piątek, września 04, 2015

Rok 1920 - część VI - marszałek Józef Piłsudski

"Postawiłem [...] sobie, niezależnie od nikogo, już w r. 1918 wyraźny cel dla wojny z Sowietami. Zdecydowałem, mianowicie, natężyć siły, aby możliwie daleko od miejsc, gdzie się nowe życie wykluwało i wykuwało, obalić wszelkie próby i zakusy narzucenia raz jeszcze życia obcego, życia nie urządzonego przez nas samych" - odkąd poznałem te zdania, przeszło 30. lat temu, lubiłem je cytować. I nie chodzi tu tylko o to, że sformułował je marszałek Józef Piłsudski. W nich zawarty został sens i istota śmiertelnego starcia, które swój finał znalazło nad brzegiem dwóch rzek: Wisły i Niemna. 

Marszałek  z gen. E. Rydzem-Śmigłym na froncie - 1920 r.
Nie wierzyłem własnemu szczęściu, kiedy właśnie wtedy kupiłem w bydgoskim antykwariacie naukowym na Starym Rynku (to nie jest ta sama lokalizacja, co obecnie) tom VII "Pism zbiorowych. Wydanie prac dotychczas drukiem ogłoszonych" z 1937 r. A to właśnie "Rok 1920"! Do tego trafiło się kilka tomów "Pism-Mów-Rozkazów". Myślałem, że pana Boga chwyciłem za nogi! W stanie wojennym (!) miałem swoje, oryginalne wydania Marszałka? Mogłem je czytać później swoim uczniom. Reprinty "Pism..." pojawią się dopiero w 1990 r.


Garść wypowiedzi Marszałka musiała tu zaistnieć. Trzeba duże dozy niechęci do Jego osoby, żeby jeszcze dziś odmawiać Mu prawa do zwycięstwa w 1920 r. Nie zapominajmy o starej prawdzie: zwycięstwo ma wielu ojców, klęska jest sierotą. Pewnie można wszystko przypisać opatrzności sił nadludzkich i sprawa zostaje załatwiona? Nie wciągniecie mnie w akademicki spór o autorstwo planu kontrofensywy z sierpnia AD 1920. Kto by nim nie był, to i tak ostateczna decyzja (czytaj: wybór planu) należała do kompetencji jednego człowieka: Naczelnego Wodza. A kto nim był wtedy?... Proszę sobie przypomnieć, co cytowałem przy okazji innego "cudu" - tego nad Marną w 1914 r. Można te same słowa tu wrzucić.
Z wypowiedzi  Marszałka:
  • W tej chwili Polska jest właściwie bez granic i wszystko, co możemy w tej mierze zdobyć na zachodzie, zależy od Ententy, o ile zechce ona mniej lub więcej ścisnąć Niemcy. Na wschodzie to inna sprawa, tu są drzwi, które się otwierają i zamykają, i zależy kto i jak szeroko jej otworzy". (7 II 1919 r.)
  • Jedynym zbawieniem armii bolszewickiej byłoby moralne zarażenie naszych wojsk. Ale te są odporne na propagandę sowiecką i ufam, że nadal takimi pozostaną. (IX 1919 r.)
  • Sprawa zjednoczona wszystkich dzielnic Polski nie jest zakończona, a zjednoczona Ojczyzna jest często jeszcze słowem, anie tą realną rzeczywistością. (11 I 1920 r.)
  • Rozkazuję przeprowadzenie operacji ofensywnej na Wołyniu i Podolu z zadaniem rozbicia 12 i stojącej przed nami frontem części 14 armii bolszewickiej. (17 IV 1920 r.)
  • Wierzę, że naród ukraiński wytęży wszystkie siły, aby z pomocą Rzeczypospolitej Polskiej wywalczyć wolność własną i zapewnić żyznym ziemiom swej ojczyzny szczęście i dobrobyt, którymi cieszyć się będzie po powrocie do pracy i pokoju. (26 IV 1920 r.)
  • Duch wojska jest wspaniały. Były to istne wyścigi, przy których czterdziestokilometrowy marsz piechoty i osiemdziesięciokilometrowy marsz kawalerii były na porządku dziennym*. (26 IV 1920 r.)
  • Te bestie zamiast bronić Kijowa uciekają stamtąd; również uciekają o cofają się z południa, ściągają się ku Czerkasom i Kremieńczugowi. Powstania przeciw nim są wszędzie. (6 V 1920 r.)
  • Czerwona Armia jest zupełnie źle zorganizowana. Czerwoni żołnierze biją się źle i okazują trochę odwagi tylko, jeśli są w pociągu pancernym i mają nieco poczucia bezpieczeństwa. Wziąłem 30 000 jeńców [...]. (16 V 1920 r.)
  • Jak jednolity niewzruszony mur stanąć musimy do oporu. O pierś całego narodu rozbić się ma nawała bolszewizmu. Jedność, zgoda i wytężona praca niech skupi nas wszystkich dla wspólnej sprawy! (3 VII 1920 r.)
  • Przed swym wyjazdem na front, rozważywszy wszystkie okoliczności nasze wewnętrzne i zewnętrzne, przyszedłem do przekonania, że obowiązkiem moim wobec Ojczyzny jest zostawić w ręku Pana, Panie Prezydenci [tj. premierze W. Witosie - przyp. KN], moją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojsk Polskich. (12 VIII 1920 r.)
  • LUDU POLSKI! Stań, jak jeden mąż do walki z pierzchnącym wrogiem! Niech żywa noga najezdnika nie wyjdzie z polskiej ziemi. [...] Niech wróg w odwrocie nie zazna ani chwili wytchnienia, niech zewsząd nań czyha śmierć i niewola! (18 VIII 1920 r.)
  • Zwycięstwa odnosiłem tak, że porzucałem na j... pies inne sprawy, rzucałem się w jedną stronę, obejmowałem dowództwo i zwyciężałem. Zwycięstwa odnoszone były pod moim batem. (28 X 1925 r.)
Takie wypowiedzi marszałka Józefa Piłsudskiego można było znaleźć między odezwami, rozkazami, listami, wspomnieniami. Rzekłbym: słowo rozproszone. To pisanie otworzył ważny dla mnie cytat z "Roku 1920", która to rozprawa historyczna była swoistą polemiką z tym, co napisał agresor-marszałek Michaił Tuchaczewski w swym "Pochodzie za Wisłę". Zamykam tą część oczywiście Marszałkiem, a dokładnie wypowiedzią, którą zacytował Leon Wasilewski (tak, rodzony ojciec Wandy): "My nie możemy latać za zygzakami polityki aliantów. Albo zawrzemy pokój serio, albo będziemy bić, bić, bić - aż drzazgi będą leciały". 

Brak komentarzy: