poniedziałek, marca 21, 2016
Spotkanie z Pegazem... (70) Ernest Bryll "Wiośnin"
Nie mamy, co narzekać. Zimy prawie nie było. Raz po raz słupek rtęci spadał niebezpiecznie nisko, ale... Łopaty do odśnieżania używać nie musiałem. Może w innych rejonach Polski bywało różnie. Ale fakty są nieubłagane! Z kalendarzem i astronomią jeszcze nikt nie wygrał! Mamy 21 MARCA! Innymi słowy: W I O S N A . Dlatego tak szybki powrót do "Spotkania z Pegazem"? A na co nam szczęk oręża, rżenie koni, huk armat czy zomowskie pałki. "Wiosna! panie sierżancie!" - z sentymentu do pewnej komedii wykrzyknę. I stąd też sięgnąłem po zbiór poezji samego Ernesta Brylla, pt. "Wiośnin. Panna młodości", którego wydawcą był ZYSK I S-KA WYDAWNICTWO? Chwilowe oderwanie się od powagi chwili?... Do tego ŚWIATOWY DZIEŃ POEZJI (a to już inicjatywa samego UNESCO).
Zamierzałem tomik przedstawić w "Przeczytaniach" (i może jeszcze to zrobię), ale na razie podzielę się przeczytaniem wiosennych strof - "Wiosna idzie...":
Wiosna idzie. Skrzydła niemożliwe
Jak marzenia rosną. Ale krzywe
I dlatego choć ku sobie fruwamy
Okrutnie się mijamy
I nie wiedzę krzywo zderzeni
Rozłączeni są czy połączeni?
Chcieli w inną stronę
Fruwanie skończone
Można wędrować po ziemi
A tu pełno lodowych kałuży
I śnieg leży po widnokrąg podróży
Drogi niejasne
Buty przyciasne
Krzywe skrzydła oskubują dziewczyny
Na małżeńskie pierzyny
chłopcy skrzydła upychają pod żebra
Pod serce. Już ich nie trzeba
Raczej przygniotło nas, mężczyzn? Dlatego zamykam to "Spotkanie..." tytułowym "Wiośninem":
Kiedy kukułka wyruszyła w drogę
W zielonym fraku i bębenkiem w ręku
Wiośnin podpalił wiatr jak dziki ogień
I podciął jednorożca witką giętką, świętą
Ach pognali! Za nimi burze jak sztandary
I popłoch słowikowy i pułk chrabąszczowy
Każdy kto przeżył zimę był młody choć stary
Brzuch wypinał do słońca jak owoc godowy
Wszystko było jak zawsze. Bo w tym tajemnica
Aby powtarzać od wątku do wątku
Dopóki Wiośnin trzyma w zębach wstążki życia
Zagubić się jak chrabąszcz w dziewczęcych spódnicach
Niech będzie tako zawsze jak było z początku
Właśnie koło mnie rozłożyło się moje psisko "pci żeńskiej". I patrzą na mnie brązowe oczy. Z wyrzutem, że jeszcze dziś nie goni za zruconym kijem? Ale rzucania nie będzie, bo Proza Życia podpowiada: "do pracy chłopie! wiosna? nic to". I wcale na niej nie robi wrażenia, że obruszam się na tego "chłopa" i cicho podpowiada "jak szlachta". "Do pracy! Zostaw, to poetyckie gadanie! Czeka cię korek na Rondzie Toruńskim i takie tam różne dnia niespodzianki" - odzywa się Proza Życia. Ale my mimo wszystko od czasu do czasu wracajmy do poezji, Ernesta Brylla i innych Mickiewiczów. Bo w głębi duszy kołacze się w nas romantyczna dusza, a z daleka dobiega nas głos innego mistrza - Wojciecha Młynarskiego, który wyśpiewał TO za nas:
Dziewczyny!
Bądźcie dla nas dobre na wiosnę!
Dziewczyny!
Skończmy już te "Kobry" miłosne!
Nikomu
Niechaj nie zagraża rozłąka,
Gdy wiosną
W rytmie naszych marzeń po łąkach bąk brzdąka, bąk brzdąka...
Dziewczyny!
Lubcie wy nas wiosną, oj, lubcie!
Dziewczyny!
Krzywdy biednym chłopcom nie róbcie!
Niech kpiny Wasze nas nie bolą zbyt liczne!
Dziewczyny!
Teraz będzie solo muzyczne, a ja będę przeżywał!
"Saba" |
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.