niedziela, listopada 23, 2014

Polonia Restituta - VIII - Lwów - zbiorowy żołnierz... (1-22 XI 1918 r.)

Leży przede mną wyjątkowe wydawnictwo. Broszura, mniej więcej formatu A-4, stron licząca zaledwie 28. Czas trochę oskubał grzbiet, rogi, zostawił trwałe ślady. "LISTOPAD 1.-22. XI. 1918 WE LWOWIE". Jest też na ostatniej stronie swoista metryczka, w której czytamy m. in.: "SPISAŁ I WYDAŁ PROF. JERZY DUNIN-WĄSOWICZ PPOR. W.P. SŁOWO WSTĘPNE DAŁ PPOR. WOJSK POLSKICH STEFAN MĘKARSKI". Skład ukończono 6 marca 1919 r., a dzieła druku dokonał Zakład Narodowy imienia Ossolińskich we Lwowie. Na pierwszej stronie pozostawiono pięknym, zamaszystym pismem osobistą dedykację: "Wmu Panu Prof. Makowskiemu w serdecznej podzięce za pomoc w odczytach ofiarowała Maryla Tczeszczakówna Włocławek 12/VI 919". Czemu o tym piszę? Bo bezdźwięcznie minęła kolejna rocznica zakończenia walk o polski Lwów. Byłoby niezręcznie politycznie wspominać taką rocznicę? Po co drażnić braci Ukraińców i to w chwili, kiedy sami obchodzą I rocznicę rozpoczęcia protestów na kijowskim Majdanie?... Hm... W podobnych chwilach myślę, że niedaleko odbiegliśmy od zakłamanego i parszywego historycznie PRL-u.
Już dwa tygodnie wre w nocy i we dnie
bój. Huczą strzały - raz po raz ktoś pada...
Precz od nas poszło  wszystko, co powszednie;
dziś jedna tylko myśl nami włada:
Całą moc skupić we wspólnym ognisku
i nieugięcie trwać na stanowisku! 

Jest jeszcze jedna rocznica: 23 listopada 1920 r. Ledwo umilkły działa na frontach walk z bolszewikami! Tego dnia Naczelnik Państwa, marszałek Polski Józef Piłsudski (1867-1935) dokonał podniosłego aktu. Po raz pierwszy i ostatni w historii udekorował polskie miasto krzyżem Virtuti Militari! "Lwów! - któreż polskie serce nie drgnie na to miasto" - powiedział w sali ratuszowej Dostojny Gość. Przez długie, powojenne lata zdawało się rządzącym komunistom, że zadeptali w Narodzie ślady dumnej pamięci o tym szlachetnym grodzie! Ohydą tamtego czasu (lat 1944-89) było wpisywanie Kresowiakom plugawej nieprawdy: urodzony w Z.S.R.R. O jednym w swych zbolszewizowanych mózgach zapomnieli, że przez lata kładli kwiaty (np. 22 lipca każdego roku) na Grobie Nieznanego Żołnierza, w którym spoczął Bezimienny Obrońca Lwowa!...

Wielkie się rzeczy spełniają zaiste!
Oto duch Polski, co leżał w letargu,
powstał - i prawo obwieścił ogniste,
że o świętości nie może byc targu!
a gdy gwałt dziki nad nami się szerzy,
odpowiedź jedna: Bij, kto w Boga wierzy!

Jak łatwo przychodzi nam powtarzanie: 11 listopada 1918 r. Polska odzyskała niepodległość. I chyba wielu wpada w euforie, że owa jutrznia wolności została dana w prezencie? Mieszkańcy Lwowa musieli chwycić za bron już 1 listopada 1918 r. "W chwili, kiedy zginęła zmora naszej niewoli, wam przypadł honor pierwszej walki przy waszych murach i domach. Tak, jakby na zakończenie marszu pogrzebowego, który grano nad Polską, u was zabrzmiał ostatni akord - nie pogrzebu, lecz tryumfu" - mówił dalej Pierwszy Żołnierz Odrodzonej Rzeczypospolitej.


I cały naród podniósł się w zdumieniu,
zakryte dotąd otwarły się oczy:
Bo nie przepada bój nasz w zapomnieniu!
On idzie w naród; rozdartych jednoczy
i swary tłumi. A duch potężnieje
z każdą krwi kroplą, co się tutaj leje.

Jakie przez lata zamilczania o polskim Lwowie tłukły się w umysłach, skojarzenia? Łyczaków, Orlęta, Szczepcio i Tońcio. Na szczęście żyli (i żyją) wśród nas ci, dla których Lwów był "krajem lat dziecinnych". I to właśnie ojcowie tych, których później los rzucił daleko, daleko. Może do Wrocławia, Głogowa, Szczecina ponieśli ze sobą pieśń pamięci. To do ich ojców Marszałek: "Bój był prowadzony o miasto oblężone. To nie jest zwykły bój, proszę panów. [...] Żołnierz staje się obywatelem miasta, miasto staje się żołnierzem. [...] Lwów w dniach dla niego ciężkich stał się zbiorowym żołnierzem".

Polsko! My wierzymy, że przez nasze boje
Ty w życie nowe i moc się odrodzisz.
Więc nas dziś krzepi wielkie imię Twoje:
wierzym, że przyjdziesz, że nas wyswobodzisz
i do swej piersi przygarniesz, jak matka...
wiernymi - wytrwać pragniem - do ostatka.

Młodzież szkolna i akademicka - słynne Orlęta. Memu, dorastającemu w latach 70-tych pokoleniu odmawiano prawa do identyfikowania się z tymi herosami. Nie znaliśmy nawet obrazów Wojciecha Kossaka, na których uwiecznił ich czyny. W 1982 r. pojawił się w księgarniach album "Wojciech Kossak". do którego płótna wybrał i wstępem opatrzył Kazimierz Olszański. I tam - po raz pierwszy, oficjalnie pojawiły się  reprodukcje numer  189 i 191 pt.: "Orlęta - obrona cmentarza" i "Młody obrońca". Proszę zwrócić uwagę: nigdzie nie dopisano "LWÓW". Mało tego wpleciono je w rozdział: "Wielka Wojna"? Taki przed cenzurą unik? Jest coś jeszcze: tak jak druk z 1919 r. album wydało... OSSOLINEUM, tyle że z siedzibą we Wrocławiu. Historia zatoczyła koło?... "Tych kilkadziesiąt dni walki uczyniły ze Lwowa dzielnego żołnierza. [...] Miasto Lwów, kawaler orderu «Virtuti Militari» niech żyje!" - tym toastem zakończył swoja mowę marszałek J. Piłsudski.


Polsko! My Tobie ślubujemy święcie,
że nam walczące nie osłabnie ramię!
A choć jesteście, jako na okręcie
wśród burz - zwątpienie ducha nam nie złamie!
Próżno wróg zewsząd wali na nas gęstwą!
Przetrwamy! Musi być naszym zwycięstwo!

Pozwalam sobie ten post poświęcić  pamięci
śp. pani Jadwigi Piłsudskiej Jaraczewskiej (1920-2014).  

W tekście wykorzystano: fragmenty wiersza Mariana Grzegorczyka "Na posterunku" (który zamieszczono w wspomnianej broszurze z 1919 r. na stronach 14-15) oraz "Przemówienia na bankiecie we Lwowie (23 listopada 1920 r.)" Józefa Piłsudskiego (Pisma zbiorowe. Wydanie prac dotychczas drukiem ogłoszonych", tom V, Warszawa 1937, s.177-179).


PS: Kiedy studiowałem na UMK w Toruniu na wykładzie pewnego pana doktora (obecnie uznanego profesora tej uczelni) dwukrotnie pozwoliłem sobie na korektę pewnych... nieścisłości z życia Marszałka. Potem na egzaminie dostawałem (o dziwo?) wyjątkowe w treści i szczegółach pytania. Jedno brzmiało: "Gdzie w listopadzie 1918 r. walczył Michał Karaszewicz-Tokarzewski?". Ironiczny uśmiech pana doktora... Riposta? "We Lwowie". Uśmieszek zniknął z twarzy. O dziwo...

3 komentarze:

  1. Polacy, aby nie draznic sasiadow wszystkich wokol, musza zapominac o wszystkich swoich bohaterach. Wstyd. A o tym, ze Polska zapomina o obroncach Lwowa to podwojny wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne te obrazy Kossaka.
    Ktos na jakims forum podal te ksiazke (dla dzieci bardziej): Artur Schroeder "Orlęta" Z walk lwowskich.

    OdpowiedzUsuń