niedziela, lutego 07, 2016

Myśli wygrzebane (59) Melchior Wańkowicz

Melchior Wańkowicz (1892-1974) po raz kolejny (i na pewno nie ostatni)? Tak, po raz drugi w tym cyklu. Daleko Mu do Victora Hugo (1802-1885), którego "Nędznicy" stanowili "tworzywo" trzy lata temu. Tym razem zaglądamy do tomu "De profundis. Ziemia za wiele obiecana. Wojna i pióro", który w 2011 wydał Prószyński i S-ka. Osiemset przedniej literatury faktu i reportażu. Po prostu mistrzostwa słowa polskiego. Jak się przekonamy - wybrana tu i teraz tematyka może nas... zaskoczyć?

SięgaMY po Wańkowicza? CzytaMY GO? PostarajMY się. PodsuwajMY , bez zbytnego zacietrzewienia, kolejnemu pokoleniu. Tych nie-czytających? Ale i dla dojrzalszego pokolenia tomiszcze mistrza Melchiora jest odkrywaniem świata nieznanego, bo przecież brutalnie torpedowanego i... kastrowanego przez rodzimych sowietystów! Polska Ludowa nie była dobrym pomysłem na powrót z emigracji (powojennej tułaczki) tak genialnego człowieka pióra, jakim był autor "Ziemi za wiele obiecanej". Jeśli ograniczamy się tylko do "Monte Cassina", to mamy skromne wyobrażenie o twórczości mistrza Melchiora. A, że los rzucił Pisarza m. in. do Palestyny, Ziemi Świętej, to... "Ten mały kraj to nadzieja, ten mały kraj to ratunek, ten mały kraj to latarnia morska wśród morza nieszczęścia".


To naprawdę będzie ciekawe w treści brodzenie "po słowie" wybitnego dziennikarza. Pozwalam sobie otwierać tom na "chybił-trafił" i niech się dzieje wola boża?... Tak, ale ograniczam się do dwóch pierwszych części zbioru (resztę, tj. "Wojnę i pióro" zostawiając "na zaś")? Wczytajmy się, co na temat Żydów, żydostwa, Palestyny i historii diaspory pisał Melchior Wańkowicz. Zanim ta garść słów posłuchajmy, co kreślił o pogromach w Rosji niby-Romanowów: "Targującemu się o jakąś krowę na rynku chłopu, który uważał Żyda za konieczny i nieodłączny atrybut swego życia, nagle zachodziły krwią oczy, porywał orczyk, kłonicę, widły, topór i szedł z tłumem. [...] Gwałcono kobiety, wydłubywano oczy, obcinano piersi, wbijano gwoździe w głowę". Że to nieaktualne? Że to zapleśniałe czasy Tewjiego Mleczarza? Że nam podobna fala nie grozi? Nieprawda! Fantazym jest cały czas aktualny. Chwilami przypomina Wezuwiusza, który jest uśpiony i powoli zapominamy o jego istnienie.  Ale, kiedy wybuchnie ze śmiertelną mocą, to co stanie się z Neapolem?

  • ...wojna jest dla Rosji zwycięska, można więc bezzwłocznie przejść do właściwej partytury.
  • Ale bez żadnego wielkiego grzebania, gdy tylko puści nieco wodze fantazji, poczyna Herzl marzyć na tematy wszechludzkie, wyznaczając żydostwu rolę kierowniczą.
  • ...w gruncie rzeczy kibuce [...] mają treść duchową, której porównać nie można  z kołchozami.
  • Odziedziczone cechy mimo całego wyrzekania się żydostwa pozostawały bardzo mocno w podświadomości Żydów, tak zę nie-Żydzi w coraz bardziej zdecydowany sposób odczuwali obcość Żydów i zaczęli się bronić przeciw przenikaniu Żydów do ich życia.
  • Żyd nowoczesny w Palestynie ma w tym swoje zadośćuczynienie, że oto przestał hodować chemicznie cysty produkt marzenia, że natomiast hoduje żywą roślinę - z naroślami, skrzywieniami pnia, ale swoją, zieloną, żywą i realną.
  • ...obowiązki współżycia wśród własnej i tylko wśród własnej społeczności wymagają poszerzenia i pogłębienia kręgu zagadnień etycznych. 
  • Kiedy syjonizm przestał być rojeniem różnych meszugaim (półgłówków), a otryzmał Balfourowskie świadectwo dojrzałości, liczba członków organizacji syjonistycznych, wynosząca przed wojną 130 000, spuchła nagle do 1 500 000. 
  • Mały chuderlawy gruźlik o capiej bródce, czepiający się wszystkich ze swoją hebrajszczyzną, od razy zyskuje sobie epitet myszygene (pomylony).
  • A tu język [hebrajski - przyp. KN] martwy, kraj martwy, nawet morze - Martwe.
  • Wielki Sanhedryn nie zbierał się, nie obradował przez dwa tysiące lat diaspory. 
  • Rozszczepione są dusze ludzkie.
  • Ziemia, której trawa, sto razy wyniszczona przez machiny wojenne, znów odrasta. 
  • Niewiele z milionowego exodusu wschodniej Europy otrzymała ziemia wytęskniona i wymarzona.
  • Marzenia marzeniami, ale do Ameryki było jechać wygodniej.
  • Cudzoziemiec poglądowo uczy się kraju, w którym przebywa, przypatrując się pogrzebowi ludzi zasłużonych.  
  • We krwi żydowskiej jednak pozostał mesjanizm, bez którego nie zrozumielibyśmy syjonizmu.
  • W kibucu każdy stał się geodetą.
  • Pogrążyłem się we Flawiuszu.
  • ...Żydzi przestają się chować za plecy angielskiego policjanta i przechodzą do zbrojnej kontrofensywy.
  • Położenie i Żydów, i Arabów oraz system wychowania młodzieży obu narodów będą tylko pogłębiały walkę. 
  • Trudno jest zachować dryl Sokołów czeskich, mając we krwi wszczepiony Talmud i chasydyzm.
  • Instynkt trwania i przetrwania jest wspólny historii żydowskiej i historii polskiej.
  • Jest takie słowo, pełne treści dla historii żydowskiej: Mamszikim, matmidim - kontynuujemy!... 
  • Jeśli w Polsce w dawnej gminie na sto rodzin żydowskich znajdowało się 60 młodych ludzi studiujących Pismo, to przy tej powszechności nauki talmudycznej hebrajszczyzna była jednak czymś więcej niż martwym językiem. 
  • ...trudno jest rozżarzyć wolę przez nawarstwione wiekami zwały materii
  • Diabłami i zaklinaniami nie można żyć [...].
  • Żydostwo jest zmęczone, zwinięte w kłębek.
  • Ciało żydowskie się regeneruje, ale duch rozbity.
  • Druga namiętna wiara - to że gdzieś bytuje zagubionych dziesięć pokoleń Izraela.
  • Czy wszystkie rozbite bożki dadzą się nakryć kawonem wyhodowanym przez Szloma i Deborę?
  • Wieczorem stary Segał przestaje kuć i poczyna filozofować.
  • Pina to jest rzecz - wrażliwa młodość.
  • Żydzi i na roli nie przestają być narodem książki.
  • I znów powstają krzyki o nielojalności żydowskiej - czarcia operetka trwa.
I - jakie wnioski? Że monotematycznie? Bo zerkałem usilnie tylko do strony 328? Tak, skupiłem się na "żydowskich śladach" w twórczości Melchiora Wańkowicza? Proszę mi wierzyć - chwilami lektura zmuszająca do refleksji. Chciało by się "na kanwie" tego napisać coś więcej o języku, mesjanizmie, dochodzeniu do stania się Izraela, życiu w kibucu, ślubie Miriam... Umęczony Naród, o którego doświadczeniach Wańkowicz w pewnym momencie pisze: "Ten straszliwie obolały duch w ciele mas proletariackich żydowskich  pragnie Wyzwoliciela, Mesjasza. Ten udręczony duch w ciele narastającej ponownie plutokracji pragnie Rozgrzeszyciela. Ktoś musi odprężyć te dusze hasłami zbawienia albo hasłami użycia". Jest wspomnienie nieprawdopodobnego spotkania z... czytelnikiem: "...chłopak z Brodów, wita mnie jak dobrego znajomego. Opowiada, że w Polsce kiedyś nie miał doczytanych pięciu stron Smętka, zamykali czytelnię, i on pozostał bez dalszej książki na święto, bo «musiał» te pięć stron doczytać".
Nasz stosunek do Żydów/żydów - zawsze pozostanie pewnym narodowym obciążeniem? Każdy przejaw krytyki lub wytykania "błędów i wypaczeń" naszych "starszych braci w Wierze" zawsze spotyka się z zarzutami o antysemityzm? Ta dziwna nietykalność źle rokuje naszym wzajemnym relacjom. I nie sprzyja.
Oto literatur faktu najwyższej półki. Dla współczesnego dziennikarza (dziennikarstwa) to powinna być kolebka, jak pisać i operować rodzimym słowem. O ile się mylę, to przepraszam za swe gadulstwo. Wobec bezmiaru chwilowej głupoty prasowej ja wolę zostać przy Wańkowiczu.I zrozumieć fenomen wspólnego kiedyś bycia  Żydów i Polaków:
"A potem - śpiewamy. Ze splotu melodii rosyjskich i polskich - coraz bardziej, coraz namiętniej wywijają się 
motywy chasydzkie, aż wreszcie zebrani 
poczynają śpiewać różne hory".  

PS: Post dedykuję Michałowi Wawrzyńskiemu. On doskonale będzie wiedział dlaczego. I każden kto Jego zna...

Brak komentarzy: