sobota, września 26, 2015
Przeczytania... (68) "Listy Napoleona i Józefiny" (Wydawnicwto POZNAŃSKIE)
Piękny to debiut w moich "Przeczytaniach..." - po raz pierwszy książka, którą możemy się sycić dzięki Wydawnictwu Poznańskiemu! Nie przesadzę pisząc, że to lektura
zaskakująca, niezwykła, w zupełnie innym świetle ukazująca autora...
płci męskiej? "Listy Napoleona i Józefiny" - aż chce się zerknąć i
podpatrzeć, jak układało się życie TYCH DWOJGA. Kolejna "napoleońska"
książka? Jakżeż inna od tego, czym dysponowałem w swoim księgozbiorze.
Poza cytatami "utkanymi" gdzieś w biografiach nie miałem okazji czytać
listów Cesarza. Tych pisanych przez "Małego Kaprala" jest dwieście
dwadzieścia osiem (CCXXVIII). To przeszło 250 stron z 356; cesarzowej
Józefiny zaledwie siedemdziesiąt (LXX). Jest niezaprzeczalna okazja
poznać stan ducha Napoleona. A może nawet podciągnąć się w... epistolografii? Że nie piszemy już listów? Wykorzystajmy ducha choćby do kolejnego sms-a?
To będzie raczej specyficzne opowiedzenie o książce, bo cytat będzie stał za cytatem. Miałbym-że mierzyć napięcie miłości TYCH DWOJGA? A kysz - od samej nawet myśli!... Niech ten wybór sam się broni. Że warto mieć całość dla siebie i przed sobą? Wiem, że do Walentynek jeszcze długooo, a co to szkodzi wziąć tych "kilka lekcji" o Cesarza i Cesarzowej Francuzów (nie Francji!). Może spojrzymy na Napoleona Wielkiego przez pryzmat tego, jak pisał do ukochanej kobiety - jak twierdził jedynej prawdziwej miłości swego życia.
Tak, wybiorę kilka listów z różnych okresów. Tak, te fragmenty, które mnie ujęły i jako mężczyznę, i jako wielkiego miłośnika niezwykłego Korsykanina. Oto Generał walczył w Italii...
"Od chwili naszego rozłączenia zawsze jestem smutny. Nie ma dla mnie szczęścia bez ciebie. Ciągle mi stoją na myśli twoje pieszczoty, twoje łzy, twoja luba zazdrość; a wdzięki nieporównanej Józefiny wzniecają nieustannie w mym sercu i w mej duszy żywy i ognisty płomień" - (17 VII 1796)*. Jeśli maluczkich gorszę i niepełnoletnią młodzież, to pretensje proszę składać do Autora, tj. samego Cesarza. Chyba bym się nie odważył.
"Wczoraj uderzyliśmy na Mantuę. Ogrzały ją rozpalone kule, z moździerzy i dwóch baterii rzucane. Całą noc płonęło nieszczęsne miasto. Był to widok okropny i groźny. [...] Tysiąc ucałowań tak płomienistych jak serce moje, tak czystych jak ty. [...] Donieś mi, że jesteś wesoła, zdrowa i tkliwa" - (19 VII 1796). Wiem, szatkuję tekst, ale chcę w ten sposób pokazać, jak patos, krew i uwielbienie dla Józefiny przeplatają się.
"Żegnam cię, luba przyjaciółko, donoś mi często o sobie. Przybywaj do mnie jak najprędzej, bądź szczęśliwą i spokojną; wszystko dobrze idzie, a serce moje jest na zawsze twoją własnością" - (22 VII 1796). Nie macie wrażenia, że pisze to płonący w swych uczuciach nastolatek? Za niespełna miesiąc Autor tych słów skończy 27. lat!
"Nie uspokoję się, dopóki nie odbiorę listów od ciebie. Czekam na nie z niecierpliwością. Nie możesz sobie wyobrazić stopnia obawy mojej. Zostawiłem cię smutną, uciśnioną i na pół chorą. Jeżeli miłość najmocniejsza i najtkliwsza może cię uczynić szczęśliwą, to taka być powinnaś. [...] Żegnam cię, najdroższa Józefino; kochaj mnie, bądź zdrowa, myśl często, często o mnie" - (10 VIII 1796). Niech mi nikt nie burczy, że łzawy sentymentalizm. Autentyczna pustka, tęsknota - tego nie da się udawać. Wielu z nas - jeśli kocha, to zacznie cytować Bonapartego! A jeśli nie, to chociaż zacznie patrzeć na niego jak na głodnego swej nieobecnej miłości (Adam Mickiewicz napisałby: bogdanki).
"Luba przyjaciółko! Osiemnaście tysięcy nieprzyjaciela wzięliśmy do niewoli, oprócz zabitych i ranionych. [...] Nie odnieśliśmy nigdy korzyści tak trwałych i tak znakomitych. [...] Zobaczymy się wkrótce; to będzie najsłodsza dla mnie nagroda za wszystkie trudy i znoje" - (10 IX 1796). Chciałbym widzieć te momenty, kiedy milknęły działa, opadał bitewny kurz i Generał siadał czy to w namiocie czy w jakimś pałacu, maczał w kałamarzu pióro i... Podpowiadam, że wiele z tych listów jest bardzo krótka. To nie są rozwlekłe elaboraty. Miałby-że czas na ich tworzenie. Korzystał z dogodnej chwili, jak mniemam, pisał, a potem słał kuriera do NIEJ!...
"Ja do ciebie bardzo często pisuję, droga moja przyjaciółko, ale ty do mnie rzadko. Jesteś niedobra i brzydka, bardzo brzydka, tyle ile płocha. To jest zdrada, oszukiwać biednego męża, tkliwego kochanka! [...] Cóż mu pozostanie na ziemi, cóżby na niej robił bez Józefiny, bez pewności o jej przywiązaniu? [...] Żegnam cię, boska Józefino; którejkolwiek nocy usłyszysz łoskot otwierających się drzwi, wpadnę jak zazdrośnik i już mnie najdziesz w swych objęciach. Tysiąc serdecznym ucałowań" - (17 IX 1796). Smaczku dodaje fakt, że zakochany mąż/kochanek pisał ten list w Weronie. Tak, mieście Romea i Julii!...
"Listy twoje są zimne jak pięćdziesiąt lat, podobne do piętnastoletniego małżeństwa. Widać w nich przyjaźń i uczucia, właściwie owej zimie życia. Fe! Józefino! To jest bardzo złośliwie, bardzo brzydko, bardzo zdradziecko" - (17 X 1796). Jakaż targała młodym generałem huśtawka nastrojów, skoro w jednym liście są wyrzuty, pretensje, zwątpienie, a potem uległe uwielbienie każące pisać: "Tysiąc i tysiąc ucałowań tak czułych, jak moje serce". Nawet jeśli ktoś nie pała entuzjazmem do osoby Autora, to może jednak odnajdując zupełnie innego człowieka zacznie go inaczej pojmować?...
"Przybywam do Mediolanu, wpadam do mieszkania twojego, rzucam wszystko, aby cię widzieć, aby cię do serca mego przycisnąć... Ciebie nie ma: zajęta balami, jeździsz po miastach; oddalasz się wtenczas, kiedy ja przybywam, mało cię już obchodzi twój kochany Napoleon. Polubiłaś go z kaprysu, niestałość czyni cię dla niego obojętną" - (27 XI 1796). W tym liście nie znajdziemy ucałowania rąk! Gorycz mieszała się z atramentem: "Godzien zazdrości każdy, ktokolwiek podobać ci się może, pani, tylko twój mąż jest nieszczęśliwy, bardzo nieszczęśliwy!". Czy jeszcze ktoś potrafi t a k kochać?
"Nie mając od ciebie żadnej wiadomości, przekonany jestem, że mnie już nie kochasz. [...] skoro tylko pewnym będę, czego się trzymać, sprowadzę cię niebawem do siebie: jest to najdroższe życzenie serca mojego. Tysiąc i tysiąc ucałowań" - (13 II 1797). Często czytamy, jak rzadko ONA pisała do NIEGO. Na ile bezpodstawne były obawy samotnego Generała? A - o tym dowiadujemy się szczątkowo.
"O tobie tylko myślę, serce moje do ciebie wyłącznie należy, dla ciebie żyję, szczęście twoje jest moją jedyną rozkoszą; alboż to są powody do tak twardego ze mną postępujesz? Zaklinam cię, nie zapominaj o mnie, pisuj do mnie codziennie. [...] Czy sądzisz, że serce moje jest z głazu, lub czyliż cierpienia moje nie obchodzą cię już wcale?" - (19 II 1797). Ten, który podbił Italię, rzucał wyzwanie Cesarstwu Rzymskiemu Narodu Niemieckiego żebrał do swego Serca?
Nie ma żadnego zachowanego listu z czasu wyprawy egipskiej? W każdym bądź razie żadnego w tym zbiorze nie pomieszczono. Mimo różnych zakrętów i wertepów w tym związku (po obu stronach) z listów przebija troska od Józefinę i jej dzieci: Hortensję i Eugeniusza. Nie zapominajmy, że Hortensja stanie się w przyszłości... szwagierką Napoleona, nie dość na tym matką Karola Ludwika Napoleona Bonaparte, czyli cesarza Napoleona III!
"Proszę, abyś wierzyła, że cię kocham i z niecierpliwością największą wyglądam twego powrotu. Wszystko tu jest smutne bez ciebie" - (1 VII 1803). To już nie tylko generał, ale I Konsul, który rozwiązał Dyrektoriat, a za przeszło rok zwieńczy swoją (i Jej) skroń cesarską koroną! To może zerknijmy, co pisał z pól bitewnych...
"Bitwa austerlicka jest najpiękniejsza ze wszystkich, jakie stoczyłem, 45 chorągwi, więcej jak 150 dział, sztandary, 20 generałów, 30 000 jeńców, przeszło 20 000 poległych; widok okropny. [...] Słodką będzie dla mnie chwila, która mnie zbliży do ciebie. [...] Żegnam cię, moja dobra przyjaciółko; jestem dość zdrów i pałam żądzą uściskania cię" - (5 XII 1805; Austerlitz). Między pierwszym cytatem, a tym tu minęła prawie dekada. Czy stygły uczucia? Sami sobie odpowiedzmy na to pytanie.
"Moja przyjaciółko, piękne wykonałem obroty przeciwko Prusakom. Odniosłem wczoraj wielkie zwycięstwo. Było ich 150 000 ludzi; zabrałem 20 000 jeńców, 100 dział i chorągwie. Dowodziłem osobiście i w bliskości króla Prus, o mało co go nie pojmałem wraz z królową. [...] żegnam cię, moja przyjaciółko, bądź zdrowa i kochaj mnie" - (15 X 1806; Jena). Ile końskich kopyt kosztowała praca ówczesnych kurierów? Kto by pomyślał, że po bitwie Cesarz miał jeszcze skupienie, żeby pisać do Józefiny. Sto lat później urodzi się mój wileński Dziadek.
"Jestem w Poznaniu, stołecznym mieście Wielkopolski. zimno nastaje; jestem zdrów. Wkrótce przejadę się po Polsce. Moje wojska stoją przed bramami Warszawy. Żegnam cię, moja przyjaciółko, tysiączne pozdrowienia, ściskam cię serdecznie" - (29 XI 1806; Poznań). To cały list - 100 %! To nie pierwsze polonica. Nie mógł Cesarz wiedzieć, że wkrótce w jego życie wpisze się inna kobieta: Maria z Łączyńskich Walewska!
"Kocham cię i pragnę oglądać. Moje wojska są w Warszawie. Jeszcze nie było mrozów. Wszystkie Polki są tu Francuzkami [...]" - (2 XII 1806; Poznań). Ale ON myślał tylko o NIEJ! Tak zapewnia w liście o tyle wyjątkowym, że pisanym w dniu dwóch rocznic: koronacji i bitwy pod Austerlitz (o czym nie zapomniał wspomnieć!).
"Moja przyjaciółko, bawię ciągle w Eylau. Kraina pokryta jest trupami i rannymi. Nie jest to część wojny powabna; pełno cierpień, a serce się ściska na widok tylu ofiar. [...] Tobą jedynie zajęty" - (14 II 1807; Eylau). Kilka listów kończy tym samym zapewnieniem. Znajdziemy też cytat mniej pochwalny... o wielkopolskich pannach. Na ile to uspakajało Józefinę? Nie wiem.
"Bitwa pod Friedland będzie równie pamiętną i równie sławną dla ludu mojego. [...] gwardia nieprzyjacielska zniszczona: bitwa ta jest godną siostrą Marengo, Austerlitz i Jeny. [...] Żegnam cię, moja przyjaciółko; siadam na konia" - (15 VI 1807; Friedland). Pewnie, że wyliczał zdobyte działa, wziętych do niewoli i poległych. Skrupulatność Napoleona w tej materii jest dość, trzeba to przyznać, konsekwentna.
"Wojsko nieprzyjacielskie uchodzi w nieładzie, i wszystko idzie podług moich życzeń. Eugeniusz jest zdrów. [...]. Lasalle poległ; straty moje są dość znaczne; ale zwycięstwo stanowcze i zupełne. [...] Spaliłem się na słońcu. [...] Bądź zdrowa, moja przyjaciółko; ściskam cię. Uprzejme pozdrowienie dla Hortensji" - (7 VII 1809; Ebersdorf). Tak Cesarz pisał po zwycięskiej bitwie pod Wagram, którą stoczył dzień wcześniej. 15 XII tego samego roku małżeństwo Cesarza zostanie rozwiązane... Racja stanu? Wyższa konieczność? - jakby tego nie nazwać państwo Bonaparte rozwodzą się. Na tej dacie nie skończyła się korespondencja OBOJGA. Zostawiam resztę do indywidualnego wczytania się.
Na koniec mała łyżeczka dziegciu? Czy to możliwe, aby za tło w czasach I Cesarstwa zamiast pszczół tło mogłyby stanowić... burbońskie lilie? Mam poważne w tej materii wątpliwości. Nie mam wystarczającej wiedzy na temat heraldyki francuskiej, ale uważam, że bardziej stosowna byłaby apis mellifera niż fleur-de-lis. Ale może to nadmierne czepianie się? Oczywiście, że będę wracał do "Listów...". W końcu były świadectwem czasu wojen napoleońskich!
"Listy Napoleona i Józefiny", to przednia lektura. Jest rzadka okazja, aby poznać cesarską parę trochę z różnej perspektywy. Zawsze będę twierdził, że listy, to wyjątkowo źródło historyczne. Niestety - nie mamy żadnego listu Józefiny do Napoleona? Wszystkie, które są autorstwa Jej Cesarskiej Mości były adresowane do córki. Szkoda. Lektura na pewno dopełnia obrazu szczególnie Cesarza. Nagle mamy zwykłego faceta? Zakochanego, tęskniącego? Urokliwe. Autentyczne. Warte, aby postawić na półce napoleońskiej - o ile ktoś takową. Piszący to wszystko - ma.
To będzie raczej specyficzne opowiedzenie o książce, bo cytat będzie stał za cytatem. Miałbym-że mierzyć napięcie miłości TYCH DWOJGA? A kysz - od samej nawet myśli!... Niech ten wybór sam się broni. Że warto mieć całość dla siebie i przed sobą? Wiem, że do Walentynek jeszcze długooo, a co to szkodzi wziąć tych "kilka lekcji" o Cesarza i Cesarzowej Francuzów (nie Francji!). Może spojrzymy na Napoleona Wielkiego przez pryzmat tego, jak pisał do ukochanej kobiety - jak twierdził jedynej prawdziwej miłości swego życia.
Tak, wybiorę kilka listów z różnych okresów. Tak, te fragmenty, które mnie ujęły i jako mężczyznę, i jako wielkiego miłośnika niezwykłego Korsykanina. Oto Generał walczył w Italii...
"Od chwili naszego rozłączenia zawsze jestem smutny. Nie ma dla mnie szczęścia bez ciebie. Ciągle mi stoją na myśli twoje pieszczoty, twoje łzy, twoja luba zazdrość; a wdzięki nieporównanej Józefiny wzniecają nieustannie w mym sercu i w mej duszy żywy i ognisty płomień" - (17 VII 1796)*. Jeśli maluczkich gorszę i niepełnoletnią młodzież, to pretensje proszę składać do Autora, tj. samego Cesarza. Chyba bym się nie odważył.
"Wczoraj uderzyliśmy na Mantuę. Ogrzały ją rozpalone kule, z moździerzy i dwóch baterii rzucane. Całą noc płonęło nieszczęsne miasto. Był to widok okropny i groźny. [...] Tysiąc ucałowań tak płomienistych jak serce moje, tak czystych jak ty. [...] Donieś mi, że jesteś wesoła, zdrowa i tkliwa" - (19 VII 1796). Wiem, szatkuję tekst, ale chcę w ten sposób pokazać, jak patos, krew i uwielbienie dla Józefiny przeplatają się.
"Żegnam cię, luba przyjaciółko, donoś mi często o sobie. Przybywaj do mnie jak najprędzej, bądź szczęśliwą i spokojną; wszystko dobrze idzie, a serce moje jest na zawsze twoją własnością" - (22 VII 1796). Nie macie wrażenia, że pisze to płonący w swych uczuciach nastolatek? Za niespełna miesiąc Autor tych słów skończy 27. lat!
"Nie uspokoję się, dopóki nie odbiorę listów od ciebie. Czekam na nie z niecierpliwością. Nie możesz sobie wyobrazić stopnia obawy mojej. Zostawiłem cię smutną, uciśnioną i na pół chorą. Jeżeli miłość najmocniejsza i najtkliwsza może cię uczynić szczęśliwą, to taka być powinnaś. [...] Żegnam cię, najdroższa Józefino; kochaj mnie, bądź zdrowa, myśl często, często o mnie" - (10 VIII 1796). Niech mi nikt nie burczy, że łzawy sentymentalizm. Autentyczna pustka, tęsknota - tego nie da się udawać. Wielu z nas - jeśli kocha, to zacznie cytować Bonapartego! A jeśli nie, to chociaż zacznie patrzeć na niego jak na głodnego swej nieobecnej miłości (Adam Mickiewicz napisałby: bogdanki).
"Luba przyjaciółko! Osiemnaście tysięcy nieprzyjaciela wzięliśmy do niewoli, oprócz zabitych i ranionych. [...] Nie odnieśliśmy nigdy korzyści tak trwałych i tak znakomitych. [...] Zobaczymy się wkrótce; to będzie najsłodsza dla mnie nagroda za wszystkie trudy i znoje" - (10 IX 1796). Chciałbym widzieć te momenty, kiedy milknęły działa, opadał bitewny kurz i Generał siadał czy to w namiocie czy w jakimś pałacu, maczał w kałamarzu pióro i... Podpowiadam, że wiele z tych listów jest bardzo krótka. To nie są rozwlekłe elaboraty. Miałby-że czas na ich tworzenie. Korzystał z dogodnej chwili, jak mniemam, pisał, a potem słał kuriera do NIEJ!...
"Ja do ciebie bardzo często pisuję, droga moja przyjaciółko, ale ty do mnie rzadko. Jesteś niedobra i brzydka, bardzo brzydka, tyle ile płocha. To jest zdrada, oszukiwać biednego męża, tkliwego kochanka! [...] Cóż mu pozostanie na ziemi, cóżby na niej robił bez Józefiny, bez pewności o jej przywiązaniu? [...] Żegnam cię, boska Józefino; którejkolwiek nocy usłyszysz łoskot otwierających się drzwi, wpadnę jak zazdrośnik i już mnie najdziesz w swych objęciach. Tysiąc serdecznym ucałowań" - (17 IX 1796). Smaczku dodaje fakt, że zakochany mąż/kochanek pisał ten list w Weronie. Tak, mieście Romea i Julii!...
"Listy twoje są zimne jak pięćdziesiąt lat, podobne do piętnastoletniego małżeństwa. Widać w nich przyjaźń i uczucia, właściwie owej zimie życia. Fe! Józefino! To jest bardzo złośliwie, bardzo brzydko, bardzo zdradziecko" - (17 X 1796). Jakaż targała młodym generałem huśtawka nastrojów, skoro w jednym liście są wyrzuty, pretensje, zwątpienie, a potem uległe uwielbienie każące pisać: "Tysiąc i tysiąc ucałowań tak czułych, jak moje serce". Nawet jeśli ktoś nie pała entuzjazmem do osoby Autora, to może jednak odnajdując zupełnie innego człowieka zacznie go inaczej pojmować?...
"Przybywam do Mediolanu, wpadam do mieszkania twojego, rzucam wszystko, aby cię widzieć, aby cię do serca mego przycisnąć... Ciebie nie ma: zajęta balami, jeździsz po miastach; oddalasz się wtenczas, kiedy ja przybywam, mało cię już obchodzi twój kochany Napoleon. Polubiłaś go z kaprysu, niestałość czyni cię dla niego obojętną" - (27 XI 1796). W tym liście nie znajdziemy ucałowania rąk! Gorycz mieszała się z atramentem: "Godzien zazdrości każdy, ktokolwiek podobać ci się może, pani, tylko twój mąż jest nieszczęśliwy, bardzo nieszczęśliwy!". Czy jeszcze ktoś potrafi t a k kochać?
"Nie mając od ciebie żadnej wiadomości, przekonany jestem, że mnie już nie kochasz. [...] skoro tylko pewnym będę, czego się trzymać, sprowadzę cię niebawem do siebie: jest to najdroższe życzenie serca mojego. Tysiąc i tysiąc ucałowań" - (13 II 1797). Często czytamy, jak rzadko ONA pisała do NIEGO. Na ile bezpodstawne były obawy samotnego Generała? A - o tym dowiadujemy się szczątkowo.
"O tobie tylko myślę, serce moje do ciebie wyłącznie należy, dla ciebie żyję, szczęście twoje jest moją jedyną rozkoszą; alboż to są powody do tak twardego ze mną postępujesz? Zaklinam cię, nie zapominaj o mnie, pisuj do mnie codziennie. [...] Czy sądzisz, że serce moje jest z głazu, lub czyliż cierpienia moje nie obchodzą cię już wcale?" - (19 II 1797). Ten, który podbił Italię, rzucał wyzwanie Cesarstwu Rzymskiemu Narodu Niemieckiego żebrał do swego Serca?
Nie ma żadnego zachowanego listu z czasu wyprawy egipskiej? W każdym bądź razie żadnego w tym zbiorze nie pomieszczono. Mimo różnych zakrętów i wertepów w tym związku (po obu stronach) z listów przebija troska od Józefinę i jej dzieci: Hortensję i Eugeniusza. Nie zapominajmy, że Hortensja stanie się w przyszłości... szwagierką Napoleona, nie dość na tym matką Karola Ludwika Napoleona Bonaparte, czyli cesarza Napoleona III!
"Proszę, abyś wierzyła, że cię kocham i z niecierpliwością największą wyglądam twego powrotu. Wszystko tu jest smutne bez ciebie" - (1 VII 1803). To już nie tylko generał, ale I Konsul, który rozwiązał Dyrektoriat, a za przeszło rok zwieńczy swoją (i Jej) skroń cesarską koroną! To może zerknijmy, co pisał z pól bitewnych...
"Bitwa austerlicka jest najpiękniejsza ze wszystkich, jakie stoczyłem, 45 chorągwi, więcej jak 150 dział, sztandary, 20 generałów, 30 000 jeńców, przeszło 20 000 poległych; widok okropny. [...] Słodką będzie dla mnie chwila, która mnie zbliży do ciebie. [...] Żegnam cię, moja dobra przyjaciółko; jestem dość zdrów i pałam żądzą uściskania cię" - (5 XII 1805; Austerlitz). Między pierwszym cytatem, a tym tu minęła prawie dekada. Czy stygły uczucia? Sami sobie odpowiedzmy na to pytanie.
"Moja przyjaciółko, piękne wykonałem obroty przeciwko Prusakom. Odniosłem wczoraj wielkie zwycięstwo. Było ich 150 000 ludzi; zabrałem 20 000 jeńców, 100 dział i chorągwie. Dowodziłem osobiście i w bliskości króla Prus, o mało co go nie pojmałem wraz z królową. [...] żegnam cię, moja przyjaciółko, bądź zdrowa i kochaj mnie" - (15 X 1806; Jena). Ile końskich kopyt kosztowała praca ówczesnych kurierów? Kto by pomyślał, że po bitwie Cesarz miał jeszcze skupienie, żeby pisać do Józefiny. Sto lat później urodzi się mój wileński Dziadek.
"Jestem w Poznaniu, stołecznym mieście Wielkopolski. zimno nastaje; jestem zdrów. Wkrótce przejadę się po Polsce. Moje wojska stoją przed bramami Warszawy. Żegnam cię, moja przyjaciółko, tysiączne pozdrowienia, ściskam cię serdecznie" - (29 XI 1806; Poznań). To cały list - 100 %! To nie pierwsze polonica. Nie mógł Cesarz wiedzieć, że wkrótce w jego życie wpisze się inna kobieta: Maria z Łączyńskich Walewska!
"Kocham cię i pragnę oglądać. Moje wojska są w Warszawie. Jeszcze nie było mrozów. Wszystkie Polki są tu Francuzkami [...]" - (2 XII 1806; Poznań). Ale ON myślał tylko o NIEJ! Tak zapewnia w liście o tyle wyjątkowym, że pisanym w dniu dwóch rocznic: koronacji i bitwy pod Austerlitz (o czym nie zapomniał wspomnieć!).
"Moja przyjaciółko, bawię ciągle w Eylau. Kraina pokryta jest trupami i rannymi. Nie jest to część wojny powabna; pełno cierpień, a serce się ściska na widok tylu ofiar. [...] Tobą jedynie zajęty" - (14 II 1807; Eylau). Kilka listów kończy tym samym zapewnieniem. Znajdziemy też cytat mniej pochwalny... o wielkopolskich pannach. Na ile to uspakajało Józefinę? Nie wiem.
"Bitwa pod Friedland będzie równie pamiętną i równie sławną dla ludu mojego. [...] gwardia nieprzyjacielska zniszczona: bitwa ta jest godną siostrą Marengo, Austerlitz i Jeny. [...] Żegnam cię, moja przyjaciółko; siadam na konia" - (15 VI 1807; Friedland). Pewnie, że wyliczał zdobyte działa, wziętych do niewoli i poległych. Skrupulatność Napoleona w tej materii jest dość, trzeba to przyznać, konsekwentna.
"Wojsko nieprzyjacielskie uchodzi w nieładzie, i wszystko idzie podług moich życzeń. Eugeniusz jest zdrów. [...]. Lasalle poległ; straty moje są dość znaczne; ale zwycięstwo stanowcze i zupełne. [...] Spaliłem się na słońcu. [...] Bądź zdrowa, moja przyjaciółko; ściskam cię. Uprzejme pozdrowienie dla Hortensji" - (7 VII 1809; Ebersdorf). Tak Cesarz pisał po zwycięskiej bitwie pod Wagram, którą stoczył dzień wcześniej. 15 XII tego samego roku małżeństwo Cesarza zostanie rozwiązane... Racja stanu? Wyższa konieczność? - jakby tego nie nazwać państwo Bonaparte rozwodzą się. Na tej dacie nie skończyła się korespondencja OBOJGA. Zostawiam resztę do indywidualnego wczytania się.
Na koniec mała łyżeczka dziegciu? Czy to możliwe, aby za tło w czasach I Cesarstwa zamiast pszczół tło mogłyby stanowić... burbońskie lilie? Mam poważne w tej materii wątpliwości. Nie mam wystarczającej wiedzy na temat heraldyki francuskiej, ale uważam, że bardziej stosowna byłaby apis mellifera niż fleur-de-lis. Ale może to nadmierne czepianie się? Oczywiście, że będę wracał do "Listów...". W końcu były świadectwem czasu wojen napoleońskich!
"Listy Napoleona i Józefiny", to przednia lektura. Jest rzadka okazja, aby poznać cesarską parę trochę z różnej perspektywy. Zawsze będę twierdził, że listy, to wyjątkowo źródło historyczne. Niestety - nie mamy żadnego listu Józefiny do Napoleona? Wszystkie, które są autorstwa Jej Cesarskiej Mości były adresowane do córki. Szkoda. Lektura na pewno dopełnia obrazu szczególnie Cesarza. Nagle mamy zwykłego faceta? Zakochanego, tęskniącego? Urokliwe. Autentyczne. Warte, aby postawić na półce napoleońskiej - o ile ktoś takową. Piszący to wszystko - ma.
* Zadbano, abyśmy poznali rewolucyjny kalendarz z urokliwymi nazwami, jak w tym przypadku: 29 messidor IV r. Nie chcąc "zagęszczać" mego pisania podaję tylko daty wg. kalendarza gregoriańskiego.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.