niedziela, września 27, 2015

Zapomniana victoria (6) - bitwa pod Płowcami (1331 r.)

Blednie w blasku Grunwaldu? Pewnie, że wielu z nas "wychowanych" na "Gniewku syna rybaka" czy późniejszej adaptacji "Znak Orła" pamiętamy, co to była rzeź Gdańska, kim był Wincenty z Szamotuł lub, co wydarzyło się nieopodal kujawskiego Radziejowa 27 września 1331 r. - pod Płowcami. Przekonywano nas (myślę o latach 70-tych XX w.), że to pierwsza zwycięska bitwa z Krzyżakami i stawiano ją w kolejce wielkich zwycięstw.

JKM Władysław I Łokietek (1320-1333)
Ale to Grunwald nie był. Bo ani to starcie męża z mężem, tarcza w tarczę, ani bój na polu marsowym. Zastępy zaborczych teutońskich braci wdarły się aż do Wielkopolski i poczyniły spustoszenie. Bodaj ostatnie do czasu najazdu Szweda w 1655 r. Objuczone łupem pazerne kolumny zostały zaatakowany przez wojsko JKM Władysława I Łokietka (1320-1333).

W roku tysiąc trzysta trzydziestym pierwszym
Na polu bitwy pod Radziejowem obwoływali się Polacy hasłem "Kraków"
Król posłał wojsko, krwawym mieczem tępił Krzyżaków
Tak, że naliczono dwadzieścia dwa tysiące trupów.
Samych tylko brodatych braci zabito sześciuset,
A z polskich panów padło zaiste tylko szesnastu.

Ten "niedołężny wiersz łaciński" znajdziemy na kartach książki prof. Jana Baszkiewicz "Polska czasów Łokietka". To tu znajdziemy taką o bitwie ocenę: "Wśród rozlicznych niepowodzeń i klęsk wojennych pamięć bitwy płowieckiej pozostała jako optymistyczny akcent. Polscy kronikarze wyolbrzymili niepomiernie starty krzyżaków, pisali o nie wykorzystanej możliwości rozbicia całej armii wroga, minimalizowali straty polskie".


A, co ów temat pozostawił nam rewelacyjny popularyzator epoki, niezapomniany Paweł Jasienica? Dam upust cytowania i przypomnę jeden akapit z całości (czytaj "Polski Piastów"): "Jak Polska długa i szeroka, Płowce - pd dnia rozegrania tej batalii - uchodzą za wielki triumf naszego oręża. Zachód Europy uważał, że zwyciężyli tam Krzyżacy, i do dziś często tak sądzi. Według tej wersji Łokietek pokonał straż tylną wojsk Zakonu, lecz kiedy nadciągnęły siły główne komtura Ottona von Lutterberga, chorągwie królewskie uciekły w popłochu. Pierwszy zemknąć miał z pola królewicz Kazimierz, który oparł się aż w Krakowie".

Opuszczenie pola walki przez Władysławowica zostało przez propagandę krzyżacką, jako... ucieczkę następcy tronu. Wielki mistrz Luther von Braunschweig (1331-1335) "...opowiadając o tej bitwie, zarzuca królewiczowi Kazimierzowi, że przerażony rzezią Polaków uciekł wprost do Krakowa" - przypomina w swym dziele "Władysław  łokietek na tle swoich czasów" Edmund Długopolski. Pewnie, że nam Polakom można zarzucić stronniczość, kiedy stajemy w obronie przyszłego króla. Bez wahania podpisuję się pod tym, co czytamy dalej: "Łokietek wiedział, jak bardzo zależało Krzyżakom na pochwyceniu królewicza Kazimierza, sam zaś jako naczelny wódz nie mógł opuścić wojska. W razie śmierci króla i śmierci w niewoli Kazimierza praca całego życia Łokietka byłaby zagrożona. Wszak nowo zbudowane państwo polskie było ściśle związane z osobą Łokietka i jego syna". Tak, pragmatyzm, interes dynastii i przyszłość państwa - oto myśli główne, które nakazały JKM odesłać jedynaka, który żył, do Krakowa. 


Nie wiem czy jest sens stawiać choćby szacunkowe liczby strat obu stron, skoro rozbieżności i niejasności są dość duże. Edmund Długopolski tak owo zagadnienie podsumował: "Cyfry te dowodzą, że z obu stron walczono zajadle i raczej starano się zabijać, niż brać jeńców". I jest pochwała JKM Władysława Kazimierzowica: "Bitwa pod Płowcami, pierwsze poważne starcie Polaków z Krzyżakami dowodzi, że Łokietek prowadził tę wojnę rozważnie, że o siłach i ruchach wojsk krzyżackich należycie szybko zdobywał wiadomości, a na stoczenie walnej bitwy wybrał moment dla armii polskiej najbardziej korzystny". Że wtedy nie złamano potęgi Zakonu? Trochę mnie stawianie takiego zarzutu zaskakuje. Miałaby siły piastowska Polska taką siłę AD 1331, żeby aż potędze Malborka zagrozić?


Płowce nie są zupełnie zapomniane? Przecież organizuje się tam również rekonstrukcje zdarzeń sprzed setek lat. Tak, ale rozmach świętowania czy czczenia herosów tego pola bitewnego nie jak się nie ma do tego, do czego przyzwyczajono nas pod Grunwaldem. Będę o rocznicy mówić w TVP? Wątpię! Turyści zaleją pole pod Płowcami? Wątpię*. Trudno uwierzyć, aby 27 IX 1331 r. mógł konkurować z 15 VII 1410 r. Inna sprawa, że mamy to do czynienia z pewnym ciągiem i historycznym, i logicznym. Warto szerzej spojrzeć na samo zjawisko wojen polsko-krzyżackich i zakonotować, co znajdziemy w "Polsce czasów Łokietka": "Wojny z Zakonem przerosły jednak wymiar przeciętnych konfliktów średniowiecznych, nie były ani przedsięwzięciem dynastycznym, ani zaściankową szarpaniną. Stały się sprawą ogólnopolską. Cementowały jedność działania i politycznego myślenia, były szkołą patriotyzmu, pogłębiały emocje narodowej wspólnoty, uczyły poświęcenia i ofiarności".  

* Osobiście byłem na polu bitwy w sierpniu 2002 r. 

4 komentarze:

  1. Ani słowa o Florianie Szarym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Poświęciłem mu swego czasu trochę miejsca. Ale proszę zwrócić uwagę, że nie skupiłem się zbytnio na przebiegu samej bitwy, co jej ocenie. O Szarym nie zapominam. Ale dobrze, że czujność jest. Może ktoś poszuka?

      Usuń
  2. Co to za "kadr" jakby z komiksu? Bardzo mnie zaciekawił, czy znany jest ci tytuł autorze posta? Chętnie bym poczytał jeśli fa się go gdzieś dorwać.

    OdpowiedzUsuń
  3. W latach 70-tych XX w. wydawano całą serię komiksów o historii Polski. Zerknij na post z 17 IV 2013 r. Podrzucam link. I pozdrawiam jesiennie...
    http://historiaija.blogspot.com/2013/04/wladislaus-dei-gracia-rex-poloniae-nec.html

    OdpowiedzUsuń