poniedziałek, kwietnia 24, 2017

Przeczytania... (210) Jonathan Mayo i Emma Craigie "Ostatni dzień Hitlera" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)

"Hitler siedział przy stole w sali konferencyjnej bunkra Führera, pochłonięty lekturą zapisu wiadomości radiowej, obwieszczającej śmierć Mussoliniego. Wieść o śmierci Il Duce usłyszał przypadkowo ordynans próbujący dostroić krótkofalowy odbiornik radiowy. [...] Myśli Hitlera niezwłocznie zwróciły się ku następującej kwestii: kiedy powinien popełnić samobójstwo? Nie porzucił jeszcze całkowicie nadziei, że do Berlina może dotrzeć odsiecz" - tak nastrój 29 kwietnia 1945 roku (prababka Katarzyna kończyła tego dnia 69. lat) oddają w książce "Ostatni dzień Hitlera" Jonathan Mayo i Emma Craigie. Książka ukazała się dzięki staraniom Wydawnictwa Prószyński i S-ka w tłumaczeniu Adma Tuza. Rewelacyjne dopełnienie serii, jaką raczy nas Prószyński i S-ka od lat (patrz "Przeczytania..." - odc. 47, 73, 115, 132, 154). Będzie to banalne określenie, wiem, ale napiszę je tu: każdy tom otwiera nam drzwi do innej historii III Rzeszy. Niestety nie każdy z posiadanych przez mnie egzemplarzy znalazł swe miejsce w "Przeczytaniach...". Nad czym bardzo, bardzo ubolewam.
Nie wiem, która to już książka dotycząca Adolfa Hitlera (1889-1945), jaką trawię. "Kolejna" - to najbezpieczniejsza odpowiedź. Zabieram się do jej opracowywania w dość ciekawym momencie. Może uda mi się publikacja do 20 kwietnia? Na pewno do 2 maja. Nie wierzę w opowieści (karmi nią nas m. in.  jeden z kanałów filmowo-historycznych) o ucieczce z oblężonego Berlina Führera. Książka  J. Mayo i E. Craigie stara się (zresztą nie ona jedna) odkryć przed nami sekrety tego, co wydarzyło się w bunkrze w dniach 29 i 30 kwietnia 1945 r. Na ile, to co czytamy jest dla nas odkrywcze przekona się każdy, kto sięgnie po "Ostatni dzień Hitlera". Stawiam zakład, że zawsze znajdzie się to  c o ś  , o czym nie mieliśmy pojęcia. 
Zawsze w takich sytuacjach szukam... człowieka. Również tego: ile było człowieka w człowieku, który nazywał się Adolf Hitler? Pamiętamy falę oburzenia po filmie O. Hirschbiegla "Upadek" (z interesującą rolą B. Ganza, jako Hitlera). "Ostatni dzień Hitlera" wpisuje się w ten sam czas. Zresztą tu też spotkamy bohaterów tego filmu, np. Traudl Junge (1920-2002). Można dokonać swoistej konfrontacji: jak fabuła ma się do sumiennej pracy historyka lub Autorów (mamy podpowiedź, że J. Mayo jest dziennikarzem BBC, a E. Craigie brytyjską powieściopisarką) takich książek, jak ta właśnie.
Kiedy dociera do mnie kolejna przesyłka pocztowa z książką, z której spogląda na nas Adolf H. budzi to... niepokój mojej małżonki. "Ile można?" - pada niemal fundamentalne pytanie. A ja rozkładam ręce i odpowiadam: nie wiem. "Ostatni dzień Hitlera" nie jest tylko zapisem bunkrowych przeżyć tych, co zamknęli pod kancelarią Rzeszy razem ze swoim Führerem.I za taka robotę jestem wdzięczny spółce autorskiej. Rozproszone opisy, relacje nagle spotkamy na blisko trzystu sześćdziesięciu stronach. Bynajmniej nie nudnej relacji, narracji, li tylko cytatów.
"Ostatni dzień Hitlera" ma tę przewagę na wieloma innymi książkami tej tematyki, że możemy do niej "wpadać" nie koniecznie chronologicznie. Oczywiście czytamy ją od deski do deski, ale później... Później możemy "odwiedzać" ją, jak nam się zechce. Ja tak robię. To jedna z tych książek, która z czasem staje się niezbędnikiem nauczyciela. I ja tu zostawię kilka cytatów: z walk poza Berlinem (i to chwilami bardzo odległych miejsca, jak... Pacyfik) i tego, co działo się w samym Berlinie, otoczeniu oblężonego Hitlera...

 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Poza Berlinem:


Joseph McNamara, żołnierz na USS: "Anthony", wybrzeża Okinawy: "...jeden Japoniec uderzył w wodę tak blisko nas, że jego ciało wyrzuciło na przednie wyrzutnie torpedowe. Tam go znaleźli ludzie; był cały pokryty szmacianymi laleczkami, amuletami itp. Natychmiast wrzucili go do wody - stada rekinów, które stale kręcą się wokół nas, rozerwały go na strzępy".
Richard Dimbleby, dziennikarz BBC, po wizycie w KL Bergen-Belsen: "Musisz tam pojechać i to zobaczyć, ale nigdy nie zmyjesz tego odoru z rąk ani nie wymażesz tego obrzydlistwa z pamięci. Właśnie podjąłem decyzję... Muszę dokładnie opowiedzieć całą prawdę, w każdym jej szczególe, nawet jeśli ludzie mi nie uwierzą. To oburzające... oburzające".
Akim Popowiczenko, oficer Armii Czerwonej, list do żony: "Dziś wreszcie udało mi się wysłać Ci paczkę z wartościowymi przedmiotami... tyle tkaniny jedwabnej i wełnianej, sam nie pamiętam, ile metrów... są i jedwabne pończochy dla ciebie, chyba z osiem par, oczywiście nowe, a także damskie bluzki z jedwabiu... będziesz najbogatszą kobietą w Smile. Poważnie".
Audrey Hepburn, wojenne wspomnienie: "Bulwy tulipanów. To brzmi okropnie. Bulw nie zjada się tak po prostu. W rzeczywistości z tulipanowych bulw robi się doskonałą mąkę, istny luksus, z której można piec cista i ciastka".
Robert Wannop, pilot lancastera, w pamiętniku o locie nad Holandią: "Dzieci wybiegły ze szkoły i z podnieceniem wymachiwały rękoma [...]. W samolocie nikt się nie odzywał. To nie była pora na słowa. W oczach trochę mi się zamgliło. Może to deszcz osiadł na szybie z perspexu, a może nie. Na jednym budynku wymalowano białą farbą olbrzymimi literami napis: «DZIĘKUJEMY WAM, RAF»".
Clara Milburn, matka jeńca wojennego, w swoim pamiętniku:  "...w Berlinie burzy się ulicę po ulicy i dom po domu. Niemcy codziennie giną tysiącami i ich cierpienia muszą być koszmarne, ale jak niepotrzebnie przysporzyli cierpień innym - i wcale tego nie żałują".
Brytyjski jeniec, uwolniony przez Amerykanów: "Niech Bóg błogosławi tych sukinsynów... po pięciu latach wreszcie na wolności. W następna niedzielę może będę już w domu".
David Eichhorn, rabin, więzień KL Dachau, z listu do domu: "Staliśmy z boku i przyglądaliśmy się, jak biją tych strażników na śmierć... patrzyliśmy na to mniej poruszeni, niż gdyby bito psa".
Komandor-podporucznik Patrick Dalzel-Job, brytyjskiej marynarki wojenne, o swoich podwładnych: "Wydawało mi się, że armia, która miała walczyć w imię zasad, nie może sobie pozwolić na to, żeby żołnierze dorabiali sobie tradycyjnymi metodami, to jest grabieżą i gwałtem".
Lieselotte G., w pamiętniku o okrucieństwach Sowietów: "Zeszłej niedzieli w naszym okręgu setki ludzi popełniły samobójstwo. Nasz pastor zastrzelił żonę, córkę i siebie, bo Rosjanie włamali się do ich piwnicy i zaczęli to robić z jego córką. Nasza nauczycielka, panna K., powiesiła się, gdyż była w partii nazistowskiej. [...]  Pomyślałam, że gdyby wziął mnie jakiś Rosjanin (...) przerwałabym ciążę, nie chciałabym wydać na świat rosyjskiego dziecka".
Stuart Hibberd, dziennikarz BBC, o egzekucji B. Mussoliniego: "Zastrzelono go jak psa razem z członkami jego rządu, a zwłoki wystawiono potem w Mediolanie na widok publiczny, wywieszone jak indyk na targu w Boże Narodzenie".
Benedict Alper, amerykański żandarm, list do żony: "...kochanie, straciliśmy czas, jaki mogliśmy spędzić razem, tyle sposobności, żeby się kochać, choć nie samą miłością, bo ona, wprost przeciwnie, jest jeszcze silniejsza niż przedtem. Na pewno nigdy już nie będziemy uważać się wzajemnie za coś oczywistego i obiecuję, że już nigdy nie będę nietaktowny ani wybuchowy, ani nie będę robił żadnych głupstw, które od tamtego czasu tyle razy sobie wyrzucałem".
Dr Hans hrabia von Lehndorff z Królewca, o stosunku do Sowietów: "Stopniowo przyjmuje się postawę tresera lwów... Okazać strach oznacza wypaść w ich oczach jak najgorzej, a to w widomy sposób prowokuje ich do ataku. Z drugiej strony zuchwałość może wysłać człowieka w zaskakująco długą drogę...".

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

 W Berlinie:

Adolf Hitler, kanclerz III Rzeszy: "Nie wpadnę w ręce wrogów pragnących nowego, zorganizowanego przez Żydów spektaklu dla rozrywki rozhisteryzowanych mas. Wobec tego postanowiłem zostać w Berlinie i tam wybrać dobrowolną śmierć w chwili, gdy się przekonam, że rezydencja Führera i kanclerza nie da się dłużej utrzymać...".
Magda Goebbels, list do syna Haralda Quandta: "Świat, który nastanie po narodowym socjalizmie, nie jest wart tego, by w nim żyć. Dlatego sprowadziłam tu także dzieci. Są za dobre, by żyć takim życiem, jakie przyjdzie po nas, więc miłosierny Bóg zrozumie, jeśli sama je uwolnię od takiego losu...".
Heinz Linge, SS-Obersturmbannführer, kamerdyner Führera, fragment rozmowy telefonicznej: "...nie mogę ci powiedzieć przez telefon, ale to nie żart. Potrzebujemy dwieście litrów benzyny, które trzeba jak najszybciej dostarczyć pod wejście do bunkra Führera. Zrób, co tylko się da, żeby to dostać".
Joseph Goebbels, do  Traudl Junge: "Panno Junge, Führer chce, żebym opuścił Berlin! Rozkazał mi objąć kierownicze stanowisko w nowym rządzie. Ale ja nie mogę. Nie mogę wyjechać z Berlina. Nie mogę opuścić Führera! Jestem gauleiterem Berlina. moje miejsce jest tutaj. Nie ma sensu żyć dalej, skoro Führer umrze...".
Martin Bormann, SS-Obergruppenführer, szef kancelarii NSDAP, w swoim pamiętniku: "Hitler i Eva Braun wzięli ślub. Führer podyktował swój polityczny i prywatny testament. Zdrajcy Jodl, Himmler i generałowie porzucają nas dla bolszewików. Znowu huraganowy ostrzał. Według informacji nieprzyjaciela Amerykanie wdarli się do Monachium". 
Armin Lehmann, goniec, Hitlerjugend: "Jeśli salwy rakiet z katiuszy uderzyła w pobliżu, często ogarniała człowieka ślepota i straszna dezorientacja. Był to najniebezpieczniejszy moment. Trzeba było z miejsca poderwać się na ogi, w przeciwnym razie można było zginąć od następnej salwy. Przejście przez ulicę w odkrytym terenie stało się grobowa otchłanią".  
Traudl Junge, sekretarka Führera, o dzieciach Goebbelsów: "Były czarujące, dobrze wychowanymi dziećmi o naturalnym zachowaniu. Nic nie wiedziały o czekającym je losie, a dorośli robili, co w ich mocy, żeby utrzymać je w nieświadomości... Tylko najstarsza Helga czasami miewała smutny, świadomy wyraz dużych, brązowych oczu". 
Eva Hitler urodzona Braun, żona Führera: "Chcę być piękna po śmierci... Zażyję truciznę".
Prof. Ernst Schenck, lekarz SS, o oczach Führera : "...wilgotną, jasnobłękitną porcelanę, połyskującą w istocie bardziej szarością niż błękitem (...) zamglone jak skórka miękkiego, dojrzałego winogrona". 
Ruth Andreas-Friedrich, wpis w pamiętniku: "Ulice są wyludnione. nie ma już ulic. To tylko zdemolowane rowy wypełnione gruzami między rzędami ruin. Jacy ludzie tu mieszkali? Wojna starła ich z powierzchni ziemi".
Piotr Ziewieliow, żołnierz sowiecki o walkach w Berlinie: "Jutro jest 1 maja i wtedy skończę ten list do Ciebie, a tu tymczasem grzmią działa, robią frycom piekło, więc wszystko idzie dobrze... nie ma czasu na sen, walimy w nich i walimy, na szczęście nie brakuje nam pocisków".


<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Wielcy tamtego świata:  

Józef Stalin, na temat gwałtów czerwonoarmiejców: "A zatem wyobraźcie sobie człowieka, który bił się (...) przez tysiące kilometrów od własnego zniszczonego kraju, który maszerował po martwych ciałach swoich towarzyszy i swoich najbliższych! Jak taki człowiek może reagować normalnie? I cóż jest takiego strasznego w tym, że po takich okropnościach zabawi się z kobietą?".
Winston Churchill, o sojusznikach: "Jedyną więzią łączącą zwycięzców jest ich wzajemna nienawiść".  
Harry Truman, o dziennikarzach w liście do matki i żony: "Mam nadzieje, że nikt się Wam za bardzo nie naprzykrza. To okropna - mówię poważnie, okropna - uciążliwość: należeć do rodziny prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dziennikarze prześladują każdego krewnego, o którym kiedykolwiek słyszałem...". 
Generał Dwight David Eisenhower, do żony o synie Johnie: "Gdybym nawet nieznacznie lub pośrednio interweniował w jego sprawie, powziąłby do mnie urazę do końca życia...". 

Do tekst wgryzł się błąd. W miejscu, gdzie czytamy o odnalezieniu w kopalni soli w Weimarze m. in. trumien Fryderyka II (i jego ojca) oraz feldmarszałka/prezydenta Paula von Hindenburga (i jego żony) podano, że odkrycia dokonał rzeźbiarz Walter Hancock. Otóż ów nazywał się: Walker K. Hancock (1901-1998).
Spodziewaliśmy się  spotkać w tej książce Johna F. Kennedy'ego, George Orwella czy Audrey Hepburn? Wzmianki o Ch. Chaplinie czy W. Disneyu?  Ja - na pewno nie. I to są te smaczki książek, na które zwracam zawsze uwagę. Bez drobiazgowej pracy Jonathana Mayo i Emmy Craigie nie mielibyśmy pojęcia o uwikłaniu tych ludzi w to, co masakrowało Europę i Świat w latach 1939-1945. Na szczęście Autorzy nie ograniczyli się do  samego Berlina. Nie musimy przyglądać się tylko, jak osaczone stado wierchuszki III Rzeszy dycha po metrami ziemi i betonu. Proszę nie pominąć dramatu kapitana lotnictwa Alexandra Jeffersona. Wstrząsająca lekcja czym był rasizm w 1945 r. w USA.
"W całym Berlinie mieszkańcy niszczyli dowody wszelkich związków z nazistami. Plakaty i zdjęcia Führera gnieciono i wyrzucano między zalegające ulice gruzy. Kobiety wyrzucały fotografie ukochanych mężczyzn, ponieważ byli na nich ubrani w niemieckie mundury wojskowe" - na koniec oddaję głos Autorom. Nie wyobrażam sobie ogromu pracy, jaki trzeba wykonać, aby znaleźć te wszystkie relacje, zapiski. Przeanalizować. Kwerenda, nawet jeśli prowadzona via Internet nie jest banalną sprawą. Sam, kiedy pracowałem nad własna pracą magisterską musiałem odwiedzić archiwa w Warszawę, Krakowie, na szczęście Wuj wsparł mnie we Wrocławiu. "...niemieccy obrońcy nie byli w stanie powstrzymać kolumny czołgów i ciężkich dział, wjeżdżających mostem Moltkego do centrum miasta. Przy wsparciu owych wielkich dział Rosjanie systematycznie opróżniali otaczające plac budynki, żeby odciąć niemieckich obrońców w operze Krolla i samym Reichstagu" - czytamy dalej. Widok upadającego Berlina musiał być niezwykły. Już w listopadzie 1939 r. A. Hitler zapowiadał: "Możemy zostać zniszczeni, lecz w takim wypadku pociągniemy za sobą cały świat - świat w płomieniach". No i ciągnął...
Nikt nie zaprzeczy, że dramatyzm sytuacji w berlińskim bunkrze (doskonale ukazany w/w filmie  O. Hirschbiegla) jest upiornym zwieńczeniem morderczego szaleństwa jakim była III Rzesza. Nie potrafię zdobyć się na jakiś najdrobniejszy odruch współczucia dla dryfujących ku zagładzie oficjeli. Sami odczłowieczyli się w moich oczach. Trudno jednak obojętnie przejść wobec słów, jakie Eva Hitler wypowiedział do sekretarki swego męża: "Proszę zrobić, co w pani mocy, żeby się wydostać. Być może to wciąż wykonalne. I proszę pozdrowić ode mnie Bawarię". Czy T. Junge zrobiła to? Nie wiemy. "Mein Führer, wciąż jeszcze można uciec. Może pan nadzorować przebieg wojny z Obersalzbergu. Artur Axmann może zorganizować eskortę Hitlerjugend, która bezpiecznie wyprowadzi pana z Berlina. Mein Führer, błagam, niech pan to rozważy..." - ta żarliwa mowa, to sam dr J. Goebbels. 
O 15,30 dnia 30 kwietnia padł samobójczy strzał. Dziesięć minut później Heinz Linge osobiście wszedł do gabinetu. "Hitler strzelił sobie w prawą skroń. Jego głowa opierała się o ścianę. [...] Eva siedziała po prawicy Hitlera z nogami wyciągniętymi na sofę [...] Na niskim stoliku przed nimi leżało mosiężne pudełeczko, w którym trzymała swoją fiolkę z cyjankiem. Jej twarz wykrzywiał grymas wynikły z działania trucizny" - relacjonują Jonathan Mayo i Emma Craigie. 
To prawie koniec tej opowieści. Gdybyż to była fantazja. Ale tak, jak wiem, nie jest. Ciekawym dopełnieniem dramatu dwóch dni jest rozdział  "Po kwietniu 1945 roku...", czyli okazja poznania dalszych losów głównych sprawców, świadków, uczestników. Jonathan Mayo i Emma Craigie swoją książką "Ostatni dzień Hitlera" (Wydawnictwa Prószyński i S-ka) pozostawiają nam rys rozsypującej się III Rzeszy, nie tylko dogorywającego Berlina. Obraz tego politycznego bankructwa ideologii nazistowskiej powinno krzyczeć do nas "NIGDY WIĘCEJ!". Czy jednak demony przeszłości nie wydostają się na powierzchnię współczesnej nam europy, ba! Polski? W tej historii na szczęście zło zostało zdruzgotane! Warto o tym wciąż przypominać. Oby obraz ginącego Berlina i niemieckich/faszystowskich/nazistowskich paladynów stał nam przed oczyma, a szczególnie tym, którzy dziś drą się na ulicach w imię ohydnej ideologii, która nadal każe wartościować ludzi ze względu na kolor skóry, pochodzenie, rodowód! "NIGDY WIĘCEJ!" - niech woła do nas, nie tylko z racji 72. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie.

PS: To "Przeczytanie..." pozwalam sobie dedykować pamięci mego bydgoskiego dziadka, Stanisława (II) Grzybowskiego w 107. rocznicę urodzin, jaka przypada właśnie dziś, 24 IV.

4 komentarze:

  1. Postać Hitlera tyle samo fascynująca co przerażająca.
    Wojna jaką rozpętał,to dramatyczny czas.Jednak z recenzji również wynika, iż ludzie mają niezwykłe zdolności adaptacyjne i dla każdego z osobna ,nawet takie dramatyczne chwile,mogą znaczyć co innego.
    Czytając cytaty,o okropieństwach w obozach, o pragmatycznym podejściu zwycięzców,po listy pełne tęsknoty za najbliższymi, kolejny raz mogę stwierdzić,że ludzie to niezwykły gatunek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo groźny dla siebie gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt.Może być desyrukcyjny.
    Jednak bywa konstruktywny i wtedy potrafi zadziwiać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Źle pojęte konstruktywizm prowadzi ku III Rzeszy, dyktaturze i zagładzie. Ogólnie doświadczenie 1945 r. powinno przypominać, że na czele takich państw stają tchórze, którzy w dziejowej chwili raczej uciekają od odpowiedzialności za swe zbrodnie.

    OdpowiedzUsuń