wtorek, sierpnia 30, 2016

Przeczytania... (163) Marcin Kula "Naród, historia i... dużo kłopotów" (Wydawnictwo Universitas)

"Historia weszła do parlamentów. Na całym świecie podejmują one obecnie uchwały chwalące lub krytykujące wydarzenia dziejowe oraz, co gorsza, dopuszczające jedną wersję historii. Czasem ustawowo wręcz grozi się karami za powiedzenie czegoś innego" - nie myślałem, że wrócę do książki profesora doktora Marcina Kuli (patrzy "Myśli wygrzebane", odc. 56 z 20 XII ubiegłego roku). Na własny użytek robię TO dość często. Szukam śladów u mądrzejszych od siebie i szukam potwierdzenia czy nie błądzę, czy nie wyciągam pochopnych wniosków, ekscytuję się lub nad interpretuję fakty? Nie jest w moim interesie robić tu zbytniej reklamy Wydawnictwu Universitas (nasza współpraca była dość krótka). Mam-że nie zauważać, że dzięki niemu mamy tę ważną książkę do swej dyspozycji? Już sam tytuł ("Naród, historia i... dużo kłopotów") stawia nas wobec... problemu? To, czego jesteśmy świadkami obecnie (patrz pogrzeb "Inki" i "Zagończyka) wręcz nakazuje szukania odpowiedzi, ale i oparcia.
Znajomi już się ze mnie śmieją (czy raczej: do mnie?), że będę od 1 IX uczył... nowej historii! Odpowiedź powtórzę: a za komuny uczyłem? Niby kto miał nade mną kontrolę, kiedy wieszałem wystawę z okazji rocznicy przewrotu majowego w 1985 r. w SP nr 1 w Nakle nad Notecią? Kasia Nowak (klasa bodaj VIII b) swym artystycznym pismem kaligrafowała wiersz Kazimierza Wierzyńskiego ze zbioru "Wolność tragiczna", którego nikt nie wydał nad Wisła po 1939 r. A moja IV b SP 22 z Bydgoszczy pamięta, jak 11 XI tego roku jechali na Grób Nieznanego Powstańca Wielkopolskiego z biało-czerwonymi chorągiewkami? Alboż nie nakazywano (spęd w KW PZPR), byśmy nie eksponowali wojen z Moskwą w XVI i XVII w.? Miałem-że nie pisnąć słowa jak Zygmunt II August i Stefan Batory  bili Iwana Groźnego? Wolne żarty! Przemilczać Kłuszyn czy rzeź Pragi?! 
Po co ta cała auto-reklama? Nie wspominam tego, by stroić się w piórka wybitnego wojownika o prawdę historyczną. Może nawet powtarzam się. Ale widać nadeszły takie terminy, że trzeba dawać świadectwo tego, co było i jak się to skończyło. Nie myślałem, że w wolnej III Rzeczypospolitej będę kroczył podobną drogą? Czy obecni decydenci (jakżeż wielu wśród nich niedouków i jakichś ideowych parweniuszy) niczego nie zrozumieli z minionej epoki? Czy obecni decydenci uwierzyli, że władzy raz zdobytej nie oddadzą? To już też przerabialiśmy! To bodaj słowa towarzysza Wiesława! 
Te "Przeczytania..." są nie typowe? Zapis żywcem przypomina "formę" moich "Myśli wygrzebanych"? Nie będę ustosunkowywał się do każdego cytatu. Ja po prostu pod każdym z nich podpisuję się każdą kończyną. Nie dość na tym: mógłbym każde z TYCH zdań wziąć za motto dla prywatnych rozważań nad kondycją polskiej historiografii i tego, co niektórzy próbują z nią wyprawiać. Identycznie czuję i myślę. Demaskuję się TYM wyborem?
  • Waga historii wzrosła, ale waga historyków, zwłaszcza akademickich, zmalała. 
  • Ciekawe, że mniejsze znaczenie niż dawniej ma dziś malarstwo historyczne.
  • Wśród książek pisanych przez zawodowych historyków pojawiły się takie, które są nastawione na zdobycie rynku - co niektórym autorom się udaje (Norman Davies!). 
  • Wielkie debaty historyczne angażują publicystów oraz czytelników, i słuchaczy, wyzwalając przy tym spore namiętności.
  • Historia jest bardzo silnie obecna w polityce.
  • Wiele krajów szuka teraz w historii argumentów na poparcie swoich tez, a więc czasem trudno się uchylić od analogicznego działania. 
  • Kościół katolicki jest wielkim nadawcą i zarazem konsumentem treści historycznych.
  • Reklama handlowa korzysta z historii. 
  • ...świadomość historyczną Polaków w przeważającej mierze ukształtowali pisarze, a jej występowanie na znaczkach czy monetach też nie jest nowością.
  • Historia nigdy nie była wyłącznie dyscypliną wyłącznie gabinetową.
  • Dowartościowanie się przez nawiązywanie do historii, które jest kolejną funkcją zwracania się ku niej, bywa czasem godne szacunku, a czasem śmieszne. 
  • Szerszy niż dawnej udział publiczności w kultywowaniu historii pozwala leczyć narodowe kompleksy. 
  • Świętowanie niektórych rocznic było formą legitymizacji organizatorów świętowania. 
  • Zbudowanie pomnika też bywa formą oddawania sprawiedliwości.
  • Odwołania do historii pozwalają na lepszą integrację ludzi.
  • Niekiedy trudno powiedzieć, jaką funkcję spełnia dana forma pochylenia się nad historią.
  • Nie uważam też, by historia była czyjąkolwiek własnością, a więc nikomu - nawet historykom akademickim - nie przyznaję monopolu jej interpretacji. 
  • Niepokoi mnie natomiast uwikłanie historii w dzisiejsze sprawy, także bardzo doraźne.
  • Podbijanie narodowego bębenka w ramach działań związanych z historią rysuje mi się jako sprzeczne z uprawianiem historii analitycznej, krytycznej, porównawczej, uogólniającej, powszechnej - czego chciałbym. 
  • ...nie rozgrywka polityczna jest celem uprawiania historii.
  • Niepokoi mnie koncepcja walki o historię - podczas gdy ja chciałbym ją badać, poznać i zrozumieć.
  • Prowadzenie walki na biurku nie powinno być celem historyka.
  • Wyładowywanie nienawiści ex post przez stukanie w komputer jest śmieszne. 
  • Niepokoi mnie patrzenie na dzieje najnowsze z dzisiejszego punktu widzenia, kiedy jest już znany punkt dojścia.
  • Idealnego świata - także w dziedzinie refleksji historycznej - jednak nie bedzie
Jeśli kogoś rozczarowałem wyborem książki, to mogę przeprosić? Ani myślę! Bo "Naród, historia i... dużo kłopotów" (Wydawnictwa Universitas) ma nas przede wszystkim zmusić do myślenia. Rozważania prof. dra M. Kuli godne są naszej uwagi. Nie wyobrażam sobie, aby miłośnik historii obojętnie przeszedł koło tej książki. Podejrzewam, że nikt w stosownym Ministerstwie nie miał jej w ręku. A szkoda. Wszystkie te wybrane przykłady zaczerpnąłem z rozdziału "Historia wyszła na ulicę" (s. 223-239)*, a ten nie jest niczym innym jak referatem przygotowanym na VI Kongres Kultury Polskiej w Krakowie, z września 2009 r. Rok odgrywa TU znaczenie. Swoją drogą ciekaw jestem, co TERAZ myśli Pan Profesor? Jedną chciałby zadedykować różnego maści prezesom, natchnionym kaznodziejom i diabli wiedzą komu jeszcze: "W szczególności sugerowałbym wzięcie pod uwagę, iż zawód historyka i zawód polityka to są jednak różne zawody - nawet jeśli poglądy historyka mogą oczywiście zbiegać się z określonym nurtem politycznym". A jeśli tego mało, to dorzucam: "Niepokoi mnie dzisiejsze wręcz zaślepienie polityczne, które prowadzi do zaskakujących i z mojego punktu widzenia obrzydliwych ocen w odniesieniu do przeszłości".
Chciałbym wierzyć, że na ćwiczeniach czy wykładach akademickich podsuwa się studentom (ilu pośród nich, to dopiero nie-do-uków, ignorantów!) książkę profesora Marcina Kuli i obowiązkowo mobilizuje, aby przeczytali, przetrawili, zrozumieli i wywołali dyskusję na temat kondycji historii w III RP.

"HISTORIĘ PISZEMY DLA LUDZI, ALE BADANIE I USTALENIA, 
DO KTÓRYCH DOCHODZIMY, POWINNY SIĘ RÓŻNIĆ OD TREŚCI POPULISTYCZNYCH. PUBLICZNOŚĆ CZĘSTO CHCE PRAWD PROSTYCH I JEDNOZNACZNYCH, A HISTORYCZNA RZECZYWISTOŚĆ RZADKO BYWA TAKA". 

* Proszę zerknąć do poprzedzającego rozdziału pt. "Mówiąc o wczoraj, myślimy o dziś. Historia we współczesnym dyskursie politycznym w Polsce".

1 komentarz:

  1. Za każdym razem, gdy patrzę wstecz na to, co mi się przydarzyło, zawsze doceniam wspaniałego dr Akhere (Akheretemple@yahoo.com) za to, co dla mnie zrobił. Ten rzucający czar sprowadził moje finanse, które opuściły mnie bez żadnego powodu. Spotkałem wielkiego rzucającego czar i powiedział mi wszystko, co muszę zrobić! Teraz cieszę się, że doktor Akhere przywiózł go z powrotem i kocha mnie bardziej niż kiedyś! możesz również skontaktować się z nim na jego aktywnym adresie e-mail (Akheretemple@yahoo.com) lub dodać go na Whats-app: +2348129175848.

    OdpowiedzUsuń