnienia, jakoby dusze w czyśćcu, przynajmniej niektóre, były pewne swego zbawienia i o nie się nie troszczyły, jakkolwiek my pewni tego jesteśmy zupełnie.  

20. Dlatego papież pod przebaczeniem kary nie rozumie odpuszczenia wszelkich kar, ale tych tylko, które sam nałożył. 

Dla ortodoksyjnych katolików Marcin Luter, to wichrzyciel,  awanturnik i... zdrajca. Odważyć się na taki czyn? Niczego go nie nauczył los florenckiego dominikanina? Jakie-że trzeba było odwagi, aby wbijać (lub w innej formie głosić) 95 tez i stanąć wobec przemożnej siły, jaką dysponował wtedy zwierzchnik Boga na ziemi? Tym bardziej, że papieże prowadzili wojny, zdobywali twierdze, upokarzali swych przeciwników, odbierali lenna, brutalnie niszczyli opozycję i wrogów!

21. Mylą się przeto kaznodzieje odpustowi twierdząc, że przez odpust papieski człowiek staje się wolny od wszelkiej kary i zbawiony.

22. Papież nie odpuszcza duszom w czyśćcu żadnej kary, którą dusze te, wedle postanowień kościelnych, w życiu tym winny były ponieść.

23. Jeżeli jest możliwe odpuszczenie wszystkich kar, to tylko względem najdoskonalszych, a więc względem bardzo niewielu.

24. Dlatego też większą część ludu oszukuje się przez bezwzględne przyrzeczenie odpustu wszystkich kar.

25. Władza, jaką ma papież w ogólności nad czyśćcem, przysługuje w szczególności każdemu biskupowi i proboszczowi w jego diecezji lub parafii.

26. Papież bardzo dobrze czyni, że nie z władzy klucza, której nie posiada nad czyśćcem, ale sposobem prośby przyczynnej udziela duszom przebaczenia.

27. Ludzkie brednie opowiadają ci, którzy głoszą, że gdy grosz w skrzynce zabrzęczy, dusza z czyśćca uleci.

28. Jest to pewne, że gdy grosz w skrzynce brzęknie, urosnąć może skąpstwo i chęć zysku; skuteczność modlitwy przyczynnej Kościoła zależy natomiast od upodobania Bożego.

29. Któż wie, czy wszystkie dusze w czyśćcu pragną być wybawione, jak nas właśnie poucza legenda o Sewerynie i Paschalisie.

30. Nikt nie jest pewny, czy jego żal był szczery, tym mniej może być pewny, czy otrzymał zupełne odpuszczenie*.

Światło, jakie rozbłysło w Wittenberdze nigdy nie zgasło! Tezy mozolnie przedzierały się do umysłów hierarchów Kościoła. Niektóre z nich przyjęto w czasie Soboru Watykańskiego II. Gro jednak zepchnięto do pozycji herezji i tkwią tam po uszy! Bez prawa na ich uznanie?
Sprawa odpustów (wszak potrzebne były ogromne sumy na przebudowę Bazyliki św. Piotra w Rzymie) dolała tylko oliwy do ognia! Brzęcząca moneta była niczym serce ogromnego dzwonu protestu. Zabił po raz pierwszy  31 X 1517 r. 500 lat temu. Smutne, że pociągnął za sobą tysiące ofiar, pożogę choćby wojny chłopskiej i tułaczkę inaczej myślących w wierze... 


Tak naprawdę niewielu zwróciło uwagę, co na drzwiach miał przybijać zbuntowany mnich. Nie zachował się oryginał dokumentu. Naukowcy spierają się, co do okoliczności jego ujawnienia, formy ogłoszenia. Drzwi wittenberskiego kościoła w XVI w. stanowiły swoistą tablicę ogłoszeń. Nie mogę odnaleźć obrazu, jak Marcin Luter zawiesza arkusz (pergaminu? papieru?). Zobaczylibyśmy gwar, ruch, zagonienie ludzi, w tle postać przybija coś do drzwi świątyni i nikogo to ie obchodzi, nikt nie zwraca uwagi. Kto w ogóle miał czas i rozeznanie w piśmie, aby stać i czytać 95 tez? Taka obszerność dzisiaj też nie wzbudziłaby entuzjazmu. 30 pierwszych tez, jakie tu cytuję chyba to potwierdzają. Gdybym "przybił" tu i teraz całość dokumentu gro czytelników uciekłoby. Niewielu pozostałoby przy ekranie komputera. Mam-że uwierzyć, ze 500. lat temu było zgoła inaczej? Nie wierzę!...

*       *       *

W kolejnych częściach tryptyku przedstawię na ile polityka ówczesnych Ojców (nie-)Świętych doprowadziła Kościół Rzymski na skraj przepaści. Bez nich Marcin Luter nigdy by nie zaistniał, a jedność Kościoła trwałaby w najlepsze. Tak, nie słyszelibyśmy o luteranach, kalwinach, anglikanach, metodystach, baptystach czy antytrynitarzach. Kościół na własne życzenie skazał się na rozkład. Trzeba było dopiero pontyfikatu Hadriana VI (1522-1523), aby z ust papieża padły słowa: "Wiemy, że w Stolicy apostolskiej już od lat istniały straszne nadużycia w rzeczach duchowych i wykroczenia przeciw nakazom Boskim, tak że właściwie wszystko jest spaczone [...]. Jaki pierwsza musi zostać zreformowana kuria, z której wyszło całe zło". Ten ostatni nie-Włoch (kolejnym będzie dopiero w 1978 abp Karol Wojtyła) zbyt krótko panował, aby uprzątnąć rzymską stajnię Augiasza...
* cytuję za portalem Luteranie pl. http://old.luteranie.pl/pl/?D=239 (data dostępu 13 X 2017)

Brak komentarzy: