poniedziałek, września 14, 2015

Mój Broniewski VI - "Żołnierz polski"

...ta jedna fotografia poruszyła moją wyobraźnię.
Jest w rodzinie mojej żony taka historia. Dnia 1 września roku pamiętnego wróg napadł na Polskę... Jak wielu rodzina Stuckich (pierwotna, jeszcze w XIX w., forma nazwiska rodowego, to Sztucki) porzuca rodzimą Chełmżę. Rodzice i dwoje dzieci: Bożenna i Mieczysław (rocznik 1934 i 1936). Uciekają. Jak znaleźli się w kolumnie, dokąd zmierzali - nie wiem. We wtorek, 5 września 1939 r., "byli w drodze". Skąd ta pewność? Bo tego dnia mała Bożenka (jedno "n" na lata zniknie z oficjalnych dokumentów) obchodziła swoje V urodziny. Ojciec odłączył się od kolumny. Po chwili wrócił z garścią śliwek uzbieraną w podszewkę kamizelki. Od tego czasu w każde urodziny goście częstowani są plackiem ze śliwkami lub półmiskiem pełnym tych owoców. Jak na ironię jubilatka w 1959 r. wyjdzie za mąż za Oswalda Śliwińskiego...


...ta jedna fotografia poruszyła moją wyobraźnię.
Wrócił do mnie wiersz Władysława Broniewskiego "Żołnierz polski". Jako uczeń szkoły podstawowej (SP nr 25 w Bydgoszczy) brałem udział w jakimś programie okolicznościowym (wieczornicy historycznej?) - ktoś z nas uczył się tego wiersza na pamięć.

Ze spuszczoną głową powoli
idzie żołnierz z niemieckiej niewoli.

Dudnią drogi, ciągną obce wojska,
a nad nimi złota jesień polska.
Usiadł żołnierz pod brzozą u drogi,
opatruje obolałe nogi.

Jego pułk rozbili pod Rawą,
a on bił się, a on bił się krwawo,

szedł z bagnetem na czołgi żelazne,
ale przeszły, zdeptały na miazgę.

Pod Warszawą dał ostatni wystrzał,
potem szedł. Przez ruiny. Przez zgliszcza.

Jego dom podpalili Niemcy
A on nie ma broni, on się nie mści...

Hej! ty, brzozo, hej ty brzozo-płaczko,
smutno szumisz nad jego tułaczką,

opłakujesz i armię rozbitą
i złe losy, i Rzeczpospolitą...

Siedzi żołnierz ze spuszczoną głową,
zasłuchany w tę brzozową skargę,


bez broni, bez orła na czapce,
bezdomny na ziemi - matce. 


Piszący te słowa chciałby ten post dedykować stryjecznemu dziadkowi Maksymilianowi (1908-1971), który był żołnierzem Września 1939 r. Przed laty zwracałem się do Centralnego Archiwum Wojskowego w Rembertowie celem ustalenia gdzie walczył, gdzie mógł dostać się do niewoli. Odpowiedź jaką otrzymałem nie wypełniła luk "historycznej pamięci" mojej rodziny.
...ta jedna fotografia poruszyła moją wyobraźnię.
Oponenci Władysława Broniewskiego włączą się, że był i inny utwór tego samego poety - zaczynający się od słów "Syn podbitego narodu, syn niepodległej pieśni...". Mi też przez gardło nie przechodzą słowa:

Podaj mi dłoń, Białorusi, podaj mi dłoń Ukraino,
wy mi dacie na drogę wasz sierp i młot niepodległy.  


Nie mieści się w mojej polskiej głowie, jak kawaler Virtuti Militari za bohaterstwo w wojnie polsko-bolszewickiej mógł coś podobnego skreślić. Tym niemniej - jako człowiek i twórca fascynuje mnie? A jego strofy poruszają! I nie wstydzę się tego powiedzieć: mam ciarki na ciele...
...ta jedna fotografia?

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.