czwartek, października 22, 2015

Memento mori - tryptyk śmierci - akt I

"Ludzie więc boją się tak bardzo śmierci przez nawyk, przez wychowanie, przez przesąd. Lecz wielkie niepokoje panują głównie wśród osób łagodnie wychowanych w mieście i przez swą edukację wrażliwszych niż inne; bo na ogół ludzie, zwłaszcza na wsi, patrzą na śmierć bez przerażenia; dla nędzarzy jest to kres zmartwień i klęsk" - Jean-Jacques Rousseau. Myśl XVIII-wiecznego filozofa, myśliciela, burzyciela porządku... W te przed-listopadowe dni stąpamy między zwidy, duchy i tchnienie śmierci!


Bądź pozdrowiona śmierci, wolności zwiastunie!
Nie jawisz mi się groźna, w żałobnym całunie,
O którym z lękiem, w błędzie, szeptano przez wieki!
Tyś nie jest wszak okrutna, jasne masz spojrzenie,
Dobry Bóg ciebie zsyła, by skrócić cierpienie;
Ty nie obracasz w nicość, ty wyzwalasz: dłonie
Twoje, posłańcu niebios, niosąc boski płomień.

W 1820 pisał w jednym z wierszy Alphonse de Lamartine. 
"Ludzie boją się śmierci, jak dzieci boją się ciemności, i tylko dlatego, że straszono ich zjawami równie bezsensownymi, co przerażającymi. Ceremoniał ostatnich pożegnań, lament naszych dusz, żałoba i obrzęd pogrzebowy, konwulsje machiny, która się rozpada, oto co ma nas przerazić" - to znowu Jean-Jacques.




Padasz na ziemię po to, aby żywi,
Gdzie rósł pęd słaby, dalej rozkwitali,
I gdzie gnijące ciało wiecznie żywi
To, co z czego wzrosło: Wieczności bezmiary.

To strofy Alberta de La Ferronaysa.
"Byłem więc sam. Dzieliła mnie od niej tylko warstwa sypkiej ziemi. Powiedziałem wówczas do siebie: -Wezmę ją jeszcze w ramiona! Jeśli będzie zimna, pomyślę, że i ją, tak jak mnie, zmroził wiatr północny. Jeśli będzie nieruchoma, to dlatego, że śpi. - Przyniosłem łopatę z budki z narzędziami i zabrałem się z całych sił do kopania. Łopata wkrótce zgrzytnęła o trumnę, próbowałem oderwać wieko rękami" - poznajemy ten fragment? To "Wichrowe Wzgórza" . Emily Jane Brontë tak opisała rozterki Heathcliffa nad mogiłą ukochanej Katarzyny!



Przyjdź wtedy mnie zobaczyć do mego schronienia,
Tam gałęzie swym szumem z wolna nucą tobie
Wskażą, cóż za złudzenie - cień mojego cienia
             Siedzący na mym grobie.
Tam czasem, smutku pełna, żalu i rozpaczy,
By ukoić strapienia, spoczynek umilić,
Nadejdziesz, kiedy słońce do snu się pochyli.

To z wiersza Jacques Delille.

*      *      *

Czeka nas w ten czas przed-listopadowy tryptyk śmierci. Ciągle przy pisaniu tego ostatniego wyrazu ucieka mi "ś". Tak, jakby podświadomość sama kryła to nieodwracalne i nieuniknione. Kolejne - tabu! Czy milcząc oswajamy się, że jest... że stoi za rogiem... że czatuje... że czeka... że nie zapomni o nikim z nas... że zabierze bez względu na wiek... Tych "że" jest całe mnóstwo. Niewdzięczny temat. Ponury temat. Konieczny temat. Bo tylko ONA uczy nas pokory wobec życia! Śmierć bliskiej nam osoby uświadamia nam jak wszystko inne jest miałkie, bez znaczenia. Nigdy nie zapomnę poniedziałku 14 sierpnia 1989 r. Umarł mi naprawdę bliski Człowiek. Po raz pierwszy tak naprawdę śmierć uderzyła w kogo tak Ważnego! Potem przyszły m. in. 13 XII 2000 r., 4 VII 2001 r., 26 I 2006 r., 30 X 2006 r. Za każdą datą zgon! odejście! żal! nostalgia! zaduma!
Memento mori!...


PS: Wszystkie reprodukowane dzieła udostępnione z Facebooka: Ciemna Strona sztuki. Wszystkie cytaty za:  Philippe Ariès "Człowiek i śmierć" (Warszawa 1989, wyd. Państwowy Instytut Naukowy).

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.