wtorek, stycznia 19, 2016
Przeczytania... (111) Stephen P. Halbrook "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy" (Wydawnictwo DOLNOŚLĄSKIE)
"Francja
upadła, pozostawiając Szwajcarię z odsłoniętą i niezbyt
sprzyjającą obronnie flanką rozmawiałem wtedy z jednym ze swoich
przełożonych i zapytałem go: «Co zrobisz ze swoim żydowskim porucznikiem?». Odpowiedział «My dwaj zginiemy razem». Obaj słyszeliśmy niemiecką piosenkę, w której padały słowa: «Kiedy będziemy wracać [z Francji] przez Szwajcarię». [...]. W dniu upadku Francji niektórzy szwajcarscy oficerowie i żołnierze zniknęli i nigdy więcej nie wrócili. Sympatyzowali z nazistami. Czy zostaliby zabici przez Szwajcarów, gdyby nastąpiła inwazja?"- zaintrygowała mnie cytowana wypowiedź. Jej autorem był Robert S. Braunschweig, w przyszłości przewodniczący Federacji Szwajcarskich Wspólnot Żydowskich. Kto i gdzie ją wykorzystał? Stephen P. Halbrook w swojej książce "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy". Ukazała się dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu w doskonałej i cennej serii "Wojny i konflikty", w tłumaczeniu Tomasza Fiedorka.
Obruszamy się, kiedy ktoś na Zachodzie myli powstanie w getcie warszawskim (1943) z powstaniem warszawskim (1944)? Chyba jednak niepotrzebnie? A, co my wiemy o historii Szwajcarii? I to nie tylko "w zakresie" lat 1939-1945. Bez obrazy, ale pewnie większość z nas ma jedno skojarzenie: chłopiec z jabłkiem na głowie i mierzący doń (tj. do owocu) tatuś - tak Wilhelm Tell! O! że są trzyjęzyczne kantony. I to wszystko! I to szlus! No, tak, ale odezwie się znowu pan z tyłu "byliśmy przedmurzem Europy!". I, co z tego?! To, że czyjś dziadek był w AK (a nie, nie daj Boże, w Wehrmachcie) nie czyni z nas lepszymi i mądrzejszymi (lub gorszymi).
Ta nasza ignorancja na temat Szwajcarii to jakiś grzech? Czy ja wiem? Osobiście nie biłbym na alarm. Po prostu chcąc ten "stan rzeczy" zmienić proponuję sięgnąć po książkę "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy", której autorem jest właśnie Stephen P. Halbrook. W biogramie na okładce przeczytamy o Autorze m. in.: "...doktor nauk prawnych i filozofii społecznej. Wykładowca na renomowanych uczelniach, m. in. Howard University i Florida State University".
Historia II wojny światowej (1939-1945) chyba jeszcze długie lata nie zniknie z pola zainteresowań. Proszę wejść do najbliższej księgarni i przekonać się ile pojawia się nowości "na temat". Moglibyśmy doprowadzić każdy budżet domowy do ruiny, gdybyśmy chcieli zaspokoić nasz nienasycony głód ciekawości i czytelnictwa. Książka S. P. Halbrooka jest... wyjątkowa. Nie przesadzam. Po prostu mamy okazję przyjrzeć się losom państwa, którego dzieje rzadko kojarzymy z tym burzliwym okresem. Ci z nas, którzy oglądali sowiecki serial "Siedemnaście mgnień wiosny / Семнадцать мгновений весны" (reż. T. Lioznowej, z ciekawą kreacją W. Tichonowa) pamiętają, że to właśnie na terenie Szwajcarii krzyżowały się interesy wywiadów walczących stron, ba! dochodziło do poufnych rozmów Niemców z... Amerykanami?
Warto książkę S. P. Halbrooka poznawać od obejrzenia zdjęć? Jak zwykle? Ikonografia! Już samo przeczytanie podpisów pod fotografiami już wzbogaci naszą wiedzę? W 100 %! Kilka przykładów: 1. "Generał Henri Guisan zebrał swoich oficerów 25 lipca 1940 r. na historycznej łące w Rütli, wzywając ich do zdecydowanego przeciwstawienia się każdemu najeźdźcy za wszelką cenę"; 2. "To skrzydło szwajcarskiego myśliwca zostało podziurawione niemieckimi pociskami podczas walki powietrznej. Lotnictwo szwajcarskie zestrzeliło w sumie 11 maszyn Luftwaffe"; 3. "Kobieca Służba Pomocnicza (Frauenhilfsdienst - FHD) odgrywała ważną rolę w szwajcarskich siłach zbrojnych"; 4. "Generał Wilhelm von Leeb, który w 1940 r. sporządził plany inwazji na Szwajcarię. Wykonanie «Zadania specjalnego - Szwajcaria» (Sonderaufgabe - Schweiz) powierzył Grupie Armii «C», rozlokowanej wzdłuż zachodniej granicy Szwajcarii"; 5. "Młodzi szwajcarscy kadeci ćwiczą z użyciem broni"; 6. "Strzelić nazistom z kuszy w tyłek. Występ Kabaretu «Korniszon». Skecz zatytułowany «Szczurołap»"; 7. "«Nowi przyjaciele» (Die neuen Freunde). Nazistowskie Niemcy i komunistyczna Rosja spływają krwią po dokonanym w 1939 r. na podstawie paktu Ribbentrop-Mołotow rozbiorze Polski". W sumie mamy równe 40. ilustracji. Brawo Wydawca!
Kiedy czytam książkę, która jest dla mnie swoistą terra incognita wczytuję się z uwagą i skupieniem. Wyłuskuję, to na co kiedyś nie zwracałem uwagi, albo po prostu nie wiedziałem. Nie wstydźmy się przyznawać do tego, że nie wiemy, nie znamy. Nikt chyba nie rodzi się alfą i omegą? Wartością książki "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy" jest jej wartość źródłowa. Gdyby wystawiać opinię na podstawie samych przypisów, to robi wrażenie zasób archiwaliów, które poddano kwerendzie naukowej. Stąd m. in. wiele cytowanych raportów składanych dla Naczelnego Dowództwa Sił Lądowych (słynnego OKH, czyli Oberkommando des Heeres) lub Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW, czyli Oberkommando der Wehrmacht). Dla zrozumienia złożoności stosunków niemiecko-szwajcarskich przytoczono m. in. bardzo obszerny cytat artykułu "Agitacja Konfederacji Szwajcarskiej przeciwko Niemcom", który ukazał się w XII 1938 r. na łamach nazistowskiego "Völkischer Beobachter": "Rzesza powinna z pełną determinacją domagać się od małego państwa neutralnego, aby przyjęło ono obiektywne i uczciwe podejście do wszystkiego, co niemieckie. [...] Rzesza musi żądać od Szwajcarii, aby powstrzymała bezwstydną agitację, jaką ten kraj prowadzi od lat, na temat wewnętrznych spraw Rzeszy. [...] Możemy z determinacją powiedzieć Szwajcarom, że nie są oni już neutralni, jeśli prześladują i potępiają wszystko, co jest proniemieckie, a jednocześnie pozwalają najbardziej antyniemieckim agitatorom na prowadzenie swej działalności skierowanej przeciwko Rzeszy [...]". Artykuł jest groźnym pomrukiem groźnego, ba! rozwścieczonego sąsiada! Proszę zwrócić uwagę na monity dotyczące... kabaretów szwajcarskich!
"Kanclerz związkowy Motta wyraził radość i wdzięczność z powodu kategorycznej deklaracji Führera i Kanclerza, złożonej dzisiaj wobec profesora Burckharda, iż Niemcy uszanują szwajcarską neutralność w każdych okolicznościach" - taka deklaracja padła ze strony III Rzeszy na tydzień przed wybuchem II wojny światowej. Stephen P. Halbrook skomentował to: "Szwajcarzy nie byli jednak tak naiwni, aby wierzyć w oficjalne deklaracje władz Trzeciej Rzeszy, i kontynuowali przygotowania do niemieckiej inwazji. Po wybuchu wojny obie strony konfliktu zaczęły wymieniać ze Szwajcarią wzajemne deklaracje neutralności".
I jedno z zaskoczeń tej lektury. Odnajdujemy je w jednym z raportów, jakie słano ze Szwajcarii do OKW: "W przypadku ataku niemieckiego Szwajcaria przejdzie do totalnej wojny chemicznej i użyje gazu musztardowego. [...] Wzdłuż całej granicy na glebach trawiastych położono kilka tysięcy min". Jest też wzmianka o codziennych treningach armii szwajcarskiej, która ćwiczyła choćby "...ataki z maskami przeciwgazowymi, aby w każdej chwili być gotowym do ich użycia". Wzmiankowano również o zagrożeniu niemieckich Szwajcarów internowaniem w chwili ataku ze strony Hitlera!... Analiza każdego cytowanego raportu robi wrażenie: raz na ich szpiegowski charakter, dwa na zapis dotyczący determinacji Helwetów. To naprawdę robi wrażenie, jak bardzo szykowali się do konfrontacji z nazistowskim sąsiadem. Na dalszych stronach (kiedy czytamy o Blitzkriegu) przytoczony jest inny raport: "Mamy doniesienia, iż rząd szwajcarski nakazał uzbroić ludność cywilną, a te osoby, które nie spełniają wymogów służby wojskowej, powołano do służby pomocniczej. W Bazylei wszędzie buduje się barykady i bunkry".
W raporcie z XI 1939 r. znajdujemy cenne polonica: "Szwajcarska ludność według doniesień jest jednak nastawiona bardzo wrogo wobec Niemiec. Ludzie są zdania, że Niemcy wywołali wojnę przez swoją bezwzględność. Dominuje opinia, że wysunięte wobec Polski żądania Gdańska i korytarza terytorialnego przez Pomorze mogły zostać rozwiązane na drodze pokojowych negocjacji. Nie było konieczności wciągania całego świata w katastrofę". Wrogość do III Rzeszy rosła wprost proporcjonalnie do skutków prowadzonego przez nią Blitzkriegu. Zapis z 1940 r., już po klęsce Francji: "Wobec obywateli Rzeszy używa się tutaj obelżywych określeń, takich jak Sauschwab [szwabska świnia] lub Nazihund [nazistowski pies], a niemieckim przedsiębiorstwom grozi bojkot. [...] Niemców żyjących obecnie w Szwajcarii postrzega się tutaj jako zagrożenie, gdyż pod naciskiem Rzeszy utożsamiają się z hitleryzmem".
Kolejny "polski ślad" w szpiegowskim raporcie. O tyle ważny ślad, że określa stosunek do Polski: "Raporty pokazują, że Polska cieszy się wielką sympatią w całej Szwajcarii. W celu udzielania pomocy temu krajowi niektórzy Szwajcarzy utworzyli organizację charytatywną o nazwie «Pro Polonia»". I dodaje: "...prasa nadal opisuje zniszczenia Warszawy spowodowane niemieckim bombardowaniem oraz cierpienia polskiej ludności". Okazuje się, że Szwajcarzy nie pozostawiali suchej nitki na pakcie Ribbentrop-Mołotow! Serce rośnie, kiedy się to czyta i ogląda (patrz wzmianka o ikonografii).
Naprawdę robi wrażenie, to pieklenie się niemieckiego donosiciela na antyniemieckość Szwajcarów. Z tego wątku można byłoby śmiało wykroić oddzielny rozdział... : "Biorąc pod uwagę nasze rozległe doświadczenie, możemy stwierdzić, że obecna neutralność Szwajcarii jest neutralnością państwa, ale nie jego ludności. [...] Według doniesień wpływy angielsko-żydowskie w gazetach są bardzo silne, ponieważ najbardziej poczytne gazety szwajcarskie są opłacane przez Brytyjczyków i wielką rolę odgrywa w nich masoneria".
Tak, książka S. P. Halbrooka, to dla mnie nauczyciela kopalnia cytatów źródłowych! Nawet sobie nie zdajecie sprawy, jak bardzo podobny trud cytowania jest bezcenny na lekcji. O książce mogę zapomnieć (zresztą chcąc mieć każdą potrzebną na lekcję, to musiałbym wykupić... wielbłąda, bo tyle by tego było!), a kliknąć myszką i wrócić do właściwego "Przeczytania..." żadna robota.
Choć czarne dziewczę jest jeszcze trochę niemiłe i sztywne,
Gdy idzie obok swego silnego Czerwonego Kawalera,
Kto by jednak potępiał zakochanych?
Czyż ta para nie jest dla siebie stworzona?
wydaje nam się, że ich lun nastąpi już niedługo!
Założę się, że patrząc na okładkę książki nie spodziewamy się trafić na... satyryczne wiersze, jakie można było usłyszeć ze scen kabaretowych. Ma rację Autor: "Humor od zawsze stanowił potężną broń przeciwko napuszonemu pasowi totalitarnych władców". Chyba rozpoznajemy bohaterów tych strof? Tak, to Hitler i Stalin! Można rzec, że to nieomal proroctwo - w 1934 r. przewidzieli alians Berlina z Moskwą? Niemiecki konsul generalny Voigt w V 1942 r. donosił komu trzeba: "Wielokrotnie składaliśmy skargi, iż «Kabaret Korniszon» nadal prezentuje podburzające materiały. [...] Połowę jego programu stanowią uwagi oczerniające Niemcy, podczas gdy o wrogach Niemiec ledwie się wspomina, a jeśli nawet, to bardzo rzadko się ich krytykuje". Bolała widać mocodawców z Berlina kąśliwość humoru szwajcarskich satyryków? Jest ciekawy fragment rozmowy ambasadora z konsulem, w której ów pierwszy (von Biber) wspomina, jaki był stosunek do Führera: "...za szubienicę z nim, trzeba go powiesić, albo postawić pod murem i rozstrzelać". Trudno, aby podobne teksty wzbudzały entuzjazm wśród Niemców.
"Dramat wojny dosięgnął również samej Szwajcarii - czytamy dalej u S. P. Halbrooka. - kiedy w kwietniu 1944 r. amerykańska 8. Armia Powietrzna omyłkowo zbombardowała szwajcarskie miasto Szfuza, leżące na północnym brzegu Renu. [...] Kiedy w pobliżu granic Szwajcarii działania wojenne przybierały na sile napływały tysiące uchodźców. [...] Starcy, kobiety i dzieci oraz ranni - blisko 5 tysięcy osób - uciekaj z Niemiec przez granicę". Proszę zwrócić uwagę: pomoc Niemcom! Nie zaryglowali granicy, bo "groźni Hunowie" uciekali przed wojną, którą sami rozpętali! Znowu trafiamy na polskie ślady? "Pociągi sponsorowane przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża transportowały do Szwajcarii rannych Amerykanów, Anglików, Polaków, hindusów i Afrykanów, gdzie wymieniano ich na rannych jeńców niemieckich". Rzecz dotyczyła wymiany rannych jeńców. Ciekawą lekturę stanowią listy zacytowane w rozdziale "Służyłem wtedy w wojsku". Pewnie, że poznajemy nastroje zwykłych mieszkańców, ich reakcje i relacje (np. z Włochami mieszkającymi w Szwajcarii), ale i tu trafiamy na... Polaków: "Razem ze mną studiowało wielu Polaków, którzy byli w armii polskiej we Francji i walczyli z Niemcami podczas kampanii 1940 r. Po klęsce przedostali się do Szwajcarii i zostali internowani. Ci, którzy mieli odpowiednie wykształcenie, mogli studiować na naszych uczelniach. [...] Trzej z tych Polaków zostali później moimi wieloletnimi przyjaciółmi". Wzruszające. I kolejne zaskoczenie tej niezwykłej książki. Duch Wilhelma Tella nie opuszczał Szwajcarów? Bardzo spodobało mi się to, jak wspominał niejaki Hans Widmer (rocznik 1926): "Bez wątpienia walczylibyśmy z Niemcami zębami i pazurami. Podwędziłem ojcu pistolet Browninga". Nie zapominajmy (choć ten wątek jest mało spopularyzowany), że Niemcy szykowali się do zajęcia Szwajcarii w 1940 r.! Proszę wrócić do zapisu dotyczącego ikonografii. Nie przypadkowo wspomniałem o fotografii gen. W. von Leeba. Proszę mi wierzyć z książki S. P. Halbrooka wynika, jak bardzo Szwajcarzy byli gotowi do walki. Charakterystyka (źródło) armii tego niewielkiego kraju robi wrażenie. Bardzo ciekawym wątkiem są sprawy dotyczące mieszkających w kantonach Niemców. OKW wiedziało o przygotowaniach cywilów do "wszelkich ewentualności", a "...rząd szwajcarski nakazał wszystkim rodzinom zaopatrzyć się w zapasy wszystkiego, co jest potrzebne do życia, na okres dwóch miesięcy".
Na dumnych Szwajcarach nie robiła wrażenia niemiecka wojskowa piosenka, w której porównywano ich do...jeżozwierza (ein Stachelschwein). Mieli doskonały wzorzec w Europie? Polska? Nie tym razem. S. P. Halbrook napisał: "Szwajcarzy wzorowali się i czerpali nadzieję z przykładu Finlandii, która stawiła czoło inwazji Związku Radzieckiego". Proszę uważnie przeczytać cytowaną krótką rozmowę między Baldurem von Schirachem a prokuratorem Th. J. Toddem przed Trybunałem Norymberskim w 1946 r.
Książka Stephena P. Halbrooka "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy" naprawdę robi wrażenie. Bo jeśli myślelibyśmy, że to "głuchy epizod", to tych kilka (-naście) przytoczonych cytatów jest dowodem na to, że Szwajcarzy zdali swój egzamin z patriotyzmu. Nie przytaczam całości, bo przy mojej drobiazgowości tekst ten ciągnąłby się jeszcze bardzo długooo. Nie ukrywam, że postawa Helwetów zaimponowała mi. Jeśli nie zachęciłem do tej ciekawej lektury, to znaczy, że próżny mój trud. Z czasem będę chciał wrócić do tej książki. Daje wiele możliwości do napisania samodzielnych postów. Chciałbym wierzyć, że Wydawnictwo Dolnośląskie pójdzie za ciosem i zaproponuje nam podobne książki choćby o Danii czy Belgii? Głównodowodzący armią szwajcarską generał Henri Guisan (1874-1960) w "Planie operacyjnym" zamieścił myśli, które niech stanowią zwieńczenie tego "Przeczytania...":
Kiedy czytam książkę, która jest dla mnie swoistą terra incognita wczytuję się z uwagą i skupieniem. Wyłuskuję, to na co kiedyś nie zwracałem uwagi, albo po prostu nie wiedziałem. Nie wstydźmy się przyznawać do tego, że nie wiemy, nie znamy. Nikt chyba nie rodzi się alfą i omegą? Wartością książki "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy" jest jej wartość źródłowa. Gdyby wystawiać opinię na podstawie samych przypisów, to robi wrażenie zasób archiwaliów, które poddano kwerendzie naukowej. Stąd m. in. wiele cytowanych raportów składanych dla Naczelnego Dowództwa Sił Lądowych (słynnego OKH, czyli Oberkommando des Heeres) lub Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW, czyli Oberkommando der Wehrmacht). Dla zrozumienia złożoności stosunków niemiecko-szwajcarskich przytoczono m. in. bardzo obszerny cytat artykułu "Agitacja Konfederacji Szwajcarskiej przeciwko Niemcom", który ukazał się w XII 1938 r. na łamach nazistowskiego "Völkischer Beobachter": "Rzesza powinna z pełną determinacją domagać się od małego państwa neutralnego, aby przyjęło ono obiektywne i uczciwe podejście do wszystkiego, co niemieckie. [...] Rzesza musi żądać od Szwajcarii, aby powstrzymała bezwstydną agitację, jaką ten kraj prowadzi od lat, na temat wewnętrznych spraw Rzeszy. [...] Możemy z determinacją powiedzieć Szwajcarom, że nie są oni już neutralni, jeśli prześladują i potępiają wszystko, co jest proniemieckie, a jednocześnie pozwalają najbardziej antyniemieckim agitatorom na prowadzenie swej działalności skierowanej przeciwko Rzeszy [...]". Artykuł jest groźnym pomrukiem groźnego, ba! rozwścieczonego sąsiada! Proszę zwrócić uwagę na monity dotyczące... kabaretów szwajcarskich!
"Kanclerz związkowy Motta wyraził radość i wdzięczność z powodu kategorycznej deklaracji Führera i Kanclerza, złożonej dzisiaj wobec profesora Burckharda, iż Niemcy uszanują szwajcarską neutralność w każdych okolicznościach" - taka deklaracja padła ze strony III Rzeszy na tydzień przed wybuchem II wojny światowej. Stephen P. Halbrook skomentował to: "Szwajcarzy nie byli jednak tak naiwni, aby wierzyć w oficjalne deklaracje władz Trzeciej Rzeszy, i kontynuowali przygotowania do niemieckiej inwazji. Po wybuchu wojny obie strony konfliktu zaczęły wymieniać ze Szwajcarią wzajemne deklaracje neutralności".
I jedno z zaskoczeń tej lektury. Odnajdujemy je w jednym z raportów, jakie słano ze Szwajcarii do OKW: "W przypadku ataku niemieckiego Szwajcaria przejdzie do totalnej wojny chemicznej i użyje gazu musztardowego. [...] Wzdłuż całej granicy na glebach trawiastych położono kilka tysięcy min". Jest też wzmianka o codziennych treningach armii szwajcarskiej, która ćwiczyła choćby "...ataki z maskami przeciwgazowymi, aby w każdej chwili być gotowym do ich użycia". Wzmiankowano również o zagrożeniu niemieckich Szwajcarów internowaniem w chwili ataku ze strony Hitlera!... Analiza każdego cytowanego raportu robi wrażenie: raz na ich szpiegowski charakter, dwa na zapis dotyczący determinacji Helwetów. To naprawdę robi wrażenie, jak bardzo szykowali się do konfrontacji z nazistowskim sąsiadem. Na dalszych stronach (kiedy czytamy o Blitzkriegu) przytoczony jest inny raport: "Mamy doniesienia, iż rząd szwajcarski nakazał uzbroić ludność cywilną, a te osoby, które nie spełniają wymogów służby wojskowej, powołano do służby pomocniczej. W Bazylei wszędzie buduje się barykady i bunkry".
W raporcie z XI 1939 r. znajdujemy cenne polonica: "Szwajcarska ludność według doniesień jest jednak nastawiona bardzo wrogo wobec Niemiec. Ludzie są zdania, że Niemcy wywołali wojnę przez swoją bezwzględność. Dominuje opinia, że wysunięte wobec Polski żądania Gdańska i korytarza terytorialnego przez Pomorze mogły zostać rozwiązane na drodze pokojowych negocjacji. Nie było konieczności wciągania całego świata w katastrofę". Wrogość do III Rzeszy rosła wprost proporcjonalnie do skutków prowadzonego przez nią Blitzkriegu. Zapis z 1940 r., już po klęsce Francji: "Wobec obywateli Rzeszy używa się tutaj obelżywych określeń, takich jak Sauschwab [szwabska świnia] lub Nazihund [nazistowski pies], a niemieckim przedsiębiorstwom grozi bojkot. [...] Niemców żyjących obecnie w Szwajcarii postrzega się tutaj jako zagrożenie, gdyż pod naciskiem Rzeszy utożsamiają się z hitleryzmem".
Kolejny "polski ślad" w szpiegowskim raporcie. O tyle ważny ślad, że określa stosunek do Polski: "Raporty pokazują, że Polska cieszy się wielką sympatią w całej Szwajcarii. W celu udzielania pomocy temu krajowi niektórzy Szwajcarzy utworzyli organizację charytatywną o nazwie «Pro Polonia»". I dodaje: "...prasa nadal opisuje zniszczenia Warszawy spowodowane niemieckim bombardowaniem oraz cierpienia polskiej ludności". Okazuje się, że Szwajcarzy nie pozostawiali suchej nitki na pakcie Ribbentrop-Mołotow! Serce rośnie, kiedy się to czyta i ogląda (patrz wzmianka o ikonografii).
Naprawdę robi wrażenie, to pieklenie się niemieckiego donosiciela na antyniemieckość Szwajcarów. Z tego wątku można byłoby śmiało wykroić oddzielny rozdział... : "Biorąc pod uwagę nasze rozległe doświadczenie, możemy stwierdzić, że obecna neutralność Szwajcarii jest neutralnością państwa, ale nie jego ludności. [...] Według doniesień wpływy angielsko-żydowskie w gazetach są bardzo silne, ponieważ najbardziej poczytne gazety szwajcarskie są opłacane przez Brytyjczyków i wielką rolę odgrywa w nich masoneria".
Tak, książka S. P. Halbrooka, to dla mnie nauczyciela kopalnia cytatów źródłowych! Nawet sobie nie zdajecie sprawy, jak bardzo podobny trud cytowania jest bezcenny na lekcji. O książce mogę zapomnieć (zresztą chcąc mieć każdą potrzebną na lekcję, to musiałbym wykupić... wielbłąda, bo tyle by tego było!), a kliknąć myszką i wrócić do właściwego "Przeczytania..." żadna robota.
Choć czarne dziewczę jest jeszcze trochę niemiłe i sztywne,
Gdy idzie obok swego silnego Czerwonego Kawalera,
Kto by jednak potępiał zakochanych?
Czyż ta para nie jest dla siebie stworzona?
wydaje nam się, że ich lun nastąpi już niedługo!
Założę się, że patrząc na okładkę książki nie spodziewamy się trafić na... satyryczne wiersze, jakie można było usłyszeć ze scen kabaretowych. Ma rację Autor: "Humor od zawsze stanowił potężną broń przeciwko napuszonemu pasowi totalitarnych władców". Chyba rozpoznajemy bohaterów tych strof? Tak, to Hitler i Stalin! Można rzec, że to nieomal proroctwo - w 1934 r. przewidzieli alians Berlina z Moskwą? Niemiecki konsul generalny Voigt w V 1942 r. donosił komu trzeba: "Wielokrotnie składaliśmy skargi, iż «Kabaret Korniszon» nadal prezentuje podburzające materiały. [...] Połowę jego programu stanowią uwagi oczerniające Niemcy, podczas gdy o wrogach Niemiec ledwie się wspomina, a jeśli nawet, to bardzo rzadko się ich krytykuje". Bolała widać mocodawców z Berlina kąśliwość humoru szwajcarskich satyryków? Jest ciekawy fragment rozmowy ambasadora z konsulem, w której ów pierwszy (von Biber) wspomina, jaki był stosunek do Führera: "...za szubienicę z nim, trzeba go powiesić, albo postawić pod murem i rozstrzelać". Trudno, aby podobne teksty wzbudzały entuzjazm wśród Niemców.
"Dramat wojny dosięgnął również samej Szwajcarii - czytamy dalej u S. P. Halbrooka. - kiedy w kwietniu 1944 r. amerykańska 8. Armia Powietrzna omyłkowo zbombardowała szwajcarskie miasto Szfuza, leżące na północnym brzegu Renu. [...] Kiedy w pobliżu granic Szwajcarii działania wojenne przybierały na sile napływały tysiące uchodźców. [...] Starcy, kobiety i dzieci oraz ranni - blisko 5 tysięcy osób - uciekaj z Niemiec przez granicę". Proszę zwrócić uwagę: pomoc Niemcom! Nie zaryglowali granicy, bo "groźni Hunowie" uciekali przed wojną, którą sami rozpętali! Znowu trafiamy na polskie ślady? "Pociągi sponsorowane przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża transportowały do Szwajcarii rannych Amerykanów, Anglików, Polaków, hindusów i Afrykanów, gdzie wymieniano ich na rannych jeńców niemieckich". Rzecz dotyczyła wymiany rannych jeńców. Ciekawą lekturę stanowią listy zacytowane w rozdziale "Służyłem wtedy w wojsku". Pewnie, że poznajemy nastroje zwykłych mieszkańców, ich reakcje i relacje (np. z Włochami mieszkającymi w Szwajcarii), ale i tu trafiamy na... Polaków: "Razem ze mną studiowało wielu Polaków, którzy byli w armii polskiej we Francji i walczyli z Niemcami podczas kampanii 1940 r. Po klęsce przedostali się do Szwajcarii i zostali internowani. Ci, którzy mieli odpowiednie wykształcenie, mogli studiować na naszych uczelniach. [...] Trzej z tych Polaków zostali później moimi wieloletnimi przyjaciółmi". Wzruszające. I kolejne zaskoczenie tej niezwykłej książki. Duch Wilhelma Tella nie opuszczał Szwajcarów? Bardzo spodobało mi się to, jak wspominał niejaki Hans Widmer (rocznik 1926): "Bez wątpienia walczylibyśmy z Niemcami zębami i pazurami. Podwędziłem ojcu pistolet Browninga". Nie zapominajmy (choć ten wątek jest mało spopularyzowany), że Niemcy szykowali się do zajęcia Szwajcarii w 1940 r.! Proszę wrócić do zapisu dotyczącego ikonografii. Nie przypadkowo wspomniałem o fotografii gen. W. von Leeba. Proszę mi wierzyć z książki S. P. Halbrooka wynika, jak bardzo Szwajcarzy byli gotowi do walki. Charakterystyka (źródło) armii tego niewielkiego kraju robi wrażenie. Bardzo ciekawym wątkiem są sprawy dotyczące mieszkających w kantonach Niemców. OKW wiedziało o przygotowaniach cywilów do "wszelkich ewentualności", a "...rząd szwajcarski nakazał wszystkim rodzinom zaopatrzyć się w zapasy wszystkiego, co jest potrzebne do życia, na okres dwóch miesięcy".
Na dumnych Szwajcarach nie robiła wrażenia niemiecka wojskowa piosenka, w której porównywano ich do...jeżozwierza (ein Stachelschwein). Mieli doskonały wzorzec w Europie? Polska? Nie tym razem. S. P. Halbrook napisał: "Szwajcarzy wzorowali się i czerpali nadzieję z przykładu Finlandii, która stawiła czoło inwazji Związku Radzieckiego". Proszę uważnie przeczytać cytowaną krótką rozmowę między Baldurem von Schirachem a prokuratorem Th. J. Toddem przed Trybunałem Norymberskim w 1946 r.
Książka Stephena P. Halbrooka "Szwajcaria i naziści. Jak alpejska republika przetrwała w cieniu III Rzeszy" naprawdę robi wrażenie. Bo jeśli myślelibyśmy, że to "głuchy epizod", to tych kilka (-naście) przytoczonych cytatów jest dowodem na to, że Szwajcarzy zdali swój egzamin z patriotyzmu. Nie przytaczam całości, bo przy mojej drobiazgowości tekst ten ciągnąłby się jeszcze bardzo długooo. Nie ukrywam, że postawa Helwetów zaimponowała mi. Jeśli nie zachęciłem do tej ciekawej lektury, to znaczy, że próżny mój trud. Z czasem będę chciał wrócić do tej książki. Daje wiele możliwości do napisania samodzielnych postów. Chciałbym wierzyć, że Wydawnictwo Dolnośląskie pójdzie za ciosem i zaproponuje nam podobne książki choćby o Danii czy Belgii? Głównodowodzący armią szwajcarską generał Henri Guisan (1874-1960) w "Planie operacyjnym" zamieścił myśli, które niech stanowią zwieńczenie tego "Przeczytania...":
"NARÓD, KTÓRY MUSIAŁ WALCZYĆ O SWOJĄ NIEPODLEGŁOŚĆ,
NIE MOŻE ZREZYGNOWAĆ Z TEJ NIEPODLEGŁOŚCI BEZ WALKI.
CI, KTÓRZY SĄ TCHÓRZAMI I SAMI ZRZEKAJĄ SIĘ SWOJEJ WOLNOŚCI,
NIE ZNAJDĄ WYSTARCZAJĄCEJ SIŁY, ABY ODZYSKAĆ JĄ
W BARDZIEJ SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH.
CI, KTÓRZY SĄ ODWAŻNI, NIGDY NIE UZNAJĄ,
ŻE WALKA JEST BEZNADZIEJNA".
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.