poniedziałek, listopada 21, 2016

Na 100 rocznicę śmierci cesarza Franciszka Józefa I - 21 XI 1916 r.

"Świadomość własnego dobra i sumienie innych narodów, chrześciańsko-cywilizacyjną myślą przejętych, nie dozwoli, aby Austrya w pełnieniu tego posłannictwa stała odosobnioną.


Takie posłannictw było udziałem naszym przez długie wieki. Bez obawy więc odstępstwa od myśli naszej narodowej, z wiarą w posłannictwo Austryi i z ufnością w stanowczość zmian, które Twoje Monarsze słowo jako niezmienny zamiar wyrzekło, z głębi serc naszych oświadczamy, że przy Tobie, Najjaśniejszy Panie! stoimy i stać chcemy.

Z całego też serca, w uczuciu niezachwianej wierności, wołamy: Oby Bóg, Ciebie, Najmiłościwszy Cesarzu i Królu nasz! ochraniał i błogosławił!" - to fragment pamiętnego Adresu Sejmu Galicyjskiego do Jego Cesarskiej Wysokości  Franciszka Józefa I (1830-1848-1916) z 10 grudnia 1866 r. Monarchia Habsburgów (de facto linii lotaryńsko-habsburskiej) dopiero, co poniosła kolejną militarną porażkę! 3 lipca tego roku Prusy na polach bitwy pod Sadową / Schlacht bei Königgrätz zmasakrowały hegemonię austriacką wśród państw niemieckich. Odwieczna rywalizacja między Berlinem a Wiedniem dobiegła końca, na nie korzyść tego drugiego.

Franciszek Józef I sam sobą tworzył epokę. Panował 66. lat. Całe pokolenia rodziły się, dorastały, dojrzewały, doroślały, umierały w blasku Jego majestatu. Przez tyle dziesięcioleci świat zmienił się diametralnie, a w Wiedniu był ON -  C E S A R Z !


Ktoś napisał, że życie nie oszczędziło Kaiserowi żadnych klęsk i upokorzeń. Ciosy spadały na Niego, jak gromy z nienawistnego nieba? Czy naprawdę wszystkie najczarniejsze siły postanowiły zjednoczyć się, aby niszczyć ten zdawało się uporządkowane i podporządkowane etykiecie życie? Ale może właśnie tak musiało być, skoro 18-letniego młodziana na tron wciągnął wir Wiosny Ludów?


Nie wiadomo, które ciosy okazywały się straszliwsze, te prywatne czy polityczne? Że polityka przenikała, wdzierała się w to życie, to chyba jasne. Przypomnę tylko trzy daty: 19 VI 1867 r. - rozstrzelany został cesarz Meksyku, Maksymilian I;  30 I 1889 w Mayerlingu wraz ze swą kochanką ginie arcyksiążę Rudolf; 10 IX 1898 r. w Genewie zamordowana została cesarzowa Elżbieta! Śmierci: brata, jedynego syna i następcy tronu, żony. A do tego kłopoty z rodziną, która rozpełzywała się, jak niesforne karaluchy! Pruła się jedność domu wiedeńskiego! Bezpowrotnie!


Mars odwrócił swoją twarz od Cesarza w 1859 i 1866 r. Krok po kroku kurczyło się panowanie nad Italią (Lombardio-Wenecją), by utracić ją ostatecznie. A do tego wspomniany cios z lipca 1866!... Dał ułudę, że rozpętanie Wielkiej Wojny przywróci prestiż Austro-Węgier (dualistycznej od 1867 r. monarchii)? Nigdy się nie dowiemy, jaki bilans życia zrobił sam przed sobą Cesarz nim zgasł ostatecznie sto lat temu.


Ale nie zapominajmy, że czasy Franciszka Józefa I, to era walca! Johann Strauss-syn! "An der schönen blauen Donau"! Dla nas Polaków czas Matejki, Malczewskiego, Wyczółkowskiego, Wyspiańskiego! Do tego dorzućmy: Wróblewskiego, Olszewskiego, Askenazego, Szujskiego, Balzera!


"Wszechmogący nie pozwala, by bezkarnie stawiano mu wyzwanie. Siła wyższa przywróciła porządek, którego ja, niestety, nie umiałem utrzymać" - to znamienna reakcja Franciszka Józefa I na wiadomość, co stało się w Sarajewie 28 VI 1914 r. Następca tronu Franciszek Ferdynand z małżonką Zofią zostali zamordowani przez serbskiego zamachowca. O Karolu, który zastąpił zabitego arcyksięcia wyraził się: "Jest ulepiony z dobrej gliny i będzie umiał sobie poradzić". Nie, nie poradzi. Co najwyżej będzie asystował pogrzebowi habsburskiej monarchii już za dwa lata, w listopadzie 1918 r.


To nie przypadek, że ten okolicznościowy wpis zacząłem od słynnego adresu (poddańczego?). Trudno powiedzieć, jak wyglądałby los Polaków pod innym panem po 1866 r. Wprawdzie nie powstała nigdy monarchia trzech narodów (Austro-Węgry-Polska), ale i tak szeroka autonomia, jaką cieszyli się żyjący w Galicji Polacy nie miała sobie równych pod żadnym innym zaborem. Rozpisywać się o tym szeroko nie myślę. Miłość do Cesarza czuć w Małopolsce i ziemi żywieckiej do dziś! Przykładami choćby obrazy J. Kossaka czy T. Ajdukiewicza (patrz poniżej), ba! dawna etykieta z wody "Żywiec-Zdrój".


Franciszek Józef I zmarł 21 listopada 1916 r. tuż po godzinie 21. Pałac Schönbrunn był świadkiem jeszcze dwóch wydarzeń tej nocy. Córki zmarłego, Gizela i Waleria, pokłóciły się o... ojcowski sygnet! Trudno sobie nawet wyobrazić, jak obie ściągały go i nakładały na martwy palec, by znów ściągać? Ta gorsząca scena burzyła powagę chwili! Sygnet jednak pozostał na palcu zmarłego Cesarza. Drugie zdarzenie zasługuje na podkreślenie: następca tronu, a właściwie już cesarz Karol I zaprosił do pałacu Katarzynę Schratt... To ta dama zostawiła na piersi Franciszka Józefa dwie białe róże.

Brak komentarzy: