poniedziałek, lipca 11, 2016
Z przymrużeniem oka - odsłona III - Eustachy IV Zbawca Ojczyzny zw. Suchym...
Eustachy IV Zbawca Ojczyzny zw. Suchym siedział na tronie. Był bardzo znużony. Na tyle, że począł swym długim sztyletem najpierw dłubać pod brudnymi paznokciami, potem zaś wygrzebał ze spróchniałej piątki resztki wczorajsze wieczerzy. Krotochwile błazna Eadwiga nie potrafiły wykrzesać z niego nawet iskierki rozrywki. Twarz wyrażająca znudzenie pozostawała na tym samym poziomie zastygnięcia i braku zainteresowania. Nawet kopnięcie Eadwiga też na niewiele się zdało. Po prostu odrętwienie, zastygnięcie - jak nic stalagmit i stalaktyt w jedne osobie. Bardziej ruchawy zdawał się pomnik Elfwearda II Szarpanego - niż on teraz był.
- A może jakąś wyprawę łupieską byśmy przedsięwzięli? - zaproponował kanclerz. Oczywiście w dobre wierze. Nic tak nie rozrywało Eustachego IV Zbawcę Ojczyzny zw. Suchym (którego dalej nazywać będziemy: Eustachym IV Suchym), jak przelew krwi. Kilka setek wbitych na palu, dyndających na dębach zaraz ożywiało Jego Królewską Mość.
- Kiedy dookoła spokój? - machnął ręką. Nie było w tym jednak ni zadziorności, ni ognia. Mucha, która tuż przelatywała nawet się nie zlękła i bez żenady siadła na pieczonym kapłonie.
- Kiedy dookoła spokój? - machnął ręką. Nie było w tym jednak ni zadziorności, ni ognia. Mucha, która tuż przelatywała nawet się nie zlękła i bez żenady siadła na pieczonym kapłonie.
- To może by tak... na... smoka?
Propozycja Adelina tylko pchnęła monarchę do pogardliwego i to nieznacznego uniesienia barków:
- Ostatniego zabił ten matoł Eryk i... i... przez gardło mi to nie chce przeleźć musiałem mu dać połowę królestwa i rękę tej moje roztrzepanej Matyldy. Niech mi będzie darowane. Co za idiota wymyślił jaką tam monarchię patrymonialną?
- Zawsze możemy wypożyczyć? - Adelin nie kapitulował. Wietrzył w tym rzecz jasna interes dla siebie i swej pazernej rodziny. Nie dość mu było w dwóch marchiach osadzić swych bękartów, postarać się o paliusz dla trzeciego, a dwie swoje zezowate córki wcisnąć baronetom z pierwszych domów w państwie.
- Jakie wypożyczyć? Jakie wypożyczyć?! - egzaltacja z poirytowaniem wzajemnie się dublowały. Wyglądało jakby rywalizowały ze sobą? - O czym ty bredzisz?!
- No, żeby pożyczyć. Ponoć u Edwina Pokracznego nieźle obrodziły...
- Pokraczny niech sam sobie swoje smoki wyrzyna!
- To może na dziewki do Harolda Śmiałego? - zaproponował kanclerz. Nie mógł pozwolić, aby nienasycenie Adelina przychyliło szalę zainteresowania króla, a koniec końców obróciło się przeciwko innym. Każdy chciał coś ugrać u stołu pana swego. - Długonogie, piwnookie, rudowłose! Ech!
- Nuda! Harold powinien zmienić przydomek na Śmierdzący. Wali mu z gęby jak z kuźni Gotfryda z Doliny. Też żeś wymyślił! - fuknął Eustachy IV Suchy i cisnął w kierunku kanclerza niedogryzionym kapłonem. - Starczy, że po ostatnich baldu-baldu miałem wrzody! Ledwo mnie stara Evelyn wyciągnęła. A ilem się tego jej wężowego naparu napił, a nawdychał oparów z pieczonych nietoperzy i ropuch? Fe! Na samo wspomnienie rzygać mi się chce!
- To może rozerwijmy tego zdradzieckiego bydlaka Dana z Mrocznego Świata - wtrącił Adelin. Jego spojrzenie skrzyżowało się z tym, które starał się hamować kanclerz.
- Jak to Dana? - Eustachy IV Suchy był najwyraźniej zaskoczony. - To on jeszcze dycha?
- No...
- W swej łaskawości panie - kanclerz błyskawicznie przejął inicjatywę: nie wydałeś dyspozycji.
- To jakiś absurd! - Eustachy IV Suchy uderzył pięścią w stół. - kiedy wrzuciliśmy onego do Wieży Czarcich Dzwonów? Piętnaście lat temu?
- Dwadzieścia trzy - poprawił go kanclerz.
- Dwadzieścia trzy? - wzburzenie uniosło gwałtownie monarszą klatkę piersiową, aż napierśnik zdawało się zgrzytnął. - To jakiś absurd!
- Tylko brak rozporządzenia, nasz panie - Adelin triumfalnie wbił się w dialog. I wyzywająco, ba! szyderczo zmierzł wzrokiem kanclerza. A niech władca wie po czyjej stronie jest niekompetencja.
- To jak działa Najwyższy Trybun?
Kanclerz i Adelin zgodnie spojrzeli na siebie. W ich spojrzenia wkradło się niepokojące milczenie. Eustachy IV Suchy nie był w ciemię bity.
- Co niby się stało?
- Bo to... - niepewnie odważył się kanclerz. - Już rok będzie, jak kazaliście mu panie ręce odrąbać, język odciąć, gdzie trzeba wytrzebić i... i... i...
- To nie wszystko?! - ryknął władca, aż zastawa zatrzęsła się. - Mów, że do końca!
- Bo... to...
- Najwyższy Trybun z twej panie łaskawości został żywcem zamurowany w Zamku Najwyższego Rozumu. Pomiędzy III, a IV konsygnacją! - dopełnił Adelin.
- A, h, a! Zamurowany?
- Tak panie...
- To trzeba tak od razu! - Eustachy IV Suchy poprawił fałdy swej szaty. Wlepił wzrok w kanclerza. - Całkiem na amen?
- Tak panie? Co "na amen"?
- Nie żyje?
- No... raczej nie... rok minął.
- A ten... no... Wielki Jałmużnik? Jak mu tam było? - zniecierpliwienie władcy nie oznaczało niczego dobrego dla tych, którzy byli nań narażeni. - Pomóżcie mi. Ethebald?
- Tak panie. Ethebald zza Góry - dopełnił usłużnie Adelin.
- To, co z nim? Żyw? Czyli też gnije pośród innych w jakiej ciemnicy?
- Nie panie. Żyw. Sędziwych lat dochodzi, ale kompletnie skretyniał.
- A! Skretyniał? - powiadasz. To tym bardziej trzeba go na dwór przywołać. Zrobię go głównym kwestorem. Niech wydusi trochę podatków z tej mojej nierozgarniętej hołoty, ludem zwanej. A, co dzieje się z Edmundem Szarym?
- Ożenił się.
- To źle?! - Eustachy IV Suchy aż zatrząsł się.
- Ale za córkę tego odszczepieńca Brunona Wklęsłego...
- Tego zdrajcę, którego...
- Którego kazałeś panie końmi rozrywać za malwersację trzech ton...
- Nie musisz mi tego przypominać! - Eustachy IV Suchy zgromił nadgorliwość Adelina. Brakowało tylko, aby klasnął w dłonie i przywołał swych siepaczy. Ci bez mrugnięcia okiem umieli takie chuchro, jak Adelin rozszarpać w kilka sekund. Stawiać opór tym osiłkom? Sama myśl była już samobójstwem! - A kto mu wydał zgodę?
- Marszałek, panie!
- Powiesić!
- Już powieszony, łaskawy panie! - przypomniał kanclerz. - Profilaktycznie...
- Profi... co? - zdziwił się władca. - Nie znam tego słowa!
- Bo to jest nowe słowo - uzupełnił Adelin. Sapnięcie z ust kanclerza było bardzo wymowne.
- Nowe? A kto je przyjął? Grafomaniusz wie o nim? Wpisał?
- Wpisał, wasza jasność! - zapewnił kanclerz.
- Profi...
- Profilaktycznie - delikatnie powtórzył Adelin. Nie chciał drażnić Eustachego IV Suchego nowym brzmieniem.
- Aha, profilaktycznie. A, co to właściwie znaczy? Prawnie? Sprawiedliwie?
- Inaczej być nie mogło.
- A to czemu ja nic o tym nie wiem? - obruszył się JKM - Grafomaniusz zdrowy?
- Zdrowy. Właśnie kończy swe epickie dzieło "O szczęśliwości i prawnej podstawie królestwa naszego sprawiedliwie rządzonego w cieniu geniuszu naszego władcy Eustachego IV Maximusa". Ksiąg XVI.
- Hm... niezbyt pokrętny ten tytuł?
- Ależ skąd o panie! Sam go zatwierdziłeś. "O szczęśliwości i prawnej podstawie królestwa..." sprzedaje się doskonale. Subskrypcja idzie, jak woda! Rzeka pieniędzy płynie wprost do skarbca...
- Rządowego czy mojego?
- No... - Adelin był zbity z tropu.
- Oczywiście, że do Twego, panie! - uspokoił monarchę kanclerz. Tym razem punkt był dla niego. Widać było, jak rośnie w oczach, jak duma rozpościera przed nim widoki na jeszcze dostojniejszą przyszłość.
- Jak to dobrze! - Eustachy IV Suchy aż klasnął w dłonie, a dźwięk odbił się od powały stropu.- Już miałem pewne wątpliwości.
- Zupełnie zbytecznie - kanclerz mógł być nieomal pewny, że stąpa po twardym gruncie. Za to Adelin...
- Trybunał się nie będzie wtrącał? Ten... tam... Boemud Kwaśna Mina nie brącha się?
- Nie ma pełnego składu! - Adelin uprzedził kanclerza, choć widać było, że ten bierze się do wyartykułowania pierwszych głosek.
- A to czemu?! - brwi Eustachego IV uniosły się w zdziwieniu zdziwień, jakby dopiero teraz dowiedział się, że ziemia nie jest płaska.
- Bo nie zaprzysiągłeś pani ich pełnego składu na "Codex honororum".
- Czemu?
- "Codex" ktoś ukradł! - zadowolił ciekawość władcy kanclerz.
- Czy to możliwe? Ukradziono "Codex"?!
- Winnych obwieszono, poćwiartowano i spalono! Zgodnie z prawem i sprawiedliwie - Adelin nie mógł sobie darować, żeby na koniec nie wyszczerzyć zębów. Tak, uzębienie miał wyjątkowe, bo kompletne, co stanowiło powód do dumy. Kanclerz tego o sobie powiedzieć nie mógł. W dziąsłach sterczały jakie zmasakrowane pieńki. Stąd ciągłe nawroty boleści i ganianie do balwierze Rufusa. A ten sobie kazał słono płacić.
- Dajemy radę bez tego tam... trybunału? - zainteresował się władca i lico mu lekko spłonęło. Tylko nie wiadomo do końca czy na wieść, że "Codex" przepadł, czy dlatego, że cna Sylwia weszła do komnaty.
- Dobra zbierać mi te szpargały! - warknęła na widok pergaminów, jakie zasłoniły dębowy blat, prezent od jej tatusia Odona II Szklane Oko.
- Ależ duszko... - Eustachy IV chciał pokazać kto tu rządzi, ale...
- Potem się pobawicie w wojnę!...
Nie wiemy do jakich końcowych wniosków doszłoby trzech najważniejszych ludzi w państwie, gdyby nie cna Sylwia. Uwłaczającej godności monarszej sceny nie przytoczymy tu tylko ze względu na majestat JKM Eustachego IV Zbawcy Ojczyzny zw. Suchym... Dziatwa i młódź nie powinny uczyć się na upokarzających scenach z historii monarchii i dynastii. Cna Sylwia znana była z tego, że porwana gniewem nie baczyła ani na majestat urzędu, ani na pamięć pokoleń. Bardziej kłótliwej i swarliwej niewiasty nikt nie znał w całym Królestwie!...
- To jak działa Najwyższy Trybun?
Kanclerz i Adelin zgodnie spojrzeli na siebie. W ich spojrzenia wkradło się niepokojące milczenie. Eustachy IV Suchy nie był w ciemię bity.
- Co niby się stało?
- Bo to... - niepewnie odważył się kanclerz. - Już rok będzie, jak kazaliście mu panie ręce odrąbać, język odciąć, gdzie trzeba wytrzebić i... i... i...
- To nie wszystko?! - ryknął władca, aż zastawa zatrzęsła się. - Mów, że do końca!
- Bo... to...
- Najwyższy Trybun z twej panie łaskawości został żywcem zamurowany w Zamku Najwyższego Rozumu. Pomiędzy III, a IV konsygnacją! - dopełnił Adelin.
- A, h, a! Zamurowany?
- Tak panie...
- To trzeba tak od razu! - Eustachy IV Suchy poprawił fałdy swej szaty. Wlepił wzrok w kanclerza. - Całkiem na amen?
- Tak panie? Co "na amen"?
- Nie żyje?
- No... raczej nie... rok minął.
- A ten... no... Wielki Jałmużnik? Jak mu tam było? - zniecierpliwienie władcy nie oznaczało niczego dobrego dla tych, którzy byli nań narażeni. - Pomóżcie mi. Ethebald?
- Tak panie. Ethebald zza Góry - dopełnił usłużnie Adelin.
- To, co z nim? Żyw? Czyli też gnije pośród innych w jakiej ciemnicy?
- Nie panie. Żyw. Sędziwych lat dochodzi, ale kompletnie skretyniał.
- A! Skretyniał? - powiadasz. To tym bardziej trzeba go na dwór przywołać. Zrobię go głównym kwestorem. Niech wydusi trochę podatków z tej mojej nierozgarniętej hołoty, ludem zwanej. A, co dzieje się z Edmundem Szarym?
- Ożenił się.
- To źle?! - Eustachy IV Suchy aż zatrząsł się.
- Ale za córkę tego odszczepieńca Brunona Wklęsłego...
- Tego zdrajcę, którego...
- Którego kazałeś panie końmi rozrywać za malwersację trzech ton...
- Nie musisz mi tego przypominać! - Eustachy IV Suchy zgromił nadgorliwość Adelina. Brakowało tylko, aby klasnął w dłonie i przywołał swych siepaczy. Ci bez mrugnięcia okiem umieli takie chuchro, jak Adelin rozszarpać w kilka sekund. Stawiać opór tym osiłkom? Sama myśl była już samobójstwem! - A kto mu wydał zgodę?
- Marszałek, panie!
- Powiesić!
- Już powieszony, łaskawy panie! - przypomniał kanclerz. - Profilaktycznie...
- Profi... co? - zdziwił się władca. - Nie znam tego słowa!
- Bo to jest nowe słowo - uzupełnił Adelin. Sapnięcie z ust kanclerza było bardzo wymowne.
- Nowe? A kto je przyjął? Grafomaniusz wie o nim? Wpisał?
- Wpisał, wasza jasność! - zapewnił kanclerz.
- Profi...
- Profilaktycznie - delikatnie powtórzył Adelin. Nie chciał drażnić Eustachego IV Suchego nowym brzmieniem.
- Aha, profilaktycznie. A, co to właściwie znaczy? Prawnie? Sprawiedliwie?
- Inaczej być nie mogło.
- A to czemu ja nic o tym nie wiem? - obruszył się JKM - Grafomaniusz zdrowy?
- Zdrowy. Właśnie kończy swe epickie dzieło "O szczęśliwości i prawnej podstawie królestwa naszego sprawiedliwie rządzonego w cieniu geniuszu naszego władcy Eustachego IV Maximusa". Ksiąg XVI.
- Hm... niezbyt pokrętny ten tytuł?
- Ależ skąd o panie! Sam go zatwierdziłeś. "O szczęśliwości i prawnej podstawie królestwa..." sprzedaje się doskonale. Subskrypcja idzie, jak woda! Rzeka pieniędzy płynie wprost do skarbca...
- Rządowego czy mojego?
- No... - Adelin był zbity z tropu.
- Oczywiście, że do Twego, panie! - uspokoił monarchę kanclerz. Tym razem punkt był dla niego. Widać było, jak rośnie w oczach, jak duma rozpościera przed nim widoki na jeszcze dostojniejszą przyszłość.
- Jak to dobrze! - Eustachy IV Suchy aż klasnął w dłonie, a dźwięk odbił się od powały stropu.- Już miałem pewne wątpliwości.
- Zupełnie zbytecznie - kanclerz mógł być nieomal pewny, że stąpa po twardym gruncie. Za to Adelin...
- Trybunał się nie będzie wtrącał? Ten... tam... Boemud Kwaśna Mina nie brącha się?
- Nie ma pełnego składu! - Adelin uprzedził kanclerza, choć widać było, że ten bierze się do wyartykułowania pierwszych głosek.
- A to czemu?! - brwi Eustachego IV uniosły się w zdziwieniu zdziwień, jakby dopiero teraz dowiedział się, że ziemia nie jest płaska.
- Bo nie zaprzysiągłeś pani ich pełnego składu na "Codex honororum".
- Czemu?
- "Codex" ktoś ukradł! - zadowolił ciekawość władcy kanclerz.
- Czy to możliwe? Ukradziono "Codex"?!
- Winnych obwieszono, poćwiartowano i spalono! Zgodnie z prawem i sprawiedliwie - Adelin nie mógł sobie darować, żeby na koniec nie wyszczerzyć zębów. Tak, uzębienie miał wyjątkowe, bo kompletne, co stanowiło powód do dumy. Kanclerz tego o sobie powiedzieć nie mógł. W dziąsłach sterczały jakie zmasakrowane pieńki. Stąd ciągłe nawroty boleści i ganianie do balwierze Rufusa. A ten sobie kazał słono płacić.
- Dajemy radę bez tego tam... trybunału? - zainteresował się władca i lico mu lekko spłonęło. Tylko nie wiadomo do końca czy na wieść, że "Codex" przepadł, czy dlatego, że cna Sylwia weszła do komnaty.
- Dobra zbierać mi te szpargały! - warknęła na widok pergaminów, jakie zasłoniły dębowy blat, prezent od jej tatusia Odona II Szklane Oko.
- Ależ duszko... - Eustachy IV chciał pokazać kto tu rządzi, ale...
- Potem się pobawicie w wojnę!...
Nie wiemy do jakich końcowych wniosków doszłoby trzech najważniejszych ludzi w państwie, gdyby nie cna Sylwia. Uwłaczającej godności monarszej sceny nie przytoczymy tu tylko ze względu na majestat JKM Eustachego IV Zbawcy Ojczyzny zw. Suchym... Dziatwa i młódź nie powinny uczyć się na upokarzających scenach z historii monarchii i dynastii. Cna Sylwia znana była z tego, że porwana gniewem nie baczyła ani na majestat urzędu, ani na pamięć pokoleń. Bardziej kłótliwej i swarliwej niewiasty nikt nie znał w całym Królestwie!...
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.