poniedziałek, lutego 01, 2016

Herbowe opowieści... - odc. 9 - Doliwa

"Mają być trzy róże czerwone, każda w czterech kwiatach, na białym wiązkiem polu przez błękitne pole" - a jednak bez żadnych z mej strony podkopów i wielkich starań dotarłem do stosownej strony internetowej, na której strona po stronie odnalazłem dzieło Bartosza Paprockiego!* Nic prostszego, jak tylko kliknąć myszką? Bez wypisywania rewersów, oczekiwania na wypożyczenie, ba! zachowania totalnej ciszy w czytelni. Siedzimy przed ekranem monitora, włączamy sobie dajmy na to jedne z koncertów Andre Rieu i robi się jakże miła kwerenda klasycznego dzieła rodzimej heraldyki!


Tym razem herb Doliwa. Dlaczego? A choćby z tego powodu: "Dom Głębockich na Kujawach starodawny, z których Jerzy był wieku mego mąż przeważny, w Turcech na galerach był czas niemały, którego wykupił Jędrzej Tarnawski posłem będąc od króla Augusta u Sulimana cesarza". Jakaś gałąź tychże Głębockich przeszła (po unii lubelskiej?) na Litwę. I z nich m. in. Jan Głębocki, który już pod koniec XVII w. płacił podymne z zaścianka Trepałowo. Między 1854 r., a 1863 r. potomkowie tegoż nie potrafili wylegitymować się ze szlachectwa? Jak to możliwe? Hm... 

Nam wielmożnym, do złotych swobód wzwyczajonym!
Ach, bracia! Wszak to dawniej szlachcic na zagrodzie...
("Tak, tak! - krzyknęli wszyscy - rowny wojewodzie!")
Dziś nam szlachectwa przeczą, każą nam drabować
Papiery i szlachectwa papierem probować".
"Jeszcze Waszeci mniejsza - zawołał Juraha. -
Waszeć z pradziadów chłopów uszlachcony szlacha;
Ale ja, z kniaziów! pytać u mnie o patenta,
Kiedym został szlachcicem? Sam Bóg to pamięta!
Niechaj Moskal w las idzie pytać się dębiny,
Kto jej dał patent rosnąć nad wszystkie krzewiny".
"Kniaziu! - rzekł Żagiel - świeć Waść baki lada komu,
Tu znajdziesz pono mitry i w niejednym domu".
"Waść ma krzyż w herbie - wołał Podhajski - to skryta
Aluzyja, że w rodzie bywał neofita.
"Fałsz! - przerwał Birbasz. -
Przecież ja z tatarskich hrabiów
Pochodzę, a mam krzyże nad herbem Korabiów".
"Poraj - krzyknął Mickiewicz - z mitrą w polu złotem,
Herb książęcy; Stryjkowski gęsto pisze o tem".

Poznajemy? Oczywista - "Pan Tadeusz", księga IV pt. "Łowy i dyplomacja" (336-355)! Ale o ile ktoś papieru nie posiadał? Nie starczyło Moskalowi-zaborcy, że przodkowie pomiędzy JWPany w prastarych dokumentach zmiankowani. Jeden z nich kładę tu nie bez własnej, rodowej przyjemności. Zepchnięte m. in. moich przodków Głębockich (w osobie choćby prapradziadów Adama i Anny ze Stankiewiczów małżonków Głębockich) z pozycji szlachty (ros. dworian) do stanu... mieszczańskiego (ros. grażdan). Kiedy czyta się  o tym można (nie znając realiów owego legitymowania litewskiej szlachty) mniemać, że prapradziad Adam sprzedał, co posiadał w Trepałowie i okolicy, i osiadł w "stołecznym" Wilnie? Nic bardziej mylnego. Jak mieszkał, tak i pozostał w owym zaścianku do swej śmierci w 1907 r.! Ostatni jego męski potomek, Robert Głębocki w przyszłości minister edukacji w rządzie J. K. Bieleckiego, przyszedł tam na świat w 1940 r., już za pierwszej sowieckiej okupacji naszych wileńskich Kresów.

Kiedy mimo zamek Liw szło wojsko niemałe,
Trafili na Jaćwingi, pogany zuchwałe,
Którzy chcieli fortelem lud z zamku onego
Zwabić, skazić do gruntu zacność i moc jego.
Oni ludzie pogańscy naszych nie postrzegli,
Chcąc chęć swoję wykonać na stronie ulegli.
Posłali pod on zamek szpiega dowcipnego,
Rycerz, co Różą nosił, spieszył się do niego.
Odrzuciwszy ostrogi, szedł pod same mury,
Gdzie nie baczył przystępu ani żadnej dziury.

Tak w "Gnieździe cnoty" snuje swoją wierszowaną opowieść B. Paprocki o początkach domu Doliwów. Najstarsze zachowane średniowieczne pieczęcie z Doliwą pochodzą z XIV w. Ta najstarsza z 1334 r. należała do wojewody poznańskiego Mikołaja. Doliwa, Doliwczyk, Dolwita, Tres Rosae - w takich formach nazewniczych znany był ten herb. Najsłynniejszym herbownym, jak mniemam, był bez wątpienia Jan Chryzostom Pasek z Gosławic (ok 1636-1701). O ile ktoś wierz, że heraldyczne są tylko nazwiska z końcówkami na -wski, -ski, -cki, -wicz, to niech sprawdzi, jakie w Polszcze rody pisały się choćby Doliwa. Oto kila przykładów, zdawałoby się plebejsko brzmiących nazw własnych: Dobiesz, Drobot, Elsner, Jelitko, Knot, Kopacz, Kot. Lutek, Mleczko, Parawa, Śledź. Nie zapominajmy, że wielu chłopów przenosząc się do miast nagle z Zielonków czyniło się Zielińskimi, Szuba stawał się Szubskim, i jak podaje Wł. S. Reymont w "Ziemi obiecanej" Kaczmarek stawał się Kaczmarskim. czemu o tym wspominam, aby nie stroszyć bezmyślnie piórek i nie wbijać się w karmazynkową dumę. Bo i po co?  Zresztą nie temu przyświeca myśl pisania tego cyklu. 




 * https://books.google.pl/books?id=3BAEAAAAYAAJ&pg=RA1-PA8&lpg=RA1-PA8&dq=bartosz+paprocki+herbarz&source=bl&ots=IyIzB7lxmX&sig=HnSz0hcYw-rlFkxaL4Vd8uQUd6A&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjJkYOMnM3KAhVr83IKHXCACAY4ChDoAQhHMAc#v=onepage&q=bartosz%20paprocki%20herbarz&f=false

Brak komentarzy: