wtorek, grudnia 02, 2014

... i on nie był niczym więcej jak zwykłym człowiekiem?

„Czyżby i on nie był niczym więcej jak zwykłym człowiekiem? Teraz i on podepcze wszystkie ludzkie prawa i służyć będzie tylko własnej ambicji. Wyniesie się ponad wszystkich, stanie się tyranem!”- tak świadkowie zapamiętali reakcję wielkiego Ludwiga van Beethovena na wiadomość, że jego idol konsul-generał Napoleon Bonaparte wyniesiony został do godności cesarza Francuzów! Prysła bezpowrotnie bańka uwielbienia. Mistrz podarł stronę tytułową napisanej juz "Symfonii nr 3 Es-dur op. 55". Różne są wersje, jak wyglądała dedykacja na partyturze (której oryginał nie zachował się). Biograf kompozytora G. R. Marek podaje: "Pod nazwiskiem Beethovena widnieje dopisek ołówkiem dużymi literami, nakreślony jego własną ręką: «GESCHRIEBEN AUF BONAPART». Słowa te wyglądają tak, jakby były wymazane, i są ledwie czytelne". Chciałbym to widzieć! Ten gniew, który wykrzywia usta pełne gniewu i oburzenia. I te ręce, które dopiero, co kładły na pięciolinii nuty, które niszczą, drą, usuwają, odzierają świeże dzieło z dedykacji! Tak ginie entuzjazm? Jakże wielu odwróciło się od Bonapartego! A ja wznoszę jedyny, godny okrzyk: "Vive l’Empereur!".

Pomnik L. van Beethovena w Bydgoszczy


Wiem, że w wypowiedziach Napoleona jest wiele cynizmu! Wyrachowanie polityczne i duch Cezarów uskrzydlał Jego czyny. Był wielki, więc odmawiać mu nadmiaru pychy: "Tytuł króla jest zużyty, przypomina stare idee i uczyniłby ze mnie spadkobiercę; nie chcę od nikogo pochodzić i zależeć. Tytuł cesarski jest większy, jest jeszcze trochę niejasny i działa na wyobraźnię". Alboż inaczej myślal od chwili, kiedy z armii łachmaniarzy w Italii stworzył karną i bitną armię? Szeptano już wtedy Mu do ucha: Europa jest dla ciebie za mała! Czekał na Niego Egipt! Polował Nelson! "Żołnierze! Czterdzieści wieków patrzy na was!" - usłyszeli pod piramidami, ci którzy wyruszali na tą szaloną wyprawę...


"Co to jest tron? Kawał drzewa obity kawałkiem aksamitu" - a przecież ten mebel nęcił Go. Pszczoły, Orły, dumne "N" - zrywały sie do lotu i szybowały złowrogo  nad Europą! Na pohybel tym, którzy próbowali zatrzymać Małego Kaprala! Wiele lat później wystawi sobie rachunek, kiedy wyroki historii skażą Go na los "więźnia Europy" na dalekiej skale św. Heleny! Obwini za swoje klęski... samego siebie!
"Aby rządzić Francją, trzeba urodzić się wśród wielkości, przyzwyczaić się od dziecka do pałaców i gwardii - albo trzeba być człowiekiem zdolnym samego siebie odróżnić od innych" - lekcji pokory na pewno nie odbierzemy czytając takiego Napoleona. Czyż od dziecka nie słyszymy: do odważnych świat należy? Kto pchał świat do postępu, wielkości, a i nieszczęść - mazgaje? nie! duchy wielkie! duchy niespokojne! Przełom XVIII i XIX w. dał Europie na jej szczęście i nieszczęście Jego!
"Wolność jest tylko pozorem, równość waszym konikiem drewnianym, lud jest zadowolony, że ma władcą człowieka, który wyszedł spośród żołnierzy... Dziś mam armię i lud za sobą. Kto by wśród takich warunków nie umiał rządzić, byłby bardzo głupi" - credo! Dziecko Korsyki, ledwo władające francuskim, dla którego włoski był pierwszym językiem stał się "grabarzem rewolucji", bez której nigdy by nie zaistniał! Jaka miał szansę, nawet najzdolniejszy oficer, który pochodził z jakiejś wyspy na karierę w królewskiej armii? 
Radość opanowała dom Bonapartych? Niekoniecznie.  Młodszy brat, Lucien Bonaparte, ten sam, który pomógł Napoleonowi w pamiętnym zamachu 18 brumaire'a 1799 r., pisał w jednym z listów: "Matka nasza jest zdania, że pierwszy konsul źle czyni biorąc koronę Bourbonów, dręczą ją złe przeczucia, których mi nie zwierza. Lęka się, że ludzie fanatyczni mogą cesarza zamordować". Matka zawsze pozostaje matką! Ta troska o syna... Patrząc na słynny obraz Jacques-Louis Davida mamy wierzyć, ze w chwili koronacji nie zabrakło pani Letycji w Katedrze Notre Dame / La cathédrale Notre-Dame de Paris. Zabrakło. Zmarła w 1836 r. Przeżyła swego cesarskiego syna o piętnaście lat. Lucien umrze cztery lata po niej.


Historycy nie są zgodni, co do miejsca i osoby, która miała tymi słowy określić swój zachwyt (?) nad ceremonią koronacji (?): "Niezmiernie, Wasza Cesarska Mość. Żałuję tylko, że nie ma tu w tej chwili owych trzystu tysięcy ludzi, którzy oddali głowy za to, aby uniemożliwić takie ceremonie". Desperat? Odważniak? Kto był na tyle śmiały, aby tak przemówić? Czy to może wymysł antynapoleońskiej propagandy?... Kiedy w listopadzie zorganizowano jeden z przed-koronacyjnych plebiscytów (dotyczył dziedziczenia władzy w "braterskiej linii", w Paryżu pojawiły się takie niewybredne wierszyki:
"Ciesz się, nowy Cezarze, Rzymu złotym wiekiem,
Ale pomnij - i cesarz jest tylko człowiekiem".
Wszystko zostało dokładnie wyreżyserowane! David przygotował miniaturowe figurki, które niczym piony na szachownicy miały imitować oryginalnych uczestników uroczystości. Ile żółci musiały przełknąć siostry Napoleona, które towarzyszyły szwagierce. Znienawidzona Józefina budziła w ich oczach odrazę i nienawiść! Wszyscy słyszeliśmy o... poniżeniu papieża Piusa VII. Bonaparte nie chciał być nowym Karolem Wielkim. Nie dał Ojcu Świętemu satysfakcji ukoronowania Jego cesarskich skroni! Sam wdział koronę, a potem dokonał koronacji Józefiny!... W tym wywyższeniu siebie i swej małżonki był moment niezwykły. Sire odwrócił się do swego starszego brata Józefa (w przyszłości m. in. króla Hiszpanii) i powiedział: "Józefie, gdyby ojciec mógł nas teraz widzieć".


Zebrani w Katedrze usłyszeli rotę przysięgi: "Przysięgam utrzymać nienaruszalność terytorialną Republiki, respektować i wymagać respektu dla praw konkordatu i wolności wyznania, respektować i wymagać respektu dla równości praw, wolności politycznej  i obywatelskiej, nieodwracalności sprzedaży dóbr narodowych, nie nakładać żadnych podatków i opłat prócz przewidzianych prawem, utrzymać instytucję Legii Honorowej, rządzić, mając na celu jedynie dobro, szczęście i chwałę narodu francuskiego". Szczytne idee. Czas miał pokazać ile z tego utrzymano w mocy... Polskie biograf Cesarza podsumował sens tych zaprzysiężonych deklaracji: "Składając tę przysięgę Napoleon starał się wszystkim wyjaśnić, że jest tylko koronowanym żołnierzem wielkiej rewolucji. Zapowiadał, że nie będzie odwrotu od jej osiągnięć". 
Czy tego chciała czy nie Francja wkraczała w nowy etap swoich dziejów. Nazywał się: CESARSTWO! Potem dodawano "pierwsze". Jak wiemy bonapartyzm nie upadł z chwilą klęski na belgijskich polach pod Waterloo. 


Rok później z ust Cesarza padną znamienny słowa: "Żołnierze! jestem z was zadowolony. Zwijcie swe dzieci mym imieniem, a jeśli które z nich okaże się nas godnym, to przekażę mu swą własność i ogłoszę go moim następcą!". To usłyszano 3 grudnia 1805 r. Miejsce? Austerlitz! Okrzyk "Vive l’Empereur!" niósł się przez cały kontynent jeszcze przez całą dekadę...


PS: W poznaniu osoby i epoki na pewno pomogą wszystkim choćby wykorzystane przeze mnie książki: E. Ludwig "Napoleon", A. Manfred "Napoleon Bonaparte", G. R. Marek "Beethoven", E. Tarle "Napoleon", J. Tulard "Napoleon - mit zbawcy", A. Zahorski "Napoleon".

2 komentarze:

  1. Po prostu: niech żyje Cesarz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rano wstaje się, zagląda i - jest! Ciepło mimo wszystko piszesz o N. Też GO lubię i cenię, bo inaczej nie da się. Kontrowersje nie milkną? Milkną. Kogo dziś obchodzi Napoleon? Naszą zaćpaną młodzież? Dla nich disco polo i M-jak miłość, to szczyt wyżyn intelektualnych. Po prostu dno! Jeśli coś oglądają to tylko pornusy.Jeśli coś robią z komputerem, to tylko gry! O Austerlitz też coś będzie?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.