niedziela, lipca 16, 2017

Spotkanie z Pegazem (102) Julia Hartwig "Piosenka kloszardów" oraz "Po prostu"

Nie planowałem też tego pisania. 
Ale czy wolno milczeć, kiedy kulturę odziera się z kolejnej Wielkości? W wieku 95. zmarła Julia Hartwig. Przyznaję, że bardziej kojarzyłem Ją z bratem Edwardem Hartwigiem (1909-2003), niż eks-mężem Zygmuntem Kałużyńskim (1918-2004). Sama o tym związku powiedziała kilka lat temu: "Nie mam dobrych wspomnień. Po prostu: zły wybór". Nie czas i pora, aby roztrząsać wątki rodzinne czy małżeńskie. Postrzegana była, jako jedna z najwybitniejszych polskich poetek. Więcej już niczego nie napisze...

Julia Hartwig (1921-2017)
Na pożegnanie Poetki wybrałem wiersz "Piosenka kloszardów":

Nie jesteśmy żebrakami my którzy pragniemy pożywienia
my ptaki które nie sieją i nie orzą
my towarzysze lilii której nikt nie odziewa
Daj nam chleba Panteonie wieżo Eiffla
i ty kopuło Instytutu i ty moście Beaux Arts
bo kochamy was a zadaniem miłości jest żywić
Niech nas przytuli ławka w parku
i niech ogrzeje krata metra na chodniku
kiedy dni coraz chłodniejsze
i powietrze bodzie nas ostrymi kantami kryształu
w których odbija się jesienne słońce
Postanowiliśmy żyć nie oglądając się na wasze troski
krzepiąc się najtańszym winem
i odpadkami którymi gardzi miasto
my zarośnięci i niedomyci
my staruszki grzebiące w wiadrach na śmieci
my którym nie brak czasu na rozmowy
my podróżni bez bagażu wyzbyci ambicji i przyszłości
którzy nie chcemy kupować ani posiadać
którzy przykrywamy się gazetami nieciekawi ich treści
i przewiązujemy buty sznurkiem
my którzy patrzymy spod zapuchniętych powiek
kiedy biegniecie rankiem do biur i sklepów
ciągnąc za sobą chmurę lawendowej wody
zawsze spieszący się zawsze spóźnieni

Ten wiersz zadebiutował w tomie "Czułość" równe ćwierć wieku temu, w 1992 r. Wiem, że w tym cyklu pojawia się z reguły tylko jeden wiersz. Robię dziś wyłom i kładę tu jeszcze "Po prostu":

Na wszystko przyjdzie pora
Ale nie przyjdzie czas wskrzeszenia pierwszych nadziei
i pierwszych miłości
ani utrwalenia w słowach tego co przebiega ci przez głowę jak wiatr
i bywa przeczuciem jakiejś ważnej prawdy
lecz umyka tak szybko jakoby swawoliło
Przychodzi jednak nieodwołalnie pora
kiedy po kolei tracić zaczynasz wszystko co kochałeś
i wszystkich którzy odchodząc stąd
nie wyjawiają ci czy odchodzą zawiedzeni
Przychodzi ten czas
a ty przyjmujesz go bez wstydu i pokory
ot tak po prostu

Adam Michnik ocenił tę poezję: "Jej wiersze to dla mnie jak szept przyjaciela. W imponujący sposób pisarka potrafi przekraczać granice między poezja i prozą".  Mąż, Artur Międzyrzecki (1922-1996), napisał o swej żonie Julii:

"PODOBNO NIE UCHODZI TAK MÓWIĆ I PISAĆ, ALE - PO DOJRZAŁYM NAMYŚLE - CHCIAŁBYM RÓWNIEŻ JĄ ZALICZYĆ DO TEGO PIĘKNEGO GRONA OSÓB ZAWSZE Z SOBĄ TOŻSAMYCH. NIE ZNAM NIKOGO, O KIM MÓGŁBYM Z TAKIM PRZEKONANIEM POWIEDZIEĆ: POEZJA UOSOBIONA".*

* wszystkie cytowane wypowiedzi za  http://culture.pl/pl/tworca/julia-hartwig (data dostępu 15 lipca 2017)

2 komentarze:

  1. Była żoną KAłużyńskiego? On chyba rzadko prał swoje marynarki. A ona taka elegancka. O Hartwig był kiedyś wywiad w Wyborczej. W każdym razie boleję nad tym, że poezja Hartwig nie była omawiana ani w liceum, ani nawet na studiach polonistycznych.
    Ten wiersz o kloszardach nawiązuje oczywiście do cytatu z Biblii. Wydaje mi się, że my, ludzie współcześni rzadko kiedy widzimy siebie jako te lilie, które nie sieją i nie orzą, że my chcemy wszystko sami, kształtować swój los. A jak się nie da, to depresja. To jest cytat bardzo ważny dla mnie w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie pisała.
    Chociaż dużo w tej twórczości smutku, goryczy...
    Przemijanie dotyka wszystkich.Bronić się przed nim obrazem zapisanym w pamięci, różą zasuszoną pomiędzy stronicami książki, stofami ukochanego wiersza...
    Mój ulubiony,autorstwa J.Hartwig, to "Echo".

    Shanti

    OdpowiedzUsuń