niedziela, grudnia 13, 2015
Zanim nastał 13 grudnia... - czyli z zapisków nastolatka
Raz jeszcze otwieram swój kajet z 1981 r. Raz już robiłem użytek z tego mego "nastoletniego pisania". Trudno, żebym tu wykładał każdy szczegół mej biografii. Tak, odzywa się wewnętrzna samokontrola, ba! cenzura. Jak zwał, tak zwał. Cud, że moje kajety (tu jest fachowy nadruk: "BLOK DO NOTATNIKA" przetrwały te wszystkie lata. Ufam, że tych kilka "migawek" dobrze odda czas sprzed 13 grudnia 1981 roku. Miało się swoje 18. lat i zdawało się nikt i nic nie jest w stanie zabrać nam tej młodości...
Zapis z 17 listopada: "Na ulicy Mostowej, tuż przy schodach prowadzących na ulicę Marchlewskiego, wokół samochodu marki fiat utworzył się gęsty krąg ludzkich ciał. Jeden, przez drugiego cisnął się do uchylonego okienka kierowcy. Rozdawano ulotki, czy coś podobnego. Przechodziłem mimochodem, gdy jeden, widać nienalepianej zorientowany, gość zapytał mnie:
- Panie, co tam dają?
- Podkopują sojusz ze Związkiem Radzieckim.
Faceta wcięło. Chwilę wahał się co dalej, lecz widocznie był to jakiś element antysocjalistyczny, gdyż po chwili zaczął się cisnąć w kierunku samochodu.
Wnioski pozostawimy każdemu z osobna".
Później dopisałem coś takiego: "PS: Okazało się (w dwa dni po zajściu), że sprzedawano tam jakieś wyroby ala Veritas"
Zapis z 29 listopada: "NAM POTRZEBNY WÓDZ! A NIE DUPA WYMALOWANA JAK WROTA. NA CO TO WSZYSTKO? CO? G....!!!"
Zapis z 6 grudnia: "Dopiero piętnaście minut przed godziną dwudziestą udało się nam, tj. mamie i mnie, wylądować w domu. Wracaliśmy trochę obładowani ze świniobicia u dziadków. Na nasze nieszczęście, na Wyżynach kochana i droga służba energetyczna wyłączyła prąd. Ma się rozumieć, oszczędzamy. Kilku skurw... nakradło się, pohulało sobie naszym kosztem, a ty teraz, Bogu winny człowieku, cierp i płać".
Zapis z 6 grudnia (drugi wpis): "Myliłem się, ze to bydło w DTV coś powie na temat rocznicy podpisania układu Sikorski-Stalin. O bitwie moskiewskiej nie zapomnieli. Tak jest zawsze. To skończona banda bydlaków i sukinsynów. Powywieszać by to łajno służalców!"
Zapis z 7 grudnia: "Na widok noszonego przeze mnie znaczka, z wymownym napisem KATYŃ, Pińkowska zauważyła, że wywołuję prowokacje. Patrzcie państwo, niby taki sobie zwykły człowiek [...] a tu chodząca prowokacja. Nie tak dawno na moje konto zaliczyłem jeszcze inne określenie: CZARNA REAKCJA".
Zapis z 7 grudnia (drugi wpis): "Jasiu Rulewski już rozdaje mandaty poselskie. Wprawdzie nie ma do tego predyspozycji i uprawnień, ale co to Go obchodzi. Z jego ustawienia PZPR, SD, ZS znalazłyby się... w opozycji, z powodu mniejszości w Sejmie. [...] Jeszcze kilka takich mów, a w MKZ-ecie, na Marchlewskiego, będzie przejściowe więzienie dla byłych członków «Solidarności» ".
* * *
Zachowałem oryginalną pisownię i interpunkcję. Przyznam się: poprawiłem jeden błąd ortograficzny. Jak widać myślenie: niezbyt skomplikowane, emocjonalne i antysystemowe. A jakie mogło być wtedy? Kiedy ma się 18. lat słów się nie waży, a miota, jak pociski! Te przeznaczaliśmy dla naszych belfrów! Profesor Wanda Pinkowska, rewelacyjna polonistka i człowiek, to co powiedziała, to tylko w trosce o moją osobę. Wiedziała doskonale, że ten dryblas z klasy maturalnej potrafił skakać "do gardła" i różnie to mogło się skończyć. Czy pamięta naszą polemikę (czytaj: pyskówkę!) przy okazji stwierdzenia przez Panią, że "...17 września 1939 r. był błogosławieństwem dla Polski"? Drzazgi i iskry? Nie, to były gromy godne Zeusa! Ale to dzięki takim ludziom, jak Wanda mogłem wzbijać się myślą i słowem, a nie szybować lotem koszącym... Do dziś jestem za to wdzięczny.
Od lewej: Autor blogu z przyjacielem "Szymonem" - Kołobrzeg VIII 1980 r. |
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.