poniedziałek, lutego 09, 2015

Przeczytania... (26) - Roman Dmowski "Wybór pism" tom I (Wydawnictwo ZYSK i S-KA)

Nie przesadzę chyba pisząc, że Roman Dmowski (1864-1939) nie miał szczęścia do wydawania swych dzieł. Po II wojnie światowej, kiedy kraj nad Wisłą zawłaszczyli komuniści  głęboko zakopano pamięć o "ojcach niepodległości". Plwano na wszystko, co było udziałem tak wielkich synów Rzeczypospolitej, jak Roman Dmowski, Ignacy Daszyński czy Józef Piłsudski. O ile Marszałka wyjątki pojawiły się na naszych półkach już w 1984 r., to główny ideolog ruchu narodowego był wyjątkowo długo trzymany "na krótkiej smyczy". W 1988 Wydawnictwo PAX uraczyło czytelników i szperaczy odkłamanej historii dwutomowym wydaniem "Polityki polskiej i odbudowaniem państwa". Bezcenne to źródło dla poznania zawiłych ścieżek ku niepodległości. W tym samym czasie można już było zdobyć "Myśli nowoczesnego Polaka". Myśl polityczna Romana Dmowskiego wracała na godne jej miejsce?
Wydawnictwo ZYSK i S-KA zabrało się do wydania "Wyboru pism" Romana Dmowskiego. Właśnie ukazał się tom I. Blisko osiemset stronicowy tom pomieścił w sobie właśnie "Myśli nowoczesnego Polaka", "Politykę polską i odbudowanie państwa" oraz "Kościół, naród i państwo".
Trudno oczekiwać, aby robił recenzję dzieł, które wpisały się w historię polskiej myśli politycznej przeszło 100 lat temu! Jaki byłby sens, aby teraz rzucać się z pazurami na antysemityzm "pana Romana", który krzyczy do nas niemal z każdej strony "Myśli nowoczesnego człowieka". Jesteśmy mądrzejszy o skutki, jakie wytworzył antysemityzm kilka miesięcy po śmierci Autora. Mogę nie godzić się z językiem i nigdy nie przeniknę podobnym sposobem myślenia. Chyba z prostego i oczywistego powodu: wychowany byłem w duchu idei jagiellońskiej. Nikomu nie odmawiam prawa do wczytywania się w klasyczne dzieło, ale nie ma możliwości, abym przyjął myśl anty- w jakiej bądź barwie. Gdybym był przyjął cały inwentarz myśli Dmowskiego musiałbym zaprzeczyć wszystkiemu w co wierzę. Podrzeć ducha kresowego, tylko dlatego, że ktoś próbuje doszukiwać się "ile jest Polaka w Polaku"?
Nie wiem czy ktoś, kto nie zna w stopniu dostatecznym realia początku XX w., czasów zaborów, specyfiki trzech zniewoleń jest w stanie ogarnąć "o co chodzi Autorowi". Dlatego od razu rzucam wydawcy: gdzie są przypisy? To cenne dopełnienie narracji. Nie wierzę, aby ktoś czytał "Wybór pisma" z komputerem czy smartfonem w ręku. Czy dzisiejszy młody czytelnik rozumie niuanse pomiędzy "dwiema szkołami"? Kogo dziś obruszają poglądy "stańczyków krakowskich i pozytywistów warszawskich"? Należałoby dołączyć skrypt o co w ogóle chodzi.

A do tego lektura może być zaskakującym prysznicem na naszą narodową megalomanię: szlachetczyznę! Wrzucę tu zdanie: "Przecież ten szlachcic polski z ostatnich czasów Rzeczypospolitej i z okresu porozbiorowego, przy całej swej bujnej indywidualności, był dzieckiem, istota bez charakteru, łamiącą się, a raczej gnącą pod lada naciskiem". Miłe do przetrawienia takie oceny? Jeszcze coś na dokładkę? "W życiu prywatnym szlachcic nasz wyrodniał nie mniej niż w życiu publicznym, stając się coraz bierniejszym, coraz mniej zdolnym zapobiegać i przewidywać". No i wreszcie zaczyna padać cień... Żyda. I wraca, wraca...
Pewnie, że dotrzemy do treści aktualnych. I to dopiero nas dobije? Bo, jak to - tyle lat od ich napisania, a cały czas aktualne? Chyba mógłbym podpisać się jednak pod stwierdzeniem: "Wychowanie moralne dzieci i młodzieży naszej, o ile nie polega na demoralizacji, robi z nich niedołęgi w życiu prywatnym i publicznym". Bez wątpienia udałoby się z całości wyłowić wiele "Myśli (od-) znalezionych". Ale i należałoby serwować je z umiarem, by nie okazały się swoistym samobójem.
Przypomnienie "Polityki polskiej i odbudowania państwa", to cenna inicjatywa wydawnicza. Bez względu, jakiej byłyby barwy naszego historycznego wychowania, to lektura obowiązkowa. Choćby ze względu na to dzieło tom I "Wyboru pisma" Romana Dmowskiego powinna stać na naszych półkach. I to piszę ja - piłsudczyk? Ależ moje PAX-owskiego wydanie stoi obok pism Marszałka.
Często sięgam po tamto wydanie. Mogę pisać o ulubionych cytatach. Niektóre z nich wykorzystał... Bohdan Poręba, kiedy realizował swój filmowy fresk historyczny "Polonia Restituta". Nam, szarym odbiorcom historii odmawiano wtedy (w 1981 r.) obcowania z pismami "Ojców niepodległości", ale po nie sięgano w "takiej formie"? I komunistyczna cenzura to przełknęła? Jak również to, że m. in. Roman Dmowski ( w tej roli Józef Fryźlewicz) pojawił się na ekranie kin.

Roman Dmowski - Komitet Narodowy Polski w Paryżu
"Przy najlepszym planie zbawienia ojczyzny, mieć pretensję, że są tacy w ojczyźnie, co nas nie rozumieją, czy nie chcą rozumieć, co nam przeszkadzają - jest rzeczą śmieszną. Polityka nie jest tylko sztuka myślenia, ale i działania. Trzeba nie tylko się zdobyć na dobrą myśl, ale umieć ją w płodny czyn wcielić" - chciałbym wierzyć, że politycy różnych obcy potrafią tak państwowo myśleć.
Ciekawe, co odnajdujemy na kartach tej książki (bo trudno napisać rozdziałów) o Szymonie Askenazym, Henryku Sienkiewiczu czy Ignacym Janie Paderewskim. Na pewno nie zaliczyłbym Dmowskiego do pierwszych, którzy zawiedli się choćby na autorze "Trylogii": "Sienkiewicza znałem blisko, żyłem z nim w stosunkach przyjacielskich, miałem cześć nie tylko dla jego talentu i wysokiej kultury umysłowej, ale i dla jego gorącego patriotyzmu i tego mocnego polskiego reagowania na nasze sprawy, jakim się odznaczał.Liczyłem wiele na rolę, jaką w tej historycznej chwili odegra. Niestety, odmówił on jakiegokolwiek zamanifestowania swego politycznego stanowiska wobec wojny". O wielkim historyku, niestety dla Dmowskiego nie bez znaczenia, że mojżeszowego pochodzenia, napisał m. in.: "Pan Askenazy ma umysł wybitnie kombinacyjny, ale całkiem pozbawiony wyobraźni, bez której nie ma mowy ani o twórczości politycznej, ani o rozumieniu historii. Dokumenty historyczne w jego ręku nie ożywiają się; są jak księga Talmudu w rękach komentatora". Wyjątkowo nieprzychylny osąd. Szkoda, że w takich chwilach polityk-Dmowski okazywał się li tylko tubą nacjonalizmu i antysemityzmu... Mistrz Paderewski miał więcej szczęścia, bo w oczach Dmowskiego ocena wypadła tak: "...rzucił koncerty na czas wojny, ażeby się oddać wyłącznie sprawom polskim - pomoc dla rodaków i akcji politycznej". Dalej kreślił drogę pianisty w dążeniu do umiędzynarodowienia sprawy polskiej.
Zwykłem wracać do dialogu, który w tym wydaniu znajdziemy na stronach 334-335:
"Zostałem zapytany:
- Dlaczego pan idzie z Rosją?
- Bo mi trzeba, żeby Niemcy były pobite.
- Na cóż panu przegrana Niemiec?
- Bo bez niej nie będzie zjednoczonej Polski.
- To pan sądzi, że zjednoczona Polska będzie szczęśliwa pod berłem monarchy rosyjskiego?
- Sądzę, że Polska może pozostawać pod obcymi rządami, dopóki jest podzielona. Gdy będzie zjednoczona, będzie niepodległa. Dążąc do zjednoczenia, dążymy do Polski niepodległej.
Na to usłyszałem wybuch śmiechu.
- Polska niepodległa? Ależ to marzenie, to cel nieziszczalny!...
Nie powiem, żeby moje polskie ucho było tym mile dotknięte.  Zapytałem na to:
- Cóż by nam Wasza eminencja doradzała?
- Wasza przyszłość jest z Austrią".
Nie przesadzę pisząc, że znam ten dialog niemalże na pamięć. Musiałem go tu położyć w całości, bo oddaje ducha polityki wybitnego polityka, ale tez jest przyczynkiem do drobnej krytyki? Właśnie w takich chwilach brak przypisu! Ktoś dorzuci: ależ przypisy są. Tak, w innych miejscach, autorstwa samego Autora. Konia z rzędem każdemu kto domyśli się z kim konwersował Roman Dmowski? W wydaniu sprzed lat nie zaniedbano tego szczegółu...
Córy i Synowie m. in. Wielkopolski znajdą znamienną ocenę wysiłku ich pradziadów: "Tu trzeba zaznaczyć, że społeczeństwo zaboru pruskiego było jedynymi pod rządami nieprzyjaciela odłamem narodu, który zbiorowymi siłami łożył podczas wojny na politykę polską". Te słowa nabierają innej mocy, kiedy zestawimy je z innym stwierdzeniem (nie wiem na ile słusznym, ale wiele później pisało się o bierności "szarego obywatela" wobec sprawy przyszłości odrodzenia państwa polskiego): "Wytworzyła się u nas liczna sfera ludzi, dla których wyrazy: «polski», «narodowy» były wyrazami prawie pustymi, bez głębszej treści". Może w końcu przestańmy wierzyć, że każdy marzył, walczył i poświęcał dla nie istniejącej Rzeczypospolitej. Mniej wtedy mitów bedzie miało do nas dostępu?

Jan Matejko "Zaprowadzenie chrześcijaństwa R.P. 965"
Pouczające pozostają argumenty dotyczące idei granic odradzanej Rzeczypospolitej. To, co pisze o Bałtyku, odzyskiwania ziem dawnego zaboru pruskiego, walki o każdy kilometr kwadratowy cały czas ma moim zdaniem ogromną wartość. Ukazuje bowiem ile trudu, cichej walki należało z siebie wykrzesać, aby słowo przekuć w czyn. Stąd i nie dziwota, że w pewnym momencie odnajdujemy zapis: "Zagadnienie granic Polski, to straszne zagadnienie, przez długi czas jeszcze bedzie zmorą naszej myśli politycznej". Nie mógł wiedzieć, że kilka miesięcy po Jego zgonie (28 września 1939 r.)  państwo, w którego odbudowę położył tyle wkładu bezpowrotnie zniknie z mapy Europy!...
Zbiór zamyka rozprawa "Kościół, Naród i Państwo". Nie mnie rozstrzygać o moralnych aspektach nauki Kościoła. Tylko wyjątkowo zatwardziały, wojujący ateusz mógłby kwestionować Jego rolę w walce o utrzymanie polskości. Trudno podważać, to co przed przeszło osiemdziesięciu lat napisał Dmowski: "Wielkim wychowawcą tych instynktów moralnych w ludach europejskich był Kościół rzymski, kształtujący przez pokolenia duszę dzisiejszego człowieka: oderwanie tej duszy od gruntu, który on w niej położył, czyni ją liściem, zerwanym z drzewa, oddaje ją na łaskę przychodzących to z tej, to z innej strony powiewów, które ją w końcu wpędzają w jakąś kałużę". Na ile ta rola jest dziś podtrzymywana, to kwestia dyskusyjna. Bez wątpienia po roku 1989 r. doszło do bezpowrotnego załamania się pozycji Kościoła. Odzyskanie statusu, jaki przez stulecia wypracował sobie Kościół jest już raczej niemożliwym do spełnienia.

Jan Matejko "Chrzest Litwy R.P. 1387"
Właściwie Roman Dmowski pozostawił nam traktat historyczno-religijno-moralizatorski. Ilu katolików lub innych wyznawców kościołów chrześcijańskich sięgnie po niego? Nie wyobrażam sobie rekolekcji z dziełem "Kościół, Naród i Państwo" w ręku. Czy powinno tak być? To już pytanie nie do mnie. Każdy, kto mieni się "narodowcem", "endekiem", powtarza, że "każdy Polak, to katolik" obowiązkowo musi poznać treść.
"Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu". Nie ma, co się obruszać na takie stwierdzenia. Przecież my tak naprawdę nie znamy historii Polski bez Boga i Kościoła! Należy jednak zastanowić się ile krzywdy wyrządziło (szczególnie na szeroko pojętych Kresach - i tych wschodnich, i zachodnich, południowych czy północnych) powtarzanie z uporem religijnego fanatyka, że "każdy Polak, to katolik. I tu wraca "moja jagiellońskość", o której wspominam powyżej.Po prostu nie mogę się godzić z taką skrajnością. Podejrzewam, że dla wielu zwolenników "myśli religijnej" Romana Dmowskiego, to co znajdują na kartach tej rozprawy jest cały czas aktualne. Zagrzewają do boju, wmawiają innym wyznawcom, że Kościół otacza "trucizna". Dziełko to (w tym wydaniu zajmuje strony od 753 do 782) kończą zdania: "POLITYKA JEST RZECZĄ ZIEMSKĄ I PUNKT WIDZENIA POLITYCZNY JEST ZIEMSKI, DOCZESNY. ALE I Z TEGO PUNKTU WIDZENIA RELIGIA W ŻYCIU NARODÓW JEST NAJWYŻSZYM DOBREM, KTÓRE DLA ŻADNEGO CELU NIE MOŻE BYĆ POŚWIĘCANE". 

Jan Matejko "Śluby Jana Kazimierza"
Czytać Romana Dmowskiego należy. Bez względu na zabarwienie historyczno-polityczno-ideologiczne. To nie jest lektura "do poduchy", ale też i nie do odbioru "na kolanach". Na ile, to co pomieszczono w tomie I "Wyboru pism" jest aktualne? Zostawiam pod osąd każdego z nas. Może się powtarzam, ale zabrakło mi w tomie krytycznej oceny trzech, wznowionych dzieł. Czy nie uzasadnienie by było, aby kolejne wydanie wzbogaciła nota biograficzna Autora. Proszę się łudzić - przeciętny odbiorca niewiele wie o życiu i działalności Autora. Może, jakieś hasłowe slogany wyniesione z "endeckiego domu"? "Od Wydawcy", to drobna namiastka, podsumowanie, epilog. Czy bardzo podniosłoby cenę tomu, gdyby pomieszczono kilka fotografii z życia i działalności R. Dmowskiego? Od zawsze i przy wielu okazjach dobijam się o ikonografię! Dobrze, że choć z okładki patrzy na nas "pan Roman".

R. Dmowski - wręczanie sztandarów Armii Polskiej we Francji - 18 VI 1918 r.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.