piątek, grudnia 19, 2014

Przeczytania... (24) - Sylwia Frołow "Bolszewicy i apostołowie. Osiem portretów" (Wydawnictwo CZARNE)

Jeśli jakąś książkę czyta się do upadłego, nie bacząc, że minęła już północ, to coś musi znaczyć. To, co napisała pani Sylwia Frołow pt. "Bolszewicy i apostołowie. Osiem portretów", a wydało Wydawnictwo CZARNE godne jest skupienia. Ktoś Wam powie: nic nowego! oczywiste! A ja zapytam: dla kogo? Ci, których tematyka interesuje mają doskonałe repetytorium z historii Rosji przełomu XIX i XX w. Ci, którzy dopiero odkrywają czasy niby-Romanowów, rodzącej się bolszewi - o ile nie będą zachwyceni, to na pewno przyznają mi rację: trzeba było TO przeczytać. A jeśli jeszcze nie czytałeś ganiaj w trymiga do księgarni! co tu jeszcze robisz?
Autorka wprowadza nas do tego świata poprzez biografie kilku swych bohaterów. Ich życie, to nie szuflada. One przenikają się, jeden na drugiego miał wpływ, logia historii wypływa z ich przeżyć i odczuć, ba! działania! 
Kogo spotkamy? Maksyma Gorkiego, Aleksandra Uljanowa, Aleksandra Parvusa, Mikołaja II i jego rodzinę, Borysa Sawinkowa, Marię Spiridonowną oraz Aleksandrę Kołątaj. A ja dodam od siebie: komputer podkreślił prawie wszystkie nazwiska na czerwono. Chyba więc nie jest to jednak taka oczywistość. Dlaczego w tytule jest liczebnik "8", a nie "7"? Nie wiem. Ja w każdym bądź razie ósmego portretu nie znalazłem. Chyba, że jest nim duch dyktatorów: Lenina i Stalina? Bo, że hulają ze śmiertelną mocą, to tego dodawać nie musiałem?  O! Griszka Rasputin tez obecny!...
Dobrze, że Wydawnictwo pomyślało o stronie ikonograficznej książki S. Frołow. Są zdjęcia! Każdy rozdział otwiera fotografia głównego bohatera! Zresztą ta, która jest na okładce godna jest uwagi i analizy. Wpatruję się w jegomościa siedzącego w automobilu. Przyznajcie, że bardzo podobny do Mołotowa.
Najdłużej i najszerzej trwa spotkanie z Gorkim. Postać bez wątpienia wyjątkowa. I chyba dobrze, że właśnie ON. Przykład tragicznych wyborów i niemniej smutnych zakończeń? Krytyczny wobec Lenina i bolszewizmu aż do bólu. Robi, jeszcze po tylu latach, stwierdzenie: "I to ten głupi, ciemny, organicznie skłonny do anarchizmu naród obecnie powołany został do roli przywódcy świata, Mesjasza Europy". O rewolucji cenne i odważne stwierdzenie Autorka znalazła w listach: "Więcej w tym absurdu niż heroizmu. Zaczęło się rozkradanie. Co stanie się potem? Nie wiem... Poleje się krew,  znacznie więcej niż kiedykolwiek dotąd". Nie pomylił się. Dlaczego więc później zawierzył? Uwierzył w stalinowską mistyfikację?!
Dobrze się stało, że Frołow przypomniała sylwetkę starszego Uljanowa, Aleksandra. Mam w oczach obraz jakiegoś sowieckiego malarza, jak młody Wołodia u boku matki dostaje list o śmierci Saszy. Możemy bez problemu prześledzić rys genealogiczny rodziny obu chłopców. I znowu zadać sobie pytanie: ile Rosjanina w Rosjaninie? Może to będzie jedna z ważniejszych nauk czytającego: niewiele. Jest okazja poznać szlachetność młodego rewolucjonisty. Przyznajmy się sami przed sobą, czy nie rodzi się w nas podziw dla niego? Młody terrorysta sam kreślił program: "...terror jest walką rządu z inteligencją, której odbiera się możliwość pokojowego, kulturalnego oddziaływania na życie społeczne". To  i nie dziwota, że zaangażował się w przygotowania do zamachu na życie cara-despoty Aleksandra III. Przypomniano, a jakże, wkład Polaków do tego, co miało się zdarzyć 1 marca 1887 r. - m. in. braci Bronisława i Józefa Piłsudskich.
Nie wiem kto bardziej interesujący jest czy Aleksander Parvus ("Bolszewicki król Midas") czy Izaak Babel, którego motto otwiera ów rozdział? Szkoda, że ten drugi nie stał się bohaterem pisania pani Sylwii Frołow. rozumiem, że starczy jednego Gorkiego? Na szczęście nie oszczędza nam przy okazji "soczystego języka" kogoś, kogo juz w moim dzieciństwie starano sie przedstawiać, jako "dobrego wujka Wołodię". Tak, chodzi o Lenina! Oprócz poznania mrocznych zakamarków człowieka, który wspierał bolszewików mamy szansę zaznajomić się, jak dochodzono do... swoich rewolucyjnych pseudonimów. Tu cenna uwaga: nigdy nie omijamy przypisów. Relacje Parvusa z Leninem mogłyby stanowić kanwę mocnego filmu... Ciekawe jest jednak, to co napisał o pokonanych w wielkiej wojnie Niemcach. Poruszony krokami dawnej ententy, wystosował list do Paryża. Nikt poważnie nie potraktował zawartych tam słów: "Jeśli zniweczycie Niemiecka Rzeszę, to uczynicie z niemieckiego narodu organizatora przyszłej wojny światowej". Jakże groźnie, w kontekście ostatnich wydarzeń, można by odebrać inne stwierdzenie: "Są tylko dwie możliwości: albo zjednoczenie zachodniej Europy, albo panowanie Rosji". 12 grudnia minęła 90. rocznica śmierci autora tych słów.
Przeszło czterdzieści stron poświęcono carowi Mikołajowi II i jego rodzinie. "Hiob imperator" - nie dość, że otwiera cytat z Księgi Hioba 1, 20-21, to cały tok myślenia układa się w ciąg hiobowego bytu rodziny carskiej? Mamy urokliwą fotografię z epoki Ich Cesarskich Mości z dziećmi,a na kolejnych stronach losy tychże. A jakże jest Rasputin. Mogłoby go zabraknąć? I cytatów z infantylnego w treści pamiętnika cara? I znowu widzimy dobrego męża, troskliwego ojca rodziny, lecz zupełnie nie dostosowanego do tronu monarchę. Masakra całej rodziny z rąk rozwydrzonej, bolszewickiej hołoty zawsze porusza. Nikt jednak nie chce odważyć się napisać, że bez tej tragedii... byt niepodległej Rzeczypospolitej byłby zagrożony. Nie daj Boże zwycięstwa różnych Judeniczy, Denikinów czy Kołczaków!... Szkoda, że objętość książki nie pozwoliła na ukazanie losu rodziny carskiej przez pryzmat... nieinterwencji na rzecz Nikiego jego kochanego brata ciotecznego JKM Jerzego V.
Borys Sawinkow - to raczej zapomniana karta historii carskiej Rosji. Wiele lat temu był w TVP sowiecki serial na jego temat. Trudno mi ocenić jego walory historyczne, bo niewiele z niego pamiętam. Sylwetkę "wroga publicznego Sowietów" kiedyś nakreślił Bogusław Wołoszański w swoim cyklu "Sensacja XX wieku". Warto tu zerknąć. Że mało? Wiem. Inaczej być nie mogło. Jeden powód: wątek polski, warszawski. Tym bardziej, że "...dzieciństwo spędził w Warszawie, bo jego ojciec jako sędzia pokoju trafił do tego właśnie miasta". Ja bym przesunął punkt ciężkości na czas wojny polsko-bolszewickiej. Pod rozwagę pozostawiam zainteresowanym szczególnie rozdział "Piłsudski - rozczarowanie po raz trzeci". Sawinkow doskonale znał język polski. Ale ja spojrzałbym na życiorys Sawinkowa z jeszcze jednej perspektywy: tęsknota za "matuszką Rosją". Sprowadzenie Sawinkowa "z powrotem do domu", a potem jego zabójstwo (to jedyna, co pamiętam z serialu), to pewien schemat, jakiego ofiara padło wielu Rosjan!
Wreszcie coś o kobietach! Maria Spiridonowa (1884-1941) i Aleksandra Kołłontaj (1872-1952)! Dwie osobowości rewolucyjnej Rosji! I tu można tylko dodać, poi raz kolejny:  m a ł o ! Szlacheckie pochodzenie wcale nie odróżnia Marii Aleksandrowny od wielu rewolucjonistów. Czy rewolucje "robili" robotnicy? Mózgami prawie zawsze była szlachta, warstwy wykształcone, światłe. Masa ginęła na barykadach! Manifesty pisali inni. Spiridonowna ciskała do tego bomby! "Tak, chciałam zabić" - jeszcze teraz robi wrażenie. Skoro miano takie wzorce, a do tego tak myślące "Wszystkie ruchy robotnicze w przeszłości zostały pokonane, ale obecny ruch jest międzynarodowy i dlatego bedzie niezwyciężony!". Do czego ten entuzjazm zaprowadzi Marię? Jak wpłynie na innych? Na ile na starszą Aleksandrę Michaiłowną de domo Domontowiczównę? Proszę koniecznie przeczytać książkę Sylwii Frołow.
Wierzę, że Autorka "Bolszewików i apostołów..." nie zamknie tematyki rosyjskiej tą książką. Pokazała, że ma lekki styl, temat jest Jej bliski. Zamieszczona bibliografia świadczy, że nie podeszła do tematu z lekceważeniem. Na pewno pobudzi nas do szukania, czytania, znajdowania swojej drogi "ku Rosji". Doskonała lektura! doskonale napisana! Doskonale czyta się od pierwszej litery do ostatniej kropki. Sam bym z chęcią z panią Sylwią pogwarzył...

Brak komentarzy: